NA SKRAJU PUSZCZY  

     Puszcza Kampinoska to ogromny kompleks leśny na północno- zachodnich przedpolach stolicy, miejsce krwawych walk w okresie Kampanii Wrześniowej i Powstania Warszawskiego. Te dramatyczne wydarzenia nie ominęły położonego na jej skraju zakładu dla niewidomych w Laskach, który odegrał w nich swoją własną, godną pamięci rolę. Opowiada o tym znakomita książka Alicji Gościmskiej i Ryszarda Kamińskiego pt. Laski w czasie okupacji 1939-1945, gdzie można znaleźć wiele ciekawych wiadomości na temat wojennych dziejów tej zasłużonej nie tylko dla naszego środowiska instytucji.  

 Ośrodek Szkolno-Wychowawczy dla Niewidomych Dzieci i Młodzieży w Laskach powstał w latach dwudziestych, dzięki staraniom Towarzystwa Opieki nad Ociemniałymi, które ponadto zapewniało opiekę i pracę dorosłym niewidomym w placówkach filialnych w Warszawie i Chorzowie. Ostoją dla tej rozległej działalności było Zgromadzenie Sióstr Franciszkanek Służebnic Krzyża, ale w skład prowadzącego ją zespołu, obok zakonnic, wchodzili także ludzie świeccy - pracownicy i zaprzyjaźnieni działacze. Inicjatorką i kierowniczką całego przedsięwzięcia była ociemniała Róża Czacka, w zakonie - Matka Elżbieta. Ona też sformułowała przyświecające mu zasady, w których odwoływała się do nakazów wiary i patriotyzmu, szczególny nacisk kładąc na potrzebę pochylenia się nad ludzkim cierpieniem i czynnego udziału we wszystkich sprawach, którymi żyje kraj. Takie służebne nastawienie do otoczenia zespoliło zakładową społeczność w duchu wzajemnego oddania i wyższego posłannictwa, a dla jej niewidomych członków stało się podstawą skutecznej rehabilitacji. Pozwoliło również tej społeczności przeciwstawić się wyzwaniom wojny i wyjść z niej zwycięsko, mimo niesłychanych niedostatków, zagrożeń i strat. Bliskie sąsiedztwo magazynów amunicji sprawiło, że z chwilą wybuchu wojny zakład został ewakuowany. Dzieci z wychowawcami przewieziono do własnego majątku na Lubelszczyźnie, a zakonnice wraz z Matką Czacką znalazły się w zakładowej placówce filialnej w Warszawie, gdzie wzięły udział w kopaniu okopów i pielęgnacji rannych w szpitalach. Na miejscu zostało tylko 9 sióstr, z s. dr Katarzyną Steinberg na czele i to one musiały sprostać nieprzewidzianym wydarzeniom, nazwanym potem przez historyków bitwą o Laski.  

 

 Ta pięciodniowa bitwa zaczęła się 17 IX 1939 r. od obsadzenia zakładu przez wojska niemieckie, które chciały w ten sposób zagrodzić drogę śpieszącym na odsiecz oblężonej stolicy pododdziałom armii ''Pomorze'' i ''Poznań''. Następnie tę kluczową pozycję zdobyły wojska polskie po dwóch brawurowych natarciach kawalerii i piechoty, ale jej utrzymanie okazało się niemożliwe, mimo zaciętej obrony i kilku kontrataków na bagnety. Niemcy podpalili w końcu zakład, by ścianą ognia powstrzymać polski napór. Zniszczeniu uległo wtedy 75 procent zabudowań, a w nich cenne zbiory biblioteczne, urządzenia i zapasy. Wśród tego piekła uwijały się pozostałe w zakładzie siostry zakonne, zbierając rannych i lokując ich w ocalałych pomieszczeniach. Również z narażeniem życia znosiły z puszczy tych polskich rannych żołnierzy, których Niemcy nie zdążyli dobić. Potem, gdy walki ustały, wspierały szukających pomocy w zakładzie mieszkańców okolicznych wsi i prowadzonych do niewoli polskich jeńców wojennych. Żywiły wszystkich i opatrywały rany, ciężej poszkodowanych zatrzymując do dalszego leczenia na miejscu.  

 Tak zaimprowizowany szpital wojenny utrzymywał się początkowo tylko siłą woli i oddania dziewięciu zakonnic i kilku osób świeckich, przypadkowo przybyłych do Lasek lekarzy i pielęgniarek. Brakowało wszystkiego: materiałów opatrunkowych, wyposażenia, dostatecznej obsługi, a nawet własnego chirurga, tak że trzeba się było ubiegać o humanitarną pomoc niemieckich lekarzy operujących. Sytuacja zmieniła się dopiero w październiku, wraz z powrotem do zakładu doświadczonego chirurga dr Kazimierza Gebertowicza oraz ewakuowanych do Warszawy sióstr z Matką Czacką na czele, co usprawniło opiekę nad rannymi. Szpital działał do 15 X 1940 roku, najpierw pod zarządem szefostwa polskich szpitali wojskowych, a następnie jako oddział Szpitala Ujazdowskiego w Warszawie, skąd otrzymywał pomoc medyczną i skąd przysłano do Lasek na przeszkolenie 10 nowo ociemniałych inwalidów wojennych.  

 Zadania Lasek na czas okupacji Matka Czacka określiła już na wstępie, tuż po wkroczeniu Niemców do stolicy. Były to słowa pełne męstwa, nadziei i wiary, tym bardziej imponujące, że wy- powiedziane przez osobę, którą zaledwie przed paru dniami wydobyto spod gruzów zbombardowanego domu, zszokowaną i ranną, ze zmiażdżonym okiem i złamaną ręką: ''Zwycięstwo wroga jest tylko powierzchowne, do czasu... Polska żyje i żyć będzie. Walka trwa dalej, schodzi w głąb, każdy z nas musi stać się twierdzą''.

 Nakazem chwili było uruchomienie ośrodka szkolno- wychowawczego i dokonano tego mimo trudności lokalowych oraz braku podręczników i pomocy naukowych. Liczba wychowanków w różnych latach okupacji wahała się od 60 do 90, a ponadto uczyło się w Laskach 30 widzących sierot wojennych, przyjętych w ramach pomocy społecznej. Działało przedszkole, szkoła powszechna i trzyletnia szkoła zawodowa, przy czym przedmiotów zakazanych przez okupanta nauczano tajnie. Postawę młodzieży kształtowano również w toku zajęć pozaszkolnych, takich jak odczyty, przedstawienia i koncerty, nie mówiąc o wspólnym śpiewaniu pieśni narodowych i żołnierskich. Toteż była to młodzież świadoma, zdyscyplinowana i ofiarna, co przejawiało się chętnym udziałem w pracach gospodarczych i udostępnianiu zajmowanych pokoi na zebrania konspiracyjne.

 Konspiracja wojskowa na terenie Lasek została zapoczątkowana zimą 1939-  40 r., z inicjatywy pracowników zakładu, niedawnych żołnierzy i pacjentów szpitala wojennego. Założony wtedy oddział ZWZ wszedł z czasem w skład VIII Rejonu Kampinos, którym w ramach VII Obwodu ''Obroża'' Warszawskiego Okręgu AK dowodził od roku 1941 mjr Józef Krzyczkowski ''Szymon''. Najpierw zbierano i ukrywano broń, potem prowadzono szkolenie i ćwiczenia wojskowe, również dla oddziałów z Bielan i Żoliborza, w końcu przystąpiono do akcji bojowych. Zadaniem oddziału było niszczenie w urzędach niemieckich spisów kontyngentów rolniczych i kartotek osób typowanych do wywózki na przymusowe roboty do Rzeszy, odbijanie więźniów wiezionych do Palmir na rozstrzelanie i likwidacja szpiegów, skazanych przez sądy podziemne. Wśród wyróżniających się żołnierzy tego oddziału na szczególną uwagę zasługuje nieżyjący już Bronisław Kruczko ''Gruby'', późniejszy adwokat i wybitny działacz ruchu niewidomych. Ciężko ranny w akcji bojowej, stracił całkowicie wzrok i przeszedł potem gehennę ukrywającego się przed wrogiem nowo ociemniałego.  

Ważną rolę w życiu Lasek odgrywał przyszły Prymas Tysiąclecia, ks. prof. Stefan Wyszyński, który od roku 1942 pełnił funkcję kapelana zakładu i kampinoskiego rejonu AK pod pseudonimem ''Radwan''. Poza własną pracą naukową i zwykłą posługą duszpasterską, prowadził lekcje religii w starszych klasach i wygłaszał częste pogadanki dla różnych grup zainteresowań. Poruszał w tych prelekcjach kluczowe zagadnienia historyczne, społeczne i ekonomiczne, starając się w ten sposób przygotować laskowską społeczność do nowych zadań w przewidywaniu powojennych zmian w politycznym położeniu naszego kraju. Wygłosił też cykl pogadanek na tematy spółdzielcze, z czego skorzystali przyszli założyciele lubelskiej spółdzielni niewidomych, która jako pierwsza wskazała drogę innym.  

a Myśl o przyszłości dominowała również w poczynaniach Henryka Ruszczyca, w owym czasie kierownika zakładowych warsztatów. Ten przez niego odbudowany i rozbudowany dział był nie tylko miejscem nauki zawodu i dochodowej produkcji wyrobów szczotkarskich. Prowadzono tu również eksperymenty, zmierzające do udostępnienia niewidomym innych niż szczotkarstwo branż oraz znalezienia dla ich pracy najwłaściwszych form organizacyjnych. Takim eksperymentem była powstała w roku 1943 uczniowska spółdzielnia szczotkarska, zrzeszająca starszych wychowanków szkoły zawodowej, w przyszłości założycieli wspomnianej wyżej spółdzielni lubelskiej. W zakładowych warsztatach mają ponadto początek takie powojenne inicjatywy Henryka Ruszczyca, jak: masowe zatrudnianie niewidomych w przemyśle i powstanie w Warszawie artystycznej dziewiarskiej spółdzielni niewidomych ''Nowa Praca''.  

 Wybuch Powstania Warszawskiego zastał Laski przygotowane do akcji. Jeszcze w roku 1942 rozpoczęto z rozkazu dowództwa VIII Rejonu przygotowania do rozwinięcia na terenie zakładu szpitala polowego, gromadząc konspiracyjnie leki, środki opatrunkowe i wyposażenie chirurgiczne. Również zawczasu przygotowano personel medyczny, złożony z kilkunastu osób zakonnych i świeckich, z dr Kazimierzem Gebertowiczem ''Świerkiem'' na czele. Ten oddany sprawie zespół przyjął pierwszą falę rannych, jaka napłynęła po dwóch nieudanych natarciach zgrupowanych w Puszczy Kampinoskiej powstańczych oddziałów VIII Rejonu na lot- nisko bielańskie. Przyniesiono wtedy do laskowskiego szpitala rannego w nogę majora ''Szymona'', który zainstalował się tam na parę dni ze swoim sztabem i nadal dowodził akcją bojową. Tymczasem napływ rannych nie ustawał, a wśród nich rosła liczba cywilnych ofiar toczących się wokół walk i niesłychanych gwałtów, zwłaszcza ze strony zdemoralizowanych oddziałów RONA. Zaczęło brakować wolnych pomieszczeń, opatrunków, leków. Przemęczony nadmiarem pracy personel trzymał się resztkami sił. Ta ciężka sytuacja pogorszyła się jeszcze, gdy w połowie sierpnia Laski znalazły się na obszarze zajętym przez Niemców i gdy rannych powstańców trzeba było przed nimi ukrywać pod groźbą krwawych represji. Ale przyjmowano ich do szpitala nadal, tyle że po kryjomu, pod osłoną nocy. Również po kryjomu działała nadal mieszcząca się w zakładzie baza zaopatrzeniowa walczących w pu- szczy oddziałów oraz punkt kontaktowy przemykających się z meldunkami łączniczek. A wszystko to równocześnie z szeroką pomocą, którą zakład świadczył nieustannie dotkniętym przez wojnę mieszkańcom okolicznych wsi.

 Na uwagę zasługuje postawa niewidomej młodzieży w tych dniach ciężkiej próby, jej opanowanie i ofiarna przydatność. Był to udział ogółu wychowanków w różnych pracach gospodarczych, tak potrzebnych dla sprawnego funkcjonowania zakładu i szpitala. Była troskliwa pielęgnacja rannych, czym zajmowali się dwaj starsi słabowidzący chłopcy: Szczepan Kutyła i Stanisław Wrzeszcz. Było wreszcie przenoszenie do szpitala ciężko rannych żołnierzy, dostarczanych na skraj puszczy głęboką nocą, w tajemnicy przed Niemcami. Tym również zajmowali się niewidomi jako sprawniejsi od widzących na kryjących się w ciemnościach leśnych wertepach.

 Na koniec wspomnieć należy o wyczuleniu Lasek na religijne potrzeby polskiego społeczeństwa, co po wojnie miało im zapewnić pozycję znanego w kraju ośrodka duchowego oporu przeciw zalewowi wrogiego materializmu. Wojennym przejawem tego wyczulenia był wiodący udział Lasek w akcji misyjnej wśród zatrudnionych przy- musowo w Niemczech rodaków, bezprzykładnie wyzyskiwanych i żyjących w głębokiej nędzy i poniżeniu. Akcję tę na zlecenie konspiracyjnej organizacji społecznej ''Zachód'' prowadziła komórka duszpasterska ''Kaplica'', której kierownikiem był najbliższy współpracownik Matki Czackiej - Antoni Marylski ''Ostoja''. Zwerbowani przez niego duchowni i świeccy misjonarze docierali do wielu rozrzuconych na terenie Rzeszy polskich skupisk robotniczych, niosąc pociechę religijną i pomoc, a wraz z    tym nadzieję na przetrwanie.

Pochodnia  wrzesień 1990