Helena Jakubowska  

 wiceprzewodnicząca zarządu   

Towarzystwa Muzycznego im. Edwina Kowalika - "Toccata"

Redaktor  naczelny  

kwartalnika: "Nowy Magazyn Muzyczny"

kierowniczka  zespołu wokalnego  przy Kościele św. Marcina w Warszawie

 

 

Niezwykła studentka  

Zofia Krzemkowska

 

Helena Jakubowska ma dwadzieścia dwa lata. Jest studentką czwartego roku studium Języków Obcych przy Uniwersytecie Warszawskim. Uczy się języków angielskiego i hiszpańskiego. Poznaje poza tym historię i geografię tych krajów oraz prawo międzynarodowe. W nauce korzysta z pomocy londyńskich bibliotek brajlowskich - narodowej i studenckiej - które zaopatrują ją w podręczniki i lektury. Ma również magnetofon, który jest szczególnie przydatny w nauce języków obcych. Korzysta z pomocy lektorskiej widzących koleżanek i kolegów z roku. Chce zostać tłumaczką, musi więc doskonale poznać praktycznie języki, których się uczy. Ale nie tylko nauka wypełnia jej życie. Chcąc podreperować swój studencki budżet, przepisuje na maszynie czarnodrukowej prace magisterskie, nawet obcojęzyczne. Pisze na maszynie biegle, bezbłędnie.  

Helena jest najstarszą z sześciorga rodzeństwa. Zarobki ojca, robotnika, nie mogą zapewnić wszystkim skutecznej pomocy materialnej, toteż nie może liczyć na pomoc materialną rodziny.  

Rozmawiamy z Heleną w pociągu ekspresowym. Jedzie wydelegowana przez Radę Niewidomych Kobiet przy ZG PZN do Piechcina, aby zapoznać się z warunkami życia starszych niewidomych. Zadajemy jej kilka pytań.  

- Co było przed studiami?

- Najpierw byłam w szkole w Owińskach, potem, jako dziecko uzdolnione muzycznie, przeniesiono mnie do szkoły muzycznej w Krakowie. Z obydwu szkół wyniosłam  zamiłowania kulturalne i  zainteresowania artystyczne, ale za mało umiejętności praktycznych. Prac domowych nauczyłam się dzięki mamie, która podczas wakacji nie szczędziła mi rad. Pierwsze niepowodzenie polegało na nieprzyjęciu mnie do liceum muzycznego w Krakowie. W związku z tym rozpoczęłam naukę w liceum ogólnokształcącym i zamieszkałam w internacie w ośmioosobowym pokoju. Moje kontakty z widzącymi rówieśnicami ułożyły się od początku dobrze, ponieważ wychowawczyni tak pokierowała sprawami, że uczęszczałam z koleżankami na wszystkie imprezy, wycieczki, wieczorki taneczne. Tak wiec nie tylko razem uczyłyśmy się, ale również odpoczywałyśmy.  To nas zbliżyło i przeciwdziałało mojej izolacji.  

- Kiedy rozpoczęła Pani pracę społeczną?

- Moje kontakty z Polskim Związkiem Niewidomych rozpoczęły się pod koniec szkoły licealnej , za pośrednictwem Sekcji Młodzieży Uczącej się, w której zarządzie pracowałam najpierw w Krakowie, a teraz w Warszawie. Brałam również udział w pracy zespołu recytatorskiego przy Krakowskiej Spółdzielni Niewidomych.  

- Jest Pani jedną z nielicznych całkowicie niewidomych kobiet, które poruszają się samodzielnie po tak ruchliwym mieście, jakim jest Warszawa.  Czemu to przypisać?

- Istotnie, uważam to za duże osiągnięcie. Samodzielne chodzenie rozpoczęłam w szkole średniej, kiedy uczęszczałam na dodatkowe lekcje fortepianu. Dziś chodzę sama wszędzie, zahartowałam się w pokonywaniu trudności w tym zakresie. Pomagają mi  : przypadkowi przechodnie, biała laska, którą się posługuję i opis drogi, którą mam przebyć, wykonany przez samodzielnie poruszającą się osobę niewidomą. Najbardziej uciążliwa jest obecnie moja droga na uczelnię, ze względu na rozkopy, liczne przeszkody i nieuporządkowany teren, ale z tym także jakoś sobie radzę. Uważam, że niewidomym kobietom samodzielne poruszanie się utrudnia zła tradycja i mniejsza odporność psychiczna. Korzystając z okazji, chciałabym zachęcić niewidome koleżanki, zwłaszcza młode, do podjęcia prób samodzielnego chodzenia. Poprawi to samopoczucie oraz uniezależni je od otoczenia.   

- Co zadecydowało o kierunku Pani studiów?  

- Początkowo zamierzałam pójść na psychologię, która także bardzo mnie interesuje. Ostatecznie wybrałam angielski. Dużo zawdzięczam pod tym względem licealnej profesorce z Krakowa, która nie tylko dała mi dobre podstawy, ale zakwaterowała mnie we własnym mieszkaniu, aby jak najlepiej i  bezinteresownie przygotować mnie do egzaminu wstępnego na studia. Nadal utrzymuję kontakt z Panią profesor.  

Zbliża się stacja docelowa i koniec naszej wspólnej podróży. Czas więc zakończyć rozmowę, którą zatytułowaliśmy „niezwykła studentka”. O niezwykłości Heleny Jakubowskiej świadczą: dobra organizacja pracy, wewnętrzne zdyscyplinowanie, umiejętność pozyskania otoczenia oraz hart w pokonywaniu trudności. Te cenne cechy chcielibyśmy pokazać Czytelnikom.  

Pochodnia Styczeń 1973  

 

 

  pochodnia wrzesień 2003