„zawsze redaktor”
Robimy swoje... Wywiad ze Zdzisławem Kamińskim - przewodniczącym Głównej Komisji Rewizyjnej - Jest Pan ostatnio bardzo aktywny, a raczej reprezentowana przez Pana Główna Komisja Rewizyjna: oskarżenia pod adresem władz Związku, czego efektem było odwołanie dyrektora i wniosek o zawieszenie prezesa Zarządu Głównego w pełnionej funkcji. Czemu to przypisać. Czy to aby, jak twierdzą niektórzy, nie przedzjazdowa gorączka? - Nie wiem, skąd opinia, że GKR nagle tak się uaktywniła. Przeczy temu liczba przeprowadzonych kontroli, która od czterech lat jest niemal niezmienna - waha się od 5 do 6. W protokołach pokontrolnych były wnioski i zalecenia, które, przyznam, często wzbudzały dużo emocji, a nawet agresji wobec mnie i Komisji, którą reprezentuję. Być może, że ze względu na zbliżający się zjazd te emocje nasiliły się i to może sprawiać wrażenie, że komisja rewizyjna jest bardziej aktywna. Odwołanie dyrektora Związku było efektem prac powołanej przez Zarząd Główny specjalnej komisji, która w pełni potwierdziła ustalenia GKR w zakresie sprzedaży nieruchomości w Lubczy i spółki „Dianina”. W trakcie plenarnej dyskusji nad tym zagadnieniem ustalono niezbicie, iż przy sprzedaży, o której mowa, osoby za nią odpowiedzialne nie dopełniły z należytą starannością swoich obowiązków. W wyniku głosowania członkowie ZG odwołali dyrektora, zaś przewodniczący uratował się jednym, prawdopodobnie własnym głosem. Natomiast w innym głosowaniu, dotyczącym odwołania skarbnika Związku pana Kotowskiego, gdzie plenum wyraziło mu wotum zaufania, pan Kotowski wyłączył się z głosowania. - Jak Pan ocenia kończącą się kadencję władz Związku. Jakie wymieniłby Pan ich sukcesy, a co można by zaliczyć do porażek? - Jak Pani wiadomo, najważniejszymi statutowymi organami władz naszej organizacji są: Zarząd Główny, Główna Komisja Rewizyjna i Sąd Koleżeński. Ocena tych organów należy do zjazdu delegatów. Ja oceniam ich pracę pozytywnie, bowiem każdy z nich realizował swoje zadania. Wprawdzie nieraz ścierały się różne opinie, ale to jest cenny aspekt demokratycznego systemu zarządzania, który zapobiega skostnieniu związkowych struktur i prowadzi do ich rozwoju. Na co dzień natomiast, w imieniu Zarządu Głównego, władzę sprawują członkowie prezydium. I tu moja ocena nie jest już taka jednoznaczna. Ostatnio mniej więcej połowa składu prezydium, zamiast konstruktywnie, bardzo agresywnie reagowała na ustalenia zawarte w protokołach i niektóre zalecenia Komisji. I z tego punktu widzenia nie mogę w pełni pozytywnie ocenić działalności prezydium. Niedopuszczalnym, naszym zdaniem, jest jednoczesne sprawowanie funkcji przewodniczącego Zarządu Głównego i prezesa ZNiWu, gdyż w takim umocowaniu występuje ewidentna sprzeczność interesów. Świadczą chociażby o tym ustalenia ostatniej naszej kontroli dotyczące podziału zysku w spółkach. Zgodnie z przyjętymi zasadami podziału tego zysku, Polskimu Związkowi Niewidomych za 2002 rok należało się jedynie 6,22 procent. A tak na marginesie - chyba pracownicy redakcji też dostali w skali roku nagrodę w wysokości 4 800 złotych, bo taka średnio nagroda w badanym przez GKR okresie przypadała w ZNiWie na jednego zatrudnionego. Kolejna nieprawidłowość, na którą GKR zwracała uwagę, dotyczy przyjęcia darowizny w Olsztynie czy wyjazdu do Australii („Pochodnia” o tym informowała). Prezydium podjęło uchwałę, a potem kilku jego członków ją zmieniło, powołując się na 17 paragraf regulaminu Związku, co jest dużym nieporozumieniem. W tym paragrafie jasno jest stwierdzone, iż można podejmować uchwały w imieniu prezydium, a nie zmieniać prawomocnie podjęte przez całe prezydium uchwały, co jest zasadniczą różnicą. To tylko niektóre przykłady, powodujące, iż nie mogę w pełni pozytywnie ocenić działalności prezydium. - Wróćmy jednak do sukcesów i porażek władz Związku... - Pogorszyła się materialna sytuacja naszej organizacji. Niewidomi utracili sporo dawnych przywilejów. Najczęściej było to niezależne od PZN. Być może większa stanowczość władz i głośniejsze upominanie się o nasze prawa przyniosłyby choć częściowo pożądane rezultaty. Porażką są mierne efekty w procesie komputeryzacji związkowych struktur, a już nie do wybaczenia jest fakt, iż do tej pory nie ma członkowskiej bazy danych. Bez tego nie jest możliwe skuteczne działanie. Niepokojąca jest także ujawniona ostatnio przez GKR sytuacja, iż pieniądze wypracowywane przez związkowe spółki, zamiast wspierać Związek, trafiają do wąskiej grupy osób. Jeśli zaś chodzi o sukcesy, to największym jest fakt, iż w tych trudnych czasach nasza organizacja w ogóle funkcjonuje. Tutaj szczególnie chciałbym podkreślić ogromne zaangażowanie pracowników etatowych Związku. Bez nich wysiłek działaczy nie mógłby być tak owocny. - Czy według Pana Związek wymaga gruntownej reformy, czy też może raczej usprawnienia działania jego struktur? - W mojej ocenie tego co dziś funkcjonuje nie da się zbytnio usprawnić. Nie da się bowiem dłużej utrzymać wszystkich związkowych struktur, bo to jest zbyt kosztowne. Nasza organizacja powinna inicjować niezbędne dla niewidomych działania, przedstawiać oferty i organizować na nie przetargi. Jeśli w ich efekcie nie wyłonią się kompetentni oferenci, w ostateczności Związek może się zająć zrealizowaniem tego, co proponował innym. Związek musi mieć grupę fachowców, którzy potrafiliby zdobywać pieniądze ze wszystkich możliwych źródeł, także unijnych. Do tego potrzebna jest wiedza, jak się o nie starać, a przede wszystkim, jak wypełniać wnioski i tworzyć programy. Tego nie da się zrobić siłami działaczy. Najwyższy też czas, aby nasza organizacja zaczęła szerzej realizować swoją samopomocową misję, bo dziś szeregowy członek nie czuje dostatecznie na co dzień jej troski o swoje sprawy. I tu ogromną rolę mają do spełnienia koła, bo one są najbliżej ludzi. I jeszcze jedna ważna sprawa - nie można zajmować się wszystkim, lecz skupić się należy na kilku najważniejszych dla niewidomych sprawach (np. zatrudnienie, rehabilitacja) i wspólnie z innymi organizacjami o podobnych problemach, usilnie lobbować na rzecz ich rozwiązywania. - Czy według Pana statut Związku należałoby napisać na nowo? A jeśli tak, to co powinno się w nim znaleźć? - Nie jestem specjalistą od pisania statutów, ale kilka rzeczy mi się w nim nie podoba. Choćby rozmycie odpowiedzialności w kierowaniu działalnością gospodarczą. Jeśli w prezydium zasiada dwóch prezesów związkowych spółek, a dwóch pozostałych jego członków - w radach nadzorczych, to jest w takiej sytuacji niepokojący krąg zależności, uniemożliwiający właściwy nadzór. - Co z działalnością gospodarczą naszych spółek, którą ostatnio GKR oceniła dość surowo. Czy według Pana są one potrzebne? GKR nie oceniała działalności spółek, ponieważ niektórzy członkowie prezydium byli temu przeciwni. Ostatnio oceniliśmy jedynie sposób podziału zysku w spółkach. Związek, który ma około 80 tysięcy członków, w niewielkim stopniu w ostatnich latach korzystał z efektów działalności spółek. Większość tych korzyści trafiła do stosunkowo wąskiej grupy osób, przy czym my tutaj mówimy o pewnych układach. Najlepszym przykładem, jak już wspomniałem, jest prezydium, gdzie dwaj jego członkowie, pan Peryt i pan Czerski, są prezesami spółek, a dwaj inni, pani Wrzesińska i pan Kotowski, są przewodniczącymi rad nadzorczych. Stwarza to naszym zdaniem krąg zależności, który jest w konflikcie z interesami ogółu członków Związku. To głosami właśnie pana Peryta, Czerskiego i pani Wrzesińskiej odmówiono GKR możliwości kontroli w spółkach i bardzo ostro zaatakowano za sposób przedstawienia wyników podziału wypracowanego przez nie zysku, ujętych w protokole. Moim zdaniem powinien zmienić się sposób nadzoru nad spółkami. Głębokiego przemyślenia wymaga zagadnienie, czy nie należy przekształcić niektórych jednostek PZN, na przykład poprzez ich usamodzielnienie. - Czym delegaci powinni się kierować, wybierając nowe władze? - Warto przyjrzeć się nie tylko „papierowym” osiągnięciom kandydata, zwłaszcza podawanym przez zainteresowanego, bo wówczas wyglądają one zwykle wspaniale. Natomiast powinny liczyć się jego dotychczasowe konkretne dokonania. Kandydaci do władz muszą umieć „myśleć inaczej”, w nowych warunkach, muszą być uczciwi i umieć korzystać z doświadczeń innych. Zaś rzeczą najważniejszą jest gwarancja przejrzystego stylu sprawowania władzy. - Jeśli okres przedzjazdowy to czas podsumowań, to proszę powiedzieć, co zalicza Pan do sukcesów Głównej Komisji Rewizyjnej? - Wymienię kilka spraw, które zdecydowanie usprawniły działanie naszej organizacji. W 1997 roku GKR po raz pierwszy dokonała rzetelnej oceny stanu prowadzonej przez niego działalności gospodarczej. Dokładnie przeanalizowano wszystkie zadłużenia związkowych spółek, poręczenia i kredyty. I dopiero na takiej solidnej podstawie zalecono, by czynsze za wynajmowane lokale i nieruchomości wpływały na konto biura Zarządu Głównego, a nie, jak poprzednio - Centrum Gospodarczego. Pozwoliło to Związkowi przetrwać, kiedy znalazł się w krytycznej sytuacji. To GKR zdobyła dowody na to, iż prezes Madzia sfałszował uchwałę Zarządu Głównego, na mocy której zastawił cały majątek naszej organizacji jako poręczenie dla obcej spółki. I to w efekcie tych dowodów musiał on ustąpić ze swego stanowiska. Kolejna sprawa to uniemożliwienie sprzedaży gruntu i budynków przy ulicy Konwiktorskiej w Warszawie, do której usilnie dążył przewodniczący Sylwester Peryt. Zasługą GKR jest również uporządkowanie spraw związanych z nieruchomym majątkiem Związku, pogłębiona analiza podziału zysku w spółkach, ze szczególnym uwzględnieniem, jakie finansowe korzyści ma z ich działania nasza organizacja, wycofanie członków GKR z rad nadzorczych, zablokowanie pomysłu 40-letniej dzierżawy nieruchomości Związku w Sieprawiu, a także postawienie problemu osobistej odpowiedzialności za podejmowane decyzje. Nie udało się Komisji, mimo wieloletnich starań, spowodować by zakończono proces likwidacji spółek nie przynoszących korzyści, przekonać organy decyzyjne Związku do szerszego korzystania z pomocy prawnej oraz do zatrudnienia rewidenta w biurze Zarządu Głównego. - Jak powinniśmy się jako organizacja przygotować do wejścia do Unii Europejskiej. Co według Pana ta decyzja oznacza dla przeciętnego Kowalskiego, członka Związku? Będzie mu lepiej, czy gorzej? - Unia Europejska wydaje określone dyrektywy i każde państwo członkowskie musi je wdrożyć. Na pewno są w nich dla niepełnosprawnych korzystniejsze niż w naszym kraju rozwiązania. Dostaniemy na różne społeczne cele spore pieniądze, dlatego ważne, byśmy umieli w porę po nie sięgnąć i właściwie z nich skorzystać. Jeśli się tak stanie, to „Kowalskiemu” będzie lepiej. - Słyszy się często o Panu opinię , iż nie może Pan żyć bez wykrycia kolejnej afery, która, jeżeli się jej bliżej przyjrzeć, aferą nie jest. Tak też jest postrzegana kierowana przez Pana GKR, której raporty często są oceniane jako tendencyjne. Co Pan na to? - No cóż, takie opinie są wpisane w ryzyko funkcji przewodniczącego Głównej Komisji Rewizyjnej, którą sprawuję. Ale też pragnę jednocześnie mocno podkreślić, iż do tej pory nigdy jej ustalenia nie zostały podważone, a to o czymś świadczy. Zaś odpowiadając na pani pytanie, warto może sięgnąć do statutu Związku i przeczytać, jakie zadania i kompetencje ma GKR. Ma ona „patrzeć władzy na ręce” i my to robimy. Wszyscy członkowie Związku dobrze wiedzą, do czego prowadzi brak takiego nadzoru. Przećwiczyliśmy to już dobrze w przeszłości. A że niektóre ustalenia GKR nie wszystkim się podobają, ponieważ godzą w ich interesy, to już jest ich problem. Przykład - to prywatna pożyczka, udzielona przewodniczącemu ZG PZN S. Perytowi z funduszu obrotowego spółki, której jest prezesem. Te pieniądze powinny być przeznaczone na rozwój przedsiębiorstwa. Przecież spółka to nie bank. A co do tych afer, o których wspominała pani na początku, to GKR nigdy w swych materiałach nie użyła takiego określenia. W naszym kraju jest ich tyle, iż być może niektórym ta ogólnopolska atmosfera myli się z sytuacją w Związku. Komisja, którą reprezentuję, realizuje wyłącznie nałożone na nią przez krajowy zjazd obowiązki i robi to skutecznie, o czym świadczą choćby te nerwowe niektórych reakcje. I ja je rozumiem, bowiem nikt nie lubi być kontrolowany. Dlatego nie przejmuję się opiniami na mój temat, starając się „robić swoje” najlepiej jak potrafię. - Czego życzy Pan niewidomym u progu Nowego, 2004 roku? - By wszyscy oni mogli bez wątpienia stwierdzić, iż Związek jest im potrzebny i warto do niego należeć. Zaś w życiu osobistym każdemu z nas życzę normalności, stabilności i zdrowia. - Dziękuję za rozmowę. Rozmawiała Grażyna Wojtkiewicz P2-2004 |