Kącik historyczny

                     Rok chopinowski

W roku bieżącym cały świat kulturalny obchodzi 150-lecie śmierci Fryderyka Chopina (1810-1849). W grudniu br. mija 120.rocznica śmierci Konstancji Gładkowskiej, pierwszej młodzieńczej miłości Chopina.

Konstancja Gładkowska urodziła się 10 czerwca 1810 r. w Warszawie, gdzie ojciec był burgrabią na Zamku Królewskim. Od dziecka okazywała niepospolitą zdolność do muzyki, a szczególnie do śpiewu. To sprawiło, że gdy osiągnęła 16.rok życia, oddano ją do konserwatorium do klasy prof. Karola Soliwy. Jako szczególnie uzdolnioną umieszczono ją w pensjonacie konserwatorium na koszt rządu: "Otóż w gronie uczennic tego internatu - pisze F. Hoesick - znajdowała się od lat paru -  jakże piękna córka burgrabiego; piękna, bo jako dorodna jasnowłosa dziewica o ciemnoszafirowych oczach, postawna i kształtna, nie tylko była jedną z najlepszych i najzdolniejszych uczennic, ale i - obok panny Wołkow - najpiękniejszą".

Spotkanie Fryderyka Chopina z Konstancją Gładkowską miało miejsce w kwietniu 1829 r. podczas koncertu, o którym informowała prasa warszawska. W "Gazecie Polskiej" z 21 kwietnia między innymi czytamy: "Piękna egzekucja orkiestry, ze stu przeszło osób złożonej, i celujące talenta elewów i uczennic tej szkoły, jako i artystów opery polskiej zasługują na chlubną wzmiankę. Szczególniej podobały się sola Meyerowej, tudzież panien Wołkow i Gładkowskiej".

W dniu 3 października 1829 r. pisał Chopin do przyjaciela Tytusa Woyciechowskiego: "...ja już (...) mam mój ideał, któremu wiernie, nie mówiąc z nim, już pół roku służę, który mi się śni po nocach, na którego pamiątkę skomponowałem Adagio do mojego Koncertu (...). O tym nikt nie wie prócz Ciebie" (chodzi o Adagio z Koncertu f-moll).

Konstancja, inteligentna i wrażliwa, z usposobieniem artystycznym, nadzwyczaj miła i pełna wdzięku w obejściu, posiadała wszelkie dane, by zyskiwać przy bliższym poznaniu. Fryderyk, im dłużej przebywał z Konstancją, tym bardziej utwierdzał się w afekcie dla niej.

24 lipca 1830 r. Konstancja debiutowała w operze warszawskiej w roli tytułowej "Agnes" F. Paera. "Kurier Warszawski", dając sprawozdanie z tego występu, donosił: "Liczni zebrani wczoraj w Teatrze Narodowym słuchacze rzęsistymi oklaskami powitali J. Pannę Gładkowską, wznawiali je po każdym jej śpiewie. Ta młoda artystka okazała również na pierwszym występie bardzo wiele zdatności jako aktorka dramatyczna".

Za pobytu Chopina w Warszawie Gładkowska wystąpiła jeszcze 28 września w operze Rossiniego "Sroka złodziej". I ten występ prasa warszawska przyjęła bardzo przychylnie.

Trudno się dziwić, że Chopin z każdym dniem bardziej pogrążał się w swoich uczuciach dla pięknej Konstancji. W liście do Woyciechowskiego z 18 września 1830 r. pisał: "Uderzony jednym, niespodziewanym Ideału mojego spojrzeniem w kościele, właśnie w chwili jakiegoś lubego odrętwienia, natychmiast wybiegłem na ulicę i z kwadrans nie wiedziałem, co się ze mną stało. Taki czasem wariat ze mnie się robi, że aż strach!"

11 października odbył się koncert pożegnalny Chopina przed jego wyjazdem za granicę. W koncercie tym wystąpiła również Gładkowska. Przed samym wyjazdem młodzi wymienili między sobą pierścionki zaręczynowe.

2 listopada 1830 r. Chopin opuścił Warszawę unosząc w sercu tęsknotę za bliskimi i za piękną Konstancją. Wybuch powstania listopadowego odciął go od informacji z kraju. Po kilkumiesięcznym pobycie w Wiedniu pojechał do Paryża. Gdy pisał list do Tytusa Woyciechowskiego 25 grudnia 1831 r., nie wiedział, że jego ukochana Konstancja jest już zaręczona z kimś innym.

W tym samym czasie, gdy Chopin dotarł do Paryża, przyjechał do Warszawy młodzieniec, który poznawszy pannę Gładkowską w teatrze, zachwycony jej urodą i śpiewem, poprosił o rękę. Ponieważ wszystko za nim przemawiało - został przyjęty. Był nim 28-letni Józef Grabowski, syn znanej i poważanej rodziny warszawskich właścicieli pięknego pałacu Teppera przy ul. Miodowej 7 (rozebrany w związku z budową trasy WZ). Panna Gładkowska wiedziała, że na Chopina liczyć nie może, a 21. rok życia przynaglał ją do małżeństwa. W dniu 31 stycznia 1832 r. została panią Józefową Grabowską. W r. 1833 państwo młodzi przenieśli się do nabytego majątku Raducz, pięknie położonego w widłach małych rzek Rawka i Białka, o 12 km na północ od Rawy Mazowieckiej. Tu żyli szczęśliwie i doczekali się pięciorga dzieci. Ona z uroczej śpiewaczki, gorąco oklaskiwanej przez publiczność warszawską, przeobraziła się w doskonałą panią domu. Za sceną nie tęskniła, ale w chwilach wolnych chętnie siadała do fortepianu. W r. 1845 spadło na nią "wielkie nieszczęście" - pani Konstancja ociemniała. "Mimo to - pisze o niej kuzyn Władysław Żeleński (1837-1921) znany kompozytor - los swój znosiła z rzadką rezygnacją, w uczuciach religijnych czerpiąc niespożytą moc ducha. Zajęta domem, wychowaniem dzieci, pomocna mężowi (...), rozumna, dowcipna, wesoła, otoczona była uwielbieniem rodziny i okolicy". W r. 1878 umarł Józef Grabowski, po czym Raducz został sprzedany, a pani Konstancja przeniosła się do Skierniewic. O tym końcowym okresie jej życia tak opowiada Żeleński: "W ostatnich latach wdowiego osamotnienia, po stracie dwóch córek, zatęskniła do muzyki i fortepianu. Najbliżsi opowiadali, że często siadała do ulubionego instrumentu, improwizowała lub przypominała sobie dawne melodie. Starość jej otaczał urok poezji. Po życiu pełnym trosk, mimo kalectwa, wracała pogodną duszą do wspomnień młodości i do muzyki". Literatura, sztuka, polityka interesowały ją aż do ostatnich chwil. Wspominanie Chopina sprawiało jej ogromną przyjemność, a pierścionek od niego przechowywała w toaletce i chętnie pokazywała go innym.

Dnia 20 grudnia 1889 r. Konstancja z Gładkowskich Grabowska zmarła w Skierniewicach. Spoczęła na cmentarzu w Babsku (w parafii wsi Raducz), obok męża. Na kilka dni przed śmiercią spaliła wszystkie listy i pamiątki po Chopinie, a wśród nich i portrecik Fryderyka malowany na kości słoniowej.

                                       WŁADYSŁAW GOŁĄB