„zawsze redaktor”
Stanisław Kozyra przyszedł na świat w kwietniu 1936 roku we wsi Kleszczów, w powiecie rybnickim. Spośród ośmiorga rodzeństwa - czterech sióstr i trzech braci - był najmłodszy, a więc przez wszystkich otaczany troską i miłością. Ojciec pracował jako górnik w kopalni Knurów i do domu przyjeżdżał tylko na niedzielę. Zarabiał niewiele, a rodzina liczna toteż najczęściej bywało biednie. Spośród rodzeństwa największym autorytetem małego Staszka cieszył się najstarszy brat. On karał i nagradzał. 10 maja 1945 roku, a więc dzień po zakończeniu wojny, 9-letni Staszek znalazł jakiś błyszczący, metalowy przedmiot. Podniósł go i z zaciekawieniem oglądał. Zapalnik wybuchł mu w rękach. Wzrok stracił natychmiast. Wtedy jeszcze nie było zorganizowanej komunikacji. Mama i siostry zawiozły go ręcznym wózkiem do szpitala w Katowicach odległych od Kleszczowa o kilkadziesiąt kilometrów. Ani natychmiastowa operacja, ani dwumiesięczna kuracja nie dała pozytywnego rezultatu. Wzrok nie wrócił, ale dało się wyleczyć rany twarzy i rąk. Po powrocie do domu początkowo rozbijał się i kaleczył, wkrótce jednak opanował umiejętność poruszania się w nowych warunkach. Uczestniczył, jak dawniej, w zabawach z rówieśnikami i zajęciach domowych. i czułby się zupełnie dobrze, gdyby nie fakt, że nie mógł powrócić do przerwanej nauki szkolnej Na początku 1947 roku dowiedział się o nim znany śląski , niewidomy działacz - Emil Czogała. Przyjechał do domu państwa Kozyrów, porozmawiał z rodzicami . W wyniku tego spotkania Staszek już w kwietniu tego samego roku znalazł się w szkole w Laskach. Przyjęto go do II klasy. Od razu poczuł się tu bardzo dobrze, a nauka przychodziła mu bez trudu. Miał kochającą rodzinę toteż na każde wakacje i ferie zimowe wyjeżdżał do domu. Nie obeszło się bez przygód. Kiedyś nie dotarł na czas telegram. powiadamiający rodzinę o przyjeździe. 15-letni Staszek przyjechał na stację nocą i nikt na niego nie czekał. Napadało dużo śniegu. Doszedł do wniosku, że nie ma innej rady, jak iść do domu. Znał dobrze teren, ale śnieg zasypał drogi, mimo to ruszył w mroźną noc. Błądził prawie trzy godziny, ale do domu dotarł. Radość okazała się większa niż niespodzianka. W Laskach uczył się przez osiem lat Ze szkoły wyszedł z tytułem mistrza dziewiarskiego. Ukończył także kurs wzornictwa przemysłowego w Instytucie Wzornictwa w Warszawie, Zorganizowany przez Henryka Ruszczyca. W 1955 roku wyjechał do Kalisza i podjął naukę w Technikum Budowy Fortepianów. Został przyjęty od razu do trzeciej klasy. Zaliczono mu naukę w szkole zawodowej w Laskach. Swoje zrobiły również pisma od prof. Witolda Frimana - nauczyciela muzyki w laskowskim zakładzie - i od Pana Ruszczyca. W technikum, obok lekcji ogólnokształcących, kładziono duży nacisk na przedmioty zawodowe - materiałoznawstwo, budowę fortepianów i pianin, strojenie instrumentów i korektę mechanizmów, akustykę i Harmonię. W technikum Stanisław Kozyra przecierał drogę innym niewidomym, gdyż był tam , jako pierwszy uczeń z inwalidztwem wzrokowym. Mieszkał w internacie razem z kolegami widzącymi. W szkole panowała atmosfera życzliwości i wzajemnej pomocy . Tamte czasy wspomina bardzo ciepło. W kaliskiej szkole przebywał trzy lata. W 1959 roku uzyskał dyplom technika strojenia fortepianów. Wrócił do Warszawy , bo tu miał kolegów. Zatrudnił się w "Nowej Pracy Niewidomych" z tą myślą, że będzie szukał pracy w zawodzie stroiciela, ponieważ jednak w spółdzielni poczuł się dobrze, więc został na stałe. Przez rok mieszkał w tak zwanej bursie na ulicy Foksal. Później udało się załatwić własne mieszkanie, co miało przełomowe znaczenie w jego życiu. W 1960 roku zawarł małżeństwo. Jego żoną została słabo widząca dziewczyna - Krystyna Myślińska. W czasie czterech lat przyszły na świat dwie córki. I tak powstała szczęśliwa rodzina. W spółdzielni pracował , jako dziewiarz, ale po roku powierzono mu stanowisko asystenta socjalnego. Dzięki temu mógł dobrze poznać całą załogę i potrzeby pracowników. a Odznaczał się pracowitością, zaangażowaniem i odpowiedzialnością toteż otrzymywał coraz trudniejsze zadania. Po ośmiu latach przyjął funkcję kierownika administracyjno-handlowego, a od roku 1974 - kierownika technicznego. W 1968 roku rozpoczął w systemie wieczorowym studia na wydziale prawa i Administracji w Uniwersytecie Warszawskim. Po ośmiu latach zdał egzamin magisterski. Studia otwierały drzwi na nowe obszary wiedzy, ułatwiały więc pracę zawodową, choć godzenie jej z intensywną nauką było trudne. Wymagało wielu wyrzeczeń i pełnej mobilizacji. Kiedy pojawiła się propozycja powierzenia mu stanowiska kierownika technicznego niektórzy ludzie z zewnątrz powątpiewali czy , jako niewidomy, podoła temu zadaniu. Skoro jednak się zdecydował , musiał zmobilizować wszystkie siły, aby przekonać wątpiących i nie zawieźć zarządu i załogi spółdzielni. W dziale technicznym pracowało sześć osób Do niego należało organizowanie pracy zakup maszyn i innych urządzeń do produkcji, i zaopatrzenie w surowce, co w minionych latach nie było łatwe. W 1996 roku Stanisław Kozyra przeszedł na emeryturę. Został ,jednak w spółdzielni na części etatu Teraz jest zastępcą prezesa do spraw rehabilitacyjnych i socjalnych. Wiele ze swych osiągnięć zawdzięcza żonie Ona zawsze wiedziała czego chce i jak to osiągnąć. W trudnych sprawach potrafiła go nie tylko wspierać, ale także stawiać określone wymagania i mobilizować do większego poczucia odpowiedzialności Pracę zawodową, naukę, obowiązki rodzinne , Stanisław Kozyra potrafił pogodzić z działalnością społeczną. Przez kilkanaście lat należał do władz koła PZN w Warszawie Śródmieściu i do prezydium zarządu okręgu. Odszedł w 1984 roku , zniechęcony różnymi wydarzeniami nie zawsze budującymi związanymi z tak zwanymi darami. Pod koniec lat siedemdziesiątych powstał przy Kościele św. Marcina w Warszawie wokalny zespół niewidomych. Pan Kozyra od początku jest jednym z jego filarów. Chór występuje w kraju i zagranicą. Ma ambitny repertuar. Od początku kieruje nim znany muzyk i kompozytor - Stanisław Głowacki. Społeczna i artystyczna działalność zespołu doprowadziła do powstania w 1998 roku Towarzystwa Muzycznego im. Edwina Kowalika. Jednym z celów towarzystwa jest stworzenie bazy danych o uzdolnionych muzycznie niewidomych i pomaganie im w zdobywaniu nauki i racy na niwie artystycznej. Przy różnych okazjach Stanisław Kozyra podkreśla, że jego osobowość ukształtowała się w Laskach. Było tam wiele ludzi, którzy stanowili wzorce moralne, społeczne i duchowe. Należeli do nich, między innymi: Henryk Ruszczyc, wychowawczyni - Lidia Ogórkowa, która opiekowała się chłopcami , jak matka, Stefan Rakoczy - powiernik, doradca i przyjaciel niewidomej młodzieży, a ponadto tacy wspaniali pedagodzy, jak Zygmunt Serafinowicz i Alicja Gościmska. Szkoła w Laskach nie tylko uczyła, ale przede wszystkim wychowywała, przygotowywała do samodzielnego i godnego życia. "Miałem szczęście - mówi o sobie pan Stanisław że w całym swoim życiu spotykałem ludzi, życzliwych, chcących pomagać, dzielić się dobrem. Tak było również poza Laskami. To pozwalało patrzeć optymistycznie na świat Uważam, że największą i najważniejszą wartością jest być dobrym, pomagać ludziom, służyć im. W tym się realizować. Wydaje mi się, że przynajmniej w części mi się to udało".
|