Niektóre publikacje  

 

 

        

        Przy redakcyjnym stole

       Mgr Tadeusz Madzia - prezes zarządu Spółdzielni Inwalidów Niewidomych „Promet” w Sosnowcu, członek zarządu ZSN:

- Zapewnienie niewidomym pracy to najtrudniejszy problem, jaki mamy do rozwiązania. Jak dotychczas, nikt w Polsce nie chce wyręczyć spółdzielczości w tej mierze. Na początku lat sześćdziesiątych byłem członkiem komisji powołanej przez ówczesnego przewodniczącego WRN - gen. Jerzego Ziętka, która zajmowała się wyszukiwaniem miejsc pracy i zatrudnianiem niewidomych poza naszą spółdzielczością. Mieliśmy kilkadziesiąt wyjazdów, mnóstwo spotkań i dyskusji z przedstawicielami zakładów pracy w województwie katowickim i na ogół wszystko bez pożądanego rezultatu. Jeśli nawet jakiś zakład zatrudnił niewidomego, to zaledwie na kilka miesięcy. Potem go zwalniano. Nasuwa się pytanie: dlaczego tak się dzieje.  

Niewidomy, z racji swego inwalidztwa, w stosunku do człowieka pełnosprawnego, a nawet w stosunku do inwalidy innego rodzaju, jest osobą słabszą. Gdy nawet wyszuka się dla niego dobrą robotę, to natychmiast znajdzie się tylu sprawniejszych konkurentów, że wkrótce go wyeliminują, jeśli nie działają jakieś przepisy chroniące. Takie procesy można zaobserwować nawet w spółdzielniach niewidomych i dlatego ich praca musi być  pod szczególnym nadzorem.  

Zastanawiając się nad tym zagadnieniem, czy osiągnęliśmy odpowiedni poziom techniki i rehabilitacji w naszych spółdzielniach, ośmielam się stwierdzić, iż uchwała 97 nie byłaby potrzebna, gdyby spółdzielnie niewidomych miały tempo rozwoju, z którego moglibyśmy być zadowoleni. Nasze zakłady pracy cechuje ogromne zróżnicowanie. Mamy spółdzielnie o wysokim poziomie technicznym i względnie dobrej organizacji pracy, ale także słabsze i bardzo słabe ekonomicznie i technicznie.  

Przedtem oddziaływanie wyrównujące było prawie niemożliwe, gdyż rozwój i poziom spółdzielni w dużym stopniu zależały od pracy i zaangażowania Regionalnego Związku Spółdzielni Inwalidów. Ta nierównomierność stanowiła główny bodziec do zjednoczenia wszystkich spółdzielni niewidomych w jednej ogólnokrajowej organizacji, w jaką przekształcił się na mocy uchwały 97 ZSN. Wierzę, że teraz nasze spółdzielnie będą mogły korzystać z dobrodziejstw technicznych, organizacyjnych i rehabilitacyjnych na bardziej uczciwych, sprawiedliwych i równych zasadach.  

Związek Spółdzielni Niewidomych na nowych warunkach działa od 1 stycznia bieżącego roku i musi dopiero ukształtować metody pracy i koordynowanie działalności swych jednostek, czyli spółdzielni. Jestem przeciwny zarządzaniu i ingerowaniu w każdą drobną sprawę, jak to czyniły związki regionalne. Trzeba przywrócić radom spółdzielni, walnym zgromadzeniom i zarządom te kompetencje, które wynikają z ustawy o spółdzielniach, a które w latach minionych stopniowo nam odbierano, choć ustawa obowiązuje do dnia dzisiejszego.  

Sprawą nie mniej ważną jest organizowanie przez Zarząd ZSN zakładów własnych. Ich zadaniem będzie wspieranie spółdzielni w rozwiązywaniu problemów technicznych, narzędziowych, socjalnych i rehabilitacyjnych. Nie powinniśmy dłużej tolerować sytuacji, w której każda spółdzielnia musi być całkowicie samowystarczalna w wykonywaniu narzędzi, a niejednokrotnie także budowaniu maszyn, organizowaniu środków transportu i materiałów. W takich właśnie warunkach najważniejszy w spółdzielni był narzędziowiec, kierowca, zaopatrzeniowiec, a gdzieś dopiero na szarym końcu - niewidomy. Zrozumiałe, że budziło to niezadowolenie. Czy w takiej sytuacji jest czas na rehabilitację?

Problem zatrudnienia może być rozwiązany jedynie przy skoncentrowaniu wysiłków wszystkich zainteresowanych organizacji. W sprawę tę muszą się aktywnie włączyć ogniwa PZN, a więc Zarząd Główny, okręgi i koła, a także wydziały zdrowia i opieki społecznej władz terenowych. Zasadniczą rolę mogą tu odegrać zakłady filialne. Jestem zdecydowanym zwolennikiem organizowania takich zakładów. Spółdzielnia „Promet” w Sosnowcu ma jedenaście zakładów rozmieszczonych w dwóch województwach. Organizujemy je w ścisłej współpracy z kołami Polskiego Związku Niewidomych. Jest to nasz wspólny interes. Ważne jest, aby wszystkie ogniwa PZN poczuły się odpowiedzialne za problem zatrudnienia.  

Kolejna sprawa, jaką chciałbym poruszyć, to rehabilitacja podstawowa. Mamy ośrodek w Chorzowie, który według mnie nie spełnia swego zadania. Uważam, że nie reprezentuje on w tej chwili i nie realizuje interesów niewidomych. W zasadzie szkoli się tak prawie wyłącznie inwalidów trzeciej grupy. Ponadto szkolenie zawodowe nie pokrywa się z tym, co potem inwalida ma robić w spółdzielni. Stąd bierze się niechęć do wyjazdów na takie szkolenie. Większość uważa, że jest to zmarnowany czas. I w taki sposób powstaje luka w przygotowaniu niewidomego do  pracy. Nie ma instytucji, która by organizowała trzymiesięczne kursy rehabilitacji podstawowej, w czasie których nowo ociemniały mógłby zdobywać umiejętności potrzebne do samodzielnego życia w  nowych warunkach, co pozwoliłoby mu wrócić do równowagi psychicznej i fizycznej, a konsekwencji podjąć pracę zawodową i aktywnie włączyć się w nurt normalnego życia.  

Gdy przed rokiem byłem w Paryżu, zwiedziłem między innymi nieduży zakład rehabilitacyjny, w którym nowo ociemniałym praktycznie uświadamiano, co jeszcze mogą zrobić i jak wiele mogą. Przebywający tam niewidomi wykonywali rozmaite prace z gliny, drewna, przy obsłudze maszyn i posługiwania się różnymi narzędziami, przy czym nie miało to charakteru szkolenia zawodowego, a służyło to jedynie przywracaniu wiary w możliwości człowieka niemającego wzroku. To jest prawdziwa rehabilitacja. Świadectwem ukończenia takiego kursu jest właśnie przekonanie, że utrata wzroku nie jest żadną barierą nie do pokonania. Takich zakładów mi brakuje. Przychodzą do nas niewidomi z wieloma kompleksami, nawet z ośrodków rehabilitacyjnych, którzy nie radzą sobie w życiu. A efekt - załamanie, rozgoryczenie, ucieczka od rzeczywistości, pretensje do całego świata.  

Następny bardzo trudny problem to fakt, że mamy za mało pracy dla niewidomych. Nie mogą oni przecież podjąć każdej czynności, nawet przy dobrym oprzyrządowaniu. Uważam, iż najważniejsze zadanie, jakie stoi przed ZSN, to zorganizowanie zakładu, który by wyszukiwał nowe prace i asortymenty dla niewidomych oraz nowe sposoby i metody oprzyrządowania. Problem braku pracy występuje coraz ostrzej we wszystkich spółdzielniach. Tak jest również w naszym sosnowieckim zakładzie. Niedostatek pracy wynika z pogłębiającego się braku materiałów, których przydział ciągle ktoś koryguje, niestety w dół. Zmniejszają się także możliwości kooperacyjne. Dotychczas na zlecenie Zakładów Silników Małej Mocy „Silma” wykonywaliśmy dużą ilość przewodów do silników elektrycznych. Dzięki temu mieliśmy pracę dla kilkunastoosobowej grupy niewidomych z dodatkowym kalectwem. Obecnie powstał problem, co z nimi zrobić, bo „Silma” zmniejszyła zapotrzebowanie do 25 procent. Świetną produkcję - wyłączniki klawiszowe - odbierają nam także Zakłady Elektrotechniki Motoryzacyjnej w Rzeszowie. Przed trzema laty ktoś podjął błędną decyzję, że tam właśnie powstanie nowy obiekt dla tego rodzaju produkcji. Jest to jedna z decyzji o niepotrzebnej inwestycji.  

Będziemy walczyć, aby tej produkcji nie oddać. Pójdziemy do najwyższych władz. Wysuwa się argument, że to za poważna produkcja, aby ją mogła wykonywać spółdzielnia inwalidów. Chcę dodać, że wyłączniki klawiszowe robiliśmy przez pięć lat, a kiedy tę produkcję rozpoczęliśmy, ze Związku Radzieckiego przyjechali fachowcy, aby się naocznie przekonać, co się stało, że jakość wyłączników w tak istotny sposób się poprawiła. Teraz chcą nas pozbawić tej produkcji, bo przed laty wykonano zapis inwestycyjny. Zjednoczenie „Polmot” ma nas o tyle w ręku, że decyduje o przydziale materiałów z tworzyw zagranicznych, ale, jak już wcześniej powiedziałem, będziemy walczyć do końca, uważając, że ciągłe odbieranie produkcji inwalidom jest nie tylko aspołeczne, ale i nieuzasadnione ekonomicznie.  

Podałem te dwa przykłady, aby pokazać, jak kurczą się możliwości kooperacyjne i w jaki sposób wpływa to na zmniejszenie się ilości pracy dla niewidomych. Nie możemy dopuścić do pogorszenia sytuacji życiowej inwalidów wzroku, toteż w tych nowych, trudniejszych warunkach intensywność działania spółdzielni, a także ZSN i Polskiego Związku Niewidomych musi    się znacznie zwiększyć.

Pochodnia kwiecień 1981