Prekursorka szkolnictwa specjalnego

Józef Szczurek  

   Wiek dziewiętnasty, zwłaszcza druga jego połowa i wiek dwudziesty  to okres   rodzenia się i działania pionierów, wielkich ludzi, którzy potrafili  poświęcić całe swoje życie wybranej  idei, jakieś sprawie,  która wypełniała każdy dzień,   zabierała wszystkie siły intelektualne i uczuciowe.   Takim postawom  sprzyjały także okoliczności dziejowe. Po pierwszej wojnie światowej, po ponad stuletniej niewoli, powstało do niepodległego  bytu państwo polskie. Wszystko było w nim zniszczone, zaniedbane, okaleczone. Patriotyzm nakazywał  zabrać się do  wytężonej pracy, budowania fundamentów, aby  uruchomić w wolnej  ojczyźnie  nowe siły i entuzjazm tworzenia.   Na mocne ręce, chętne serca  i twórczą myśl czekało wszystko - kultura, oświata, gospodarka, sprawy społeczne.

    Do takich pionierów  należała  prof. Maria Grzegorzewska -   twórczyni   szkolnictwa specjalnego w Polsce. W tym roku obchodzimy 115 rocznicę jej  urodzin. Jakże wiele ludzie niepełnosprawni mają jej do zawdzięczenia. Do jakże wielu komnat zawierających skarby miłości otworzyła im drzwi.

 

U źródeł wiedzy  

 Urodziła się 18 kwietnia 1888 r. we wsi Wołcza  w powiecie Rawa Mazowiecka. Jej ojciec był rządcą w kilku kolejnych majątkach toteż rodzina przenosiła się z jednej miejscowości do drugiej. Wzrastała w atmosferze  żarliwego patriotyzmu. Obydwaj dziadkowie uczestniczyli w Powstaniu Styczniowym.  

W 1907 r. ukończyła szkołę średnią w Warszawie, a dwa lata później widzimy ją  w Uniwersytecie Jagiellońskim w Krakowie. Studiowała fizjologię i zagadnienia związane z systemem nerwowym.  

 Choroba zmusiła ją do przerwania studiów i wyjazdu  na leczenie za granicę. Jednak jej chłonny umysł i potrzeba zdobywania wiedzy spowodowały, że już w 1912 r. podejmuje naukę na Międzynarodowym Fakultecie Pedagogicznym zorganizowanym przez prof. Józefę Jotejko. Już wtedy najbardziej pasjonowały ją zagadnienia związane z wychowaniem dzieci. Wkrótce zaprzyjaźniła się z prof. Jotejko i bliskie więzi  trwały przez  długie lata.  

Po wybuchu wojny przeniosła się do Paryża i tu podjęła studia na Coleg de Franc. Interesowała się głównie psychologią i estetyką. W 1916 r. opublikowała, wraz z Józefą Jotejko, pracę doktorską pt "Rozprawa na temat poczucia estetycznego". Można powiedzieć,że był to koniec pierwszego etapu jej życia, w którym przygotowywała się do wypełnienia swego przeznaczenia.       

Przełom  

Zdarzyło się, że w tym czasie Maria zwiedziła szpital, w którym przebywały dzieci z upośledzeniem psychicznym i innymi kalectwami. Wywarło to na niej tak wielkie wrażenie, że  postanowiła zmienić całe swoje życie i zająć się dziećmi kalekimi.  Wkrótce podjęła pracę w zakładzie  wychowawczym  dla niesprawnych dzieci. W 1919 r., gdy tylko Polska odzyskała niepodległość, wróciła do kraju,  aby tu podjąć ciężką pracę na ugorze oświaty i  przygotowania do życia kalekich  dzieci.      

Sytuacja była niezmiernie trudna. Kraj zniszczony wojną, zaniedbany przez państwa rozbiorowe, na wszystkich  płaszczyznach życia  wymagał olbrzymiego wysiłku  organizacyjnego , intelektualnego i gospodarczego. Ktoby tam pomyślał o kształceniu dzieci niesprawnych, skoro miliony  małych obywateli nie miało szkół i  książek, gdy dookoła rozpościerała się pustynia kulturalna i społeczna. To mogło załamać wielu, ale nie Marię . Nie  zrażały jej piętrzące się dookoła trudności,   wydające się nie do pokonania.           

Istniały już wówczas  zakłady, w których uczyły się dzieci   niepełnosprawwne, ale wówczas uznawano  powszechnie,

 że trzeba im zapewnić pomoc filantropijną. Nagromadzone przez wieki  postawy i poglądy wobec inwalidów  robiły swoje. Nie było  podbudowy teoretycznej i koncepcji merytorycznej umożliwiającej kształcenie takich dzieci i młodzieży. Nie  było również odpowiednio przygotowanych nauczycieli.  To wszystko należało stworzyć, określić metody,  cele i zadania.   

 

Początki Instytutu  

  Maria Grzegorzewska podjęła pracę w Ministerstwie Oświecenia Publicznego i Wyznań Religijnych. W wyniku jej konsekwentnych dążeń wkrótce utworzono w nim oddział szkolnictwa specjalnego, a dr Grzegorzewska została jego kierownikiem. To był pierwszy, ale jakże ważny krok.   Teraz  realizowanie   nowatorskich przedsięwzięć organizacyjnych i koncepcyjnych  stawało się już nieco prostsze.   

W roku szkolnym 1921-1922 dzięki jej staraniom powstał w Warszawie Instytut Pedagogiki Specjalnej, a rok później otrzymał nazwę: Państwowy  Instytut Pedagogiki Specjalnej. Była to pierwsza  w Polsce wyższa uczelnia  kształcąca kadry nauczycielskie dla  szkolnictwa specjalnego.   Teraz należało wszelkimi sposobami rozwijać ją, zwiększać jej liczebne możliwości kształceniowe i i zapewnić  Instytutowi  wszechstronny rozwój działalności naukowej. To zadanie prof. Grzegorzewska  podjęła. Została dyrektorem nowej placówki.

 

"Jest człowiek"

 W swych publikacjach naukowych i działaniach  praktycznych  z całą mocą   Przeciwstawiała się poglądom i postawom tradycyjnym, według których dzieci kalekie należy jedynie otaczać opieką filantropijną, gdyż, jak głosiła: "Nie ma kaleki, jest człowiek". Kładła nacisk na pełny  rozwój osobowy każdego dziecka,   a nie tylko na jego usprawnienie. W realizacji zadań  pomagała "Szkoła Specjalna" - kwartalnik , który prof. założyła w 1924 r. Czasopismo, wyjąwszy okres okupacji niemieckiej, wychodzi bez przerwy do dziś i dobrze spełnia  swoją ideową misję.

      

Niewidomi  

Kilkanaście swych prac naukowych Maria Grzegorzewska poświęciła  problematyce niewidomych. Ta tematyka   zajmowała dużo  miejsca w jej badaniach.  Zwiedzała ośrodki  szkolne w kraju i zagranicą. Jej opracowania przeorały polski grunt, wykorzeniając z niego chwasty pogardy, litości i niewiary w możliwości niewidomych, zielsko, które krzewiło się  przez wieki.      

Do najbardziej znanych publikacji należą:  "Orientowanie się niewidomych w przestrzeni", "Uwagi o strukturze  psychicznej niewidomych   od urodzenia", "Struktura wyobrażeń  surogatowych u niewidomych",  "Opieka wychowawcza nad dziećmi niewidomymi  i głuchociemnymi"  oraz  fundamentalna praca-   "Psychologia niewidomych"  tom pierwszy.  Drugi, gotowy do druku,  niestety, spłonął w czasie powstania warszawskiego.   

Autorka udowadniała, że  niewidomy ma taką samą strukturę psychiczną,  jak osoba widząca.   Brak zmysłu wzroku nie przekreśla inteligencji.  Przekonywała,  że niewidomi zdolni są do wykonywania różnych zawodów, trzeba im tylko stworzyć odpowiednie warunki. Takie twierdzenia w latach 20. podbudowane naukowymi argumentami, miały niemal  rewolucyjne znaczenie. Po drugiej wojnie światowej wielu naukowców podejmowało i rozwijało  tę tematykę.

   Przywiązywała duże znaczenie do  więzi łączącej nauczyciela z dzieckiem niepełnosprawnym. Pedagog wrażliwy,  darzący uczuciem swych wychowanków, osiągał w pracy wychowawczej  znacznie lepsze wyniki niż ten, który nie potrafił nawiązać z dziećmi  kontaktów emocjonalnych. Jest to  nadal podstawowy kanon pracy pedagogicznej.

 

Przyjaźń  

      Maria Grzegorzewska utrzymywała bardzo bliskie stosunki z zakładem w Laskach.  Studenci PIPS odbywali praktyki w laskowskiej szkole, a pracownicy Instytutu   hospitowali lekcje. To był najbliższy teren, na którym mogła  sprawdzać swe  założenia naukowe. Jak pisze w swej książce  Michał Żółtowski poświęconej Matce Elżbiecie Czackiej: "Blask prawdziwego światła",  stała się wiernym przyjacielem Lasek.      Wielka przyjaźń łączyła ją z Zygmuntem Serafinowiczem - kierownikiem  całego ośrodka  szkolnego w Laskach. Tadeusz Mazowiecki w swojej fascynującej  książce: "Ludzie Lasek", cały rozdział poświęcił ich wzajemnej korespondencji. Jako przykład przytaczam dwa spośród nich.

 "23 czerwca 1963  

Kochany Panie Zygmuncie,  tak mi smutno, że Pan choruje,  a człowiek taki jak ja,  niezdarny,  nic teraz nie może,  ani odwiedzić  ani coś miłego napisać.  A takby się chciało coś najlepszego Panu zrobić.

Czy doszedł mój list poprzedni, którym opisałam Panu moje projekty rozwoju Instytutu? Nie będę tym dzisiaj nużyć Pana, ale jak się zobaczymy,  to poproszę o krytyczną ich ocenę. Tak czekam na wiadomość, że Panu jest już daleko lepiej.

  Ja czuję się dobrze i  pracuję już od 13 maja normalnie. Pracy teraz jest mniej, bo i w Instytucie i Uniwersytecie  wykłady już zakończone.   Pozostało jeszcze trochę egzaminów.   5 lipca wyjeżdżam na jakieś pięć, sześć dni do Sopotu. Cieszę się, że morze znowu zobaczę. Podobno okna mojego pokoju wychodzą na morze, więc i widok i szum. Kończę już Kochany Panie Zygmuncie  życzeniami gorącymi zdrowia i przesyłam Panu myśli najlepsze  i serdeczne pozdrowienia   

Maria Grzegorzewska"

Warszawa, 2 maja 1967  

"Drogi Panie Zygmuncie Tyle mam najlepszych  życzeń i tyle myśli najlepszych,   jak myślę o Panu Kochanym,   Panie Zygmuncie, że dzisiaj nie będę ich powtarzać,  tylko najserdeczniej pozdrawiam.   

Maria Grzegorzewska"  

Był to ostatni list do Zygmunta Serafinowicza i prawdopodobnie ostatni list w życiu   wielkiej, a zarazem pełnej dobroci i serdeczności uczonej. Zmarła 6 maja 1967 roku. Jej dzieło- Akademia Pedagogiki Specjalnej -  stale się rozwija i dziś należy do największych i najlepszych uczelni w Polsce. W Międzynarodowym Roku Niepełnosprawnych  warto przypomnieć jej zasługi   i  poświęcić jej życiu nieco serdecznych  myśli i refleksji.    

 Pochodnia marzec 2003