Biografia prasowa  

 

Mirosław Izydorski  

Zegarmistrz naprawiający  zegarki brajlowskie

 Oddany niewidomym działacz społeczny

 

 

   

    Serce i zegarki

Henryk Szczepański

 

Pewnego razu na progu zegarmistrzowskiej pracowni Mirosława Izydorskiego stanęła słabowidząca kobieta z niewidomą córką. Przyniosły dziwne zegarki. Naręczny miał otwierane wieczko, a cyferblat w budziku był upstrzony kropeczkami, brakowało minutowej wskazówki. Nie działały. Były zanieczyszczone i miały sfatygowane tarcze.  

- Wtedy - wspomina pan Mirosław - po raz pierwszy miałem okazję rozmawiać z osobą niewidomą. Byłem wzruszony i szczerze współczułem. Bardzo chciałem pomóc.

Po kilku dniach zegarek był naprawiony i klientka przyszła, aby go odebrać. Rozgadała się i opowiedziała o swojej sytuacji rodzinnej. Mąż i córka byli całkowicie niewidomi. Ich pasją było słuchanie książek nagranych na taśmach magnetofonowych, wypożyczanych z biblioteki PZN-u.  

Zegarmistrz zorientował się, że wyprawy do biblioteki są dla nich dość uciążliwe. Wtedy postanowił, że będzie im dostarczał książki. Było to ponad 20 lat temu. Jego znajomość z tą rodziną trwa do dziś.  

Poprzez książki mówione i zegarki trafił do warszawskiego środowiska inwalidów wzroku. Polubił ich a oni garnęli się do niego gromadnie.  

- Potem poznałem też niewidome dzieci - wspomina p. Mirosław - poznałem je od najlepszej strony. Miałem możność podziwiać jak pięknie recytują, śpiewają, tańczą, muzykują, a nawet malują. I to chyba zauroczyło mnie do reszty. Bardzo zapragnąłem im pomagać i zasłużyć na życzliwy uśmiech.

 Kwesta i dobre uczynki

Niewidomi opowiadali o blaskach i cieniach swojej egzystencji. Tym, którym się źle powodziło naprawiał zegarki gratis. Pewnego dnia dowiedział się, że zorganizowano festiwal dla niewidomej młodzieży i że organizatorzy nie mogą znaleźć fundatorów nagród.

- Postanowiłem spróbować sił jako kwestarz - opowiada zegarmistrz - zacząłem kołatać do drzwi firm, instytucji a także drobnych kupców i rzemieślników.

 O niewidomych przyjaciołach i ich życiu rozmawiałem z każdym ze znajomych.  

Wśród tych, których p. Izydorskiemu udało się zachęcić do dobroczynności znalazły się duże instytucje, spółdzielnie i prywatne osoby. Ich lista jest długa i kwestarz woli nie wymieniać nikogo, aby nikogo nie pominąć.  

Wyproszonym u innych ofiarodawców upominkom niezmiennie towarzyszyły również dary pana Mirosława, głównie zregenerowane zegarki. Składał je z części innych mechanizmów, dokupował brakujące. Gdy opuszczały jego pracownię, wyglądały jak nowe i mogły służyć jeszcze wiele lat.  

Chyba ta jego postawa osobistego zaangażowania skutecznie pozwalała przekonywać ludzi, którzy nie bez oporów i nieufności, w końcu decydowali się na sponsorowanie utalentowanej dziatwy.

O popularności p. Mirosława i o niezwykłej sympatii, jaką otaczają go niewidomi świadczą liczne listy i oficjalne podziękowania.

 Zacytujmy fragmenty.

"Wiemy, że Pan, jak nikt inny troszczy się o to, by nasi najmłodsi artyści niewidomi i słabowidzący nie wyjeżdżali z Kielc bez choćby najdrobniejszych upominków, pamiętamy o Pana wielkim sercu i życzliwości dla naszych podopiecznych. Zapraszamy Pana serdecznie do Krajowego Centrum Kultury Niewidomych w Kielcach." - piszą organizatorzy ogólnopolskiego turnieju pt. "Asy z naszej klasy".

Zakład dla Dzieci Niewidomych w Laskach skierował do p. Izydorskiego podziękowania: "W imieniu naszych wychowanków, którzy otrzymali nagrody w postaci zegarków, ofiarowanych przez Pana, najserdeczniej dziękuję. Jest to dar bardzo cenny i pożyteczny, uczy punktualności i zorganizowania sobie życia w czasie. Jest to pomoc niezmiernie cenna."  

 

Kocha ludzi i zegarki

Choć zdrowie nie zawsze dopisuje, to jednak p. Mirosław nie zamierza rezygnować z aktywności zawodowej. Mimo różnych dolegliwości, mobilizuje się i każdego dnia zjawia się w pracowni.

Zegarmistrzostwo traktuje jak powołanie. Czasomierza nie wystarczy tylko przyjąć do naprawy, wyremontować i zwrócić klientowi. Wzorem dawnych rzemieślników, należy z użytkownikiem porozmawiać i tę okazję wykorzystać do taktownego instruktażu.  

Aby zegarek jak najdłużej służył, trzeba go regularnie o stałej porze nakręcać, odpowiednio konserwować i przynajmniej raz na 2 lata, nawet wtedy, gdy działa bez zarzutu, przynieść do przeglądu.  

- Jeśli o tym nie będziemy pamiętali - podkreśla p. Mirosław - to szybciej się zużyje, a jego naprawa będzie bardziej kosztowna lub nawet niemożliwa.  

Dawniej zegarek brajlowski był jedynym urządzeniem, dzięki któremu niewidomi mogli orientować się w czasie.

Wielu z nich przywykło do mechanicznych zegarków. Codzienne ich nakręcanie traktują jak rytuał, a poza tym nie dowierzają nowoczesnym, gadającym, plastikowym cackom. Nie ma jak wysłużona "Rakieta", zdecydowanie rozdzwoniona "Sława" albo nawet legendarna "Helvetia". Ręcznie nakręcany mechanizm budzi zaufanie.  

W sklepach pojawiły się zegarki brajlowskie w plastikowej obudowie. Zapytałem, czy warto nimi zastąpić te starsze?

- Nie ma do nich części - zapewnia p. Mirosław.  

Jego zdaniem lepiej zregenerować stary brajlowski. Wartość naprawy nie przekroczy połowy ceny zakupu plastikowego, a będzie jeszcze służył przez wiele lat.

 

Szansa dla porzuconych

Zegarek też ma duszę - mówi poeta. Należy go więc traktować jak bliską sercu istotę. Łza się w oku kręci, gdy znajomi opowiadają, że w domowych zakamarkach ludzi z ograniczonym widzeniem poniewierają się uszkodzone brajlowskie zegarki. Wielu niewidomych nie umiało się przyzwyczaić do posługiwania się nimi.  

W Polsce ze względu na brak części zamiennych, niewielu zegarmistrzów może naprawiać zegarki brajlowskie. Mirosław Izydorski przez wiele lat wyspecjalizował się w tych remontach. Nadto należy do ludzi z otwartym sercem i zawsze skorych do pomocy.  

- Praktycznie jestem w stanie naprawić każdy zegarek - zapewnia p. Mirosław - Budziki gabinetowe produkcji radzieckiej pod nazwą MIR lub SŁAWA mają proste obudowy, ale bardzo dobre mechanizmy, w których balans i wychwyt szwajcarski pracują na 11 kamieniach. Podobnie skonstruowane są zegarki ręczne.  

Zachęcamy więc do nawiązywania kontaktów z punktem zegarmistrzowskim Mirosława Izydorskiego. Mieści się on w pawilonie handlowo-usługowym, przy ul. Broniewskiego 85 w Warszawie. Tel. 633-68-50. Punkt czynny jest w godzinach 12-18, z wyjątkiem sobót.

P. Mirosław świadczy też usługi w siedzibie PZN przy ul. Konwiktorskiej 7/9 ( w holu przy bibliotece) w poniedziałki w godzinach 9.30 do 11.30.

Drobne naprawy można uzyskać na poczekaniu. Stąd zegarki wychodzą jak nowe!

Chcąc pomóc niewidomym, p. Mirosław dotarł też do beneficjentów, którzy przekazali pieniądze na naprawę brajlowskich zegarków. Ofiarodawcami byli m.in. Bank Ochrony Środowiska i firma Siemens.

Dzięki tym subwencjom około 500 niewidomych mogło skorzystać z naprawy bezpłatnie. Taka oferta nie zdarza się codziennie.  

Pracownia dysponuje jeszcze pulą kilkunastu gratisowych napraw.  

Pan Izydorski zachęca do szerokiego poinformowania niewidomych, ich krewnych i znajomych.  

Niekoniecznie trzeba przyjeżdżać do Warszawy. Zegarek można przesłać pocztą na adres:  

Polski Związek Niewidomych, ul. Konwiktorska 7/9, 00-216 Warszawa, z dopiskiem: "dla  

   p. Izydorskiego".

Pochodnia  rok 1995