„zawsze redaktor”
Ojciec Kazimierza Lemańczyka przyjechał do Polski w 1919 roku, jako uczestnik Błękitnej Armii Józefa Hallera. Brał udział w kampanii antybolszewickiej. Pod koniec 1920 roku został wysłany na Pomorze, aby przejmować ziemie polskie od Niemców i tam już pozostał. Przez cały okres międzywojenny pracował w straży granicznej. Kazimierz przyszedł na świat we wsi Wierzchocina w powiecie Chojnickim w 1934 r., jako najmłodszy z sześciorga rodzeństwa. Dzieci były wychowywane w atmosferze patriotyzmu i religijności. W 1939 roku Niemcy zamordowali jego najstarszego, osiemnastoletniego brata za przynależność do patriotycznego związku pod nazwą Organizacja Zachodnia, a ojca wzięto do niewoli. Rodzina znalazła się w bardzo ciężkiej sytuacji materialnej. Mając sześć lat, Kazimierz rozpoczął wraz ze starszym bratem pracę u gospodarza. Najpierw pasł owce, a potem - krowy. Już jako 9-letni chłopiec, wykonywał najcięższe prace. Do niego należała również orka w polu. 27 marca 1945 roku jechał wozem zaprzężonym w trzy konie. Jeden z nich nastąpił na minę przeciwpancerną. Wybuch rozszarpał konie, a on sam odniósł rany, w wyniku których utracił wzrok. Od września tego samego roku zaczął uczęszczać do drugiej klasy miejscowej szkoły. Uczył się tylko z pamięci, ale rozsądny nauczyciel stawiał mu takie same wymagania, jak innym uczniom. Pod koniec sierpnia 1946 roku przyjechał do ośrodka dla niewidomych dzieci w Laskach. Tutaj ukończył szkołę podstawową, a następnie - zawodową. W Laskach ogromną rolę odegrało w jego życiu harcerstwo. Było nie tylko fascynującą przygodą kształtującą wszechstronne zainteresowania i umiejętności współdziałania w grupie, ale przede wszystkim dobrą szkołą charakteru. Ten hart ducha niedługo potem zaczął owocować. Nie mniejsze znaczenie kształtujące samodzielność i odpowiedzialność miał samorząd internatowy. Kazimierz Lemańczyk był przewodniczącym Prezydium Centralnej Rady Domu Chłopców. Odpowiedzialny za wychowanie młodzieży - Henryk Ruszczyc przywiązywał do samorządu ogromną wagę. Dawał duże uprawnienia, ale i niemniejsze obowiązki. Poprzez samorząd przygotowywał swych wychowanków do odpowiedzialności w życiu dorosłym. W szkole zawodowej Lemańczyk zdobył dyplomy czeladnicze w trzech dziedzinach - szczotkarstwie, tkactwie i dziewiarstwie. W tej ostatniej - także dyplom mistrzowski . W 1953 opuścił Laski i zamieszkał w Warszawie, w internacie na ulicy Słupeckiej. W tym samym roku dostał się na kurs masażu leczniczego, który ukończył rok później, jednak pracy w lecznictwie nie podjął, gdyż wiązało się to z koniecznością opuszczenia stolicy, a na to nie chciał się zgodzić. 27 maja 1954 r. w dwudziestą rocznicę urodzin, rozpoczął pracę, jako szczotkarz , w Spółdzielni Ociemniałych Żołnierzy. W tym zakładzie był zatrudniony przez pięć miesięcy. 1 Listopada wrócił znowu do Lasek, ale już jako nauczyciel szczotkarstwa. Jednocześnie pogłębiał umiejętności w dziewiarstwie, gdyż w tym okresie , z inicjatywy Henryka Ruszczyca- kierownika szkolenia zawodowego w Laskach - zorganizowano kurs przygotowujący do pracy w dziewiarstwie na poziomie artystycznym. Zmierzało to do założenia spółdzielni dziewiarskiej niewidomych. Pracował tam do 15 czerwca 1956 r. Po zdaniu egzaminu mistrzowskiego, przystąpił do pracy w dziewiarskiej spółdzielni cepeliowskiej: "Poziom", w Warszawie i był w niej zatrudniony do końca września, a więc do chwili, kiedy powstała "Nowa Praca Niewidomych". Zebranie założycielskie odbyło się 30 lipca 1956, ale spółdzielnia rozpoczęła działalność dwa miesiące później - 1 października. Od początku Kazimierz Lemańczyk był wiceprzewodniczącym zarządu, a 15 marca 1957 roku został wybrany na jej prezesa. Obawiał się czy podoła zadaniu, ale Henryk Ruszczyc - inicjator i organizator spółdzielni - przekonał go, że dla dobra całej załogi, powinien podjąć wysiłek . Obowiązki coraz bardziej się rozrastały, gdyż w tym samym roku - 1956 - Lemańczyk podjął decyzję o dalszej nauce. Poziom laskowskiej szkoły zawodowej był wysoki, toteż zdał egzamin od razu do dziesiątej klasy liceum ogólnokształcącego. Dwa lata później otrzymał świadectwo dojrzałości. Po rocznej przerwie rozpoczął studia w Szkole Głównej Planowania i Statystyki (Szkoła Główna Handlowa) na Wydziale Handlu Wewnętrznego. Wraz z nim naukę podjęli Andrzej Skóra i Marian Adamczyk. Miało to istotne znaczenie, ponieważ w grupie łatwiej się uczyć. Wspólnie korzystali z lektorów i wzajemnie się mobilizowali. Studia pomagały w dobrym wypełnianiu obowiązków prezesa spółdzielni, gdyż wiedzę zdobywaną podczas wykładów i seminariów od razu można było przekładać na język praktyki. Studia ukończył w 1965 roku. Temat pracy magisterskiej - "Efekty ekonomiczne i pozaekonomiczne produkcji spółdzielni cepeliowskich w latach 1958-1963" - ściśle wiązał się z jego pracą zawodową, i dzięki temu stał się bliski, ciekawy i wartościowy, również o wydźwięku praktycznym. Fakt, że w tak młodym wieku został kierownikiem spółdzielni miało pozytywne strony, gdyż dopingowało do czujności, aby nie zrobić niewłaściwego kroku. Mogłoby się to bowiem przyczynić do powstania opinii, że nie dojrzał, nie nadaje się do roli kierowniczej. W 1962 roku Kazimierz Lemańczyk i Maria Mizak zawarli związek małżeński. W ciągu ośmiu lat urodziło się troje dzieci. Wielkim dramatem państwa Lemańczyków stała się tragiczna śmierć najstarszej córki w wieku trzynastu lat i chyba tylko głęboka wiara uchroniła ich od całkowitego załamania i pozwoliła po wielu miesiącach otrząsnąć się z nieszczęścia. Działalność Kazimierza Lemańczyka nie kończyła się na pracy zawodowej, nie wyczerpywała jego sił witalnych i potrzeby służenia ludziom. Pracę zawodową i społeczną traktował na równi. Stanowiły jakby dwa brzegi tego samego nurtu i były istotnym warunkiem aktywnego życia. Kierowanie spółdzielnią nie miało jedynie wymiaru zawodowego, ale mieściło w sobie wiele znamion pracy społecznej, bowiem nie chodziło tylko o to, by ludzie mieli pracę i otrzymywali za nią godziwą zapłatę, lecz także aby mogli się kształcić, rozwijać swoją osobowość. Przywiązywał również ogromną wagę do działalności rehabilitacyjnej , aby jak najwięcej inwalidów mogło skorzystać z pomocy w zaopatrzeniu w sprzęt ułatwiający samodzielność, kulturalny wypoczynek oraz rozwój duchowy i intelektualny. Dużo wysiłku i czasu poświęcił na bezinteresowną pracę w Polskim Związku Niewidomych. Od października 1981 do marca 1987 roku pełnił funkcję wiceprzewodniczącego Zarządu Głównego PZN, a od marca 1987 do sierpnia 1988 roku - przewodniczącego. Zależało mu aby władze Związku znały i rozumiały potrzeby ogółu niewidomych i chciały im z oddaniem służyć, ale już wtedy ten kierunek w gremiach kierowniczych PZN nie stanowił siły sprawczej. Ważnym nurtem jego działalności była praca społeczna w zakładzie w Laskach. Począwszy od 1981 r. przez siedemnaście lat był członkiem zarządu Towarzystwa Opieki nad Ociemniałymi. Pod koniec lat siedemdziesiątych w Laskach został powołany Komitet Budowy Domu Przyjaciół Niewidomych. Lemańczyk przyjął funkcję przewodniczącego komitetu. Dom, którego budowa oparta była w dużej części na środkach zebranych od osób indywidualnych i zakładów pracy, wybudowany został w czasie czterech lat. Jemu również powierzono przewodnictwo komitetu budowy domu opieki dla samotnych niewidomych kobiet w Żułowie. I ten dom wspierany był przez datki społeczne, ale główny ciężar sfinansowania nowego obiektu wziął na siebie Nowojorski Komitet Pomocy Niewidomym w Polsce. Żułowski dom opieki wybudowano w czasie pięciu lat. Nowa Praca Niewidomych od początku istnienia należała do Cepelii. We władzach tej organizacji gospodarczo-społecznej Kazimierz Lemańczyk także pełnił odpowiedzialne funkcje . Przez kilkanaście lat był członkiem rady nadzorczej Cepelii. Wybrano go również na przewodniczącego warszawskiej, społecznej komisji środowiskowej- największej, cepeliowskiej organizacji regionalnej. Powierzanie mu tak trudnych zadań organizacyjnych i merytorycznych świadczyło o zaufaniu do jego dojrzałości społecznej i intelektualnej oraz poczucia odpowiedzialności, a także o prestiżu spółdzielni. Swoim doświadczeniem dzielił się również z innymi spółdzielniami , bowiem przez kilka kadencji należał do Rady Centralnego Związku Spółdzielni Niewidomych. Mgr Lemańczyk miał to szczęście, jak sam przy różnych okazjach podkreślał, że jego poświęcenie się pracy zawodowej i społecznej możliwe było dzięki żonie, która wzięła na swoje barki wychowywanie dzieci, prowadzenie domu i staranie, aby panowało w nim poczucie bezpieczeństwa, ciepło i ład. Mógł więc oddać się całkowicie pokonywaniu trudności i przeszkód. Niemała w tym również zasługa współpracowników w zespole kierowniczym Nowej Pracy Niewidomych, ponieważ nigdy nie potrzebował poświęcić ani jednej chwili walce o swoje stanowisko. Dzięki temu mógł całą energię przeznaczyć na znajdowanie najlepszych rozwiązań w służbie ogółowi. Spółdzielnię traktował zawsze, jako zadanie które powierzył mu Pan Ruszczyc i dlatego z całych sił o nią dbał i ta troska stała się dla niego najważniejsza.Za swe zasługi w pracy zawodowej i społecznej, w 1986 r. otrzymał Krzyż Oficerski Orderu Odrodzenia Polski. Nieprzerwanie kieruje spółdzielnią już 44 lata. W tym okresie zakład przeżywał wielkie sukcesy ekonomiczne, socjalne, społeczne i rehabilitacyjne. Po latach prosperity, na początku lat 90-tych, na skutek przemian ustrojowych, przyszły trudne czasy, ale spółdzielnia pod kierunkiem swego doświadczonego prezesa i jego oddanych współpracowników, wyszła z nich zwycięsko. Są przekonani, że najgorsze już za nimi, a więc optymizm na przyszłość jest uzasadniony. |