JAK WSPOMINAJĄ GO PRZYJACIELE

     

Marianna Wysocka -   Kazimierz Jaworek miał świetną orientację i był bardzo samodzielny. Zawsze   można było na niego liczyć, na jego życzliwość wobec   ludzi , każdemu chciał pomóc,  nawet jak mu ktoś  bardzo na odcisk nastąpił  to też tego nie okazał i wkrótce zapominał.   

Małżeństwo zawarł już, jako  pracownik PZN. Ślub odbył się w katedrze Mariackiej w Krakowie, a udzielał go jeden z tamtejszych biskupów. Żona - Jagoda -   towarzyszyła mu w różnych wyjazdach i spotkaniach. Bardzo się o niego troszczyła.    

  Był zręcznym dyplomatą. Potrafił tak koło sprawy chodzić aż  osiągnął cel, dzięki temu   był skuteczny. Szukał ludzi, korzystał z ich dobrych pomysłów,  a po analizie podejmował decyzje.  

 ze wszystkimi władzami - administracyjnymi  i partyjnymi -  potrafił bardzo dobrze współpracować Cenili go  wszyscy, dzięki temu mógł praktycznie załatwić wszystko co i kiedy chciał.   

Na początku lat 60-tych  powstał pomysł przebudowy  obiektu  na ulicy Chajduckiej22 /dawniej Belojanisa/ , gdzie mieściło się biuro  okręgu  i spółdzielnia, na ośrodek  kulturalny i dom dla starszych niewidomych. Zabiegał również o to  mój mąż  Rudolf,    ale tej koncepcji nie udało się zrealizować. Dom przebudowano na  ośrodek szkolenia i rehabilitacji młodzieży. Jaworek, dzięki  swym  umiejętnościom przekonywania i kontaktom z władzami i różnymi instytucjami, tę przebudowę szybko zrealizował.    

Jednak myśl wybudowania  domu  mieszkalnego dla  samotnych niewidomych na Śląsku nieustannie  nas    nurtowała, ale tego trudnego   przedsięwzięcia nikt  nie chciał się  podjąć. W końcu sprawa dotarła do Jaworka, który zajął się nią po swojemu czyli skutecznie.  

 Wybudowanie Domu Pomocy Społecznej dla niewidomych w Chorzowie   to przede wszystkim jego  zasługa. Zadanie wymagało niemal nadludzkich sił.   Należało załatwić lokalizację, pieniądze na inwestycję, przydział odpowiednich materiałów, zdobyć wykonawców. Bardzo starał się, aby terminy realizacji poszczególnych prac były  dotrzymywane. To wszystko kosztowało wiele wysiłku i  pomysłowości  , ale Jaworek wzią to na siebie  i zadaniu sprostał. Jakże wielka szkoda, że  oddania do użytku obiektu, które nastąpiło w 1985 r. już nie doczekał.    

    Teodor Lepich-      Nasuwa się pytanie -  dlaczego pod kierownictwem Kazimierza Jaworka katowicki okręg PZN tak   wspaniale działał, stał się  silny, bardzo aktywny odpowiedź może być tylko jedna,  że miał odpowiednią  bazę. Działało 27 kół terenowych. Jaworek trafił więc  już  na dobrze przygotowany  grunt. Istniały struktury, dobra kadra, zaangażowani ludzie.   Kiedy   do tego doda się  talenty organizatorskie i zaangażowanie  Jaworka, to  odpowiedź na pytanie o źródła sukcesu nie jest trudna   .  

  Kazimierz Jaworek miał  w sobie coś wodzowskiego i wszyscy mu ulegali. Miał też dar przemawiania i  przekonywania. W tamtych latach okręg nie posiadał samochodu,  jeździło się wyłącznie  autobusami i pociągami, ale Jaworek  był na każdym zebraniu w kołach, zawsze przemawiał i cieszył się wielkim aplauzem  uczestników. We współpracy społecznej     byłem wobec niego nieraz krytyczny, ale uważam go za świetlaną postać.   

Kazik miał niebywałe wzięcie u wojewody  Jerzego    Ziętka, który    od pierwszej chwli uległ urokowi Jaworka. Można      powiedzieć, nie obawiając się przesady, że wojewoda Ziętek  w Katowickiem był niekwestionowanym   jedynowładcą. Nam wychodziło to na dobre.  

 Z zarządami śląskich   spółdzielni mieszkaniowych  załatwił sto mieszkań  dla niewidomych,  mimo, że nie znajdowali się   na listach członkowskich.  Na prośbę Jaworka, ułatwił spółdzielniom niewidomych zakup  dwu autokarów-   Ikarusów oraz wielu      samochodów dostawczych   

sztandar dla Okręgu PZN  ufundowały śląskie  zakłady pracy, ale przecież wiadomo, że   to także była robota Jaworka i jego  mocnego protektora.  Sztandar zaraz został odznaczony Złotą Odznaką zasłużonego  dla Województwa  Katowickiego .   

W latach 60-tych Związek rozbudowywał swój   ośrodek Muszynie. Wojewoda Ziętek  przekazał na tę budowę 600.000 złotych, w tamtych czasach to było dużo. Spółdzielnia "Bytomianka" także powstała z funduszów ziętkowych. To są tylko nieliczne przykłady troski i pomocy  gen. Jerzego Ziętka. W każdej potrzebie przychodził niewidomym z pomocą i  zawsze mogli na niego liczyć.    

   

Pochodnia listopad 1998   

/Fragmenty  wieczoru wspomnień  poświęconemu Kazimierzowi Jaworkowi  w Jachrance w czerwcu 1996 roku/