Radzimy sobie nieźle...

    Rozmowa z przewodniczącym Zarządu Głównego PZN -Tadeuszem Madzią

 Panie Prezesie, jakie były te ostatnie cztery lata? -  Na  pewno  bardzo  trudne. Był  to  okres  wielkich  przemian. Wszystkie zasady, które przez wiele lat przedtem funkcjonowały  - dotowanie Związku, finansowanie, podział pieniędzy na działalność statutową  i zleconą - przestały nagle obowiązywać. Do  tej  pory jeszcze wszystko się zmienia, przeważnie na niekorzyść. Stąd nasz wysiłek i walka o pieniądze, potrzebne na właściwe  funkcjonowanie Związku.  Ta  walka  jednak jest coraz  trudniejsza  i  pochłania więcej czasu.- Co w tym okresie można odnotować po stronie sukcesów?-  Na  pewno fakt, iż w tej walce byliśmy  może  trochę  bardziej uparci.  Dało to jednak dobre rezultaty, bowiem w czasach,  kiedy wszystkim   żyje  się  trudniej,  my  wywalczyliśmy  więcej   niż kiedykolwiek.  Zmusiły  nas  do  tego  poniekąd   nieprzewidziane okoliczności. Ponieważ zlikwidowano Centralny Związek Spółdzielni Niewidomych, wykupiliśmy od likwidatora pozostałe po nim  budynki -  przy  ulicy Jasnej i Dankowickiej w Warszawie oraz  ośrodek  w Bydgoszczy, który teraz tak wspaniale funkcjonuje. Kiedy inni się wyprzedają, bo zmusza ich do tego życie, nam udało się powiększyć swój stan posiadania. Kupiliśmy dwa piękne domy wczasowe -  jeden w  górach,  drugi nad morzem. Stało się tak  dzięki  sprzedaży  w odpowiednim  czasie, będącego w budowie od lat  budynku  drukarni brajlowskiej. Ta budowa byłaby dla Związku ogromnym  obciążeniem, zaś drukarnia, zaprojektowana w latach 70., zupełnie nieprzydatna w  nowych warunkach. Natomiast ośrodki  leczniczo-rehabilitacyjne znacznie lepiej służą całemu środowisku. Zakończono  też definitywnie budowę obiektu w  Ciechocinku.  Jest tam  ośrodek rehabilitacyjny, dobrze  wyposażony,  specjalizujący się   w  leczeniu  niewidomych  chorych  na  cukrzycę,  a   także głuchoniewidomych. W  Muszynie częściowo zmodernizowano jadalnię i kuchnię.  Obecnie przystępuje  się  do  zlikwidowania  pokojów  czteroosobowych.  W każdym pokoju będzie też łazienka. W  naszym  górskim  ośrodku w Ustroniu  Zawodziu  w  przyszłości, oprócz   turnusów  rehabilitacyjnych,  będą  także   organizowane turnusy  szkoleniowe.  Aktualnie Niemcy prowadzą  tam  trzyletnie szkolenie  nauczycieli,  zajmujących się  wczesną  interwencją  u niewidomych   dzieci.   W  przyszłym  roku  Duńczycy   chcą   tam zorganizować   szkolenie   dla   kierowników   naszych   placówek terenowych.- Co robiliby u nas Duńczycy?-  Przygotowywane  są  dwa  turnusy dla  szefów  kół  i  okręgów. Duńczycy  przekazywaliby im wiedzę na temat organizacji  związków skandynawskich,   sposobów  zbierania  pieniędzy  od   sponsorów, zatrudniania  niewidomych  w  tych  krajach.  To  przedsięwzięcie częściowo będzie finansował duński związek i tamtejsza  fundacja. Obecnie prowadzimy szczegółowe pertraktacje. -   Niedawno  w  Ustroniu  Zawodziu  odbywało   się   posiedzenie Zgromadzenia  Generalnego  Europejskiej Unii  Niewidomych.  Jakie przyniosło ono wymierne korzyści dla naszego kraju?-  Ogromne. Wiele zagranicznych organizacji po  tym  zgromadzeniu chce  nam  pomagać, gdyż przekonały się, że  warto.  Na  przykład prezes federacji francuskiej, kiedy zobaczył co robimy na  Śląsku (nasz  dom opieki, tamtejszą fundację) wyciągnął z kieszeni  czek na 150 milionów złotych i przekazał fundacji.- Wszyscy bardzo chwalą organizację tego zgromadzenia...- Była rzeczywiście na wysokim, europejskim poziomie i możemy być z  tego dumni. Zagraniczni goście zgodnie stwierdzili,  że  chyba już  nikomu nie uda się tak wspaniale  zorganizować  Zgromadzenia Generalnego.  Nadzwyczaj serdeczny klimat tego spotkania,  piękne górskie  pejzaże  i słoneczna pogoda -  wszystko  to  zaowocowało bardzo  pozytywnymi  wrażeniami. Jest to nasz  wielki  sukces.  W oczach  całej  Europy,  a nawet świata (bo był  też  prezes  Unii Światowej)  zdobyliśmy duże uznanie, które  zmieniło  wyobrażenie cudzoziemców  o  naszym kraju. Przyjeżdżając do Polski,  mieli  o niej zupełnie inne wyobrażenie. Sądzili, że w Polsce jest brudno, bałagan ,  a nigdzie się z tym nie spotkali. Teraz pójdzie o nas  w świat  zupełnie inna opinia. To także wynik pracy  tych  czterech trudnych lat.- Co było najważniejsze w mijającej kadencji?-  Trudno  na to odpowiedzieć jednoznacznie,  bo  nagle  wszystko stało się bardzo ważne - i decentralizacja, i tworzenie prawa,  a także  nasza walka o to, by było ono korzystne  dla  niewidomych. Gdybyśmy jednak nie mieli tego, co mamy (ośrodków, domów  opieki, możliwości  kształcenia niewidomych na kursach),  nie  moglibyśmy działać w tych zmienionych warunkach. Obecnie brakuje nam ośrodka dla głuchoniewidomych. Przydałoby się także więcej domów  opieki, gdyż kolejki do nich są coraz dłuższe. Bardzo  dobrze układała się współpraca z  Ministerstwem  Edukacji Narodowej  i  ze szkołami. Nasze placówki terenowe  opiekują  się szkołami, pomagając w finansowaniu różnych akcji. Wymagamy jednak od  oświaty  takiego  kształcenia niewidomych,  które  w  obecnej chwili da im większe możliwości pracy. Prawie wszystkie  placówki kształcenia  niewidomych  mają szkoły  średnie.  Jeśli  niewidomy zdobędzie  lepsze  wykształcenie, to łatwiej  będzie  mu  znaleźć pracę.  Dyrektorzy  szkół  robią, co mogą w  tym  kierunku.  Jako przykład może tu posłużyć szkoła krakowska.- No właśnie, a co z pracą. Jest jej coraz mniej dla niewidomych.-  Przed laty te problemy świetnie rozwiązywała spółdzielczość  i nasza  organizacja nie musiała się tym zajmować. Teraz  czasy  się zmieniły.  Wzrosła  liczba  bezrobotnych  niewidomych.  Uznaliśmy więc,   że  PZN  musi  się  włączyć  w   sprawy   zatrudnienia, organizując  własne przedsiębiorstwa, w których mogliby  pracować niewidomi.  Aktualnie,  z  inicjatywy  oddolnej,  powstały  takie przedsiębiorstwa  na  przykład  w  Chorzowie,  Radomiu,  Ostrowcu Świętokrzyskim,   Lublinie,   Kielcach.  Te   zakłady   już   się przystosowały   do  nowych  warunków  i  osiągają  coraz   lepsze rezultaty. Najtrudniejsze już za nimi. Wszystkie utworzone spółki osiągają,  jeszcze  niewielki, ale zysk. Jeśli w  terenie  zechce ktoś powołać taki zakład, Związek będzie w tym pomagał. Te cztery lata były najtrudniejsze właśnie dla spółdzielni.  Całe szczęście,  że  tylko dwie z nich padły - w Kielcach  i  Radomiu. Znacznie  więcej powstało nowych. W tej chwili jest ich  już  36. Nowe  spółdzielnie  powstały  w  Czarnym,  Kwidzynie ,   Pionkach, Końskich,  wszystkie jednak zmniejszyły stan  zatrudnienia.  Mamy nadzieję,   że  nowe  prawo  spółdzielcze,  które  na   pewno   w najbliższym  czasie  powstanie, lepiej  zadba  o  spółdzielczość. Będziemy  na równi traktować i spółdzielnie,  i  przedsiębiorstwa związkowe i wszystkim, w miarę możliwości pomagać. Jedne i drugie spełniają  bowiem ważną rolę - dają pracę niewidomym. Aby  służyć przykładem, od sierpnia Zarząd Główny PZN ma już status zakładu pracy  chronionej. Chcemy także, by taki status otrzymał  Ośrodek Szkolenia  i  Rehabilitacji  w Bydgoszczy,  gdyż  daje  to  spore oszczędności   finansowe,   idące  w  setki   milionów   złotych. Jednocześnie  zaś tworzy się fundusz rehabilitacyjny, który  może służyć niewidomym. Chcę   tu   mocno  podkreślić  pozytywną   rolę   w   kształceniu niewidomych,   jaką   spełnia  bydgoski   Ośrodek   Szkolenia   i Rehabilitacji.  Są  tam dwie szkoły  masażu,  szkoła  pracowników biurowych, organistów, telefonistów, tłumaczy, kursy komputerowe, które  cieszą  się tak dużym powodzeniem, że trudno  się  na  nie dostać.  W  przyszłości  także w  Ustroniu  Zawodziu  będzie  się kształcić  na  kursach niewidomych, przynajmniej  na  podstawowym poziomie.-  Jak ocenia Pan pracę ustępujących władz Związku i czego  życzy nowym władzom?- Muszę przyznać, iż będą one miały niełatwe zadanie, bo trudnych problemów jest coraz więcej. Mam jednak nadzieję, że coraz więcej też będzie działaczy społecznych, którzy im w tym pomogą. Ustępujące prezydium i plenum były bardzo efektywne w  działaniu. W  tym  czasie   podjęto dużo decyzji  o  wielkim  znaczeniu  dla środowiska  niewidomych.  Wszyscy rozumieli też  potrzeby  zmian, które dyktowało życie. Często udawało się nawet wyprzedzać życie, na  przykład  jeśli chodzi o decentralizację.  My  zrobiliśmy  to znacznie  wcześniej niż w skali całego kraju. W tej chwili  każdy okręg  ma  dużą  samodzielność na  swym  terenie.  Zarząd  Główny ustanawia  jedynie  prawo  i przepisy,  które  powinny  w  naszym Związku  funkcjonować odnośnie niewidomych. W przyszłej  kadencji jeszcze więcej uprawnień przekażemy organizacjom terenowym. Serdecznie  dziękuję  tym wszystkim, którzy  przyczynili  się  do naszych  wspólnych  sukcesów, do tego, że mimo  przeszkód  trwamy jednak nadal i nieźle sobie radzimy.

 Rozmawiała: Grażyna Wojtkiewicz

Pochodnia,  listopad 1993  

dodatek do Pochodni