Biografia prasowa  

 

Andrzej  Litwin  

Dyrektor Wojewódzkiego Domu Kultury w Kielcach  

 

 

  Katedra kultury  

     Już pięć lat działa kieleckie Centrum Kultury Niewidomych. Z okazji tego małego jubileuszu Zarząd Główny PZN zaprosił do Warszawy 18-osobową grupę pracowników Wojewódzkiego Domu Kultury w Kielcach, by podziękować im za dotychczasową pracę, która w krótkim czasie przyniosła tak wspaniałe efekty. Oprócz spotkania z przedstawicielami władz Związku, goście zwiedzili w stolicy Zamek Królewski, byli na spektaklu teatralnym w "Syrenie" i co najważniejsze - podpisali umowę o dalszej działalności na najbliższe dwa lata. O tym, jakie były początki, wspomina dyrektor WDK w Kielcach - Andrzej Litwin.   

 ** ** ** "Na początku był strach - co robić? Jak postępować z niewidomymi artystami? Byliśmy nadgorliwi, nadwrażliwi, chcieliśmy prowadzić ich za rękę. Trzeba było jednak przemóc tę barierę, nauczyć się, jak należy zwracać się do niewidomego, jak mu taktownie pomóc. Potem, gdy już wzajemnie poznaliśmy swoje możliwości, zaczęliśmy śmielej ingerować w pewne sprawy - ubiór, zachowanie się na scenie. Nie było to łatwe. Nieraz trzeba było wprost powiedzieć, że ktoś ma niewłaściwe ruchy, powinien nosić okulary, inaczej się czesać, ubierać. Dopiero wtedy, gdy już wiedzieliśmy o sobie niemal wszystko, przyszła ogólna wizja pracy z niewidomymi.   

Zaczęliśmy od zespołów muzycznych. Zresztą początkowo było to Centrum Kultury Muzycznej Niewidomych. Potem stopniowo zapraszaliśmy do współpracy poetów, plastyków, literatów - słowem twórców, w szerokim znaczeniu tego słowa. W ten sposób Centrum Muzyczne przekształciło się w Centrum Kultury Niewidomych, którym kieruje Arkadiusz Szostak".   

Szok    

ubiegłym roku  Wojewódzki Dom Kultury w Kielcach obchodził 45_lecie działalności. Na jubileuszowy koncert zaproszono wójtów, burmistrzów, prezydentów z terenu całego województwa - około 600 osób, a więc audytorium bardzo liczne. W koncercie wzięli udział niewidomi artyści. I wtedy nastąpiło totalne zaskoczenie. Większość widzów po raz pierwszy zobaczyła niewidomych na scenie, którzy swobodnie się poruszają i tak wspaniale grają i śpiewają. Kiedy do tego doszły jeszcze tańce - początkowe niedowierzanie zastąpił prawdziwy szok: "Oni naprawdę nic nie widzą? Nigdy przedtem nie byliśmy na takim występie! "Oklaskom nie było końca, zaś konkretnym efektem tego niecodziennego koncertu był przyjazd do Kielc przedstawicieli Sejmowej Komisji Kultury, rozeszła się bowiem wieść, że w tym mieście dzieje się coś niezwykłego.   

 Zapoznano posłów z działalnością Świętokrzyskiego Klubu Dzieci i Młodzieży Specjalnej Troski oraz Centrum Kultury Niewidomych. Była wystawa niewidomych malarzy i rzeźbiarzy, kaseta wideo z prezentacją sztuki niewidomych muzyków. I znów zaskoczenie - ludzie bądź co bądź z branży nie mieli pojęcia o tym, że piękne ptaki namalował zupełnie niewidomy artysta. Nigdy do tej pory nie zetknęli się z tego rodzaju twórczością. W trakcie podsumowania wyjazdowej sesji posłów padło między innymi zdanie, że WDK w Kielcach jest prawdziwą katedrą kultury. Stąd właśnie należy czerpać wzorce pracy z ludźmi niepełnosprawnymi. Takie stwierdzenie jest swego rodzaju nobilitacją, uprawniającą do dalszego działania.   

 W ślad za uznaniem najwyższych władz państwowych przyszło bardziej konkretne wsparcie - pokaźna kwota pieniędzy w nagrodę za dobrą pracę. Wszystko to jednak kropla w morzu potrzeb. Kierownictwu WDK marzy się bowiem podbój scen zagranicznych. Chce prezentować twórczość polskich niewidomych artystów w innych krajach. Chce także zapraszać zagranicznych artystów do Polski. Słowem - szeroka, międzynarodowa prezentacja i wymiana osiągnięć kultury.   

 Pierwszą jaskółką takiej działalności będzie koncert dla zagranicznych gości, którzy przyjadą do Polski na obrady Europejskiej Unii Niewidomych. Wystąpi 40 najlepszych, po wnikliwej selekcji. W planach jest też powołanie fundacji, która być może dostarczy więcej pieniędzy i nie trzeba będzie rezygnować z pewnych rodzajów działalności. Już od dłuższego czasu wszystkie koncerty niewidomych są nagrywane w specjalnie w tym celu utworzonym studio. Wydano także w druku zbiór poezji niewidomych - Iwony Gawlik i Jacka Rosy, wspaniałe, wrażliwe utwory, które z pewnością wzbudzą zainteresowanie.   

Co w przyszłości..."Kiedy powstawało kieleckie Centrum Kultury Niewidomych - kontynuuje dyrektor Litwin - okręgi przyjęły tę inicjatywę niezbyt życzliwie. Doszło nawet do ostrej wymiany zdań, bowiem pracownicy, zajmujący się w okręgach sprawami kultury, traktowali naszą działalność jako swego rodzaju zagrożenie. Kiedy jednak zobaczyli, jak robią to fachowcy, przekonali się, że czas skończyć z amatorszczyzną. Przede wszystkim zmieniliśmy całkowicie technikę występu niewidomych. Największą trudność sprawiało im wchodzenie i schodzenie ze sceny. Opracowaliśmy więc taki scenariusz, by wszyscy wykonawcy siedzieli na scenie, w zaimprowizowanej w tym celu kawiarence, z obsługującymi ich kelnerkami. Pośrodku jest niewielki parkiet. Kiedy przychodzi moment występu, niewidomy artysta wstaje przy stoliku i zaczyna śpiewać lub też jest dyskretnie prowadzony na parkiet.   

Ten rok będzie szczególnie ciekawy, po raz pierwszy bowiem zorganizujemy taneczny turniej zespołów, par i solistów, pod umowną nazwą "W zaczarowanym kręgu tańca". To będzie rewelacja na światową skalę - tańczący niewidomi! Tu, w Kielcach, podczas tradycyjnych już spotkań, tworzymy jedną wielką rodzinę. Kilkudniowy pobyt niewidomych artystów wszystkich bardzo integruje, pozwala oderwać się od szarej rzeczywistości, pożyć w innym, jakby zaczarowanym świecie, pełnym muzyki i sztuki. Kiedy przychodzi się rozstać, nierzadkie są łzy wzruszenia".   

Zaś z bardziej przyziemnych marzeń dyrektor Litwin martwi się co miesiąc, żeby starczyło pieniędzy na pensje dla pracowników. Przyszły dla kultury ciężkie czasy, mimo wszystko jednak nie można biernie czekać na lepsze. Trzeba robić coś pożytecznego, a pieniądze jakoś się zdobędzie. Cichym marzeniem dyrektora jest pragnienie, by Kielce stały się ogólnopolskim ośrodkiem kultury i rekreacji ludzi "sprawnych inaczej".   

   Może kiedyś tak właśnie będzie.  

Pochodnia czerwiec 1993