„zawsze redaktor”
Zo fia Krzemkowska O życiu i twórczości Ha li ny Ku ro pat nic kiej-Sa la mon Dom Po ranne przekrawanie chleba. Wie czor ne roz su wa nie za słon. Codzienne otwiera nie okien I zapalanie ciepłych świateł. I jesz cze sło wa, jesz cze ge sty, I każ dy gwar, każ da ci sza… Podniosłość najzwyklejszych zdarzeń, któ rym już nie wy star cza świa tła, bo mu szą w ścia nach wła snych ro snąć, przy wła snych drzwiach, pod wła snym da chem.* Wta kim wrocławskim domu, w mieszkaniu nr 1, żyje niewidoma po etka Ha lina Ku ro patnicka-Salamon wraz z rodziną: mat ką w po de szłym wie ku i mę żem z do le gli wo ścia mi zdro - wotny mi. Opieku je się nimi, dla nich go tu je – dla każdego coś inne go – sprząta, pierze, załatwia bieżące sprawy, których w każdym do mu jest wie le. Gdy mu si gdzieś wy je chać, szu ka za stęp stwa wśród przyjaciół. Ha lina od dzieciństwa jest całko wicie niewidoma, ale bar dzo ak tyw na. Po za liczny mi obowiązkami domowy mi znaj du je czas na współpracę z Krajowym Centrum Kultu ry Niewidomych w Kielcach. Od lat za przy jaź nio na z tym śro do wi skiem, co ro ku bie rze udział w organizowaniu różnych konkursów, urządza spotkania * Ze zbioru: „Rozsypane słowa – wiersze niewidomych po etów”, Wy dawnictwo: ZG PZN 1977 r., wy da ne w braj lu. z czy tel ni ka mi swo jej po ezji, zwłasz cza mło dy mi, któ rzy są jej szczególnie bliscy z racji wy ko ny wanego zawo du, rozprowadza wśród nich wier sze, a tak że uczest ni czy w świą tecz nych bie sia - dach.W 2002 r. by ła w Czechach, gdzie prezento wała to miki swoich wier szy. Du ży wkład pra cy w przy go to wa nie spo tkań wnio - sły nauczycielki szkoły, w któ rej go ściła. Ha lina miło wspo mina te spotkania. Jest wierna zasa dzie: „Przekazuj zdoby tą wiedzę innym. Wten spo sób za pa mię tasz ją le piej, po mo żesz wes przeć in ny ch”. Ha lina ukoń czyła Szkołę Podstawo wą przy Państwo wym Za - kładzie Dzieci Niewidomych we Wrocławiu. Na stępnie, po uzyska niu świa dec twa doj rza ło ści w Li ceum Pe da go gicz nym, pod - jęła pracę nauczycielki w swo jej dawnej szkole. By ła przede wszystkim po lo nist ką, lu bia ną przez dzie ci i mło dzież nie wi do mą i słabo widzącą. Za wsze mogły na nią liczyć, by ła jedną z nich, ro - zumiała ich trudności, problemy, miała dla nich czas i dobre słowo za chę ty. W mię dzy cza sie ukoń czy ła Wy dział Pe da go gi ki na Uni wer - syte cie Wrocławskim i stu dia w Pań stwo wym In stytu cie Pe dago - gi ki Spe cjal nej im. Ma rii Grze go rzew skiej wWar sza wie. Jest ty - flope dago giem. Obecnie od lat przeby wa na emery tu rze, ale kontak tu z ab sol wen ta mi szko ły, daw ny mi swo imi ucznia mi, nie ze rwa ła. Śle dzi ich lo sy, za chę ca do kon ty nu owa nia na uki, ukie - run ko wu je dal sze ich dzia ła nia. Ko cha lu dzi. Wy chodzi z inicjatywą rozmowy, cierpliwie wy - słuchuje, wspiera radą. Rozmowy prowadzi lekko, z pozytywnym wy dźwię kiem ra do ści ży cia, na prze kór wła sne mu zmę cze niu i trudnościom, które przecież jej również nie omijają. Szuka rozwią za nia dla każ de go po ja wia ją ce go się pro ble mu. Jej we - wnętrzna po go da, harmonia w działaniu udzielają się otoczeniu. Za wsze zadbana, elegancka, jeździ z przewodniczką, którą najczę ściej opła ca, mi mo wła snych skrom nych środ ków. 104 NIEWIDOMI POECI Go ściłam ją w swo im domu, spotykałyśmy się na naradach, wspólnie pracowałyśmy w komisji konkurso wej, oceniając interpreta cje nieznanego wcześniej tekstu braj lowskiego. Znamy się od lat. Ce nię ją za mi ły spo sób by cia, cie ka we roz mo wy te le fo nicz - ne, za uśmiech, za życzliwy stosunek do każdego napo tkanego czło wie ka, za to, że po tra fi się cie szyć każ dym dniem. Kie ru je się za sa dą: – Spiesz się, by żyć do brze imyśl o tym, że każ dy dzień sam w so bie jest ży ciem – tym zjed nu je oto cze nie. Ma grono wy próbo wanych przyjaciół, na których może liczyć. Jej bli ską przy ja ciół ką jest He le na Mu raw ska daw niej też pra cu - ją ca w szko le dla nie wi do mych. He lena tak charakte ry zuje swą przyjaciółkę: „Halina jest bardzo do brą or ga ni za tor ką wszel kich wy jaz dów, kon kret na, kom - pe tent na, rozpiera ją energia i entu zjazm działania oraz radość życia. Można na niej po legać, jest wierna w przyjaźni. Ta ką przyjaźń się ce ni ”. Pu bli cy stycz ne ar ty ku ły Ha li ny, jej opo wia da nia i tek sty po - etyc kie by ły druko wane w brajlowskiej prasie środowiskowej, np. w „Po chod ni”, „Głosie Ko biety”, „Nowym Ma gazynie Mu zyczny - m” oraz w czar no dru ko wych pi smach dla mło dzie ży, któ rej po - trze by, moż li wo ści, za in te re so wa nia, ocze ki wa nia i uczu cia zna. Mam przed so bą braj low ski to mik po ezji „Dru gie śnia da nie z Amore m” z 2004 r., wy dany przez PHU Im puls w Lublinie. We wstępie opracowanym przez Ewę Ko łodyńską-Cioczek czyta my m.in.: „Tomik po ezji po wstał z myślą o gimnazjalistach. Od najdzie my w nim tę czę na stro jów, któ re to wa rzy szą mło dym na co dzień. Po etka jest bacznym obserwato rem i dobrym słuchaczem, przyjacielem młodych. To właśnie dzięki te mu mądremu po strzeganiu świata i rozumieniu po trzeb innych, jej wiersze ukazują cu - downą siłę młodości beztroskiej, radosnej, pełnej pragnień, wzruszeń i … mi ło ści. To tyl ko część praw dy, bo mło dym czę sto to warzyszy zadu ma, zatroskanie i inne uczucia. Ale ta ka jest właśnie Zo fia Krzem kow ska – O Ha li nie Ku ro pat nic kiej-Sa la mon 105 młodość – pełna ulot nych sprzeczności, lecz jakże niepo wtarzalnie pięk na!”. Dla po ka za nia kunsz tu wy po wie dzi po etyc kiej przy po mnij - my je den z nich; Pod uro kiem Ma ry sia czy Ma ryl ka, Ma ria, Ma ry sia, Maj ka – to trochę niebieskości i niezapomi najka; śmiech szcze ry, smu tek wiel ki, łzy rzew ne, płacz rzę si sty… Niezapomniane słowa. Najpamięt niejsze li sty. Po świę cę nie co uwa gi otrzy ma nym w pre zen cie od po et ki ostatnim to mikom po ezji wy danym w roku 2012. Pierwszy z nich to: „Śladem westchnień” – wy bo ru wierszy doko nało To warzystwo Mu zycz ne im. Edwi na Ko wa li ka. Na stro nie ty tu ło wej znaj du je - my informacje He leny Ja ku bowskiej oHalinie Ku ro patnickiej-Sala mon: „Prze pra co wa ła we Wro cław skiej szko le 25 lat. Jej utwo - ry o dzie ciach to, m.in.: „Z kla sy ”, „Ro zmo wa z anio łem, „Z ćwi - czeń szkol ny ch”. Pi sze dla dzie ci, mło dzie ży i do ro słych. Jest au tor ką ma łych form pro zy i wier szy. To mi ki po etyc kie: „W lu strze ”, „W do mach moich przyjaciółek”, „Kasztanki”. Zbiory opowiadań: „W drodze”, „W świetle zielonej gwiazdki”. Jest członkiem Dolnośląskiego Od - dzia łu Związ ku Li te ra tów Pol skich. Pa sją Ha liny Ku ro patnickiej-Salamon jest espe ranto. Do brze zna ten ję zyk. Two rzy w nim, do ko nu je prze kła dów, opra co wu - je mate riały pu blicy styczne. Uczestniczy chętnie w pol skich i zagra nicz nych kon gre sach espe ran ty stów, je śli po zwa la ją jej na to środ ki fi nanso we. Wzbiorze „Śladem westchnień” ukazały się wiersze nawiązujące do zwyczajnych zdarzeń. Oto jeden z nich dedy ko wany Ludmi le Ja kub czak: 106 NIEWIDOMI POECI Szep tem do cie bie Wy da wa łaś mi się za wsze za gu bio na Wroz błyskanym świecie sławy i uznania Nie umia łam Cię przy kle ić do świet ne go szczę ścia, Wi szące go w chmurce ludzkiej cieka wości. Mo że wszystko to z powodu przyćmione go głosu, Po snu te go sen nie mierz chli wych to ną cych? Przesu nę łaś się łagodnie przez trud w głębie no cy. Oglądasz się śpiewem – ot, przyzwyczajenia. Woma wia nym zbio rze jest wiersz szcze gól nie dla nas bli ski: Lu dwik Braille Czubki palców zgro ma dziły tyle barw i świateł, Trzeba ni mi ko niecznie tysiące ob dzielić, Ale furt ka wie ków, choć moc no zbu twia ła, Trzesz czy prze są da mi nie pusz cza z miej sca. Wy obraźnia ciągle tętni jedy nym pragnieniem, Upar te zmierzchy waka cji mi jają w mozole, A w snach nie spo koj nych ca ły świat się tło czy Gru by mi to ma mi na drew nia nych pół kach. Wreszcie żmudne powy łaniał for my no wych li ter, Usze re go wał wy pu kłość punk tów w kształt sen sow ny I odetchnął wonią fran cuskiego lata – Wiejski chłopak, si łacz w słabowi tym ciele. Tak daleko brzęczy godzina trium fu. Wolniut ko z tru dem się ro dzi długi mi no ca mi. Zo fia Krzem kow ska – O Ha li nie Ku ro pat nic kiej-Sa la mon 107 108 NIEWIDOMI POECI Ty le przeszkód ro śnie, sprzeciwów, niechęci, Więc jak że nie wąt pić? W do dat ku ten ka szel. Gdy zwycięstwo zdąży na dejść właśnie w samą porę, Wy bawia z tro ski najcięż szej i nie żal przemi jać. Wi dzisz, ile słońca w takim umiera niu? To nie dźwięk or ga nów two ich. Ser ca gra ją! Wostat nim to miku po ezji: „Kobiety wśród ogro dów” wy danym przez „Skonpres”, Jan Skonieczka z Kru szyna pi sze: „Kobiety zo sta ły przed sta wio ne tu wśród ogro dów. Każ da z nich ma do przekazania czytelnikom coś innego, własnego”. Ju lia Scho wa na za ża lu zji li to ści wym cie niem, w każ dej wol nej mi nu cie sta je tu tak sa mo i patrząc w jego ogród spomiędzy li ste wek, krzy czy szkar łat nym szep tem „Dio, co me Ti amo!” Wie czo rem nie wy cho dzi z ob szer ne go do mu, prze ję ta sro gim oj cem i płacz li wą ma mą, lecz le d wo okno wchło nie dźwięk je go gi ta ry, wzdy cha w na grza ną ciem ność: „Dio, co me Ti amo!” Je śli którejś niedzieli na brzmiałej kwiata mi znika, nie poprzedzona podejrzli wą fa mą, znaj du je ma łą kart kę w szufladzie z lal ka mi, peł ną czte rech wy ra zów: „Dio co me Ti amo!” Przybi ci domy słami, długo nic nie wiedzą, aż im znisz czo na pły ta spod ku rzu wy szlo cha bledziut kie od powtórek zdanie tysiąc leci, co się tłu ma czy pro sto: „Bo że, jak Cię ko cham!” Uszczę śliwiona Krąży w pro miennym tańcu w po dziad ko wym sadzie. Niesie bezgłośne dźwięki w opalonym ciele. Smu kłość dłu gich nóg wpra wia w ryt micz ne za chwy ty. Je śli zapragnie skrzydeł, zerwie je z jabłoni. Ale na ra zie star cza pocz tów ka od Nie go! Po za po ezją i esperantem Ha lina inte re suje się też mu zyką, która jest dla niej ukojeniem. Ce ni dobrych wy ko nawców, szczególnie promu je niewidomych wo kalistów i instru menta listów. Uczestniczy w ich wy stępach, pi sze w prasie o ich doko naniach. Chodzi na wy brane koncerty. Szuka w kultu rze oderwania się od codzienności. Je śli chce my bli żej po znać nie wi do mą po et kę, za pra sza my ją do nas na spotkanie au torskie z wierszem, który napi sa ła. To nie bę dzie czas stracony. Można też zajrzeć do elektronicznego miesięcznika „Wiedza imyśl”, do wy wiadu przeprowadzonego z Hali ną Ku ro pat nic ką -Sa la mon przez dr. Sta ni sła wa Ko tow skie go. Wie lu nie wi do mych pi sze wier sze. Są one róż nej war to ści. Czasem są to częstochow skie ry mowanki i nie przedstawiają wyższej ja ko ści. Jed ni pi szą do szu fla dy, ot tak – bo nie ma ją ko mu po wierzyć swoich my śli. Drudzy wy dają to miki z własną po ezją, tak jak pre zen to wa na dziś Ha li na Ku ro pat nic ka -Sa la mon, wła - snym sump tem al bo znaj du ją na to spon so rów. Spo ty ka ją się z czy tel ni ka mi, wy słu chu ją ich ocen, sa mi czy - ta ją lub re cy tu ją albo ko rzystają z fachowej po mocy zaprzyjaźnionych ak to rów – bo wiersz od po wied nio za pre zen to wa ny zy sku - je na war to ści. Za koń czę my ślą: – Uży waj ser ca i umy słu po to, aby wspo ma - gać siebie i bliskich dobrym słowem, życzliwo ścią i budzić w nich za chwyt.- |