Biografia prasowa  

 

  Stanisław Kotowski   

członek prezydium  zarządu Głównego PZN  w trzech kadencjach  

 Doktor,  specjalista  w dziedzinie  rehabilitacji  niewidomych  i słabo widzących  

 redaktor naczelny  czasopism   

twórca i wydawca własnego miesięcznika w wersji elektronicznej:"Wiedza i Myśl"  

 

 Uczciwość i zaangażowanie  

 Józef Szczurek

     Korzystając z możliwości, jakie daje nam niewidomym komputer, przez kilkanaście ostatnich lat zgromadziłem dość pokaźny zbiór artykułów biograficznych o ludziach, którzy wywarli istotny wpływ na sytuację niewidomych. Przfeglądając je, z niemałym zaskoczeniem zauważyłem, że nie ma wśród nich nawet skromnej notatki o człowieku, który przez ponad czterdzieści lat na wielu polach z oddaniem służył sprawie niewidomych i słabowidzących w Polsce - o dr. Stanisławie Kotowskim. Może dlatego, że jego praca obejmowała duże obszary życia społecznego, a dr Kotowski nie ulegał pokusom konformistycznym, miał więc, obok ludzi darzących go uznaniem i szacunkiem, wielu przeciwników.  

 Jak powszechnie wiadomo, w naszym środowisku nie rozwinęła się dotychczas praktyka dyskusji. Jeśli ktoś ma inne zdanie niż to które nam odpowiada, nie polemizujemy, nie staramy się przekonać adwersarza do swych poglądów, lecz zwalczamy i potępiamy go, a jeśli tylko się udaje - odsuwamy na pozycje marginalne. Postanowiłem zatem choć w niewielkim stopniu nadrobić zaległości i przybliżyć Czytelnikom sylwetkę działacza, który uczynił dużo dobrego dla pomyślnego rozwoju spraw niewidomych.  

 

Biografia

 

Stanisław Kotowski przyszedł na świat 1 stycznia 1938 roku na północnych krańcach Mazowsza w małomiasteczkowym środowisku rolniczym. Gdy miał kilkanaście miesięcy, w wyniku poparzenia, w znacznej części stracił wzrok, reszta przepadła na skutek niewłaściwego leczenia w 1946 r., ale zachował do dziś nikłe resztki widzenia.  

Kiedy ukończył dwie klasy w miejscowej szkole, ojciec zawiózł go do Lasek, ale mały Staszek rozpłakał się rzewnie i nie chciał zostać w Ośrodku. Ponadto, ojciec zobaczył dwóch chłopców, którzy dźwigali dużą bańkę gorącej kawy. Poza tym - „ten brajl taki dziwny”. Oświadczył, że dopóki on żyje, jego syn nie będzie się tak męczył. Obaj wrócili do domu.  

Płynęły lata. Staszek, choć nie uczęszczał do szkoły, wzbogacał swą wiedzę. Codziennie przez wiele godzin słuchał radia. Interesowały go głównie audycje popularnonaukowe. Coraz bardziej doskwierała mu bezczynność i brak jaśniejszych widoków na przyszłość. Wreszcie się zbuntował.  

 W maju 1958 r., bez zgody rodziców, wybrał się w świat. W radiu usłyszał, że niewidomi pracują, mają swój związek, ale najbliżsi przekonywali, że to komunistyczna propaganda. Postanowił sprawdzić. Po wielu perypetiach, znalazł się w gabinecie Józefa Stroińskiego, który wówczas był prezesem białostockiej spółdzielni niewidomych i przewodniczącym zarządu Okręgu PZN.  

 Prezes przyjął młodego Kotowskiego do pracy w spółdzielni, ale postawił warunek: Musi się uczyć. Z zawziętością i niezaspokojonym dotychczas pragnieniem czynu, rzucił się w wir nauki. W ciągu czterech lat nadrobił zaległości, zdał egzaminy z zakresu szkoły podstawowej, ukończył liceum ogólnokształcące, zdał maturę i ukończył roczny kurs masażu leczniczego. W 1962 r. rozpoczął studia w Uniwersytecie Jagiellońskim na wydziale psychologicznym. Po latach, nasz bohater, w chwili refleksji nad sobą, powie: „Myślę, że ten warunek spełniłem z nawiązką”.  

 

Praca zawodowa

 

We wrześniu 1967 mgr Stanisław Kotowski rozpoczął pracę na stanowisku psychologa w Chorzowskim Ośrodku Rehabilitacji Niewidomych, a dwa lata później - powierzono mu funkcję dyrektora tej placówki. W 1979 roku, powołano go na stanowisko kierownika Chorzowskiego Okręgu PZN. Wkrótce jednak centralne władze Polskiego Związku Niewidomych doszły do wniosku, że jego kwalifikacje i doświadczenia będą lepiej wykorzystane w pracy w Zarządzie Głównym i w 1981 r. zaproponowały mu przeniesienie się do Warszawy.  

  Trzeba też wspomnieć o innym ważnym wydarzeniu. W lutym 1971 r. Kotowski zawarł związek małżeński. Jego żoną została pani Barbara, z zawodu nauczycielka. W ciągu kilku następnych lat przyszło na świat troje dzieci.  

Poprzeczka w górę

 

Jeszcze na początku lat 70-tych, po rozpoczęciu pracy w ośrodku, Stanisław Kotowski podejmuje nowe, trudne zadanie, postanawia napisać pracę doktorską. Chciał udowodnić sobie, że stać go na więcej niż osiągnął dotychczas. Wykorzystując swe doświadczenia zdobyte w pracy zawodowej i metody naukowe, z którymi zapoznał się na krakowskiej uczelni, bez rozgłosu przystąpił do badań. Praca składała się z trzech części - pierwsza, dotyczyła rehabilitacji prowadzonej w Chorzowie i jej rezultatów, druga - orzecznictwa inwalidzkiego, a trzecia - regulacji prawnych dotyczących osób niepełnosprawnych. Gdy praca była już napisana - jej autor zaczął szukać promotora. W październiku 1979 r.. zgodę na jej prowadzenie wyraziła doc. Lucyna Fronckiewicz  Wydziału Nauk Politycznych i Dziennikarstwa Uniwersytetu Śląskiego.  

W sierpniu następnego roku miał już tytuł doktora.  

  Wróćmy jednak do etapu, który nastąpił po przeniesieniu się do Warszawy, gdyż fakt ten w życiu dr. Kotowskiego miał przełomowe znaczenie skutkujące dynamicznym rozszerzeniem jego działalności zawodowej, społecznej i twórczej, zresztą wszystkie te formy wzajemnie się przenikały. W Zarządzie Głównym zajmował się praktycznym i teoretycznym organizowaniem rehabilitacji inwalidów wzroku, wynajdowaniem i wprowadzaniem nowych rozwiązań.  

 Przywiązywał dużą wagę do upowszechniania się w związkowej praktyce sprawiedliwych regulacji przyznawania pomocy, zapomóg i sprzętu rehabilitacyjnego oraz lektoratów. Dążył do tego, aby pomoc Związku była uzależniana od stopnia niepełnosprawności. Większość pism, referatów i memoriałów wychodzących w tym okresie z gmachu przy ul. Konwiktorskiej 9 do centralnych władz państwa, opatrzona była jego pieczęcią.  

Począwszy od 1998 r., kiedy został skarbnikiem w prezydium ZG PZN, doszło mu jeszcze jedno, bardzo trudne zadanie - wyciągnięcie Związku z zapaści finansowej, jaka powstała po beztroskiej działalności Zarządu Głównego pod kierunkiem Tadeusza Madzi. Na szczęście zamierzenie to w dużej części się udało.  

 

Dziennikarstwo

 

 Jeszcze większe znaczenie dla spraw niewidomych i słabowidzących miała i nadal ma jego działalność dziennikarska, publicystyczna i naukowo - tyflologiczna. Napisał setki artykułów, które były zamieszczane głównie w „Pochodni” i innych czasopismach. Przez osiem lat Stanisław Kotowski redagował „Biuletyn Informacyjny” PZN, a od 2005 r. - „Biuletyn Informacyjny Trakt” („BIT”).  

W swych publikacjach szerzy wiedzę o sprawach niewidomych i słabowidzących, wzbogacając w ten sposób naszą tyflologię.  

W wydaniu książkowym ukazała się wcześniej pozycja pt. „Pomyślmy i porozmawiajmy”, dostępna również w zapisie cyfrowym. Pod koniec ubiegłego roku nakładem Fundacji Polskich Niewidomych i Słabowidzących „Trakt” została wydana najnowsza książka jego autorstwa: „Przewodnik po problematyce osób niewidomych i słabowidzących”, licząca ponad 240 stron, będąca najbardziej wszechstronnym kompendium wiedzy o inwalidach wzroku, świetnym poradnikiem tyflologicznym dla nauczycieli, naukowców, działaczy i wszystkich ludzi zajmujących się problematyką niewidomych.  

 

Nie poddał się

 

Wiosną 2004 roku, po zmianie ekipy rządzącej w PZN, dr Kotowski musiał się rozstać z pracą. Trudno mu było pogodzić się z tym faktem. Był w pełni sił twórczych, czuł, że może i powinien jeszcze wiele dobrego zrobić dla sprawy niewidomych. Włączył się więc aktywnie do inicjatywy mającej na celu powołanie Fundacji „Trakt”.  

aa Przez cztery lata, nie mając do dyspozycji żadnych funduszów, redagował „Biuletyn Informacyjny Trakt”. Teraz, kiedy pozycja czasopisma została ugruntowana, znalazły się bowiem pieniądze na działalność wydawniczą, a zatem redagowanie czasopisma nie będzie już tak trudne - postanowił przejść na emeryturę.  

Dodajmy jeszcze, że obydwie córki państwa Kotowskich ukończyły studia ekonomiczne, a syn jest lekarzem. Mają troje wnucząt Dominikę i Mateusza.   

To, jakże niepełne, opowiadanie o dokonaniach i pragnieniach dr. Stanisława Kotowskiego - człowieka o tak bogatej osobowości, zamknijmy kilkoma jego słowami będącymi odpowiedzią na pytanie, jakie wartości we współżyciu między ludźmi ceni najbardziej: „Wysoko cenię rzetelność w działaniu, lojalność, uczciwość, bezinteresowność oraz autentyczne zaan

gażowanie w pracy na rzecz niewidomych”.

Biuletyn Informacyjny "Trakt"styczeń 2009