To już trwa siedem lat

Od ponad siedmiu lat na antenie regionalnego radia "Merkury" pojawia się cykliczna audycja "Sygnały świata - Poznań, Wielkopolska". Jej redaktorem jest człowiek całkowicie niewidomy, Jerzy Łączny, z którym rozmawiam o tej ciekawej  inicjatywie.

- Powiedz kilka słów o rozgłośni Polskiego Radia w Poznaniu.

- Publiczne "Radio Merkury" ma do spełnienia misję wynikającą z ustawy o publicznej radiofonii i telewizji i dlatego na tej antenie można usłyszeć takie audycje, a w nich takie tematy, których nigdy nie poruszają radia komercyjne. Obejmuje zasięgiem całą Wielkopolskę, a grupa jego stałych słuchaczy liczy ponad milion osób.

- To znaczy, że Twoją audycję, nadawaną w każdy czwartek o godzinie 18.10 i powtarzaną w każdą niedzielę o godzinie 7.50, słucha tysiące, a może nawet dziesiątki tysięcy ludzi.

- Ta audycja adresowana jest nie tylko do osób niewidomych i słabowidzących, ale również do ogólnego słuchacza, którego informuje o problemach naszego środowiska.

- Czy to jest jedyna audycja, którą prowadzisz w radio "Merkury"?

- Raz na miesiąc, przeważnie w ostatni piątek miesiąca, od godziny 23.15 do 24.00 prowadzę audycję na żywo z udziałem zaproszonych gości. Omawia się w niej dogłębnie jakiś jeden temat. Audycja ma charakter refleksyjnego spotkania z udziałem dzwoniących do rozgłośni radiosłuchaczy.

- Czy mógłbyś podać kilka tematów poruszanych ostatnio w twoich audycjach?

- Staram się mówić raczej o problemach, aniżeli prezentować portrety osób znanych i aktywnych w środowisku niewidomych i niedowidzących. Jeżeli nagrywam z kimś rozmowę, to robię to w taki sposób, żeby rozmówca mówił o problemach. Mówiono więc o tym, co dzieje się w Polskim Związku Niewidomych lub w innych tego typu stowarzyszeniach. Był cykl audycji poświęconych problemom okulistycznym. Dość często też informuję o programach Państwowego Funduszu Rehabilitacji Osób Niepełnosprawnych. Aktualnie dużo czasu pochłaniają zasady funkcjonowania powiatowych centrów pomocy rodzinie, ponieważ tam niewidomi muszą załatwiać wiele spraw. W audycjach nadawanych późnym wieczorem raz w miesiącu były spotkania z wiceprezydentem Poznania, z przedstawicielami Miejskiego Przedsiębiorstwa Komunikacyjnego i Wojewódzkiego Urzędu Pracy. Raz w roku staram się, aby radio włączyło się w obchody Dnia Białej Laski. Dla mnie nie jest to święto, lecz okazja do zwrócenia uwagi lokalnej społeczności na problemy niewidomych. Przez cały dzień pojawiają się migawki dotyczące naszego środowiska.

- Jak trafiłeś do radia "Merkury"?

- Z pomysłem, by w poznańskim radiu był program dla niewidomych, nosiłem się od dawna. Słuchałem audycji "Impulsy" i "Sygnały świata", nadawanych z Warszawy, i wydawało mi się, że są zbyt odległe od problemów regionalnych. Marzyło mi się, żeby o tych naszych lokalnych sprawach mówić na miejscu. Rozmowy z kierownictwem radia "Merkury" rozpocząłem w 1991 roku. Trwało to rok i wreszcie po spotkaniu z prezesem rozgłośni panem Piotrem Frydryszkiem udało się. Tydzień później na antenie pojawiła się audycja "Sygnały świata - Poznań, Wielkopolska". I trwa to już 7 i pół roku.

- Jak udało się rozwiązać problemy techniczne, chociażby z montażem audycji?

- Nie było to łatwe, ale udało się dzięki temu, że w naszej rozgłośni stosuje się jeszcze montaż ręczny. Pracuje się na stole montażowym, z taśmą, którą się przycina i klei. I to jest dla mnie dostępne, w przeciwieństwie do techniki komputerowej, która wymaga operowania myszą. Sądzę, że i z tym problemem będę się mógł uporać.

- Jakie są Twoje kontakty ze słuchaczami? Czy odczuwasz ich reakcję?

- Wiem, że coraz więcej ludzi słucha moich audycji. Na przykład powtarzanie w niedzielę audycji "Sygnały świata - Poznań, Wielkopolska" zostało wprowadzone na wyraźne życzenie słuchaczy. Często też wspierają oni tematykę moich audycji. Zdarzyło się kiedyś, że w okresie wakacyjnym przestaliśmy nadawać te późnowieczorne audycje, a po wakacjach zrodził się w rozgłośni pomysł, żeby tych audycji nie wznawiać. Jednak interwencja słuchaczy nie dopuściła do zdjęcia tego programu z anteny.

- Czy inne rozgłośnie radiowe prowadzą tego rodzaju audycje, czy też radio "Merkury" jest tutaj wyjątkiem?

- Słyszałem, że w innych rozgłośniach są bloki programowe dla niepełnosprawnych, natomiast nic nie wiem o specjalnej cyklicznej audycji dotyczącej problematyki niewidomych i słabowidzących. Na spotkaniach z młodymi osobami z naszego środowiska podpowiadam, żeby domagały się od swego lokalnego radia nadawania takich audycji. Jest to przecież obowiązek publicznego radia, które ma do spełnienia misję informacyjno-edukacyjną i kulturotwórczą. Jak dotąd nie udało się - może zabrakło konsekwencji, cierpliwości i umiejętności przekonywania. Moim zdaniem ktoś, kto miałby to prowadzić, powinien przedstawić ciekawy program, jakiś pomysł, i starać się, żeby stworzono mu możliwości realizacji. Nie jest to sprawa łatwa. Takie audycje przeżywają często kryzysy. Są okresy, kiedy łatwo o tematy, ale są i takie, kiedy tematów nie ma. A audycja musi się co tydzień ukazać. Dlatego wiele cyklicznych audycji umiera śmiercią naturalną. Tu, w Poznaniu, przez 7 i pół roku udało się audycję utrzymać na antenie i może to być jakiś przykład do naśladowania.

- Rozmawiamy już dość długo i trzeba kończyć. Wobec tego gratuluję Ci, że tak długo i konsekwentnie realizujesz swój pomysł na program dla naszego środowiska. Czego życzyć Ci na przyszłość?

- Ja bym życzył sobie przede wszystkim następców. Namawiałem już na przykład dwóch chłopaków z Zielonej Góry, nie udało się. Może tu w Poznaniu ktoś chciałby nauczyć się tego zawodu, chętnie pomogę.

- No to życzę Ci spełnienia tych pragnień i może w czasach, gdy tak trudno o pracę dla niewidomych, ktoś zdecyduje się pójść w Twoje ślady i zdobyć atrakcyjny zawód dziennikarza radiowego. Dziękuję za rozmowę.

               Rozmawiał Zbigniew Niesiołowski   

Pochodnia  czerwiec 2000