Biografia prasowa  

 

Tadeusz Madzia  

Działacz  PZN i spółdzielni niewidomych

Poseł na Sejm w kadencji 1993-1997

        

       Większa odpowiedzialność i dyscyplina

        

W grudniu 1989 roku, na Krajowym Zjeździe Delegatów Polskiego Związku Niewidomych, mgr Tadeusz Madzia wybrany został większością głosów na przewodniczącego Zarządu Głównego na następną czteroletnią kadencję. Funkcję tę sprawował już od wiosny 1988 roku, ale wówczas wybrano go na zebraniu plenarnym Związku, teraz natomiast wielkim zaufaniem obdarzyli go decydenci z całego kraju i powierzyli mu ster organizacji. Przypomnijmy zatem w kilku słowach sylwetkę prezesa PZN.  

Tadeusz Madzia urodził się w 1933 roku w Bielsku - Białej. Mając 18 lat, stracił wzrok w wypadku. W 1954 roku ukończył kurs masażu w szkole krakowskiej, ale w tym zawodzie nie rozpoczął pracy. Przyjęto go do spółdzielni niewidomych w Chorzowie. Wkrótce został członkiem jej zarządu. W tym też czasie studiował na wydziale przemysłu w Wyższej Szkole Ekonomicznej w Katowicach. Studia ukończył w 1965 roku, zdobywając tytuł magistra.  

W 1965 roku Tadeusz przeniósł się do pracy w Sosnowcu, przyjmując funkcję prezesa tamtejszej spółdzielni niewidomych. W krótkim czasie bardzo ją rozbudował, czyniąc z niej świetnie prosperujące przedsiębiorstwo, zatrudniające ponad tysiąc osób.  

W 1981 roku Tadeusz Madzia przyjął propozycje władz Centralnego Związku Spółdzielni Niewidomych i przeniósł się do Warszawy na stanowisko członka zarządu tej organizacji. Jednak praca ta nie dawała mu spodziewanej satysfakcji, toteż w cztery lata później przechodzi do Zarządu Głównego PZN i zostaje etatowym sekretarzem generalnym, a w roku 1988, po ustąpieniu Kazimierza Lemańczyka, wybrano go na przewodniczącego Zarządu Głównego.  

Mgr Tadeusz Madzia jest działaczem bardzo popularnym i wysoko cenionym przez środowisko niewidomych w Polsce. Miał tego dowód na ostatnim krajowym zjeździe PZN. Po ogłoszeniu wyników wyborów, okazało się, iż   głosowało na niego 148 delegatów na 160 uczestniczących w zjeździe - w sali rozległy się długo niemilknące brawa.  

Dodajmy jeszcze, że prezes Madzia przywiązuje dużą wagę do życia rodzinnego: ma żonę i dwoje dzieci - córkę i syna - w wieku 21 i 19 lat. Mieszka w Warszawie, w dzielnicy Praga - Południe.  

Prezesa Związku redakcja poprosiła o rozmowę na temat najbliższych zadań i problemów PZN.  

- Rozpoczyna się nowa kadencja władz PZN. W Polsce w szybkim tempie dokonują się istotne zmiany. Na skutek zjawisk kryzysowych następuje pauperyzacja społeczeństwa, a w szczególności słabszych jego części. Na co Pan, jako szef Związku, chciałby w najbliższym czasie zwrócić szczególną uwagę?

- Bardzo mi zależy na organizacyjnym umocnieniu Związku, aby był wszędzie dostrzegany, a przez to, by sprawy niewidomych były odpowiednio widziane w instytucjach współdziałających ze Związkiem. Z mocną organizacją, mającą   dokładnie sprecyzowane cele, zadania, metody działania i środki każdy się liczy i chce jej pomagać. Uważam, że nasze przedsięwzięcia powinny zdążać w kierunku umacniania Związku.  

Trzeba też będzie skoncentrować uwagę na pomocy ludziom najbiedniejszym. Dotyczy to przede wszystkim niewidomych najmniej zaradnych, samotnych, starszych. Dla nich to, już w marcu tego roku, ma być oddany w Olsztynie ośrodek mieszkalno - rehabilitacyjny z 143 mieszkaniami. Tam zapewnimy im dobre warunki socjalne, rehabilitacyjne i kulturalne. Od kilku tygodni działa komisja społeczna, rozpatrująca podania o przyjęcie do ośrodka.  

Chcemy też przejąć od urzędu wojewódzkiego w Katowicach tamtejszy dom pomocy społecznej dla niewidomych. Wojewoda obiecał nam, że nie będzie robił trudności. Uważam, że Związek powinien wziąć pod swą wyłączną opiekę pozostałe trzy domy dla niewidomych w województwach: opolskim, poznańskim i bydgoskim. Warunki bytowania są tam bardzo niedobre. Nikomu nie zależy na tym, aby coś w nich usprawnić, poprawić, dlatego nasz Związek powinien je przejąć. Teraz, kiedy następuje odpaństwowienie różnych instytucji, trzeba z tego skorzystać.  

Interesujemy się również ośrodkami wczasowymi wystawionymi na sprzedaż, aby zmienić je po zakupieniu na domy opieki dla niewidomych. W ten sposób rozwiążemy problem pomocy ludziom samotnym, wymagającym zorganizowanej opieki.  

Przy tej okazji chciałbym podkreślić, że już w tym roku wejdziemy w posiadanie ośrodka w Kaletce w województwie olsztyńskim, znajdującego się obok naszych terenów. Przedsiębiorstwo Gospodarki Miejskiej w Olsztynie przystępuje do spółki z Fundacją Pomocy Niewidomym, Polskim Związkiem Niewidomych. Nasz udział zapłaci Fundacja, a więc przy niewielkim wkładzie finansowym będziemy mieć do dyspozycji ośrodek nadający się do użytku przez cały rok. Przewiduje się tam organizowanie wczasów, turnusów rehabilitacyjnych, sportowych, szkoleniowych. W ośrodku, w budynku stałego użytku, jest 50 miejsc. Rozpoczyna się tam remont. Do każdego pokoju chcemy wbudować nowoczesne urządzenia sanitarne. Wokół budynku głównego są domki campingowe. Dzięki zainstalowaniu w nich urządzeń ogrzewczych wydłuży się okres użytkowania. Chciałbym podkreślić, iż nie rezygnujemy z wcześniej zamierzonej budowy wielkiego centrum rehabilitacyjnego w Kaletce, ale mając już gotowy ośrodek, możemy do tej budowy podchodzić spokojniej i realizować ją wolniej.  

Mamy i inne propozycje nabycia ośrodków w formie zakupu lub dzierżawy. Chciałbym zaapelować do członków Zarządu Głównego, aby rezygnując z niektórych kosztownych imprez w tym roku, jak najwięcej zaoszczędzić pieniędzy na zakup obiektów wystawionych na sprzedaż.  

Planuje się, że remont w ośrodku w Kaletce będzie zakończony do lata bieżącego roku, a więc może już w czerwcu zamieszkają tam pierwsi wczasowicze. Musimy jak najwięcej imprez, turnusów wypoczynkowych i rehabilitacyjnych lokować we własnych ośrodkach, aby pracowały one bez przerwy, wtedy skierowania do nich będą tańsze.  

- Na grudniowym posiedzeniu prezydium Zarządu Głównego między innymi mówiło się o zwiększeniu efektywności pracy członków władz Związku. Jakie w tym celu przewiduje się przedsięwzięcia?

- Tak, rzeczywiście chcielibyśmy pracować bardziej po nowemu, skuteczniej i wydajniej. Na pierwszym w tej kadencji posiedzeniu prezydium przyjęliśmy zasadę opiekunów okręgów PZN. Każdy z nas ma pod opieką pięć lub sześć okręgów PZN. Nowością w tej zasadzie jest fakt, iż członek prezydium ma się opiekować nie tylko okręgiem, ale również szkołą, domem pomocy, ośrodkiem rehabilitacji, spółdzielnią i wszystkimi innymi instytucjami służącymi niewidomym na terenie danego okręgu. W ten sposób prezydium będzie miało kontakt ze wszystkim zakładami, organizacjami i instytucjami pracującymi na rzecz niewidomych w Polsce. Dzięki temu będziemy lepiej znali potrzeby inwalidów wzroku i skuteczniej będziemy je zaspokajać.  

Zwiększy się także ilość komisji Zarządu Głównego z sześciu do jedenastu, aby odpowiadały poszczególnym działom. Chcemy, by przewodniczącymi, zastępcami i sekretarzami komisji byli członkowie Zarządu Głównego, natomiast pozostałe miejsca w komisjach zostawiamy dla ekspertów z różnych dziedzin z całego kraju. Wzbogacone w taki sposób komisje problemowe będą miały znacznie większe możliwości rozwiązywania złożonych zagadnień, jakimi żyje środowisko niewidomych w Polsce.  

I tak na przykład w komisji rehabilitacyjnej dziecka powinni być nauczyciele czy dyrektor szkoły i inni fachowcy zajmujący się tą problematyką. Jest też komisja współpracy z zagranicą, aby nie tylko prezydium, ale szersze grono ludzi decydowało o formach tej działalności. Jestem przekonany, że te pociągnięcia spowodują, że Zarząd Główny i pozostałe władze Związku będą bardziej aktywni i przygotowani fachowo.  

Ten imperatyw dotyczy również kierowników okręgów, pracowników i działaczy terenowych. Wszyscy muszą być bardziej zdyscyplinowani, odpowiedzialni i czynni. Bez tego we współczesnych trudnych czasach  nie damy sobie rady, a chcemy przecież nie tylko egzystować, ale  zwiększyć znaczenie organizacji, skuteczność jej działania, efektywność pracy w celu coraz lepszego pomagania niewidomym w zaspokajaniu ich potrzeb.  

- W Polsce dokonują się wszechstronne przemiany. Zwiększa się samodzielność rozmaitych organizacji i  instytucji, pogłębia demokracja. Czy Pana zdaniem procesy te sprzyjają rozwojowi Związku, czy też utrudniają jego działalność?

- Uważam, że nasz Związek był i nadal jest organizacją demokratyczną. Nikt nikogo nie prześladuje za to, co i jak  mówi i czy reprezentuje prawą albo lewą stronę. Wszystkie głosowania, w większości tajne, odbywają się maksymalnie samodzielnie i demokratycznie, a jest to przecież bardzo ważny czynnik decydowania o naszych sprawach. O pracy Związku istnieją różne opinie - pochwalne i krytyczne i jest to zdrowe, gdyby nas tylko chwalono, nie byłoby dobrze. Nie uznajemy anonimowości. Nie rozpatrujemy żadnych skarg niepodpisanych. Mam nadzieję, że w naszej prasie też nie będzie artykułów, których autorzy zechcą kryć się za przybranymi nazwiskami. Należy mówić szczerze to, co się myśli i z tego wyciągać wnioski. Słuszna krytyka pomaga, a jeśli nie jest słuszna, to też trzeba być wyrozumiałym. Reasumując, chciałbym powiedzieć, że jestem zwolennikiem jak największej swobody myśli i słowa. Szczere i bezpośrednie stosunki między ludźmi pomagają, ułatwiają pracę, sprawiają, że jesteśmy sobie bliżsi.  

Jeśli natomiast chodzi o  przemiany w Polsce, to musimy sobie zdawać sprawę, że jest to okres trudny i na pewno odczują to i niewidomi. Mogą być spore kłopoty z pracą. Należy zwrócić większą uwagę na kształcenie niewidomych i przygotowywanie w tych zawodach, w których są oni równi lub nawet lepsi od widzących, jak: masaż, obsługa telefonów, stroicielstwo, muzyka. W autentycznej konkurencji nasze spółdzielnie mogą mieć duże kłopoty, z ogłoszeniem upadłości włącznie, albo ze znacznym zmniejszeniem zatrudnienia. Musimy ukierunkowywać szkoły, aby zaczęły kształcić młodzież w zawodach mających przyszłość i tworzyć nowe ośrodki szkolenia preferujące nowoczesne i potrzebne profesje, dające pracę i godziwe utrzymanie i to chyba jeden z najtrudniejszych problemów na najbliższe lata. Musimy przestawić się na takie myślenie i postępowanie, jakie jest na Zachodzie, ze wszystkim jego konsekwencjami.  

Dotychczas mamy niski procent zatrudnionych niewidomych, bo zaledwie 20 procent, ale teraz i ta grupa zatrudnionych jest poważnie zagrożona. Wystąpiliśmy do ministra pracy i polityki społecznej, aby nowa ustawa o zatrudnieniu uwzględniała kierowanie do pracy niewidomych przez wydział zatrudnienia, a w przypadku bezrobocia, by niewidomi otrzymywali zasiłek, jak inni obywatele poszukujący pracy. Chcielibyśmy jednocześnie, aby to ministerstwo pomagało w przekwalifikowywaniu się ludziom, którzy po utracie wzroku nie mogą kontynuować pracy w dotychczasowym zawodzie. Staramy się również, aby system podatkowy preferował zakłady zatrudniające niewidomych.  

- Dziękuję za rozmowę.

Rozmawiał: Józef Szczurek

Pochodnia Luty 1990