Tańczące żywioły

      "Moją ojczyzną mowa, która nie kłamie" - pisze Stanisław Leon Machowiak w wierszu "Ojczyzna", otwierającym tomik "Między żywiołami", kolejny, wydany w Białej Serii Biblioteki Poetyckiej pod redakcją Nikosa Chadzinikolau w Poznaniu. Autor dedykuje go sponsorowi, Januszowi Brzezińskiemu, dyrektorowi Zakładu Produkcji Wód Mineralnych "Ralco" w Grodzisku Wlkp. Jest to dwunasty zbiór wierszy Machowiaka.

Teksty są w większości drobnymi ledwo uchwytnymi obrazkami, pełnymi blasków i cieni. Całość, poza kilkoma wierszami wstępnymi, podzielona jest na cztery cykle: Woda, Powietrze, Ogień, Ziemia. Żywioły te pulsują, splatają się i walczą ze sobą. Woda - "dopełnienie nieba" "pulsuje jak nerw", jest "jak matka bez tajemnic", "jej źródła jak ocalenie". Wiersze stają się dynamiczne dzięki animizacjom i personifikacjom: wiatr modli się, biegnie, zatapia dłonie w jutrzni, ziemia tańczy przed słońcem, rzeki krzyczą, wiatr uderza w dzwony, chmury dzwonią deszczem itp.

Teksty erotyczne są świeże, lekkie, z częstymi odniesieniami do antyku: "Zakwitanie", "Tęsknota za rajem", "Pieśń niespełniona". W ostatnim cyklu, "Ziemia", zamieszcza autor kilka wierszy o matce, podobnie jak w wydaniach poprzednich. Jest troskliwa, kochająca, zapamięta się ją do końca dni. To "pieśń życia", "niebo w orlich skrzydłach" ("Matka", "Pamiętam", "W raju"). Wiersze czyta się jednym tchem. Rysunki Józefa Petruka dopełniają treści.

**      **       **Stanisław Leon Machowiak - "Między żywiołami", Biała Seria Biblioteki Poetyckiej Zlp, Poznań 1995

Pochodnia  styczeń 1996

 

        Twarze matki i kwiatów

                           Michał Kaziów

Należy się cieszyć, że wielu naszych niewidomych samorealizacji szuka w różnych formach działalności artystycznej - rzeźbie, muzyce, malarstwie oraz twórczości literackiej. Te dokonania na pewno poszerzają wiedzę społeczną o uzdolnieniach niewidomych, ich możliwościach poszukiwania własnego języka artystycznego. Organizatorzy wystaw, na których eksponowana jest twórczość niepełnosprawnych, zawsze przyciągają sporą publiczność spoza środowiska niewidomych. Ważne to jest szczególnie teraz, kiedy wielu niewidomych utraciło pracę. Dotyczy to również integracji społecznej niewidomego. Nawet lansowany program, by niewidomy uczęszczał do normalnej szkoły, jest bardzo piękny, warty upowszechnienia. Cóż, jeśli ciągle daleki do pełnego zrealizowania. Warto więc przyglądać się z akceptacją tym osobom pozbawionym wzroku, które mimo wszystko w tak trudnej sytuacji nie pozostają w biernym oczekiwaniu, ale jednak poszukują własnej drogi. I nie czekają, by Związek za nich wszystko zrobił.

Do takich osób niewątpliwie należy zaliczyć, mającego na swym koncie wiele publikacji książkowych, Stanisława Leona Machowiaka, poetę z Poznania. On to właśnie często zaskakuje mnie swoją pomysłowością i operatywnością. Swoją postawą zaświadcza, że daleko mu do poddania się determinantom własnego losu. I chwała mu za to. W sposób wytrwały stara się docierać do różnych instytucji i osób prywatnych także, by znaleźć środki na publikację swoich zbiorków poetyckich. Współpracuje też z widzącymi literatami ze środowiska pisarskiego, by móc realizować swoje cele. To właśnie daje konkretne owoce. Wiadomo bowiem, że nawet czysto fizyczna pomoc w tym przypadku jest bardzo potrzebna. Nie mówiąc już o jakiejś konsultacji artystycznej.

Ostatnio ukazały się dwa zbiorki wierszy Machowiaka: "Światła na rozdrożach" i "Matki w kwiatach" 1/. Wystarczy wziąć do ręki obie publikacje, aby przekonać się jak starannie są wydane, obydwie z wstępami Nikona Chadzinikolau. Zwłaszcza zbiorek "Matki w kwiatach" może się spodobać czytelnikom, gdyż na jego urodę mają wpływ liczne kolorowe ilustracje, przedstawiające piękne kwiaty malowane przez Reginę Siwko z Koszalina. Plastyka i poezja współistnieją tu w idealnej symbiozie. Wzajemnie się dopełniają i zachęcają do przeczytania tej książki.

Tematem przewodnim we wszystkich wierszach jest matka. Zapoznana w dzieciństwie, przywoływana z pamięci, ożywiająca wyobraźnię i tęsknotę, ta najpiękniejsza i o wyidealizowanym sercu. Jest odrębna, związana z własnymi przeżyciami, więc może się do niej poeta zwracać bezpośrednio z synowską prośbą: "Mamo, ogrzej zmarznięte ręce, jak przed laty". Ale też może sama myśl o Niej dawać w chwilach trudnych ukojenie, albowiem: "codziennie wraca gwiezdnym wozem żeby mnie uspokoić/ przed nadchodzącą burzą". To jest też ta matka, której kochający syn chciałby przynieść kwiaty, a wie, że te kwiaty może przynieść tylko jako znak pamięci, na grób. W wierszach Machowiaka jest więc zawarta próba odwzajemnienia się za otrzymaną matczyną dobroć. Poeta poznał dobroć własnej matki, ale też wie, że jest to szersza sprawa. Wierzy i wierzy nienadaremnie, że wszystkie matki "czuwają na kolanach z naręczami dobroci". Pisze więc poeta wiersze-kwiaty. Składa je z wdzięcznością, gdyż "Twoja twarz we mnie nie wygasła". Ulega nastrojowi. Stara się przy pomocy słów najprostszych wypowiedzieć własne uczucia. Myślę, że ta książeczka znajdzie czytelnika. Tomik poetycki "Matki w kwiatach" Stanisława Machowiaka powinien znaleźć się w szkołach specjalnych dla niewidomych jako lektura, służąca w podtrzymywaniu więzi uczuciowej z rodzicami, a zwłaszcza z matką.

1/ Stanisław Leon Machowiak: "Matki w kwiatach", Dom Wydawniczy "Koziołki Poznańskie", 1997,  

Pochodnia  wrzesień 1997