Więksi o światło  

   Kiedy się urodziłem@ miałem lat dwadzieścia@ stwórca złamał mi żebro@ był to mój dzień pierwszy@ czas stworzenia uciekał@ wszystkie dni przeminęły@ siódmego nie widziałem@ własnych źrenic@ teraz uciekam przed zbrodnią@ czarną twarzą wiersza@ jesteście więksi ode mnie@ tylko o światło@  

 

Z niewidomym poetą -   Stanisławem Leonem Machowiakiem,  w Muzeum Tyflologicznym Biblioteki Centralnej PZN   w Warszawie,  rozmawia Iwona Różewicz Ktoś kiedyś powiedział, że poezja jest zetknięciem się dwóch równoległych. Zgadza się Pan z tym? S. L. Machowiak: - Powiedziałem, że poezja to język serca.- Ale poezja bywa czasem intelektualna...- Dla mnie poezja to coś takiego, co czyni człowieka wolnym. Bardziej niż proza czy dramat. Ona pozwala uzewnętrznić siebie, wyjść z siebie.- Może dlatego, że poezja łączy rzeczy, których związku inaczej byśmy się nie domyślili. Pierwszy tomik Pana wierszy ukazał się w roku 1982, nakładem "Czytelnika". W zestawieniu z datą urodzenia to późny debiut, więc chyba był to tylko debiut książkowy?- Zadebiutowałem w 1963 roku w "Weteranie". Byłem wtedy na zlocie inwalidów w Sierakowie. I tam mnie namówiono, bym wystąpił przy ognisku z wierszem. Zainteresował się tym jeden z redaktorów, właśnie z "Weterana". Potem szło to już systematycznie. Publikowałem w różnych czasopismach, najwięcej w "Tygodniku Kulturalnym", gdzie za poezję odpowiadał Tadeusz Nowak. I muszę tu dodać, iż dziwię się, że w wydawanych przez Zakład Nagrań i Wydawnictw książkach mówionych jest tak mało twórczości Nowaka - wspaniałego człowieka i poety.- Czy to Pana mistrz?- Jakiś wzór tak, ale żebym czerpał z jego rad, to nie.- A inne wzory, ulubieni poeci?- Długo lubiłem twórczość Stanisława Grochowiaka... Później znalazłem innych mistrzów, takich jak ksiądz Jan Twardowski, Roman Brandstaetter.- W Pana twórczości jest dużo przyrody, ale traktowanej nie jako piękno, lecz element bytu. Człowiek jest wpleciony w kosmos, w naturę. Tomik "Góry nad górami" może być tu przykładem. Czy to świadome zamierzenie?- Trzy moje tomiki: "Noce ze słońcem", "Było światło" i "Słowem - światłem", jak Pani widzi, mają w tytule światło. I chciałem tym tomem temat "światła" zakończyć, bo boję się przesytu czytelników, ale Włodzimierz Sedlak, któremu ten tom wysłałem, zachęcił mnie jednak, abym coś jeszcze na temat światła powiedział. Więc jeszcze jeden tom napiszę, ale będzie to inne spojrzenie. Teraz frapuje mnie temat gór - to jedno z najwspanialszych miejsc, które otaczają człowieka. Wielka tajemnica, misterium małości człowieka, ale wielkości Boga. Moje góry biblijne w zbiorku "Góry nad górami", kto wie czy nie są w poezji pierwsze i jedyne.- Jest Pan niezwykle aktywnym człowiekiem. Odbywa Pan mnóstwo spotkań z czytelnikami. Wyjaśnia Pan to w wierszu "Dlaczego piszę": sobie?@ ludziom?@ Bogu?@ przed bramą nieba Anioł@ otwiera tom poezji@ boję się czy zrozumie@ są to obrazy ziemi@ wysłane do Boga@ na adres człowieka@- Jak te spotkania z czytelnikami przebiegają, jak przyjmowane są Pana wiersze?- Byłem przecież nauczycielem, zatem potrafię nawiązać kontakt i z dyrektorami szkół i z młodzieżą, bo to z nią się najczęściej spotykam. Są to wspaniałe spotkania, trwające czasem 5_#6 godzin. Kiedy pracowałem jeszcze w Owińskach i miałem mnóstwo pomysłów, zorganizowałem konkurs dla uczniów klas IV - VIII. Chodziło o napisanie wiersza na wybrany temat. Powstały bardzo ciekawe utwory, opublikowane później w warszawskim czasopiśmie "Okolice". Teraz już się mniej w takie rzeczy angażuję, ale podczas spotkań nierzadko przychodzą do mnie słuchacze, którzy już na moich spotkaniach byli i widzę, jak się zmienili, rozwinęli intelektualnie.- A co należałoby robić, aby zwiększyć krąg odbiorców. Poezja jest przecież dość hermetyczna?- Trzeba pisać, zabiegać o słuchaczy i o tej poezji mówić. Kiedy opowiadam małym dzieciom o Św. Franciszku, Maksymilianie Kolbe czy bracie Albercie, którym poświęciłem książkę "Święci wśród nas" - to później recytuję wiersze z innych moich książek, aby im swoją twórczość przybliżyć; napisałem przecież wiersze o matce. Ten temat bliski jest dzieciom. W niektórych miejscowościach często bywam, na przykład w Grodzisku Wielkopolskim jestem niemal nadwornym poetą - od 1982 roku jeżdżę tam prawie rokrocznie. Kiedyś na jakąś rocznicę napisałem im tekst szkolnej pieśni. W latach osiemdziesiątych przy Zarządzie Głównym powstała Rada Kultury i Sztuki. Nie spełniła ona jednak oczekiwań. Dlaczego?- Byłem w grupie jej inicjatorów. Ostatnie spotkanie odbyło się w sierpniu 1991 roku, a więc ponad dwa lata temu. Od tego czasu nic mi nie wiadomo, czy Rada jest, czy jej nie ma. Pisałem w tej sprawie do pana Andrzeja Kaszty, do Andrzeja Bartyńskiego - jej przewodniczącego, ale nie otrzymałem odpowiedzi. Rada mogła wykorzystać swoje kompetencje i można było pewne rzeczy zrobić. Proponowałem - i to nie tylko Radzie, ale i władzom Związku - powołanie fundacji, gromadzącej pieniądze na wydawanie twórczości niewidomych. Myślałem o pisarzach, ale to również mogłyby być nagrania muzyków. Należałoby zrobić dokumentację oryginalnych nagrań aktorskich. Proponuję to tyle lat i nikt tego nie słyszy...- Miejmy nadzieję, że ktoś jednak usłyszy... Dziękuję Panu za rozmowę.

Pochodnia  grudzień 1993