Nasza wspólna sprawa

       Katarzyna Łańcucka

 

21 października 1980 roku Zarząd Związku Spółdzielni Inwalidów  podjął uchwałę, na mocy której  od 1 stycznia bieżącego roku uzyskał status związku krajowego (o tej decyzji informowaliśmy już w poprzednim numerze „Pochodni”). Uchwała ta oznacza dla Związku Spółdzielni Niewidomych  stworzenie szerszego pola działania, a zarazem stawia przed nim nowe problemy i zadania. Rozmawiamy o tym z prezesem ZSN - Marianem Golwalą.  

- Jak ocenia Pan znaczenie uchwały 97 Związku Spółdzielni Niewidomych?

- Uchwała stwarza szerokie możliwości samodzielnego działania i dalszego rozwoju spółdzielczości niewidomych. Trzeba powiedzieć, że niektórzy uważają tę uchwałę za niewystarczającą, jednak w moim odczuciu - a tę opinię wyrażam w imieniu bardzo licznych działaczy, znających i rozumiejących problematykę ruchu spółdzielczego - jest to bardzo ważny dokument, pozwalający na rozwinięcie szerszego i bardziej efektywnego działania. Reszta zależy już od nas - od naszej ofiarności, inicjatywy i umiejętności. W każdym razie usamodzielnienie ZSN stanowi dalszy ciąg emancypacji całego środowiska polskich niewidomych. Teraz chodzi o to, by dane nam nowe możliwości jak najlepiej wykorzystać.  

- W czym będzie się to wyrażało?  

- Po pierwsze: odchodzi w niepamięć dualizm w rozstrzyganiu wielu spraw z dziedziny technologii i produkcji, tracą podstawę bytu kontrowersje w planowaniu, które w przeszłości niejednokrotnie się zdarzały pomiędzy Regionalnym Związkiem Spółdzielni Inwalidów a naszą organizacją. Wreszcie - do przeszłości wypadnie zaliczyć stosowanie administracyjnych metod zarządzania. ZSN w nowej formie organizacyjnej zyskuje możliwość jednolitego, lepszego planowania i działania. Dużą rolę odegrają tu samorządy, które zawsze były w naszych spółdzielniach ogniwem  silnym i ważnym - nawet w okresie, gdy dały się obserwować tendencje do umniejszania ich znaczenia. Nowa uchwała stwarza możliwości umocnienia samorządu i rozszerzenia jego zadań oraz uprawnień.  

Drugim niezwykle ważnym zagadnieniom będzie powierzenie wielu spraw i decyzji samym spółdzielniom. Samorządy i pracownicy poszczególnych placówek powinni być współtwórcami planów produkcyjnych - takich, które uwzględniałyby rzeczywiste możliwości danej spółdzielni. Plan - choćby najsłuszniejszy - nie może być wydumany przy biurku, musi być przygotowany na podstawie realnego rozpoznania sytuacji i specyficznych problemów związanych z pracą niewidomych. A problemów takich jest wiele i muszą one być brane pod uwagę. Choćby fakt, że wielu naszych pracowników to ludzie, mający resztki wzroku i wymagający specjalnych warunków pracy.  

Inna bardzo ważna sprawa to konsekwentne prowadzenie kompleksowej rehabilitacji, co oczywiście wymaga między innymi odpowiedniego zaplecza lokalowego i zaopatrzenia w sprzęt.  

Nasze zadanie w widziałbym właśnie w zapewnianiu - z pomocą władz - potrzebnych inwestycji. A także w opracowaniu nowych aktów legislacyjnych służących spółdzielniom. Musimy również zwrócić większą uwagę na modernizację produkcji oraz stworzenie skutecznych środków zachęty do zwiększania intensywności pracy.  

Wszyscy zdajemy sobie sprawę z tego, że w wyniku ogólnego stanu gospodarki krajowej czekają nas okresowe ograniczenia - ale chcemy zapewnić takie zaopatrzenie w materiały, środki produkcji i transportu, a także stworzyć takie zaplecze, by wszyscy zatrudnieni w naszych placówkach (a jest ich ponad siedemnaście tysięcy) mogli pracować bezpiecznie i wydajnie.  

- Dotknął Pan istotnego problemu: wiadomo - będą trudności. Jak więc spółdzielnie mogą i powinny je pokonywać?  

- Konieczna będzie tu współpraca samych spółdzielni ZSN. My będziemy starali się wyjednać u władz potrzebne priorytety, ale nasze dokonania nie mogą być marnotrawione w spółdzielniach.  

W każdym zakładzie konieczne stanie się prowadzenie rozsądnej polityki oszczędnego gospodarowania, zwrócenie uwagi na rentowność i opłacalność produkcji. Sprawą wielkiej wagi będzie prawdziwa - a nie tylko uwidoczniona w statystykach - intensyfikacja działań. Otworzy to szerokie pole do działania odnowionym związkom zawodowym. Oczywiście naiwnością byłoby ograniczanie roli związków zawodowych do oceny czy krytyki konkretnych poczynań - chodzi tu przecież o autentyczne współdziałanie i współrządzenie. W nowej formie organizacyjnej chcemy na przykład zrezygnować z odgórnego narzucania planów. Nie chodzi tu o modną koncepcję, lecz o konieczność, z której wszyscy zdaliśmy sobie sprawę: opracowanie planów szkoleniowych i zatrudnieniowych. Stworzenie stanowiska pracy musi być skoordynowane z realnymi możliwościami produkcyjnymi, pokryciem materiałowo - surowcowym, a wreszcie i potrzebami niewidomych pracowników. A tu mogą występować znaczne lokalne różnice. Trzeba je brać pod uwagę i uwzględniać  

- Czyli trudności nie powinny być demobilizujące, a przeciwnie: muszą pobudzać do działania?

- Myślę, że nie możemy pesymistycznie patrzeć w przyszłość. Uważam, że w naszym środowisku tkwi tyle potencjalnych sił, tyle zaangażowania i rzetelnej odpowiedzialności, iż stanowią one najpełniejszą gwarancje przyszłych dokonań. Poza tym nie można tu pomijać pewnych czynników psychologicznych zatrudnieni u nas niewidomi umieją i chcą pokonywać trudności, które - z racji inwalidztwa - są nie do uniknięcia, i pragną dorównać w swej działalności innym, pełnosprawnym ludziom. I jeszcze jeden czynnik, niewymierny, ale bardzo ważny - zaufanie do ZSN zbudowane w ciągu wielu lat naszej pracy. Oczywiście, aby go nie naruszyć, będziemy poddawać naszą  działalność pod kontrolę i dyskusję.  

Najbliższy zjazd statutowy ZSN stworzy okazję do pełnej oceny naszej dotychczasowej działalności oraz do opracowania programu, który będzie programem nas wszystkich - nie tylko władz, ale całej spółdzielczości niewidomych.  

Będzie nas obowiązywał reżim oszczędzania, ale nie chcemy w nim zagubić tego, co najważniejsze: stworzenia niewidomym pracownikom optymalnych warunków dla wykonywania pracy zawodowej.  

- Jak powinna wyglądać współpraca pomiędzy spółdzielniami a okręgami i kołami Związku oraz między centralnymi władzami PZN i ZSN?  

- Współpraca nie może ograniczać się do formalnego tylko porozumienia. Dobrze się stało, że ostatnio odbyliśmy kilka spotkań z kolegami z Zarządu Głównego PZN - taka wymiana informacji stwarza lepsze warunki do wzajemnego zrozumienia przy zachowaniu podziału obowiązków. Tyle jest problemów, których rozwiązanie wymaga stałej współpracy. Choćby zasady rekrutacji ludzi do pracy, opracowanie nowych aktów legislacyjnych, prowadzenie działalności kulturalno - oświatowej.  

Oczywiście, wymiana informacji to tylko pierwszy, ale niezbędny krok do autentycznej współpracy. Zakresy działania i odpowiedzialności naszych organizacji są różne, ale z praktycznego punktu widzenia oba Związki mają te same zadania - włączenie ludzi niewidomych w nurt życia społecznego. Oczekujemy od kolegów z PZN współpracy na wielu płaszczyznach naszej działalności, ale także pomocy w konkretnych wypadkach, wspólnego występowania do władz terenowych. Bo wspólnie reprezentujemy środowisko niewidomych.  

Spółdzielnie nasze pozostają w ramach Związku  Spółdzielni Niewidomych i w pewnych aspektach mogą, a nawet powinny utrzymywać współpracę z Regionalnymi Związkami (np. wykorzystanie zaplecza technicznego czy socjalnego)  - liczymy również na pomocne współdziałanie Polskiego Związku Niewidomych.  

- A  z jakimi osiągnięciami wkracza spółdzielczość niewidomych w nowy, 1981 rok?

- Mimo trudności, jakie zarysowały się w ostatnich miesiącach ubiegłego roku, wartość naszej produkcji wyniosła trzy miliardy trzysta tysięcy złotych i - globalnie biorąc, udało się nam wykonać plan. Wprawdzie niektóre spółdzielnie miały z wykonaniem planu duże trudności - działo się tak przeważnie za przyczyną kooperantów, którzy bądź w ogóle rezygnowali ze współpracy, bądź znacznie ją ograniczali. W takich sytuacjach staraliśmy się powierzyć spółdzielniom produkcję zastępczą. I tak z trudności wyszliśmy jednak obronną ręką.

Poza tym wykonaliśmy wszystkie zadania rehabilitacyjne. Nastąpiła podwyżka zarobków nie tylko na skutek regulacji płac, ale także dzięki wzrostowi produkcji. Dał się zaobserwować znaczny rozwój zaplecza technicznego ZSN. Jego zasługą jest wykonanie wielu opracowań, wykorzystanych następnie w spółdzielniach, konstrukcja kilku maszyn szczotkarskich czy wreszcie budowa bazy remontowej pod Krakowem.  

Oczywiście nie same osiągnięcia były naszym udziałem. Wiele problemów pozostał jeszcze nierozwiązanych. Choćby sprawa nakładców. Od dłuższego czasu postulowaliśmy, by przyznać im te same przywileje, jakie mają pracownicy zatrudnieni w systemie zwartym. Jak dotąd - bez rezultatu. A przecież jest coś głęboko krzywdzącego w fakcie, że ludzie obarczeni inwalidztwem z przyczyn najczęściej od nich niezależnych, muszą przeznaczać część swej, przeważnie bardzo skromnej powierzchni mieszkaniowej na warsztat pracy, są na dodatek pozbawieni uprawnień.  

Inne sprawy wciąż czekające na rozwiązanie, to: modyfikacja taryfikatorów płacowych, uregulowanie sytuacji osób pracujących na pół etatu, trudności zaopatrzeniowe (szczególnie daje się nam we znaki brak drutu i kabla).

Ale wierzymy, że wszystkie nasze postulaty i zamierzenia, które w obecnych warunkach są możliwe do zrealizowania, będą systematycznie wprowadzane w życie.  

- Czego można życzyć pracownikom spółdzielczości niewidomych w Nowym Roku?  

- Chciałbym życzyć pracownikom spółdzielczości i zakładów własnych, by w tym roku wszystkie zadania zostały wykonane, ku ich zadowoleniu i zadowoleniu nas wszystkich. Bo sprawa spółdzielczości niewidomych jest sprawą całego naszego środowiska.  

       Pochodnia Luty 1981