Antoni Marylski

 

Laski (*"Szkoła Specjalna" 1946/1947 nr 1/4.)

 

Sprawa niewidomych w Polsce przed czterdziestu laty była zaledwie zapoczątkowana. Prócz Instytutu Głuchoniemych i Ociemniałych w Warszawie, wówczas w zarządzie władz zaborczych z językiem wykładowym rosyjskim, prócz Związku Ociemniałych Muzyków, byłych wychowanków Instytutu, Zakładu Ciemnych we Lwowie i Zakładu Niewidomych w Bydgoszczy na ziemiach polskich nie było żadnych instytucji ani żadnych czynów

społecznych, którym leżałaby na sercu dola niewidomych. W tym samym czasie na Zachodzie istniał już wielki ruch tyflofilski, zapoczątkowany przez Valentina Hauy w XVIII w., pchnięty naprzód przez wielki wynalazek pisma dla niewidomych Ludwika Braille'a i wspaniale rozwinięty przez niewidomego "Dobroczyńcę" niewidomego Maurice'a

de la Sizeranne, twórcę wielkiej kuźni wszelkich poczynań tyflofilskich we Francji - Association Valentin Hauy pour le biens des aveugles. Za przykładem Francji wszystkie kraje europejskie i Ameryka tworzyły nie tylko szkoły, ale i instytucje koncentrujące badania teoretyczne nad sprawą niewidomych i placówki praktyczne, mające na celu przyjście im z pomocą. Na tym tle, jak i na wielu innych, Polska borykająca się z trudnościami, które narzucała niewola, przedstawiała obraz całkowitego zacofania.

W 1908 r. została podjęta inicjatywa stworzenia instytucji, która miałaby za zadanie uzupełnić istniejące braki i postawić w Polsce sprawę opieki nad niewidomymi na poziomie europejskim. Instytucja ta została pomyślana nie jako zakład opiekuńczy, lecz jako organizacja, która miałaby ogarnąć swym zasięgiem całokształt sprawy niewidomych od strony teoretycznej i praktycznej. Takie było założenie, najbardziej może pokrewne programowi Association Valentin Hauy. Ponieważ jednak wszystko prawie było do zrobienia, należało zacząć od początku od rzeczy bardzo trudnych, lecz zasadniczych: należało wychować pierwsze pokolenie niewidomych, kadrę, które mogłyby w dalszym ciągu służyć całej sprawie.

Zaczęło się więc od małego ogniska, założonego w 1910 r., gdzie początkowo kilka niewidomych dziewcząt i kobiet uczyło się brajla i rzemiosł. Wkrótce ta drobna komórka rozrosła się w zaczątek szkoły i przedszkola, w warsztaty szkolne i zarobkowe, a jednocześnie zaczęła się rozwijać gałąź może najważniejsza i najbardziej leżąca na linii głównych zadań Towarzystwa Opieki nad Ociemniałymi - Patronat. Tego spokojnego, lecz stałego rozwoju, nie przerwała, lecz zatamowała wojna światowa 1914-1918 r. Jednak to, co było rozpoczęte, utrzymało się przez najcięższy okres i zaraz po skończeniu wojny wszystkie działy naszej instytucji zaczęły rozwijać się niepowstrzymanym pędem. Dotychczasowe małe, wynajęte pomieszczenia w Warszawie nie wystarczyły. Trzeba było myśleć o zdobyciu nowych, własnych i odpowiednich pomieszczeń. Na małej, darowanej, z czasem wielokrotnie powiększanej działce gruntu w Laskach pod Warszawą zaczęło się rozbudowywać osiedle

niewidomych i organizować coraz pełniej i lepiej poszczególne jego działy.

Przed wybuchem wojny w 1939 r. istniały w Laskach następujące zakłady: przedszkole, zaczątek specjalnej szkoły dla niewidomych niedorozwiniętych, szkoła powszechna 7-klasowa o równoległych oddziałach dla chłopców i dziewcząt, rozwojowe gimnazjum zawodowe eksperymentalne, posiadające już klasę I i II, kurs dokształcający dla

niewidomych zapóźnionych oraz warsztaty szkolne i dział muzyczny. Prócz tego w Laskach istniały: drukarnia brajlowska, dostarczająca książek, a zwłaszcza podręczników na potrzeby szkoły, biblioteka brajlowska, muzeum pomocy szkolnych i dział tyflologiczny, posiadający bibliotekę książek i czasopism specjalnych oraz niewielkie muzeum. Część personelu nauczycielskiego i pracowniczego stanowili niewidomi, przeważnie spośród

wychowanków szkół Towarzystwa, w myśl jego założeń, że najlepiej jest zatrudniać niewidomych, mających dane po temu, w dziale opieki nad innymi niewidomymi.

Prócz opieki zamkniętej, która koncentrowała się w Laskach, w Warszawie istniał przy biurach Towarzystwa szeroko rozwinięty dział opieki otwartej, z warsztatami szkolnymi i zarobkowymi wraz z Patronatem dającym różnorodną pomoc niewidomym przychodzącym z miasta. Mieściło się tam również Biuro Przepisywania Książek brajlem, które koncentrowało już dość liczną grupę dobrowolnych kopistów, przepisujących książki dla biblioteki

brajlowskiej w Laskach. Mały internat grupował garstkę niewidomych dziewcząt, które po ukończeniu szkoły powszechnej specjalnej w Laskach zostały zakwalifikowane do dalszego kształcenia średniego i uczęszczały do gimnazjów i liceów ogólnokształcących dla widzących w Warszawie. Działalność Towarzystwa sięgała na teren całej Polski i w większych miastach, jak Kraków, Chorzów, Poznań, Wilno, istniały już placówki Patronatu Towarzystwa. Równolegle z działalnością ściśle praktyczną prowadzona była działalność teoretyczna.

Przeprowadzano studia nad poszczególnymi zagadnieniami tyflologicznymi. Między innymi Towarzystwo przeprowadziło rewizję zastosowania alfabetu brajlowskiego do głosek specjalnych języka polskiego i dokonało pracy nad ułożeniem skrótów ortograficznych, które wraz z alfabetem zostały przyjęte przez Ministerstwo Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego i zatwierdzone w 1934 r. do użytku wszystkich szkół i zakładów specjalnych

dla niewidomych w Polsce. Przed wojną Towarzystwo Opieki nad Ociemniałymi dawało pomoc w swoich Zakładach zamkniętych i za pośrednictwem Patronatu 650 niewidomym.

Wybuch wojny zastał większość wychowanków poza zakładem, u rodzin na wakacjach. Tych, którzy byli w Warszawie i w Laskach, ewakuowano do Żułowa, majątku Towarzystwa w powiecie krasnostawskim. Majątek ten, który przed wojną był przeznaczony raczej na ośrodek aprowizacyjny niż na Zakład, nie miał odpowiednich pomieszczeń, gdy więc tylko otworzyła się droga, zaczęto przenosić niewidomych powoli do Lasek. Pozostała tylko

jedna grupa dziewcząt, która stanowiła zaczątek obecnego ośrodka w Żułowie. W okresie wojennym szło przede wszystkim o przetrwanie. W Laskach znalazło się kilkadziesiąt niewidomych, więcej nie można było przyjąć zarówno z powodu niepewności sytuacji ogólnej, jak i z powodu braku pomieszczeń. W Laskach zostały zniszczone i niezdatne do użytku w całości lub częściowo dwa największe domy, dom chłopców i dom dziewcząt. Ten ostatni częściowo odremontowany w pierwszych latach wojny, pomieścił z trudem internat chłopców, warsztaty i szkołę, która w uszczuplonych bardzo rozmiarach została jednak uruchomiona. Istniały wszystkie klasy, choć komplety dzieci w nich były nieliczne. Program szkoły powszechnej pozostał konspiracyjnie ten sam. Zamiast gimnazjum zawodowego istniała szkoła zawodowa, w której większy akcent był położony na kształcenie zawodowe niż ogólne.

Za to zdolniejsi uczniowie pobierali naukę w tajnych kompletach gimnazjalnych ogólnokształcących, które powstały w tym czasie na terenie zakładu, i dwóch spośród nich zdobyło maturę licealną. Grupa dziewcząt, pozostała w Żułowie, nie pobierała żadnej systematycznej nauki. Siłą warunków miejscowych zostały one wciągnięte do pracy w

gospodarstwie domowym i folwarcznym i ta praca, istotnie użyteczna, dawała im wielkie zadowolenie. Pozwoliło to przeprowadzić pewne próby co do możności zastosowania pracy niewidomych w gospodarstwie wiejskim i okazało się, że jest wiele działów, w których są one prawdziwie pożyteczne, jak czyszczenie zboża, wytrząsanie maku, obrzynanie i krajanie buraków pastewnych i cukrowych. Nawet w czasie żniw niewidome wraz z widzącymi wiązały snopy za żniwiarką. I w gospodarstwie domowym okazało się wiele możliwości. Niewidome, pod kierunkiem jednej widzącej, stanowią całkowitą obsadę pralni, główne siły pomocnicze w kuchni, w mleczarni, przy wypieku chleba itp. Poczucie, że są one prawdziwie pożyteczne i że biorą czynny udział w pracach, ciężarach i radościach domu, daje im wiele zadowolenia. W ośrodku żułowskim sprzyja tego rodzaju życiu stosunkowo niewielki dom i dość jednolita grupa wychowanek. W ten sposób zakłady Towarzystwa przetrwały koszmarny czas okupacji nie rozwijając się, nawet uszczuplone, ale zachowując wszelkie swoje działy.

Największe straty, prócz zniszczenia gmachów, poniósł dział tyflologiczny, którego biblioteka i zbiory doszczętnie spłonęły. Również bogata biblioteka ogólna spłonęła w gruzach części zawalonego domu chłopców. Muzeum szkolne i drukarnia brajlowska uległy całkowitemu zniszczeniu. Na szczęście ocalała, choć nadwyrężona, biblioteka

brajlowska. W okresie okupacji personel szkoły starał się choć częściowo uzupełnić pomoce szkolne, których znaczną liczbę wytworzono w domu, mianowicie mapy wypukłe i pomoce do matematyki.

Rok szkolny 1944/1945 był jeszcze całkowicie nienormalny. Dopiero z początkiem roku szkolnego 1945/1946 zaczęła się w całej pełni, a nawet z wielkim rozpędem reorganizacja pracy Towarzystwa. Przystąpiono do odbudowy zniszczonych gmachów, z których jeden jest już całkowicie prawie odremontowany, a drugi - w trakcie remontu.

I napływ dzieci był bardzo znaczny. W 1945/1946 r. były już czynne wszystkie oddziały szkoły powszechnej 7-klasowej, przy czym istniały już równoległe oddziały III i V. Był też zaczątek przedszkola. Powrócono również do przedwojennego gimnazjum zawodowego, na które uzyskano nową koncesję. Były czynne klasy I i II gimnazjum zawodowego męskiego. Nie było odpowiedniej grupy dziewcząt i dlatego gimnazjum nie posiadało klas żeńskich.

Prócz szkolenia w rzemiosłach został również wznowiony dział muzyczny. Ogółem przy końcu roku szkolnego było 100 osób niewidomej młodzieży szkolnej i dzieci. Duży odsetek stanowią dzieci, których kalectwo powstało w wyniku wojny. Są one bardzo dobrym, normalnym elementem i podnoszą ogólny poziom niewidomych.

W roku bieżącym (1947) nie ma żadnych zasadniczych zmian. Liczba niewidomych uczących się w Laskach wynosi 130. Rozszerzyło się nieco przedszkole, powstały równoległe oddziały chłopców i dziewczynek w wyższych klasach i równoległe oddziały w zależności od wieku, jeśli chodzi o klasę I szkoły powszechnej. Istnieją również dwa równoległe oddziały klasy II gimnazjum zawodowego oraz niewielkie grupki zdolnych chłopców i dziewcząt, które

przerabiają program gimnazjum ogólnokształcącego. Został rozszerzony dział muzyczny oraz zapoczątkowany nowy dział: kurs masażu.

Prócz dzieci i młodzieży jest w laskach 25 osób niewidomych dorosłych, pracujących w charakterze nauczycieli, wychowawców, pracowników umysłowych, działu brajlowskiego, robotników podwórzowych i patronowanych.

Patronaty, które już dość sprawnie funkcjonowały przed wojną, dotychczas nie zostały jeszcze wznowione.

Natomiast utrzymało się kilka nowych placówek Towarzystwa, wyrosłych z potrzeb wojennych. Pierwszą stanowi Ośrodek Szkolenia i Pracy Niewidomych w Żułowie, którego zapoczątkowaniem była ewakuacja niewidomych w 1938 r. Stanowi on fermę rolną, przy której utrzymuje się Zakład dla dziewcząt i dorosłych kobiet niewidomych. Jest ich w chwili obecnej z góry 20, ale obliczony jest na osób 40, które będą przyjmowane w miarę wykańczania rozpoczętej już rozbudowy. Niewidome mają kurs dokształcający ogólny i zawodowy i pracują w gospodarstwie, 5 z nich stanowi komplet licealny ogólnokształcący, przygotowujący się do matury, którą powinien uzyskać w bieżącym roku szkolnym. Przy końcu ubiegłego roku szkolnego niewidome zdały z powodzeniem egzamin sprawdzający z

klasy I licealnej w jednym z liceów w Lublinie.

Drugą placówką, powstałą wskutek drugiej fali ewakuacyjnej po powstaniu warszawskim, jest Zakład Towarzystwa w Pniewie, który daje opiekę 30 niewidomym starym i niedołężnym.

Jak widać z tego, wojna dokonała pewnego podziału, który już poprzednio był planowany, mianowicie różne wiekiem i typem opieki kategorie niewidomych zostały podzielone między odrębne zakłady.

Również w ostatnich czasach zostały przeprowadzone próby usamodzielnienia byłych dorosłych wychowanków.

Powstała mianowicie spółdzielnia szczotkarzy niewidomych w Lublinie, zrzeszająca niewidomych wychowanków Zakładu. Również pod kierunkiem jednego z kierowników działu wychowawczego w Laskach powstał w początku 1945 r. Dom dla Niewidomych Inwalidów Wojennych pod egidą Czerwonego Krzyża w Surchowie koło Krasnegostawu, przekazany potem Ministerstwu Pracy i Opieki Społecznej. Pięciu ociemniałych wychowanków Lasek stanowi trzon ideowo-zawodowy Zakładu i zarazem personel instruktorsko-opiekuńczy tego ośrodka; wywiązują się oni bardzo dobrze ze swego zadania.

Tak przedstawia się działalność Towarzystwa w chwili obecnej. Na najbliższą przyszłość projektuje ono przede wszystkim odbudowanie i wyremontowanie domów, bez których trudno jest myśleć o rozszerzeniu działalności.

Wielkim utrudnieniem w tej chwili jest brak siedziby w Warszawie, gdzie dom mieszczący centralne biura został doszczętnie zniszczony w czasie wojny i powstania.

Bardzo ważnym zadaniem jest skompletowanie pomocy szkolnych, a zwłaszcza tabliczek, których brak daje się odczuwać dotkliwie. Wielką bolączką szkoły jest brak podręczników, których nie można powielać z powodu zniszczenia odpowiednich maszyn, co powoduje znacznie powolniejsze tempo pracy. Uzupełnienie tych wszystkich braków oraz pełniejsze zorganizowanie istniejących lub zapoczątkowanych działów jest najpilniejszym zadaniem

Towarzystwa. Ponieważ jednak w niczym nie uległa zmianie zasadnicza linia jego działalności, Towarzystwo nie ma zamiaru zamknąć się w granicach opieki zakładowej, lecz ma na celu tworzenie różnorodnych placówek obejmujących wszelkie działy opieki nad niewidomymi i studia nad wszystkimi problemami tyflologicznymi.