Dyskusja

  Przy  redakcyjnym stole

Mgr Andrzej Kaszta - przewodniczący Rady ZSN, prezes Spółdzielni Inwalidów Niewidomych „Elsin” w Elblągu:

 

- Moi przedmówcy poruszyli już najbardziej istotne sprawy, zamierzam więc podjąć tylko te problemy, które w naszej dyskusji nie zostały jeszcze dostatecznie uwzględnione.

Chciałbym wrócić do uchwały 97. Sądzę, iż Związek Spółdzielni Niewidomych nie może być traktowany jak Regionalny Związek Spółdzielni Inwalidów . Jego kompetencje i autonomia muszą być znacznie większe. Prawo występowania ZSN do władz i różnych instytucji w sprawach niewidomych nie może być podważane, ponieważ w spółdzielniach niewidomych znajduje się najwięcej inwalidów pierwszej i drugiej grupy. Oczywiście zdajemy sobie sprawę z tego, że za tymi dążeniami idzie duża odpowiedzialność. Jest ona tym większa, iż wszystko wskazuje na to, że w najbliższym czasie będziemy przeżywali w całym kraju duże trudności surowcowe i inne. Niewątpliwie nie ominą one również spółdzielni niewidomych. Trudności te zbiegają się ze zmianami organizacyjnymi, znajdującymi wyraz w uchwale 97. Nie powinniśmy dopuścić do tego, aby działacze naszej spółdzielczości trudności wynikające z sytuacji ogólnokrajowej przypisywali zmianom struktury i przejęciu spółdzielni niewidomych przez ZSN. Miałoby to fatalne skutki dla całokształtu spraw niewidomych, mogłoby się bowiem przyczynić do takich faktów, jak ten, który zaistniał w Kędzierzynie. Przypomnijmy, iż tamtejsza spółdzielnia odmówiła przystąpienia do ZSN i pozostała, stwarzając godny ubolewania precedens, w strukturze Regionalnego Związku Spółdzielni Inwalidów. W uświadamianiu działaczom zgubnych skutków takich rozwiązań nasza prasa powinna odgrywać bardzo istotną rolę. Na pewno w wielu spółdzielniach rodzi się niepokój, jak to będzie w ZSN, czy ta organizacja w nowym kształcie sobie poradzi. Jestem jednak przekonany, że jeżeli będziemy działać zgodnie - i Związek Spółdzielni Niewidomych i Polski Związek Niewidomych - mając na uwadze dobro inwalidów wzroku i jedność naszego środowiska, pokonamy wszystkie trudności i zapewnimy niewidomym szanse normalnego, aktywnego bytowania. Nie trzeba się jednak poddawać destrukcyjnym i pesymistycznym tendencjom, które tu i tam występują.

Powinniśmy także zdawać sobie sprawę z tego, że w tej chwili przychodzi do spółdzielni wielu ludzi z pierwszą i drugą grupą inwalidztwa wzrokowego, którzy przeważnie nie czują spraw niewidomych. Jest im po prostu wszystko jedno, do jakiego Związku spółdzielnia należy - traktują ją jak firmę, w której się zarabia pieniądze, i to wszystko. Dlatego też tym bardziej musimy zabiegać o solidarność naszych spółdzielni, skupianie ich w ZSN, jedność naszego ruch czerpiącego swe treści z tradycji, a także bieżących i przyszłych potrzeb. I tu znowu prasa ma ważne zadania do spełnienia: oddziaływanie w kierunku integracji środowiska niewidomych.

Za sprawę dużej wagi uważam konieczność wyszukiwania nowych asortymentów, zwłaszcza dla osób zatrudnionych systemem nakładczym. Jeżeli nam się to zamierzenie uda, będziemy mogli w bardzo widoczny sposób zwiększyć zatrudnienie. Dzisiaj bowiem jest wielu ludzi, którzy chcą pracować, ale nie za wszelką cenę. Niewidomi, jak inni obywatele, chcą mieć prawo wyboru pracy. Przychodzi do nas wielu inwalidów wzroku, którzy dopóki widzieli, byli zatrudnieni jako mechanicy, elektrycy i fachowcy w rozmaitych dziedzinach. Po utracie wzroku także chcieliby mieć pracę choćby trochę zbliżoną do poprzedniego zawodu, przynoszącą większą satysfakcję i zadowolenie. Ich szczotkami nie zaspokoimy. A propos szczotek. Zgadzam się całkowicie z prezesem Madzią, iż nie możemy rezygnować zbyt pochopnie z tej branży. Musimy jak najprędzej wyeliminować z ręcznego naciągu produkcję twardą, wprowadzając na jej miejsce mechanizację. Ale skrzywdzilibyśmy wielu niewidomych, gdybyśmy chcieli im odebrać tak zwaną produkcję miękką, gdyż do tej pracy przywykli, zdobyli wysokie kwalifikacje i daje im ona wiele zadowolenia.

Moim zdaniem ważną rolę w wyszukiwaniu nowych asortymentów produkcji i przystosowywaniu ich do potrzeb spółdzielni niewidomych powinno odegrać Biuro Techniczno - Konstrukcyjne  Związku Spółdzielni Niewidomych . Wtedy użyteczność tego biura, jako wyspecjalizowanego zakładu ZSN byłaby większa. Dotychczas bowiem każda spółdzielnia oddzielnie prowadziła prace w tym kierunku i na własną rękę szukała nowych możliwości produkcyjnych.

Uważam, że ZSN powinien mieć również własny dział budownictwa inwestycyjnego. Wtedy na pewno moglibyśmy czynić o wiele szybsze postępy w budowaniu pawilonów produkcyjnych i socjalnych, a także filialnych zakładów pracy chronionej.

Problem współpracy pomiędzy Związkiem Spółdzielni Niewidomych i Polskim Związkiem Niewidomych przewijał się we wszystkich wypowiedziach moich przedmówców. I bardzo słusznie, gdyż uważam, że od tej współpracy, od jej szczerości, spójności i głębokości będzie zależało powodzenie uchwały 97. Wszystkie ważne dla środowiska sprawy powinny być omawiane wspólnie przez władze PZN i ZSN. W tym celu przynajmniej raz na pół roku powinny wspólnie obradować prezydium Zarządu Głównego PZN oraz prezydium Rady i zarząd ZSN. Tę formę współpracy powinniśmy zacząć stosować od zaraz.

Pochodnia maj 1981