Ludzie

                    Ze Szczutowa do Pefronu

                                   Krzysztof Górski

Śledzić ogłoszenia i internet, wysyłać aplikacje, pytać znajomych i...nie łamać się.

W Polsce studiuje 1,8 mln  młodych ludzi, w Toruniu kilkadziesiąt tysięcy. Jednym z nich do 2000. roku był Piotr Kopyciński. Dziś ma 27 lat i jest szczęśliwy, bo w krótkim czasie po otrzymaniu dyplomu znalazł stałą pracę.

                     Lata 90.

Piotr pochodzi z 1,5-tysięcznej gminnej miejscowości Szczutowo, otoczonej jeziorami i leżącej koło Sierpca. Matka pracuje w banku, ojciec jest na bezrobociu. Od dziecka Piotr ma zaćmę wrodzoną. Do trzeciego roku życia miał kilka operacji. Nauczyciele z podstawówki wahali się, czy nie posłać go do szkoły specjalnej. On nie miał na to najmniejszej ochoty, a i rodzice stanowczo się sprzeciwili. Jakoś dawał sobie radę z nauką, choć wzrok pogarszał się z roku na rok.

W 1994 Kopyciński zdaje egzamin wstępny na wydział historii Uniwersytetu Mikołaja Kopernika. Ten kierunek wymaga nieustannego pochłaniania stosów książek.

- Przygotowując się do egzaminów, musiałem nieraz przeczytać ponad 1000 stron - mówi Piotr. - Schodziło na to sporo czasu, gdyż czytam przy lupie dość wolno. Pomagało „ćwiczenie” z podstawówki i liceum.

Studiował sześć lat. Pół roku przebywał w Niemczech na poczdamskim uniwersytecie - otrzymał stypendium z programu „Sokrates”. Jest on realizowany przez Unię Europejską i umożliwia zdolnym i znajumt§liwia zutlnym i znajm studia na zagranicznej uczelni.  

Ponieważ Piotr jest człowiekiem otwartym i mobilnym, nie ograniczał się wyłącznie do wkuwania skryptów i książek. Aktywnie włączył się w działanie w toruńskich organizacjach studenckich. Zapisał się do NZS, przez rok współprzewodniczył komisji uczelnianej tej organizacji. Był też członkiem Rady Studentów UMK. Będąc osobą niepełnosprawną, zaangażował się w sprawy tej grupki studentów. Wraz z kolegą opracował program ułatwiający poruszanie się, korzystanie z pomocy naukowych dla inwalidów wzroku i ruchu. W ten sposób po raz pierwszy zwrócili uwagę władz uczelni na tę problematykę i utorowali drogę do powołania przy UMK stanowiska pełnomocnika do spraw osób niepełnosprawnych.

Na pracę dyplomową student Kopyciński wybrał temat martyrologiczny: „Straty osobowe i materialne w powiecie rypińskim w okresie II wojny światowej”. Obronił ją na piątkę i...żałował, że zakończył się czas beztroskiego, żakowskiego życia. Co dalej? Wypadałoby rozejrzeć się za pracą!

                    PFRON

Zaczął przeglądać ogłoszenia w gazetach, zaglądał do internetu. Rozesłał swoje CV do różnych urzędów i firm. Część odpowiedziała, większość odmownie. Trzy rozmowy z pracodawcami skończyły się niepowodzeniem.  

- Nie ukrywałem, że mam kłopoty ze wzrokiem i w ten sposób automatycznie zawężał się potencjalny rynek pracy - mówi Piotr.

1 lipca 2000 roku przyjęto go na okres próbny do kujawsko - pomorskiego oddziału PFRON, do działu dofinansowań zadań. Od 2002 roku zajmuje się programem celowym „Student”. Pierwsza praca wymaga od delikwenta pełnego zaangażowania, zdobywania nowych umiejętności. Z własnej woli zapisał się więc i ukończył podyplomowe studia administracji publicznej. W dyrekcji doceniają to, proponują umowę na stałe, przystosowują do jego inwalidztwa stanowisko, to znaczy wyposażają w komputer i w 19 calowy monitor.

Program, który obsługuje Piotr Kopyciński, skierowany jest do studentów posiadających znaczny lub umiarkowany stopień niepełnosprawności i uczących się w szkołach wyższych na terenie województwa kujawsko-pomorskiego. Jest on nagłaśniany poprzez uczelniane dziekanaty, organizacje niepełnosprawnych, pcpry . Pieniądze są przyznawane na koszty związane z nauką (czesne, zakwaterowanie, dojazdy, zakup podręczników, programów komputerowych itp.), a suma zależy od dochodów na osobę, wnioskowanych kwot, czesnego. Na czym więc polega praca Pana Piotra?

Na jego biurko, raz w semestrze, wpływają wnioski od zainteresowanych, a on sprawdza czy są kompletne i prawidłowo wypełnione. Prowadzi całą ewidencję i przygotowuje dokumenty na posiedzenia pełnomocników, którzy decydują o przyznaniu środków (ich rozpiętość wynosi od 1-2,5 tys. zł na studenta).

- W naszym województwie - mówi pan Piotr - w semestrze zimowym 2002/3 pełnomocnicy przyznali dofinansowanie wszystkim starającym się i spełniającym warunki, a więc 66 osobom. Oczywiście każda złotówka z tego programu musi być rozliczona pod koniec semestru na podstawie faktur i rachunków. I ja również się tym  zajmuję.

W pokoju z Piotrem pracuje młoda dziewczyna prowadząca program „Komputer dla Homera”. W województwie kujawsko-pomorskim 100 proc. zainteresowanych otrzymuje dofinansowanie na ten sprzęt.

- U nas środowisko inwalidów wzroku nasyciło się już komputerami - mówi koleżanka Pana Piotra, absolwentka rehabilitacji ruchu. Długo szukała pracy i, jak twierdzi o przyjęciu do PFRON być może zaważyło to, iż w najbliższej rodzinie ma osoby niepełnosprawne i zna problematykę. A magister Kopyciński radzi młodym, by szukając zatrudnienia na nasyconym rynku pracy, śledzili ogłoszenia w gazetach i internet, wysyłali aplikacje, pytali znajomych i...nie zrażali się niepowodzeniami. Mówi tak z pozycji swych doświadczeń poszukiwania pierwszej pracy. To na szczęście jest już poza nim. Dziś w wolnych chwilach jeździ na rowerze, wędruje po górach, interesuje się wydarzeniami społeczno-gospodarczymi. Nie utrzymuje kontaktu ze swym środowiskiem, choć należy do PZN od 12 lat.

 -  Kiedyś byłem członkiem sekcji młodzieżowej przy kole w Sierpcu. To była fikcyjna działalność. Spotykaliśmy się tylko raz do roku na opłatku. I tyle - z niechęcią macha ręką.

   Pochodnia kwiecień 2003