Biografia prasowa   

Halina Kuropatnicka Salamon   

nauczycielka  we wrocławskiej szkole dla  niewidomych dzieci  

Działaczka na niwie kultury   

poetka  

 

 

 

 Dzielić się pięknem   

Józef Szczurek   

   

  Wmalutkimmiasteczku mazurskim,   

gdy dzień dogasa promiennie,   

dziewczętom bywa samotnie,   

trochę płaczliwie i sennie.   

 Więc żeby je ładniej zasmucać,   

wieczory dla nich specjalnie,   

dzwonem od Piotra i Pawła   

śpiewają sentymentalnie.   

  Dziewczęta wzdychają żarliwie,   

a najpłomienniej ta cicha,   

którą się rzadko widuje,   

tylko klawisze jej słychać.   

  Przerywaupartepasaże,   

zielone oczy przymyka   

i marzy, że na jej ręce   

upadnie blask Fryderyka.    

   

Tym razem zacząłem nietypowo,   bo od   ukazania poetyckiego obrazu, a to oznacza,   że bohaterką mojej  opowieści będzie poetka  - pani Halina Kuropatnicka  - Salamon,    popularna nie tylko w naszym środowisku. Nietypowa jest również  forma  nakreślenia sylwetki, gdyż jej zawodową i twórczą pracę   chciałbym ukazać, między innymi,  poprzez   fragmenty wypowiedzi prasowe autorstwa innych osób, a warto dodać,  że  artykułów takich ukazało się niemało.    

 Pani Halina  przyszła na świat  w Tarnopolu. Po wojnie, jej rodzina w ramach akcji repatriacyjnej, osiedliła się we Wrocławiu. Jako mała dziewczynka dostała się do wrocławskiej  szkoły dla niewidomych dzieci   na ulicy Kasztanowej.  Potem było liceum pedagogiczne,  studia na polonistyce Uniwersytetu Wrocławskiego,  i Warszawski Instytut  Pedagogiki Specjalnej.  Niebawem  wróciła do tej samej szkoły, która  pierwsza otwierała jej okna na świat,  ale tym razem, jako nauczycielka.  Spełniło się jej marzenie o pracy wśród dzieci.    

Pisze Izabela Hoffman: " w  czwartej klasie została naszą wychowawczynią pani Halina Kuropatnicka-Salamon.  Uczyła nas języka polskiego.  Bardzo ją lubiliśmy. Była cudowną nauczycielką , wymagającą, ale sprawiedliwą.  Zawsze znajdowała czas, żeby z nami porozmawiać o różnych  trudnych   sprawach, zależnie od potrzeb - w grupie albo indywidualnie. Teraz wiem, że problemy, z którymi do niej przychodziłam,  były banalne, ale wtedy miały dla mnie ogromną  wagę  i tylko moja ukochana Pani mogła mi pomóc w ich rozwiązaniu.   

Pamiętam, że kiedyś dostałam od niej lalkę na Mikołaja. Bardzo się nią cieszyłam, ale nie wiedziałam, jak ją nazwać. Pani mi poradziła, żeby była to Kundzia. Tę lalkę mam do dziś. Kochałam moją panią, ponieważ mogłam jej zaufać, wiedziałam, że w każdej sytuacji mogę na nią liczyć".    

Od kilkunastu lat, pani Halina  jest na emeryturze, ale ze swą  szkołą nadal utrzymuje  bliskie więzi  i  wspomina  ją z serdecznością: "Praca w szkole była dla mnie wspólnym z uczniami przyjacielskim marszem przez czas zdobywania wiedzy. Pragnęłam przekonać dzieci i młodzież o możności ulepszania rzeczywistości poprzez posiadanie i rozwijanie pasji, hobby, zainteresowań. Miałam ogromne szczęście, wykonując zawód nie tylko wybrany, lecz i umiłowany. Stąd pewnie przyjaźń z wielu dawnymi uczniami i nasze stałe kontakty".    

Drugą wielką pasją pani Haliny, przenikającą całe jej życie, jest  twórczość literacka,   pisanie opowiadań  i  niewielkich utworów poetyckich. Poezja  jest dla niej  sposobem na poznawanie świata i człowieka,  wyrażaniem siebie i potrzebą  określania tego co nas otacza. W jej odczuciu, twórczość,  której głównym    przędziwem jest słowo,  powinna odkrywać urodę życia, pokazywać to co  piękne, dobre  i mądre albo bolesne.   

 Kaliope - Muza poezji, dotknęła  panią Halinę bardzo wcześnie.     Jeszcze będąc  w szkole podstawowej, napisała wierszyk pt. "Wiosenka" opublikowany na łamach jakiegoś czasopisma dla dzieci. Właśnie wtedy przeżyła coś wyjątkowo radosnego. Dziś określa to jako szczęście  dzielenia się swymi przeżyciami i  wizją otaczającego świata z  drugim człowiekiem.   

    Śląski dziennikarz - Henryk Szczepański ,  opowiadając o spotkaniu pani Haliny   w jednej z bibliotek katowickich, podkreśla, że i tam  padały pytania, czym dla niej jest   twórczość  literacka i po  czym poznać, że   rodzi się poezja. A oto, jaka  była  odpowiedź:            

„Poezja zaczyna się już wtedy, gdy umiemy się cieszyć garścią stokrotek wyzbieranych z pachnącej łąki, rozkoszować pieszczotą słonecznego promyka, a także wtedy, gdy nie rozumiejąc, czego chce od nas drugi człowiek, postanawiamy: wyjdę mu naprzeciw!   

Piszę wtedy, gdy odczuwam potrzebę wyrażania siebie, gdy   chcę zaprezentować moje odbieranie tego co mnie otacza. Możliwość poznawania świata i ludzi jest niewyobrażalnie wielkim prezentem losu, a co dopiero szansa kreowania innej rzeczywistości.   

Na zakończenie  uwag  o twórczości  literackiej Haliny Kuropatnickiej - Salamon, pragnę dodać, że  dotychczas     ukazało się  kilkanaście tomików jej poezji.  Oto tytuły niektórych spośród nich:  "W lustrze", "Kasztanki",  "Co nowego w starych bajkach",  "Recepta na latanie", "Wyszumiały liście",  "Po tamtej stronie blasku".     Utwory poetyckie, opowiadania i   felietony  pani Haliny   znajdują się w kilku  antologiach,   wydawnictwach brajlowskich,   w taśmotece Polskiego Radia, a także w   antologii "Przydział na świat",  wydanej przez  Krajowe Centrum Kultury PZN w Kielcach.   

Od  ponad  dwudziestu  lat pani Halina  spotyka się  ze swymi czytelnikami i wielbicielami jej twórczości.  Wieczory autorskie stanowią  silny nurt działalności poetki znad Odry, jak często ją nazywają.    Każdego roku jest kilka , a nawet kilkanaście spotkań i chyba niewiele jest   miast, do których nie dotarła jeszcze ze swymi impresjami obejmującymi nie tylko  twórczość literacką,  lecz również  sprawy i ludzi, wśród  których pani Halina żyje na co dzień.   

 Opowiada, między innymi - o piśmie Braillea, i jego twórcy, o problemach i aspiracjach niewidomych. Rozdaje również  fragmenty brajlowskich czasopism. Stara się  stosować   urozmaicone formy oddziaływania na słuchaczy, aby jak najdłużej zapamiętali     zasłyszane  i ujrzane treści. Spotkania  te są nieodłączną  częścią  jej  biografii literackiej.    

Kreśląc  szkic  biograficzny pani  Haliny, nie można nie wspomnieć o bardzo ważnej   pozycji,  jaką w jej  życiu zajmuje Esperanto. Oto co sama  mówi na ten temat: " Esperanto stało się dla mnie odnalezionymi znienacka drzwiami do radosnego, dobrego świata przyjaźni i przygód.   Była tym choćby korespondencja, niosąca wciąż nowe wrażenia. Z czasem przyszły podróże, kongresy, twórczość  literacka w tym języku". W tych kilku  słowach   znajduje się wielka głębia   jakże bogatej i wszechstronnej działalności.    

 Pani Halinie życzę,  aby miała jak najwięcej naśladowców, którzy dostrzegają   wokół siebie piękno,  umieją się nim cieszyć i dzielą się  pięknem z innymi ludźmi.       

Światełko luty 2012