Czy się wycofać?

  Gościem ostatniego przed wakacjami spotkania kulturalnego w Muzeum Tyflologicznym Biblioteki Centralnej był znany niewidomy baryton- Janusz Kowalski. Śpiewał pieśni kompozytorów polskich, arie operetkowe, piosenki neapolitańskie i filmowe. W połowie lat osiemdziesiątych młodemu, obdarzonemu świetnym głosem śpiewakowi wróżono dużą karierę. Otrzymał wówczas nagrodę i wyróżnienie na Konkursie Śpiewaków Operowych im. Jana Kiepury w Krynicy. Później przyszły koncerty z orkiestrami symfonicznymi w Łodzi, Kielcach, Częstochowie, Płocku, nagrania radiowe.... - Co u Pana słychać? Gdzie Pan teraz koncertuje? Janusz Kowalski: - Trudno to nazwać karierą. Nie nagrywam nic, bo do tego trzeba sponsorów. Ratują mnie jedynie koncerty szkolne, które organizuję poprzez moją własną firmę. Muszę się jednak naginać do wymagań organizatorów szkolnych, co nie zawsze gwarantuje odpowiedni poziom. W dodatku panuje u nas przekonanie, że do koncertów szkolnych angażować należy nie tych najlepszych, ale raczej najgorszych artystów. - Pan jednak stara się o wartościowy repertuar, choć są to również utwory rozrywkowe. Lubi je Pan? - Częściowo jest to nacisk audytorium, ale dzięki tym ariom operetkowym czy piosenkom neapolitańskim technika głosu lepiej się wyrabia. Śpiewam zresztą wszystko, z wyjątkiem muzyki współczesnej. Najbardziej lubię pieśni romantyczne. - Będę trochę brutalna. Ma Pan doskonały głos, o wielkiej sile i dużej skali. Parsifala mógłby Pan zaśpiewać. Ale - frazowanie nie zawsze jest doskonałe, te przejścia od piana do forte nie zawsze są muzycznie uzasadnione, czasami brakuje oddechu na końcu długiej frazy. Czy te braki właśnie nie utrudniają Panu kariery? Jest Pan obecnie pod kontrolą jakiegoś pedagoga? - Od kilku lat nie. Mój pedagog ze szkoły muzycznej, prof. Skwara, jest już zbyt sędziwy. Na konsultację z innym pedagogiem nie miałem czasu, moja "firma" zbyt mnie absorbowała. Powiem zresztą szczerze: zastanawiam się, czy nie należy się wycofać. - Gdzie? - Na przykład podjąć pracę w bibliotece lub w centrali telefonicznej... - Panie Januszu, jest Pan jeszcze zbyt młody, aby rezygnować z zawodu wokalisty. Może należałoby zdobyć środki z Funduszu Rehabilitacji na konsultację z pedagogiem, kontynuować te koncerty szkolne i ciągle atakować rynek muzyczny. Być może i P$z$n miałby szansę na odegranie roli sponsora, chociażby poprzez kieleckie Centrum Kultury Niewidomych.  

   Różne rzeczy mogą się jeszcze zdarzyć. Tymczasem dziękuję za rozmowę.  

Iwona Różewicz

Pochodnia  październik 1993