Biografia prasowa  

 

 Zofia Krzemkowska  

nauczycielka  w Ośrodku Rehabilitacji i Szkolenia  niewidomych w Bydgoszczy

Członek prezydium Zarządu Głównego PZN i społeczny sekretarz generalny Związku   

redaktor kwartalnika: "Głos Kobiety" wychodzącego w latach 1962 - 1998  

Autorka licznych artykułów prasowych i  opracowań merytorycznych  dotyczących rehabilitacji niewidomych

 

    ROZMOWA MIESIĄCA

 
Z Zofią Krzemkowską rozmawia Stanisław Kotowski

Źródło: Publikacja własna "WiM"  

Z Zosią Krzemkowską znamy się od 1963 r. Poznaliśmy się na obozie zorganizowanym przez Zarząd Główny PZN w Łącku dla młodzieży uczącej się w szkołach średnich i studiującej na wyższych uczelniach. W rozmowie nie będę więc używał grzecznościowej formy "pani".  

Zofia Krzemkowska jest osobą całkowicie niewidomą. Obecnie jest emerytką, ale całe zawodowe życie związała z ośrodkiem rehabilitacji niewidomych w Bydgoszczy. Najpierw było to Krajowe Centrum Kształcenia Niewidomych (placówka Centralnego Związku Spółdzielni Niewidomych), a następnie Ośrodek Rehabilitacji i Szkolenia Niewidomych (zakład Polskiego Związku Niewidomych). Przez 35 lat była nauczycielką, uczyła brajla i innych przedmiotów rehabilitacyjnych. Przez 36 lat była redaktorką "Głosu Kobiety" - zredagowała 172 numery czasopisma. W czasopiśmie tym propagowała rehabilitację niewidomych, głównie kobiet. Jest autorką wielu referatów i setek artykułów, w większości o tematyce rehabilitacyjnej. Dlatego rozmowa nasza dotyczyć będzie głównie rehabilitacji osób niewidomych. Najpierw jednak kilka zdań z życia mojej rozmówczyni.

S.K. - Masz bogate doświadczenia w pracy rehabilitacyjnej. Zanim powiesz naszym czytelnikom, czym według Ciebie jest rehabilitacja, najpierw opowiedz trochę o sobie. Może zacznij od wykształcenia. Do jakich szkół uczęszczałaś?

Z.K. - Naukę rozpoczęłam w Ostrowie Wielkopolskim, gdzie ukończyłam pierwszą klasę szkoły powszechnej. Jak tylko mama dowiedziała się, że w Owińskach jest szkoła dla niewidomych, umieściła mnie w tej szkole i w internacie. Tam uczyłam się przez dwa lata, a następnie w Ośrodku Szkolno-Wychowawczym w Bydgoszczy. Tu ukończyłam szkołę powszechną i dwuletnią szczotkarską szkołę zawodową.

S.K. - Nie wiedziałem, że byłaś też szczotkarką.

Z.K. - Tak, ale w zawodzie tym, w Spółdzielni Niewidomych "Gryf" w Bydgoszczy, pracowałam tylko rok. Jednocześnie uczęszczałam do wieczorowego liceum ogólnokształcącego. Nie było łatwo godzić pracę z nauką. Przeniosłam się więc do Kórnika, bo tam miała powstać średnia szkoła dla niewidomych. Zamieszkałam w domu dziecka w Blinie. W Kórniku uczyłam się przez trzy lata, a po maturze podjęłam studia historyczne na Uniwersytecie Poznańskim im. Adama Mickiewicza. Studia ukończyłam obroną pracy magisterskiej.  

na tym nie poprzestałam. Dokształcałam się przez całe życie.

Ukończyłam Państwowy Instytut Pedagogiki Specjalnej w Warszawie - zakończony pracą dyplomową na temat: "Rewalidacja dorosłych niewidomych umysłowo upośledzonych". Praca ta poprzedzona była licznymi badaniami.

Mam w swoim dorobku takie opracowania, jak:  

- "Rehabilitacja dorosłych niewidomych z dodatkowymi schorzeniami" - (współautor dyrektor Jan Remplewicz),  

- "Rola pedagoga w kształtowaniu postaw",  

- "Wychowanie przez pracę" (współautor dyrektor Sylwester Nowak).  

Powyższe prace zostały zamieszczone w "Przeglądzie Tyflologicznym" oraz w materiałach pokonferencyjnych.  

Uczestniczyłam w szkoleniu organizowanym przez ZG PZN w Ustroniu Zawodziu, prowadzonym przez liderów ośrodków rehabilitacji w USA. Byłam też w Niemczech w Neuwied, w Koblencji i w Berlinie, a poza tym w Moskwie, Kisłowodzku, Erewaniu, Tbilisi, Belgradzie - wszędzie tam mogłam zwiedzić istniejące ośrodki rehabilitacji i miałam możność mówienia o polskiej rehabilitacji, szczególnie ociemniałych kobiet. W ramach pielgrzymek Krajowego Duszpasterstwa Niewidomych spotykałam się z niewidomymi na Sycylii, w Hiszpanii, na Ukrainie, gdzie też temat rehabilitacji się przewijał.

 Przez 35 lat pracowałam bezpośrednio z dorosłymi: nowo ociemniałymi, z niewidomymi, ze słabowidzącymi, z niewidomymi ze złożoną niepełnosprawnością, z ociemniałymi z powodu cukrzycy, z głuchoniewidomymi. Były to osoby w różnym wieku i o różnym wykształceniu. Miałam kontakt z tysiącami osób odbywających rehabilitację. Był okres, że wyszukiwałam osoby potrzebujące pomocy rehabilitacyjnej - docierałam do zakładów karnych, do domów rodzinnych, do zapadłych - oddalonych wiosek, w których byli niewidomi potrzebujący rehabilitacji. Przekonywałam, informowałam, przełamywałam lęki i obawy, zachęcałam do opuszczenia domu i uczestnictwa w rehabilitacji. Nie zawsze kończyło się to sukcesem, nie do wszystkich potrafiłam dotrzeć. Były porażki, ale były też osiągnięcia.

S.K. -  Na zakończenie powiedz nam o swoich zainteresowaniach pozazawodowych.

Z.K. -  Lubię

 czytać książki, zwłaszcza biografie,

b- czytać prasę brajlowską,

- muzykę poważną, zwłaszcza słuchać ją bezpośrednio w filharmonii,

- spacery, uczestniczyć w wycieczkach i pielgrzymkach.  

S.K. - Dziękuję za rozmowę, która może okazać się inspirująca dla niektórych naszych czytelników. Być może ułatwi również działaczom społecznym udzielanie pomocy niewidomym, a zwłaszcza nowo ociemniałym.

Stanisław Kotowski

Wiedza i Myśl marzec 2012

Fragmenty