/Fragment artykułu Kazimierza Siedleckiego - Mpo przyjaciele z AK/ .  

Bronek Kruczko był starszy ode mnie o siedem lat i górował nade mną życiowym wyrobieniem, toteż służył mi nieraz dobrą radą i przykładem. Pociągała go poezja i muzyka, pięknie deklamował i uczył się grać na fortepianie. I chociaż wiele uwagi poświęcał sprawie zdobycia zawodu, to przecież te kulturalne zainteresowania pochłaniały go najbardziej. Jak mi mówił, każdy człowiek powinien mieć jakąś pasję wyższego rzędu i poświęcać jej każdą nadarzającą się chwilę, by się przez to tym skuteczniej duchowo ubogacać i zyskiwać przewagę nad własnymi udrękami. Była to dla mnie cenna wskazówka, utwierdzała mnie w moim postępowaniu, albowiem przygotowywałem się do gimnazjum, ucząc się dosłownie przez cały dzień.  

Tę wiedzę wyniósł z zakładu dla niewidomych w Laskach, z którym był związany jeszcze jako człowiek widzący. gdy tam trafił jako pracownik w drugim roku wojny, miał za sobą niejedno dramatyczne doświadczenie. Był elewem młodzieżowej szkoły podoficerskiej w Działdowie, uczestniczył w kampanii wrześniowej, potem musiał uchodzić z rodzinnego Pińska przed sowieckim zagrożeniem, przekradając się przez zieloną granicę do Warszawy. W Laskach wstąpił do konspiracyjnego oddziału ZWK-AK i został ciężko ranny w akcji w roku 1943, na skutek czego stracił wzrok. Zmuszony do ukrywania się, znalazł w końcu schronienie w tolerowanym przez okupanta Domu  Ociemniałego Żołnierza przy ulicy Floriańskiej w Warszawie jako rzekomy inwalida z kampanii wrześniowej.  

Utratę wzroku Bronek odczuł bardzo boleśnie. Nieraz szedł nad Wisłę i pozwalał bezwolnie unosić się prądowi, nie dbając o to, gdzie wyląduje i czy go nie ustrzelą niemieccy strażnicy, bo pływanie pod mostami było wtedy zabronione. Najczęściej jednak trafiał do pobliskiego kościoła i tu, siedząc godzinami w ciszy świętego miejsca, odzyskiwał wreszcie spokój, a wraz z nim nie tylko patriotyczne rozumienie sensu swojej żołnierskiej ofiary. Do głosu dochodziły słyszane w Laskach nauki Matki Czackiej, że z godnością przyjmowany krzyż daje współudział w wielkim dziele zbawienia i że zewnętrznym przejawem tej godności jest mężna postawa i pożyteczne działanie dla dobra innych. W tym ujęciu inwalidzkie życie stawało się zadaniem i to zadanie Bronek zapragnął wypełnić.    

Pochodnia wrzesień 1994