Biografia prasowa  

 

Krystyna Konasiewicz  

Piosenkarka  

 

 

Była raz sobie - a była z nami

Halina Kuropatnicka-Salamon

Zdarzają się chwile, kiedy człowiek staje w pół kroku i w popłochu szuka wyjaśnienia.

- Jak to nie żyje? Przecież dopiero co... A słowa! A nadzieje! - Tak wielu z nas reagowało 7 lutego br. na wiadomość o śmierci Krysi Konasiewicz. Zaledwie kilka dni wcześniej cieszyła się własnymi zamiarami. Chciała nagrać płytę z piosenkami, uporządkować zapiski i zrealizować jeszcze tyle, tyle planów. A teraz już tylko można spełnić cząstkę jej zamysłów i życzeń. Już tylko można obejrzeć się na przebytą przez nią drogę.

Krystyna Konasiewicz urodziła się w Sokalu w 1946 r. Rodziców straciła wcześnie. Wraz z babcią przybyła do Szczecina, a wkrótce - bo w roku 1956 - trafiła do szkoły dla niewidomych dzieci w Bydgoszczy. Szybko ujawniła swoją muzykalność. Grała na mandolinie i śpiewała przy każdej nadarzającej się okazji. Przeniosła te zainteresowania na teren spółdzielni niewidomych w Szczecinie, gdzie podjęła pracę po ukończeniu szkoły. Znalazła tam wnet towarzyszkę śpiewu, Wiesławę Buczulińską. Nie przypuszczały, że zejdą im na tym śpiewaniu 42 lata. Najpierw był to żeński zespół wokalny, kierowany przez Bonifacego Kuczkowiaka. Potem założyły duet śpiewały przez dwa lata pod kierunkiem Ireny Wolf, a przez trzy następne - Ludmiły Januszkiewicz. Akompaniował im (nieżyjący już) pianista Zygmunt Stobiński. W tym składzie występowali na estradach i w radiu. Gdy dołączyły do nich dwie inne wokalistki, zespół prowadził Jan Wojtynowski.

W tych latach Krystyna Konasiewicz uczyła się przez pewien czas gry na akordeonie w ognisku muzycznym i śpiewu - zaocznie, w średniej szkole muzycznej. Zawsze chciała doskonalić swoje umiejętności. W listopadzie 1996 r. pojawiła się w kieleckim Centrum Kultury Niewidomych, żeby wziąć udział w konkursie Widzieć Muzyką. Przyjęła się. Uczestniczyła w różnych imprezach, np. w festiwalach piosenki esperanckiej. Wykonywała w tym języku Suliko, Kołysankę I. Dunajewskiego i wiele innych pięknych utworów.

W 1998 r. obie z W. Buczulińską utworzyły duet. Prezentowały piosenki rosyjskie i łemkowskie. W 2004 r. ukazała się ich płyta - Zostały wspomnienia i łzy - zawierająca 4 kolędy i 6 piosenek - wszystkie po łemkowsku. Do trzech utworów K. Konasiewicz napisała muzykę i słowa. Wyraża w nich miłość do życia i tęsknotę za pięknem. "Znowu kwitną kasztany i wraca szczęście" - woła euforyczna strofa.

Na pastorałkowym spotkaniu niewidomych w lutym Wiesia z Krysią ostatni raz śpiewały razem. Wybrały kolędę "Stary rok mija" oraz pastorałkę "W ciemnym lesie" i tym razem po łemkowsku.

O niezbadanym sensie ludzkich kroków mówi się wiele i tak już zostanie. Co tknęło kolegów Krystyny? Co wzbudziło potrzebę zaakcentowania jej 10-letniej działalności w Centrum? Może jej własna radość z tej pracy? Dość, że pogratulowano Krysi tych 10 lat, wręczając laurkę i bombonierkę. Była uradowana. Ten moment i całą sylwetkę rozśpiewanej Krysi zamknęliśmy we wspomnieniu.  

   Niech odpoczywa w pokoju.  

Nowy Magazyn Muzyczny 20-2007