Chodzi o wielką grę

    

Edward Ogórek

Piękne powiedzenie Lessinga, że Rafael byłby i tak malarzem, nawet gdyby urodził się bez rąk, powtórzyłbym, zmieniając odpowiednio w odniesieniu do Edwina Kowalika.  

Gra Kowalika przekonuje nas bowiem do jego niezawodnej muzykalności, tak często zresztą spotykanej wśród niewidomych. Drugą ważną zaletą tego pianisty jest wyraźnie widoczna pracowitość. Cechy te zaobserwowałem, śledząc jego grę na różnych etapach przygotowań do V Międzynarodowego Konkursu imienia Fryderyka Chopina. Obecnie piszę pod wrażeniem ostatniego etapu eliminacji krajowych, w których Kowalik dzięki silnej konkurencji wspaniałych wirtuozów pokazać mógł dobrą formę artystyczną i nieprzeciętną biegłość techniczną, nieustępującą w niczym współzawodnikom widzącym.  

Publiczność, zapełniająca szczelnie salę koncertową Ministerstwa Kultury i Sztuki, słuchała z przejęciem wielkim koncertu e- moll, nagradzając młodego artystę naszego burzą oklasków. W chwili, gdy zszedł do swoich bliskich na widowni dla wysłuchania kolejnego występu Lidii Grychtołówny, zgotowano mu wielką owację.  

Zachwyt obecnych i dostrzegalne na twarzach jury uznanie dla owoców wytrwałej pracy pianistycznej Kowalika, jego muzykalność i skupienie wewnętrzne, udzielające się słuchaczom, pozwalają mi na jak najkorzystniejsze przewidywanie jego dalszych sukcesów artystycznych.  

Wynik eliminacji dla Kowalika był pomyślny. Niewidomy pianista znalazł się wraz z Czajkowskim, Grychtołówną, Harasiewiczem, Maginem i Obwidowiczem w grupie pianistów polskich, zgłoszonych do V Konkursu Chopinowskiego, który odbędzie się w Warszawie wiosną 1955 roku. Doczekamy się wtedy nowego wielkiego sukcesu niewidomych. W plejadzie młodych, najwybitniejszych chopinistów całego świata Edwin Kowalik zademonstruje piękną klasę talentu i pracy. Wśród członków Międzynarodowego Sądu Konkursowego największą chyba radość wzbudzi chyba talent Edwina Kowalika u Imre Ungara- niewidomego laureata II Konkursu Chopinowskiego, a obecnie profesora Akademii Muzycznej w Budapeszcie, odznaczonego Orderem Kossutha.  

Kowalikowi towarzyszą nie tylko gorące życzenia poczciwych melomanów, lecz przede wszystkim trzeźwe,  obiektywne prognozy muzyków i muzykologów.

P12-1954