Bydgoskie wspomnienia  

z lat 1948-2012  

Bydgoszczanka - Zofia Krzemkowska

 

„Ze wspomnienia płyń w wspomnienie” - (Kamil Cyprian Norwid)  

„Wspomnienia, które posiadamy to nasze bogactwa” -  (Ignacy Jan Paderewski) „Nic nie jest tak szlachetne, mocne i przydatne w życiu jak dobre wspomnienia. Gromadźmy ich jak najwięcej” (Fiodor Dostojewski). „Odwiedź twoje wspomnienia, bo pozostaną z tobą do końca życia” - Adam Zagajewski.

 

Szanujmy wspomnienia

Smakujmy ich treść

Nauczmy  się je cenić,

Bo warto coś mieć

Jak nadejdzie pewien wiek - fragment piosenki

Przeszłość - jest fundamentem przyszłości

Tymi słowami zapraszam do bydgoskich wspomnień.

 

Rodzina jest najważniejsza dla każdego człowieka, szczególnie niepełnosprawnego. Doznałam tego na sobie wielokrotnie.  

Moja rodzina w 2013 roku obchodzi ważne okrągłe rocznice. Są nimi: 30 lecie śmierci  mamy, 80 urodziny nieżyjącego już brata.

Mama - przez dziesiątki lat - do swojej śmierci była - cenioną przeze mnie - lektorką i przewodniczką. Czytała mi potrzebne materiały do szkoły, a gdy pracowałam zawodowo, wszystko to co było niezbędne,  by przygotować się do prowadzenia lekcji.

Towarzyszyła mi w licznych wyjazdach, na koncertach, których wspólnie słuchałyśmy,

Trzecia ważna rocznica 2013 roku to 50 lecie ukończenia przez nas studiów na wydziale filozoficzno - historycznym -  kierunek historia,  na Uniwersytecie Adama Mickiewicza w Poznaniu.

„Bydgoszcz - zielone miasto moje”. Tak śpiewa w znanej piosence Irena Santor.

 

...Pod gotyckim dachem świątyni.

Niby pod wiekiem cennego relikwiarza.

Przechowuje się historyczna osobowość -

Tej drobiny,  naszej ojczyzny,

Zwanej Bydgoszczą. (słowa Jerzego Sulimy-Kamińskiego).

 

Z Jego książki „Most królowej Jadwigi”, specjalnie nagranej dla niewidomych, staraniem autora, poznałam dawną Bydgoszcz, język jej mieszkańców byłam w bydgoskim teatrze na dwu częściowej sztuce opracowanej na podstawie książki.. W podzięce za to w przeddzień święta zmarłych  odwiedzam Jego grób na Bydgoskich Powązkach, by zapalić znicz i zamyśleć się na umieszczonym na nim napisem: „Już za mostem”...  

 

„Miasta tworzą nie tylko domy i ulice, ale ludzie i ich nadzieje” (św. Augustyn).  

 

A jak zachowało się w mojej pamięci to miasto?  Z perspektywy minionych lat - tu się urodziłam w małym białym domku z ogrodem, kupionym przez dziadków za pieniądze zarobione w Westfalii. Tu mieszkały rodziny mamy i taty. Ja zamieszkałam w trudnych warunkach przy ul. Kujawskiej 58, za górką, w wieku 11 lat. Domu już nie ma, tędy biegnie ulica. Tu dorastałam, chodziłam do szkół, wypoczywałam, korzystałam z  bydgoskich placówek kulturalnych i edukacyjnych - także Okręgowego Muzeum. Poza pięcioletnim okresem studiów uniwersyteckich w Poznaniu, tak jest do dziś.  

Z perspektywy własnych wspomnień i mijającego czasu przedstawię:

 - ówczesną szkołę, do której uczęszczałam,

- bydgoskie placówki edukacyjne i kulturalne, z których w tym czasie korzystałam i nadal korzystam np.:  

- Filharmonię Pomorską, która w br obchodzi 60 lat istnienia,

- Okręgowe Muzeum im. Leona Wyczółkowskiego w Bydgoszczy - 90 lat działania,  

- Okręgowy Klub Aktywności Twórczej i Kulturalnej (OKATiK),

- Uniwersytet Trzeciego Wieku, na który uczęszczam - ich wpływ na kształtowanie i zaspokajanie moich zainteresowań

- wybranych zasłużonych dla miasta i środowiska niewidomych, ich dokonania,  

- przebieg pracy zawodowej ze szczególnym uwzględnieniem Ośrodka Rehabilitacji i Szkolenia Niewidomych im. Józefa Buczkowskiego - jako podstawowego miejsca pracy

- rolę Polskiego Związku Niewidomych - doradczą w zakresie mojego kształcenia, rehabilitacji, poszukiwania pracy,  udzielania mi innej pomocy

- moją działalność w organach centralnych PZN

- wybrane - szczególnie bliskie mojemu sercu stare bydgoskie kościoły,  

- niektóre moim zdaniem - urokliwe zakątki miasta.      

 

Przez pryzmat własnych wspomnień przedstawię: bydgoską szkołę z tamtego okresu, niewidomych bydgoszczan - już nieżyjących, których osobiście znałam, a których dokonania nie mogą być zapomniane, moje kontakty z Okręgowym Muzeum.

Rodzinny dom i dobra szkoła to - moim zdaniem - dwa ważne środowiska kształtujące postawy życiowe, stosunek do nauki i przyszłej pracy oraz zainteresowania młodego człowieka, to procentuje w przyszłości. Wymienione tu czynniki znalazłam dla siebie właśnie w Bydgoszczy.

 

Matka pracowała, by zapewnić utrzymanie trójce dzieci, wychowywała je sama, odprowadzała do szkoły. Ojciec - jako polski żołnierz zginął we wrześniu 1939 pod Sochaczewem, mając 32 lata. Nie pamiętam Go. Ponieważ urodziłam się niewidoma, a 4 operacje u lekarzy niemieckich i polskich nie przyniosły żadnej poprawy, uczęszczałam do Państwowego Zakładu dla Dzieci Niewidomych w Bydgoszczy, obecnie Ośrodka Szkolno-wychowawczego im. Louisa Braille`a, który w ubiegłym roku obchodził 140 lat istnienia, w tym samym pierwotnym ceglanym budynku, powiększony o dwa nowo wybudowane później skrzydła .  

Jako absolwentka tej szkoły - w związku z obchodzoną rocznicą - wiele pisałam o jej historii i teraźniejszości w prasie środowiskowej: w miesięczniku elektronicznym „Wiedza i Myśl”, w dwumiesięczniku ”Pochodnia”, w kwartalnikach: „Oko” - Kujawsko Pomorskiego Okręgu PZN,  „Laski”, „Nasze Dzieci”.  Do Izby Tradycji szkoły przekazałam zdjęcia, wspomnienia i inne pamiątki.

Mój pobyt w szkole przypada na okres wznowienia jej działalności po II wojnie światowej w latach 1948-54. Tu ukończyłam szkołę powszechną i Zasadniczą Szkołę Zawodową w branży szczotkarskiej.  

Dyrektorem był wówczas  niewidomy bydgoszczanin Władysław Winnicki, który pracował z synem Tadeuszem. Uczył niewidome dzieci od 1921 roku. Był prezesem i organizatorem bydgoskiego oddziału Polskiego Związku Niewidomych. W 2011 obchodziliśmy 50-lecie Jego śmierci.  

W szkole uczyli nas również niewidomi nauczyciele. Absolwent szkoły - Henryk Mikołajczak, pianista, - legenda Bydgoszczy, uwieczniony w „Bydgoskim Leksykonie Muzycznym” - 2004 r. To on nauczył mnie słuchać i rozumieć muzykę.  Pozostało to we mnie do dziś, Od dziesiątków lat - raz w tygodniu - chodzę do Filharmonii Pomorskiej na koncerty symfoniczne, uczestniczę w wybranych koncertach wrześniowego Festiwalu Muzycznego o bogatych tradycjach, dzięki życzliwości Filharmonii Pomorskiej kupuję zniżkowe bilety i otrzymuję zawsze te same miejsca na wybranych koncertach. Chętnie korzystam z interesujących poranków muzycznych dla seniorów prowadzonych przez Filharmonię od 2012 roku. Biorę udział w koncertach wtorkowych Akademii Muzycznej, koncertach pałacowych w Lubostroniu i Ostromecku. Interesuje mnie muzyka dawna, klasyczna, a początki tych i innych zainteresowań wyniosłam  właśnie z bydgoskiej szkoły. Korzystam z  pomocy wolontariuszek - studentek wydziału lekarskiego Uniwersytetu Medycznego.  Gdy nie istniała jeszcze Filharmonia, która w br obchodzi 60 lecie istnienia, uczęszczałam na koncerty organizowane w Domu Kultury i Sztuki. Wyjścia na nie przygotowywała szkoła, do której uczęszczałam. Aby pójść na koncert muszę mieć osobę towarzyszącą, która ułatwi mi dotarcie i powrót z koncertu, przeczyta jego program, powie o tym co widzi. Znalazłam wśród przyjaciółek osoby o podobnych do moich zainteresowaniach.  

W okresie pobytu w szkole pracował ociemniały nauczyciel Kazimierz Kurzewski, mój polonista i historyk, który zaimponował mi wiedzą, umiejętnością przekazywania jej uczniom. On ukierunkował moje dalsze kształcenie, zainteresował książką, przeszłością - historią, która stała się przedmiotem moich poznańskich studiów, a potem wykładanym przedmiotem dorosłym niewidomym przygotowującym się do matury. On uwierzył w moje możliwości,był wsparciem w trudnych chwilach zwątpienia. W 2012 roku obchodziliśmy 100-lecie jego urodzin.

Chcę jeszcze wspomnieć wychowawcę naszej klasy nieżyjącego Zygmunta Sawilskiego, który zajmował się nami przez 4 lata. Kierował drużyną harcerską , której byłam kronikarką, uczył mnie pracy społecznej w samorządzie szkolnym. Reprezentowałam niewidomą młodzież na  zewnątrz, poza szkołą. On prowadził nas do bydgoskiego teatru, jeszcze tego przy ul. Grodzkiej. To spowodowało, że świąteczne wieczory, wraz z matką i siostrą spędzałam  w bydgoskim teatrze. Zabierał nas na bydgoskie cmentarze do porządkowania grobów, na wycieczki - wiosną i jesienią do ogrodu botanicznego, tego  przy Powstańców Wlkp., który i teraz chętnie odwiedzam i  w okolice Bydgoszczy do lasów w Smukale i Myślęcinku, nad Brdę, by pokazać urządzenia barek pływających po rzece, do Muzeum Okręgowego - w dawnej siedzibie. Rola tego muzeum jest nie do przecenienia, jeśli nauczyciele zechcą  częściej korzystać z lekcji edukacyjnych odbywanych w Muzeum, prowadzonych przez fachowców, z licznymi zgromadzonymi tam eksponatami. Zygmunt Sawilski nie szczędził ani czasu ani wysiłku by nam pokazać ówczesną Bydgoszcz.

Wspomnę też wybitnych absolwentów szkoły bydgoskiej działających na terenie miasta. Są nimi: Szczepan Jankowski - organista, którego imieniem nazwano jedną z ulic Bydgoszczy, pracował 65 lat w jednym kościele Najświętszego Serca Pana Jezusa. Został uwieczniony we wspomnianych już książkach „Most królowej Jadwigi” i „Bydgoskim Leksykonie Muzycznym”. Przygotowuje się do druku książkę o  nim napisaną przez muzykologa - wykładowcę Bydgoskiej Akademii Muzycznej dr  hab. Barbarę Gogol-Drożniakiewicz, znanej z prowadzenia koncertów w Filharmonii Pomorskiej. Dobrze, że muzykolodzy - osoby spoza środowiska - dostrzegają osiągnięcia niepełnosprawnych w reprezentowanej przez nich  dziedzinie. Henoch Drat - współzałożyciel i długoletni Prezes Spółdzielni Niewidomych „Gryf” - miejsce pracy niewidomych w latach 1950-2012. Ja też w niej pracowałam przy produkcji  szczotek, szrobrów z piasady i stosiny. Drat był też prezesem oddziału bydgoskiego Polskiego Związku Niewidomych po Władysławie Winnickim. Klemens Graja - kierownik tego oddziału Związku. Nauczyciele: Zbigniew Figurski - dyrektor szkół, polonista po Uniwersytecie Toruńskim, Stefan Niewiarowski - matematyk, Stanisław Januszewski - też matematyk absolwent szkoły w Owińskach, po studiach matematycznych na Uniwersytecie Poznańskim. Nauczyciele muzyki: Marek Andraszewski po szkole w Owińskach, po studiach w Pradze i na Akademii Muzycznej w Poznaniu, Jerzy Olszewski - absolwent  szkoły bydgoskiej, Akademii Muzycznej w Bydgoszczy. Marian Olszowski - organista - absolwent szkoły bydgoskiej, studium organistowskiego.  

Siostra zakonna ze Zgromadzenia Służebnic Krzyża - siostra Maria Rosa (Grażyna Malinowska), pierwszy i jeden z nielicznych niewidomych księży   ks.  Robert Hetzig,  pięcioro  żyje, reszta nie żyje,  ale pamięć o nich trwa.

Drugą bydgoską szkołą, której wiele zawdzięczam jest „Jedynka” przy Placu Wolności w Bydgoszczy -Liceum Ogólnokształcące dla Pracujących. Miło wspominam profesorów Zygmunta Aisa - polonistę, Marię Piotrowską - matematyczkę, wychowawczynię klasy do której uczęszczałam. Ceniłam audycje muzyczne organizowane dla uczniów przez Licem.  

Łączenie pracy - 7,00-14,00 z nauką 16,00-21,00 było dla mnie to dużym obciążeniem. Miałam wtedy 17 lat. Była to niełatwa szkoła życia.

35 lat - do 1999 roku pracowałam w Ośrodku Rehabilitacji i Szkolenia Niewidomych wśród nowo ociemniałych z całej Polski. Tak jak dla mnie przykładem możliwości niewidomych byli pracujący niewidomi  nauczyciele tak dla nich byli to niewidomi pracownicy Ośrodka. Wprowadzałam ich w dotąd nieznany świat tej grupy osób. Uczyłam pisma punktowego, instruktorów rehabilitacji środowiskowej - metodyki nauczania niewidomych, wolontariuszy - współpracy z nami, udzielania nam pomocy. Telefonistów - konwersacji i przekazywania informacji przez telefon. Prowadziłam zakładowy radiowęzeł, korespondencję w brajlu z absolwentami. Organizowałam konkursy płynnego czytania brajlem, krasomówcze itp. Szczególnie wiele zawdzięczam niewidomemu dyrektorowi, współtwórcy Ośrodka  Józefowi Buczkowskiemu, nieżyjącemu, którego imię nosi obecny Ośrodek działający najpierw przy ul. Bernardyńskiej, obecnie przy ul. Powstańców Wlkp. Dyrektor Buczkowski zatrudniał mnie, była to dla mnie pierwsza i satysfakcjonująca praca z ludźmi i dla ludzi, czułam się im potrzebna. Pracowałam wśród nowo ociemniałych, niewidomych zaniedbanych środowiskowo, często z dodatkowymi schorzeniami: o obniżonej sprawności intelektualnej, z głucho niewidomymi, wśród cukrzyków, osób starszych, z nakładu karnego gdzie utrata wzroku nastąpiła wskutek samookaleczenia. Były pojedyncze przypadki  rehabilitowanych duchownych. Wśród dorosłych uzupełniających wykształcenie podstawowe i zawodowe, zdobywających średnie wykształcenie z maturą w Zaocznym Studium Administracyjno Biurowym, w Liceum Masażu.

W oparciu o opinię zespołu złożonego z psychologów, tyflopedagogów, instruktorów zawodu, wychowawców w internacie, współdiagnozowałam możliwości, potrzeby predyspozycje, radziłam, ukierunkowywałam na przyszłość. W razie potrzeby prowadziłam zajęcia indywidualne, poza czasem pracy w Ośrodku. Śledziłam losy absolwentów po opuszczeniu Ośrodka, dotąd z  niektórymi z nich  utrzymuję kontakt korespondencyjny. Współpracowałam z rodzinami rehabilitowanych osób.

Były organizowane sympozja tematyczne, aby na konkretnych przykładach, pokazać dorobek Ośrodka i publikacje, aby uzasadnić potrzebę jego istnienia i działania. Do tych przedsięwzięć też byłam angażowana. Były wówczas takie potrzeby i istniały warunki do realizacji postawionych Ośrodkowi zadań.

W tej samej siedzibie mieści się Okręg Kujawsko Pomorski Polskiego Związku Niewidomych, bydgoskie koło PZN - największe w Polsce - zrzeszające około 1000 członków, biblioteka książek mówionych, nagranych na karty do czytaka, z której korzystam, istniejąca od 1991 r. kaplica pw. Św. Rafała Archanioła, do której uczęszczam na eucharystie, nabożeństwa wielkopostne, rekolekcje, spotkania opłatkowe i kolędowe.  Jej kapelanami byli: nieżyjący: współtwórcy kaplicy słabowidzący ks. Piotr Wroński - szczególnie zasłużony dla środowiska ks kanonik Benon Kaczmarek,  żyjący: Michalita ks. Tadeusz Ruszkowski, obecny - diecezjalny duszpasterz niewidomych ks. Piotr Buczkowski. Wiele im zawdzięczamy w zakresie praktyk religijnych wspólnej modlitwy. Przy kaplicy działa Duszpasterstwo Niewidomych, w którym przygotowuję brajlowskie czytania mszalne. Korzystam z form organizowanych przez to duszpasterstwo, które jest bardzo aktywne, cieszy się dużą frekwencją niewidomych.

Do Polskiego Związku Niewidomych należę od 1954 r. jest to ważna organizacja, której wiele zawdzięczam. Co roku uczestniczę w turnusach rehabilitacyjnych, wycieczkach integracyjnych, w spotkaniach, na które jestem zapraszana. Moja aktywność jest różna w poszczególnych okresach, zależnie od zapotrzebowania. W latach 70-ubiegłego wieku reprezentowałam Związek we władzach centralnych jako członek Zarządu Głównego  PZN, członek Prezydium Zarządu Głównego, społeczny sekretarz generalny Związku. Pracowałam w Krajowej Radzie Niewidomych Kobiet, przewodniczyłam komisji wychowawczo oświatowej przy ZG PZN. Obecnie jestem szeregowym członkiem nie angażuję się, uczestniczę w tym co zorganizują dla mnie inni.

37 lat w moim prywatnym mieszkaniu bydgoskim wspólnie z kolegium redakcyjnym przygotowywałam do druku dwumiesięcznik „Głos Kobiety” o charakterze ogólnopolskim, w trzech wersjach: brajlowskiej, powiększonym druku i nagranej na kasecie do 1999roku. Pismo miało charakter ogólnopolski, ukazało się 171 numerów tego pisma. Było to - zdaniem czytelniczek - potrzebne i poczytne pismo.  

 

Od 14 lat jestem na emeryturze. Chcę by moja starość była użyteczna. Jestem strażniczką pamięci dokonań sprzed lat i ich twórców, którzy odeszli od nas na zawsze. Chcę ich ocalić od zapomnienia.  

Jestem laureatką plebiscytu „Dziennika Wieczornego” i Towarzystwa Miłośników Bydgoszczy - „Bydgoszczanin Roku 1976”. Wkroczyłam w ostatni etap życia. Mam więc więcej czasu w którym nadal preferuję kulturalne zainteresowania wyniesione ze szkoły. Teraz one procentują. Lubię spotkania z poetką z naszego środowiska -  słabowidzącą Heleną Skonieczko, chętnie słucham wierszy przez nią napisanych i interpretowanych. Uczestniczę w spotkaniach z Jolantą Waziak, autorką książki popularno-naukowej „Leon Wyczółkowski - kolejne życie” wydanej przez Okręgowe Muzeum w Bydgoszczy w  2010 r.  Na jej kartach znalazłam słowa - motto życiowe malarza: „Szkoda, rzem przy urodzeniu nie postarał się o bilet powrotny na kolejne życie, bo mi go wciąż za mało”. Można te słowa odnieść do życia wielu z nas.

Wspólnie z Okręgowym Klubem Aktywności Twórczej i Kulturalnej przy Okręgu PZN organizuję wieczory wspomnień z okazji: 50 Lecia Ośrodka Rehabilitacji i Szkolenia  Niewidomych, 100 lecia urodzin jego współtwórcy Józefa Buczkowskiego, 25 lecia śmierci Henryka Mikołajczaka.  Chętnie uczestniczę w spotkaniach z ciekawymi ludźmi odbywanych w kawiarni artystycznej „Węgliszek” ze Stefanem Pastuszewskim, Zdzisławem Prusem, znającymi środowisko niewidomych, z Aleksandrem Dentkosiem - twórcą rzeźby  św. Rafała Archanioła dla naszej kaplicy,  z  nieżyjącym poetą Kazimierzem Hofmanem z mojej klatki schodowej,   a także organizowanych przez Miejską Bibliotekę np. z Markiem Niedźwiedzkim, Jerzym Zelnikiem, które mnie bardzo zainteresowały.

 

Pod kierunkiem przewodnika turystycznego pana Wojciecha Sobolewskiego uczestniczyłam w rejsie poza Bydgoszcz organizowanym przez OKATiK. Jej prezes Helena Dobaczewska-Skonieczka napisała wiersz  pod tym samym tytułem, zamieszczony w tomiku: Zamknięty świat” - przytoczę go tu

 

„Rejs po bydgoskich zabytkach”

 

Płyniemy falą barwnego słowa po bydgoskiej Farze

Klaryskach i Spichrzach.

 

Dotykiem oglądamy surowe mury

i uśmiechniętą Madonnę

 

Wierzymy w granatowe sklepienie

rozwidnione przez koronkowe witraże

 

Które jak niebo

tuli dziesiątko

i matuchnę z różą

 

Kolejna róża

karmiona miłością

zakwita w rosarium

 

Zielone miasto

pachnie radością

widzącą palcami.

 

Zgodnie z zainteresowaniami uczestniczę  w comiesięcznych czwartkowych spotkaniach OKATiK, chyba, że ich terminy  kolidują z wykładami Uniwersytetu Trzeciego Wieku, które też odbywają się w czwartki 2 razy w miesiącu. Niektóre tematy wykładów są dla mnie szczególnie przydatne np.:  prostota w sztuce ks. Henryka Korzyckiego. Autoterapeutyczny wpływ muzyki na człowieka w wieku geriatrycznym prof. dr hab. Wojciecha Pośpiecha. Sztuka dialogu prof. dr hab. Romana Ossowskiego.

Uczęszczam na Uniwersytet Trzeciego Wieku od 7 lat, korzystam tylko z wykładów, jestem zadowolona, znajduję się wśród ludzi o podobnym wieku co mój.

Korzystam z bydgoskiej prasy z „Gazety Pomorskiej”, utrwalonej dla mnie bezpłatnie przez Mazowieckie Stowarzyszenie Pracy Niepełnosprawnych De Facto. Znalazłam się wśród 4 tys. niewidomych odbiorców tych płyt z całej Polski. Mogę w ten sposób na bieżąco śledzić co ważnego dzieje się w moim mieście.

 

Bydgoszcz ma wiele kościołów - tych dawnych i nowo budowanych. W Farze - obecnie katedrze ślubowali rodzice, ja zostałam ochrzczona,  uczestniczę w letnich koncertach: „muzyka z zabytkach”. Kościoły: Jezuitów i Garnizonowy nawiedzałam w dzieciństwie - idąc na lekcje do szkoły. Piotra i Pawła to parafia szkoły do której uczęszczałam. Moją parafią jest Bazylika Mniejsza ks. Misjonarzy Wincentego a`Paullo., ją najczęściej nawiedzam.  

Na bydgoskich cmentarzach  znajduję groby nauczycieli i kolegów, którzy tak niedawno byli wśród nas, a teraz pozostało po nich tylko wspomnienie. Odwiedzam Dolinę Śmierci, by przy pomniku zapalić symboliczny znicz, nie mam przecież grobu własnego ojca.  

 

Jest w Bydgoszczy wiele urokliwych zakątków gdzie chętnie spaceruję. W dzieciństwie był to Kujawski las, w którym zbierano gałązki by mieć czym palić, a teraz? Wyspa Młyńska, Wenecja Bydgoska, Kanał Bydgoski z opisem występujących roślin, Myślęcinek gdzie łatwo dojechać z wyspą ptasią  pełną świergotu, stawy z nenufarami, promenada, po której spaceruje się z kijkami, ścieżka  dydaktyczna dla niewidomych z brajlowskimi tabliczkami występujących roślin - uczestniczyłam w jej otwarciu. Szkoda, że teraz rzadko jest odwiedzana i mało zadbana.

 

Do Okręgowego Muzeum w Bydgoszczy zbliżyłam się w roku Leona Wyczółkowskiego. Uczestniczyłam w lekcji edukacyjnej zorganizowanej pod kątem możliwości  odbioru przez niewidomych i słabowidzących. Oto relacja z niej zamieszczona w mojej pracy pt. „Pamięć i obecność Leona Wyczółkowskiego wśród nas” opublikowanej w wydawnictwie OKATiK-u „Niewidomi u Leona”.

Źródłem naszej wiedzy o Leonie Wyczółkowskim była lekcja edukacyjna przeprowadzona 10 maja 2012 roku przez p. Ewę Sekułę-Pauer w Muzeum Okręgowym w Bydgoszczy. Na mnie wywarło szczególnie wrażenie gdy pani kustosz mówiła o ważniejszych  wydarzeniach i dokonaniach artysty.

Słabowidzącym uczestnikom szczególnie podobały się wyświetlane kolorowe przeźrocza jako ilustracja wypowiadanych słów, a nam niewidomym możność dotykania sprzętów i mebli, których używał Wyczółkowski, zwłaszcza wyposażenie jego salonu niebieskiego i zielonego.  

Zwiedzaliśmy też zrekonstruowaną w Muzeum jego pracownię malarską i graficzną. Zainteresowanie wzbudziło urządzenie do oddalania i przysuwania sztalugi, tzw. „tramwaj gościeradzki”.

Lekcja zakończyła się kawą z ciastkami na trawie przed Muzeum, obok ozdobnych różowych hortensji, które też mogliśmy dotknąć.  Barwny opis słowny oraz dotyk odgrywają ważną rolę poznawczą, pobudzają naszą wyobraźnię, przy realizacji całego programu. Jesteśmy wdzięczni za życzliwe przyjęcie, zrozumienie naszej specyfiki przez organizatorów.  

„Dotykiem i słowem - majówka z Leonem” było to przeżycie, które zostanie w pamięci każdego z nas.  

Widzimy oczami naszych przewodników, którzy zależnie od posiadanych własnych umiejętności przekazują nam to, co zdołali sami dostrzec i zaobserwować.  

 

W tym samym wydawnictwie została opublikowana fraszka:

 

Bydgoszczy oddał się cały „Wyczół”

Że Go pokochają tego nie wyczuł

Sztalugi, farby, dusza Leona

To Jego pasja nieujarzmiona.

 

- Zmierzch zagląda latarnią w twarz

Wierzby do snu się kładą na Wyspie.

Jeszcze tylko Spichrze coś szepczą

I wiatr cicho modli się w Farze. (Marzena Lewandowska - refren piosenki o Bydgoszczy.

 

„Promocja bydgoskich wspomnień”  

 

Zaprezentowanie własnym głosem - czytanie brajlem w telewizji bydgoskiej wybranego fragmentu wspomnień w programie: „Bydgoskie pamiątki” - trzykrotnie w dniach: 27 kwietnia, 1, 3, maja 2013.

Innego fragmentu wspomnień w tej samej formie dla potrzeb Okręgowego Muzeum 30 kwietnia. 2013.

W całości wspomnienia zostały przedstawione w siedzibie Okręgowego Muzeum 9 maja 2013 r. podczas spotkania na temat: „Tworzymy historię Bydgoszczy” zorganizowanego przez okręgowy Klub Aktywności Twórczej i Kulturalnej przy PZN z licznym udziałem przedstawicieli terenowych kół PZN i zaproszonych gości.

Publikacja wspomnień w skróconej wersji ilustrowanych zdjęciami - na okładce zdjęcie bydgoskich spichrzów, dzięki sponsorowi Janowi Skonieszka - właścicielowi firmy wydawniczej. Zostały rozdane bezpłatnie uczestnikom spotkania w Muzeum Okręgowym.  

 

„P o d z i ę k o w a n i a”

 

Wyrażam wdzięczność wymienionemu sponsorowi Janowi Skonieczka, Prezes OKATiKu  Helenie Skonieczka, kierowniczce działu historycznego Muzeum Okręgowego Danucie Sulikowskiej, redaktor TVP w Bydgoszczy Monice Kamińskiej za udzieloną pomoc w rozpowszechnieniu bydgoskich wspomnień i organizacji spotkań tematycznych związanych w nimi.  

Zofia Krzemkowska