Inicjator i twórca "Edenu" w Ciechocinku
Zofia Krzemkowska

     

    Źródło: Publikacja własna "WiM"  

 

     "Medycyna i gimnastyka leczą ciało. Chorobę duszy leczy filozofia". - Plutarch  

"Zdrowie to nie wszystko, ale wszystko bez zdrowia jest niczym".

"Ludzie błagają Boga o zdrowie. Nikt jednak nie myśli, że zachowanie zdrowia leży w jego własnych rękach" - Demokryt z Amder  

"Modlą się o zdrowie, a większość robi wszystko co zdrowiu przeciwne". - Diogenes z Synopy

"Przyroda jest lekarzem wszystkich chorób". - Hipokrates  

Słownik wyrazów obcych podaje: - Eden to: "raj biblijny, ogród rajski, pełen wdzięku i rozkoszy".

 

Marian Mikołaj Kaczmarek, budowniczy i Patron "Edenu"

 

 Żył w latach 1937-93. Do zaprezentowania jego osiągnięć skłaniają nas obchodzone rocznice: urodzin - 4.12 (75 rocznica), śmierci - 01.02.1993 r.  

Urodził się 04.12.1937 r. w Toruniu, po przeniesieniu się rodziców z Inowrocławia. Ojciec był agronomem, matka wychowywała czworo dzieci (siostrę i dwóch braci). Leonard - radny w Ciechocinku i Tadeusz - o rok starszy od Mariana, uważany za jego bliźniaka, zajmował się handlem zagranicznym w Warszawie. Łączyły ich emocje.  

W 1957 r. Marian ukończył liceum felczerskie. Mówił o sobie - moja rodzina przestrzegała dawnych tradycji poznańskich, dzieciństwo miałem radosne.

Przekazywano nam zasady, jak postępować w przyszłości, by godnie żyć, z myślą o człowieku obok. Od 18 roku życia zaczął chorować na cukrzycę, która postępowała, pustosząc organizm. W 1981 r. zaczęły się perturbacje wzrokowe. Nie pomogło leczenie w klinice warszawskiej. W 1983 r. musiał zrezygnować z pracy w służbie zdrowia. Nie wierzył, że będzie mógł tu wrócić. Przez całe życie związany był z Ciechocinkiem, Toruniem i Aleksandrowem Kujawskim.

 Pracował w szpitalu w Aleksandrowie Kujawskim, był kierownikiem stacji sanitarno-epidemiologicznej w Ciechocinku.

 Miał dwóch synów, Krzysztofa i Wojciecha, którzy pozakładali własne rodziny, chciał by podobnie jak on służyli ludziom. Treścią jego życia była praca dla innych. Dla siebie robił niewiele, ale udoskonalał własne umiejętności, by służyć nimi innym. Traktował człowieka całościowo, uważając że cierpienie fizyczne często ma źródło w psychice. Życzliwa rada i dobre słowo są ważniejsze niż kilogram lekarstw, zwłaszcza w odniesieniu do ludzi starych i samotnych. Jesteśmy istotami społecznymi, więc nie możemy żyć i funkcjonować izolując się - twierdził Kaczmarek w "zapiskach" zamieszczonych w książce redaktora "Pochodni" - Andrzeja Szymańskiego - "Nie przepraszam, że żyję", wydanej w roku 1993 - już po jego śmierci. Praca w służbie zdrowia stwarzała mu duże możliwości służenia ludziom, a to go satysfakcjonowało.

Mówił: "największym moim nieszczęściem jest bezczynność".

 Po zakończonym leczeniu znalazł się na rehabilitacji w bydgoskim ośrodku jako nowo ociemniały. Tu na elektromontażu u instruktora Kazimierza Królakiewicza, spotkałam Mariana Kaczmarka po raz pierwszy. Trzeba było przystosować się do nowej sytuacji. Poznać środowisko, nauczyć się żyć "po niewidomemu", zdobyć nowe, przydatne w dalszym życiu umiejętności. Pan Marian np. opanował brajla na tyle, że mógł uczyć tego pisma innych. Pracowaliśmy indywidualnie. Był ciekawy świata, wiedzy i ludzi, był chłonny i zainteresowany przedmiotem. Przeszedł przez wszystkie działy szkolenia zawodowego niewidomych stosowane w bydgoskim ośrodku. Odbył praktykę po linii administracyjnej w spółdzielni "Gryf".

 W wolnym czasie chodziliśmy na koncerty do Filharmonii Pomorskiej, bo to też go interesowało. Już po opuszczeniu ośrodka kilkakrotnie go odwiedzał, by spotkać się z nauczycielami, osobami, które skierował na rehabilitację. Miał gest, zawsze były ciastka i kwiaty.

 Od 1.04.1985 r. powierzono mu stanowisko kierownika Okręgu PZN Włocławsko-Płockiego. Piastował je do śmierci. Wiele zrobiłam, żeby przekonać ówczesne władze PZN, a zwłaszcza nieżyjących już: Włodzimierza Kopydłowskiego i Adolfa Szyszko o potencjalnych możliwościach Kaczmarka. Zdobył dla Okręgu dom przy Łaziennej 6 we Włocławku, gdzie do dziś działają WTZ i koło PZN. Przeprowadził remont lokali, założył centralne ogrzewanie, wyposażył w meble biurowe, zagospodarował ogród wokół domu.  

W roku 1986, po długich negocjacjach, nabył dom mieszkalny z sadem o powierzchni 1.5 ha w Ciechocinku przy ul. Słońskiej. Zamarzył mu się drugi po Muszynie ośrodek rehabilitacyjno-wypoczynkowy, tym razem nizinny. Jako cukrzyk chciał przede wszystkim służyć diabetykom. Organizował dla nich turnusy o charakterze lecznico-rehabilitacyjnym i edukacyjnym. Pierwsze turnusy w nowym ośrodku rozpoczęły się w 1988 r.

Były też turnusy dla niewidomych z całej Polski organizowane w Zespole Szkół Ogrodniczych w Aleksandrowie Kujawskim. Uczestników woził 7 km do Ciechocinka pod tężnie. Wizytowałam jeden z takich turnusów. Uczestnicy oceniali pobyt tam bardzo korzystnie. Wizytowałam też działalność niewidomych kobiet we Włocławku oraz prace okręgowego sądu koleżeńskiego.

 "Nie mam już dużo czasu, a tak bym chciał po sobie coś zostawić" - mówił Kaczmarek.

Przy Okręgu stworzył sklep z trudno wówczas dostępnymi towarami, które również nabywałam.  

Śmierć nie była dla niego zaskoczeniem. W grudniu 1992 r. nastąpiło pogorszenie jego stanu zdrowia. Zmarł 1.02.1993 r. Do ostatnich chwil była przy nim żona Wacława, która jest kontynuatorką dzieła męża i nadal rozbudowuje ośrodek. Bardzo ją cenił. Dyktował jej swoje zapiski i nazywał ją swoimi oczami. Ona czytała mu wszelkie dokumenty, była przy nim do ostatnich chwil jego życia.  

Pogrzeb odbył się na cmentarzu przy ul. Wołoszewskiej w Ciechocinku. Uczestniczyłam w nim. Była to manifestacja żalu tych, którym tak wiele pomógł. Po latach stoję nad jego czarnym marmurem grobowym, palę znicz i myślę o tym, czego dokonał mając tylko 55 lat. Oby niewidomi przyjeżdżający do ośrodka docenili ogromny wkład pracy włożony przez niego w powstanie "Edenu".

 

Opinie

 

 Jak oceniają go zwierzchnicy i współpracownicy?

Dr Ewa Witczak - ordynator wydziału okulistyki Wojewódzkiego Szpitala we Włocławku - poznałam go jako człowieka czynnego zawodowo. Nie popadał w apatię inwalidztwa, ale stał się na przekór naturze jeszcze bardziej czynny w służbie dla osób niewidomych i słabowidzących. Przez cały okres pracy utrzymywał kontakt z oddziałem szpitalnym. Pozostawił po sobie puste miejsce, które długo nie zostanie wypełnione.

 Były prezes ZG PZN, poseł na Sejm RP Tadeusz Madzia powiedział, że pomysł budowy ośrodka w Ciechocinku mi się podobał, ale plan uznałem za mało realny. Kiedy podejmował następne przedsięwzięcia, dotyczące rozbudowy ośrodka, zaczęliśmy go - jako władze związkowe - hamować. Marian zostawił po sobie pomnik w postaci domu w Ciechocinku.  

Józef Mendruń - dyrektor Związku dodaje, że Marian Kaczmarek był mistrzem w zdobywaniu środków, w organizowaniu akcji: "dar serca", "Światło w ciemnościach".  

Potrafił dotrzeć do ogólnodostępnych szkół w całej Polsce. Żył Ciechocinkiem i sklepem przy Okręgu. Moją uwagę zwrócił formą publicznych wystąpień wypowiedzianych poprawną polszczyzną. Wyróżniał się aktywnością, mobilizował kolegów do pracy. Zabrakło mu kilku tygodni do zakończenia kolejnego etapu rozbudowy ośrodka. Gdyby bardziej się oszczędzał mógłby jeszcze żyć.

 "Człowiek żyje tak długo, dopóki trwa o nim ludzka pamięć, bo czas mija, pamięć pozostaje".  

     

    "Eden" - Ośrodek Rehabilitacyjno-Leczniczy PZN im. Mariana Mikołaja Kaczmarka  

ul. Słońska 15, 87-720 Ciechocinek  

tel. 54 283 60 82  

www.eden.ciechocinek.pl  

e-mail: eden@eden-ciechocinek.pl

PZN posiada ośrodki rehabilitacyjne: w Muszynie "Nestor", w Olsztynie - "Labirynt", w Ustroniu Morskim - "Klimczok", w Rudołtowicach - dla dzieci oraz omawiany szerzej "Eden" w Ciechocinku.

Szkoda, że rzadziej wybieramy na miejsce wypoczynku i rehabilitacje nasze związkowe ośrodki. Jaka jest tego przyczyna? Może ceny skierowań w sezonie są wyższe, np. w "Edenie". Wypoczywają w nim duszpasterze niewidomych, niewidomi prezesi wraz z rodzinami i wielu widzących. Doceniają bogatą, skuteczną bazę zabiegową, dobre warunki pobytu i panującą atmosferę - wracają zadowoleni. A nasze związkowe ośrodki powinny służyć przede wszystkim niewidomym. Taki jest ich cel.

 

 Ciechocinek - popularne uzdrowisko na Kujawach

 

 Jest jednym z najbardziej znanych uzdrowisk nizinnych w Polsce, docenianym przez kuracjuszy polskich i zagranicznych gości. Posiada bogate źródła wód mineralnych stosowane w zabiegach balneologicznych i do celów pitnych, znane w całej Europie. Tężnie solankowe wytwarzające aerozol, który powoduje powstawanie specyficznego mikroklimatu, stanowią dodatkowe zalety uzdrowiska.

 Ciechocinek usytuowany jest na lewym brzegu Wisły. Występuje tu duże nasłonecznienie, niewielkie wahania temperatury, mało opadów, łagodne wiatry, umiarkowana wilgotność powietrza. Czynnych jest kilkanaście słonych źródeł wykorzystywanych do kąpieli leczniczych, produkcji soli, szlamu i ługu leczniczego oraz do celów konsumpcyjnych jako wody mineralne: "Krystynka", "Kujawianka".

 Leczy się choroby: narządu ruchu i reumatyczne, układu krążenia, nadciśnienie tętnicze, choroba wieńcowa, stany pozawałowe serca, układu oddechowego, przewlekłe nieżyty gardła, krtani, tchawicy i nieżyty oskrzeli.

Stosowane zabiegi to kąpiele solankowe, kąpiele kwasowęglowe, zabiegi borowinowe, masaże klasyczne i podwodne, inhalacje, gimnastyka na sali i w basenach grupowa oraz indywidualna.

 Atrakcją miasta są: deptak - uwieczniony w piosence, pas zieleni ze słynnymi dywanami kwiatowymi, cztery parki - zdrojowy, tężniowy, zdrowia i sosnowy.  

Nasz dom prowadzi: odnowę biologiczną, masaże, gimnastykę, wyciągi kręgosłupa i kończyn, fizykoterapię (diadynamik, soluks, ultradźwięki, inhalacje).  

Na szczególną uwagę zasługuje grota solna umieszczona w naszym domu oraz mini-tężnie.

Wiedza i Myśl styczeń 2013