Dr Przemysław Kiszkowski nie żyje  

 

Źródło: www.fizyka.amu.edu.pl

 

 Szanowni Państwo,

 Pracownicy, Doktoranci i Studenci Wydziału Fizyki

 z ogromnym smutkiem pragnę poinformować, że dnia 13 listopada 2013 r. zmarł

dr Przemysław Kiszkowski

Cześć Jego pamięci!

Antoni Wójcik  

Dziekan Wydziału Fizyki UAM

 

*  *   *

 

WSPOMNIENIE o dr. Przemysławie Kiszkowskim  

Ryszard Naskręcki

 

Doktora Przemysława Kiszkowskiego, a dla wielu z nas po prostu Przemka, poznałem wczesnym latem 1979 r., jako student I roku fizyki. Wówczas bowiem rozpoczęły się przygotowania do kolejnego obozu naukowego. Na obóz zostałem zakwalifikowany i od tego czasu zaczęła się moja, trwająca wiele lat przygoda z obozami naukowymi, no i wieloletnia znajomość z Przemkiem.  

Każdego roku, przez trzy letnie tygodnie studenci fizyki, a także nieliczni studenci matematyki, chemii, medycyny, kierunków inżynierskich, a nawet filozofii prowadzili w różnych miejscach w Polsce badania naukowe. Badania te miały pozwolić na poznanie i zrozumienie fizycznych podstaw... różdżkarstwa. Tematyka ta była wówczas mocno eksplorowana przez prof. Henryka Szydłowskiego oraz dr. Przemysława Kiszkowskiego.  

Obozy naukowe pozwalały prowadzić badania w terenie. Wykorzystywaliśmy różnorodne metody pomiarowe, między innymi pomiar rezystancji gruntu (tzw. metoda elektrooporowa), pomiary przewodności gruntu, ale także badania gruntów wykonywane na podstawie licznych odwiertów, wykonywanych wówczas ręcznie!

Dla wielu z nas, studentów, była to prawdziwa naukowa przygoda, której oddawaliśmy się z całą pasją. Wykonywanie pomiarów wzbogacały liczne naukowe dyskusje, spotkania z zaproszonymi gośćmi, no i przede wszystkim niezwykle barwne życie studenckie.  

Sromowce Wyżne, Objezierze, Osieczna, Strzelce Krajeńskie, Witosław, Gniezno, to miejscowości, w których odbywały sie kolejne obozy naukowe, w których spędziliśmy fantastyczne 3-tygodniowe naukowe wakacje.

 Wiele historii, mniej lub bardziej prawdziwych pochodzi z tamtych czasów. Nocna wyprawa na Trzy Korony (wschód Słońca), kąpiele w wartkim i niewyobrażalne zimnym Dunajcu, obozowa kwatera w strażackiej remizie w Sromowcach Wyżnych, nocne kąpiele w pięknym Jeziorze Górnym w Strzelcach Krajeńskich i budowa wiejskiego wodociągu w Witosławiu. Legendami obrosły wspólne zamieszkiwanie i wspólna kuchnia kilkudziesięcioosobowej grupy studentów i kadry. Setki smażonych placków ziemniaczanych (na jeden obiad), kilkanaście dużych bochnów chleba zjedzonych na jedną kolację, niezliczone ilości zjedzonych tabliczek czekolady (zjedliśmy "wielowiekowe" zapasy czekolady w Sromowcach), czy niewyobrażalne ilości wypitej herbaty (Przemek ją uwielbiał). Na obozie w Gnieźnie słynne stały się jeszcze późnowieczorne potańcówki, których głównym bohaterem (i najlepszym tancerzem) był Przemek.

 Przemek był postacią niezwykłą, typem światowca, świetnie posługującym się językiem angielskim, słuchającym na co dzień audycji radia BBC. Tysiące magnetofonowych kaset w jego domu i setki, jeśli nie tysiące czarnych płyt. Uwielbiał rozmowy, były dla niego, osoby w pełni niewidomej, najważniejszym sposobem kontaktu ze światem. W sposób niezwykły nawiązywał kontakty z ludźmi. Nie znam ani jednej osoby, z którą by nie był "na ty". Był wreszcie Przemek prawdziwym mistrzem dowcipu. Genialna pamięć pozwalała na przechowywanie setek, jeśli nie tysięcy dowcipów! Każdą rozmowę telefoniczną rozpoczynał Przemek od opowiedzenia "nowego" dowcipu, i każdą rozmowę telefoniczną "nowym" dowcipem kończył.

Dowcipem wyrażał też swój stosunek do otaczającej rzeczywistości PRL-u:

 Dlaczego Polskę podzielono na 49 województw? - pytał.

- Bo tyle jest liczb w Totolotku i teraz co tydzień odbywa się losowanie, które województwo otrzyma przydział mięsa.

Drogi Przemku! Dla wielu z nas byłeś prawdziwym Przyjacielem. I za tę niezwykłą przyjaźń dziś Tobie dziękujemy. Na zawsze pozostaniesz w naszej pamięci.

 Wiedza i Myśl  luty 2014.