Biografia  prasowa  

   Zofia Kanik  

Członkini Miejskiej Rady Narodowej w  Żywcu

 Przewodnicząca Koła PZN

Pracownik służby zdrowia  

    

          Z żałobnej karty  

                                                      Józef Szczurek

 

Co miała do powiedzenia, nawet w bardzo drażliwych sprawach, mówiła publicznie.

   

 Na początku trzeciej dekady maja br. zmarła w Żywcu Zofia Kanik, długoletnia działaczka Polskiego Związku Niewidomych, z oddaniem  pracująca również dla dobra ogółu społeczności na Podbeskidziu. Miała 70 lat. Jej ofiarności oraz znajomości  potrzeb inwalidów wzroku wiele ludzi zawdzięczało pracę, stabilizację materialną i normalne życie.   

                 Zawsze blisko ludzi   

Wzrok utraciła we wczesnym dzieciństwie. Przyjęto ją do zakładu w Laskach, gdzie do roku 1953 ukończyła szkołę podstawową i zawodową. Od wczesnej młodości odczuwała potrzebę pracy jak najbliżej ludzi, toteż po wyjeździe z Lasek wybrała drogę wiodącą do służby zdrowia.   

Kurs masażu w ośrodku krakowskim ukończyła w 1955 r. i w tym samym roku otrzymała pracę w żywieckim szpitalu. Ulgę w cierpieniu niosła chorym przez ponad czterdzieści lat, a jako osoba bezpośrednia i otwarta na przeżycia innych, była dla nich pośredniczką w wielu życiowych sprawach.   

Niedługo potem założyła rodzinę. Jej mąż - z zawodu nauczyciel  - o wysokim poziomie kultury, zawsze spokojny i opanowany, był niemniej uspołeczniony od swej żony.     

 Jeszcze w czasie pobytu w Krakowie Zofia Kanik poznała kpt Jana Silhana, prezesa tamtejszej spółdzielni Władysława Poleskiego i kierownika krakowskiego okręgu Czesława Czekalskiego, a więc ludzi, którzy w tym czasie mieli najwięcej do powiedzenia w problematyce niewidomych podwawelskiego grodu i okolic. Szybko dostrzegli u niej  wrażliwość na potrzeby innych i chęć niesienia im pomocy. Nie zdziwiła ją więc wizyta kierownika krakowskiego okręgu PZN - wtedy powiat  żywiecki  należał do województwa małopolskiego - i propozycja, aby przyjęła funkcję przewodniczącej zarządu powstającego w Żywcu koła PZN. Wyraziła zgodę i zabrała się do pracy.      

               Prawie 40 lat   

 Zadanie nie należało do łatwych. Rozległy i trudny górski teren oraz duże rozproszenie niewidomych w odległości  pięćdziesiąt kilometrów od Żywca nie sprzyjały częstym kontaktom. Do tego trzeba jeszcze dodać trudności komunikacyjne, jakie występowały w tamtym czasie.  

 Największym problemem było zatrudnienie oczekujących na pracę. Temu zagadnieniu pani Zofia początkowo poświęcała najwięcej energii. Kiedy koło powstawało, liczyło czterdziestu członków, po dziesięciu  latach ich liczba wzrosła do ponad dwustu, a około siedemdziesięciu z nich  pracowało jako chałupnicy Krakowskiej Spółdzielni Niewidomych. Reszta utrzymywała się z gospodarstw rolnych i zapomóg.   

W latach 60. i 70. pani Kanikowa  przez kilka kadencji pełniła funkcję członka prezydium zarządu okręgu, co znakomicie ułatwiało jej realizację zadań dotyczących żywieckiego koła, zwłaszcza, na czym jej najbardziej zależało, zatrudnienie beskidzkich niesprawnych górali. Funkcję przewodniczącej koła pełniła przez prawie czterdzieści lat. We wszystkim, co wymagało wzroku, pomagał jej  mąż. Był przewodnikiem w licznych wyjazdach, prowadził ewidencję członków koła, zajmował się składkami i innymi sprawami finansowymi.  

Oddanie sprawom niewidomych Zofii Kanikowej ceniono również we władzach centralnych PZN. Przez kilka kadencji była członkiem Zarządu Głównego. Nie uznawała pokątnych szeptanek. Co miała do powiedzenia, nawet w bardzo drażliwych sprawach, mówiła publicznie w czasie obrad, toteż niejednokrotnie jej wystąpienia budziły obawy, gdyż tak się składa, że szczere wypowiedzi nie cieszą się uznaniem.   

                       Radna

Jej praca społeczna nie kończyła się na problematyce niewidomych. Od początku lat 60. pani Zofia należała najpierw do Powiatowej Rady Narodowej w Żywcu, a po reformie administracyjnej w 1975 roku - do Rady Miejskiej. I tu ceniono ją za szczerość, ofiarność i wrażliwość na  sprawy obywatelskie. Zajmowała się zagadnieniami kultury, oświaty i  problemami socjalnymi. Wiązały się one z problematyką dominującą  w działalności koła PZN, a więc wzajemnie się uzupełniały. Funkcję radnej pełniła przez sześć kadencji.               

Państwo Kanikowie wychowali dwoje dzieci - starszą córkę i młodszego syna. Starali się poświęcać im jak najwięcej czasu, aby dzieci nie odczuły społecznego zaangażowania rodziców. Owocowało to serdeczną atmosferą w rodzinnym domu.   

             Praca podstawą normalnego życia   

Aż do połowy  lat 90. pani Zofia często pisała artykuły do "Pochodni". Dzieliła się z czytelnikami sprawami, które  najbardziej leżały jej na sercu. Przeważnie dotyczyły one problemu zatrudnienia, a także działalności społecznej w ogniwach PZN.  

 Uważała, że praca zawodowa  jest podstawą rehabilitacji i samodzielności inwalidów wzroku, że jest najważniejszym źródłem poczucia pełnej wartości  człowieka. Warto przytoczyć  fragment jej artykułu z majowej "Pochodni" z 1994 roku. Publikacja  dotyczyła narady masażystów, która odbyła się w Warszawie:   

 "Źle się stało, że na tej naradzie o zawodzie szczotkarskim mówiło się trochę lekceważąco, bo każdy zawód w gospodarce narodowej jest potrzebny. Bez szczotek trudno byłoby żyć.  Potrzebne jest też dziewiarstwo. Te zawody pomogły dużej rzeszy niewidomych wypracować renty i emerytury. Znam wielu ludzi z wyższym wykształceniem, którzy robili szczotki i pinezki i byli szczęśliwi, że mogą pracować i zarabiać na własne utrzymanie. Wszyscy wiemy, co to jest bezczynność. Wielu niewidomych dziś  chciałoby pracować, ale nie mają gdzie. Nie będę w błędzie, jeżeli powiem, że wielu z nas pragnie, by wróciły te czasy, by mogli robić szczotki, bo obecnie żyją w skrajnej nędzy. Powinniśmy być bardzo wdzięczni tym nieżyjącym i żyjącym działaczom, którzy organizowali szkolenia zawodowe i miejsca pracy dla niewidomych. Mam nadzieję, że wielu z nas ich zna i pamięta i chylimy czoła na ich wspomnienie. Życzę z całego serca  obecnym działaczom, aby zrobili więcej niż ich znakomici poprzednicy".  

               Uczciwość i ideowość   

Dowodem uznania władz państwowych dla postawy społecznej Zofii Kanik były liczne odznaczenia, a wśród nich  Krzyż Kawalerski Orderu Odrodzenia Polski, który otrzymała na wniosek miejskich  władz Żywca.   

W ostatnich latach nie mogła już realizować swoich zamiłowań, płynących z głębi serca. Nie pozwalał na to pogarszający się stan zdrowia - problemy z układem krążenia, a także śmierć jej  wiernego przyjaciela - męża. Nadal jednak interesowała się problematyką niewidomych  w całym kraju. Gorzko przeżywała  narastające trudności. Drogę wyjścia upatrywała  w większym zaangażowaniu i kompetencji władz związkowych na wszystkich szczeblach oraz w uczciwości i ideowości działaczy.    

Niechaj Pani Zofia na zawsze pozostanie w naszej  serdecznej pamięci.  

  Pochodnia lipiec 2004