Kronika związkowa

Józef Szczurek

 Pierwszy niewidomy docent

W dniu 21 października bieżącego roku miało miejsce niecodzienne wydarzenie w historii osiągnięć niewidomych w Polsce. Przed Radą Naukową Instytutu Matematycznego Polskiej Akademii Nauk w Warszawie zdał kolokwium doktor Jerzy Płonka, uzyskując tytuł docenta. Napisał on pracę habilitacyjną pt. „O sumach systemów prostych algebr podobnych”.

Pracami naukowymi docenta Płonki interesują się wybitni matematycy z Polski  i innych krajów.  Na szczególną uwagę zasługują propozycje z Kanady dotyczące przyjazdu naszego niewidomego naukowca celem wygłoszenia wykładów w tamtejszych ośrodkach matematycznych. Poniżej zamieszczamy tekst gratulacji przesłany przez Radę Naukową PZN.

„Rada Naukowa Polskiego Związku Niewidomych składa Koledze serdeczne gratulacje z Napełnić światłem powieści

                     Henryk Szczepański

  Kolekcji malarstwa parafii św. Henryka we Wrocławiu przybyło jeszcze jedno dzieło. Narodziło się w pracowni wrocławskiego artysty Mariana Kochmana, a jego duchowym ojcem oraz darczyńcą na rzecz duszpasterstwa jest prof. dr hab. Jerzy Płonka, wybitny algebraik, wieloletni nauczyciel akademicki i pracownik Instytutu Matematyki Polskiej Akademii Nauk. Ks. prałat dr Mirosław Ratajczak, proboszcz tutejszej, parafii, zwraca uwagę na religijną i teologiczną wymowę dzieła nawiązującego do tekstu Marka Ewangelisty:

- Ten obraz nie jest opowieścią o fizycznym przywróceniu zdrowia i wzroku, on mówi przede wszystkim o duchowej przemianie jaka pod wpływem Chrystusa może dokonać się w człowieku. Cieszę się z tego obrazu. To piękny gościniec i dopełnienie kolekcji darów, jakie ostatnimi czasy wzbogaciły wystrój naszej świątyni - zauważa duchowny.

***

Bezpośrednią inspiracją dla nowego, malarskiego odczytania biblijnych wersetów stały się fragmenty Ewangelii św. Marka. Obraz olejny, o wymiarach 120x100 cm, ukazuje scenę uzdrowienia niewidomego i nawiązuje do cudownego wydarzenia, jakie za sprawą Jezusa z Nazaretu dokonało się w pobliżu palestyńskiej Betsaidy. Zacytujmy ową przypowieść:

"22. I przybyli do Betsaidy i przywiedli mu ślepego i prosili, aby się go dotknął.

23. A ująwszy ślepego za rękę, wywiódł go poza wioskę; a plunąwszy na oczy jego, położywszy nań ręce swoje, spytał go, czy co widzi.

24. A on, spoglądając, rzekł: "Widzę ludzi jako drzewa chodzących."

25. Potem znowu położył ręce na oczy jego i począł widzieć, i został uzdrowiony, tak że widział wszystko jasno.

 26. I odesłał go do domu jego, mówiąc: Idź do domu swego, a jeśli wejdziesz do wsi, nikomu nie mów." (Mar.8,22-26)

Na kartach Nowego Testamentu znajdujemy jeszcze dwa inne opisy wydarzeń, w których Jezus uzdrawia ludzi pozbawionych wzroku, ale tamte sceny, rozgrywające się wśród przypadkowych przechodniów, są nazbyt spektakularne i pozbawione nastroju intymności. Z tego też względu wrocławski artysta nie nawiązuje ani do cudu przy sadzawce Siloe, ani też do słynnej w owych czasach jerozolimskiej Bethesdy, nawiedzanej przez Anioła Bożego.

W interpretacji Kochmana, spotkanie z Jezusem ma charakter kameralny. Odbywa się przecież bez świadków. W tej jedynej i niepowtarzalnej chwili nawet pobliskie miasteczko, wyniosłe, cedrowe lasy i skalne urwiska jeziora Genezaret, gubią się w tle i rozpływają na dalszych planach. Jeszcze tylko moment, a człowiek, powierzający swój los i oczy Jezusowi nie będzie już wyobrażał sobie "ludzi jako drzewa chodzących."

Malowidło jest kompozycją dwudzielną. Po stronie klęczącego mężczyzny z twarzą wzniesioną w olśnieniu i dłońmi złożonymi do modlitwy kłębią się ciemne odcienie fioletów, pierzchające przed słoneczną jasnością drugiej części sceny, w której Chrystus, w bieli i czerwieni swych szat, błogosławiące dłonie zbliża do powiek oranta.

Tak jak w dziełach mistrzów renesansu, tak i w tym przedstawieniu, w przymkniętych oczach niewidomego i w rysach jego twarzy bliscy i znajomi doszukują się podobieństwa do portretu Jerzego Płonki. Jego rozmowa z Jezusem ma charakter bardzo osobisty.

- Zdolność odkrywania nowych prawd i nowych światów - mówi prof. Jerzy Płonka - jest wielkim darem natury.  Brak wzroku nie musi być przyczyną ślepoty serca i umysłu. Dzięki łasce Bożej i dobroci ludzi, doznałem wielu olśnień i było mi dane dostrzec to, czego inni wcześniej nie widzieli. Wtedy miałem wrażenie, że ktoś otwiera moje powieki i napełnia je światłem. Obraz namalowany, przez Mariana, z którym długo dyskutowaliśmy nad koncepcją kompozycji, to votum, jakie ofiarowałem Stwórcy i bliźnim, na "większą chwałę Bożą i cześć Jego Imienia!".

Pomysł namalowania obrazu pojawił się podczas jakiejś towarzyskiej pogawędki Jerzego z Marianem.

- Jurek - mówi Kochman - już od początku wiedział, co ten obraz powinien "opowiadać". centralnym akcentem jego o wiele wcześniej przemyślanej wizji były błogosławiące i promienne dłonie Chrystusa. Również i zwycięski pochód jasności rozpraszającej mroki, jest rekwizytem zainspirowanym jego wyobraźnią. Zanim przystąpiłem do pierwszych szkiców, przestudiowałem Pismo Święte. Gdy dotarłem do Ewangelii św. Marka, nie miałem już wątpliwości, że jej fabuła jest osnową najbardziej odpowiednią dla przedstawienia tego, co usłyszałem z ust Jerzego.

Dodajmy, że dla prof. Jerzego Płonki ostatnie lata minionego tysiąclecia były wyjątkowo uroczyste, również i ze względów osobistych. W tym bowiem czasie, przypadły ważne dla niego jubileusze: w roku 1999, świętował 50. rocznicę pracy zawodowej i 35. jubileusz pracy w Instytucie Matematycznym Polskiej Akademii Nauk. W następnym roku wypadły jego 70.  urodziny. Takie przełomowe okoliczności skłaniają do ogólniejszych refleksji i nic dziwnego, że zaowocowały aktem dziękczynienia.

Post scriptum

Przez 21 lat prof. Jerzy Płonka był pracownikiem Państwowej Wyższej Szkoły Pedagogicznej w Opolu, gdzie wykładał algebrę ogólną i teorię grafów. Już w dysertacji doktorskiej niewidomy matematyk sformułował pojęcie tzw. algebr diagonalnych. Od tamtej pory jego odkrywcze tezy i dowody spotykają się z coraz większym zainteresowaniem świata matematycznego. Jej obrona odbyła się w roku 1964. W tym samym roku Jerzy Płonka został zatrudniony w Instytucie Matematycznym Polskiej Akademii Nauk.

W trzy lata później Płonka obronił pracę habilitacyjną, w której wprowadził pojęcie "sumy systemu algebr uporządkowanego przez półkratę". Od jego nazwiska, wśród specjalistów bywa skrótowo nazywane "sumą Płonki" i w bibliografiach matematycznych wyróżnia się wciąż rosnącą liczbą cytowań, co najlepiej świadczy o randze naukowej tych twierdzeń. Suma Płonki znalazła zastosowanie w wielu pracach naukowych - w Polsce i za granicą. Stała się inspiracją dla wielu przewodów doktorskich.

Niewidomy algebraik występował na forum kilkudziesięciu międzynarodowych konferencji naukowych. Opublikował 112 prac w czasopismach polskich i zagranicznych.

Pochodnia maj  2001