Pamięci Przyjaciela

       Józef Szczurek

       Wszyscy jesteśmy jeszcze pod wrażeniem bolesnej straty, jaką poniósł nasz Związek przez śmierć dyrektora Zarządu Głównego PZN - Zygmunta Jursza. Znali go wszyscy aktywiści naszej organizacji i wielu działaczy spółdzielczości niewidomych. Z bardzo wieloma łączyła go serdeczna przyjaźń, wywodząca się ze wspólnie włożonego trudu w dzieło, zwane potocznie sprawą niewidomych w Polsce. Z nazwiskiem Zygmunta Jursza związana jest właściwie cała historia istnienia i działania Polskiego Związku Niewidomych. Był przy jego powstawaniu, aktywnie uczestniczył w tworzeniu ogniw terenowych, ich organizacyjnemu umacnianiu, w kształceniu i gromadzeniu wokół tych ogniw aktywistów niewidomych i widzących.  

Zmarł nagle 1 sierpnia 1968 roku, po niespełna dwudniowym pobycie w szpitalu. Odszedł w sile wieku, licząc zaledwie czterdzieści sześć lat.  

Ogromnie trudno jest nakreślić sylwetkę Zygmunta Jursza, społecznika i bardzo zdolnego pracownika Związku. Każdy bowiem, kto bliżej go znał, miał możność obserwowania z własnego punktu widzenia jego nieprzeciętnej osobowości. Można tu więc jedynie  podkreślić jego   cechy, które go najbardziej charakteryzowały. Był zawsze gotów nieść pomoc niewidomym, o ile było to w granicach możliwości. Cechowała go duża pracowitość, zdyscyplinowanie, dążenie do stawiania spraw w sposób jasny, sprecyzowany. Był serdecznie koleżeński, uczynny, skromny, pełen optymistycznego stosunku do życia. Te właśnie cechy zyskały mu grono szczerych przyjaciół na terenie całej Polski, a także w naszych bratnich organizacjach poza jej granicami.  

Ze szczególnym uznaniem trzeba tu powiedzieć o wielkim wkładzie  Z. Jursza w umocnienie naszej organizacji. Wyrażało się to w jego pełnym samozaparcia angażowaniu się we wszystkie trudne przedsięwzięcia Związku. Był przy budowie i wyposażeniu Centralnego Ośrodka Niewidomych w Warszawie na Konwiktorskiej. Troszczył się bardzo o rozwój naszego domu wczasowego w Muszynie, dużo serca włożył w sprawę budowy szkoły muzycznej dla niewidomych dzieci w Krakowie i w organizowanie Ośrodka Rehabilitacji Niewidomych w Chorzowie. We wszystkich ulgach i przywilejach dla niewidomych jest poważny wkład jego starań. Projekty programów działania PZN, uchwalane na zjazdach krajowych Związku są w ogromnej mierze jego dziełem. Znają go także czytelnicy „Pochodni”  z licznych artykułów. Zostawił po sobie znaczną ilość opracowań, dotyczących usprawniania działalności Związku, szczególnie w dziedzinie organizacyjnej.  

W Polskim Związku Niewidomych pracował osiemnaście lat. Był początkowo kierownikiem działu organizacyjnego.  Za swą pracę zawodową był wielokrotnie wyróżniany przez kierownictwo Związku.  

Zygmunt Jursz był także czynnie zaangażowany w życie polityczne jako aktywista PZPR. Od chwili wyzwolenia naszego kraju stanął w szeregach MO, gdzie jako oficer Komendy Głównej położył zasługi w umacnianiu władzy ludowej , co potwierdzają specjalne listy uznania ówczesnych władz państwowych i partyjnych. Przez parę lat był drugim sekretarzem POP PZPR przy Zarządzie głównym PZN, a ostatnio kierował w Podstawowej Organizacji Partyjnej  szkoleniem ideologicznym.  

Na pracę społeczno - polityczną znajdował zawsze czas w swym pracowitym życiu.  Mimo swej wiedzy ogólnej i politycznej, stale ją aktualizował, uczestnicząc w szkoleniu w Stołecznym Ośrodku Propagandy Partyjnej PZPR.  

Nie ma go już między nami, z którymi w służbie dla niewidomych poświęcił duży szmat swego życia.  

Pozostawił po sobie głęboki żal i przeświadczenie, że odszedł ktoś ogromnie bliski sprawie i ludziom, którym wiernie służył. Niech więc te kilka słów wspomnienia o Zygmuncie Jurszu - przyjacielu niewidomych i żarliwym rzeczniku ich spraw, dobrym współtowarzyszu pracy, działaczu społecznym pozwolą nam na chwilę zadumy nad jego ofiarnym dla naszego Związku życiem.  

W historii ruchu niewidomych Polsce postać Zygmunta Jursza znajdzie na pewno poczesne, należne jej miejsce.  

Zygmunt Jursz, zgodnie z wolą swej rodziny, pochowany został na cmentarzu w Wawrzyszewie, na północnych peryferiach Warszawy, na koszt PZN. Żegnały go rzesze przyjaciół z całego kraju. Żegnały go delegacje wszystkich wojewódzkich ogniw PZN, centralne kierownictwa PZN i ZSN, przedstawiciele Ministerstwa Zdrowia i Opieki Społecznej oraz delegacje spółdzielni niewidomych i bratnich organizacji inwalidów.   

Cześć Jego pamięci.  

 

       Pochodnia Sierpień 1968