Spotkanie młodych

     Zofia Krzemkowska  

Krzysztofa Gliwińskiego - dziś 27_letniego młodego człowieka, inwalidę I grupy - znam od 13 lat. Skierowała go do mnie Poradnia Wychowawczo-Zawodowa w Bydgoszczy. Chłopiec był uczniem szkoły podstawowej w Brzozie (16 km od Bydgoszczy). Dotąd mieszka tam z rodzicami i codziennie dojeżdża do pracy. Wstaje o #/4 godzinie, by zdążyć na #/6. Wraca ok.#/16. To ja wprowadzałam Krzysztofa w świat niewidomych, nauczyłam go brajla. Interesował się muzyką - śpiewem. Ma ładny baryton. Skończył liceum dla niewidomych i zaocznie średnią szkołę muzyczną w klasie śpiewu. Krzysztof podjął pracę fizyczną w bydgoskiej spółdzielni "Gryf", gdzie jest zatrudniony od 8 lat, obecnie przy obsłudze transportu. Jest chętnie słuchany na wspólnotach duszpasterstwa niewidomych w repertuarze katolickim. Występuje też w klubie PZN, na organizowanych warsztatach i konkursach muzycznych. Nie zrezygnował z dalszych studiów, jest na ostatnim roku Studium Liturgiczno-Muzycznego przy Papieskim Wydziale Teologicznym w Poznaniu. Po jego ukończeniu uzyska dyplom uprawniający do wykonywania zawodu organisty. Wierzy, że zdobędzie upragnioną pracę, zgodną z posiadanymi kwalifikacjami muzycznymi. Obecnie, poza pracą, raz w tygodniu dojeżdża do Poznania na wykłady. Musi też pomóc starszym wiekiem rodzicom. Jego młodszy brat - uczeń VIII klasy - uczy się muzyki po to, by pomóc bratu w odczytywaniu nut. Krzysztof ma wiele obowiązków wymagających pracowitości, zdolności i koncentracji. Przyznaną mu przez Zarząd Główny PZN nagrodę w postaci wczasów w Hiszpanii potraktował jako wyróżnienie. Te wczasy - spotkanie niewidomej pani potraktował jako wyróżnienie. Te wczasy - spotkanie niewidomej młodzieży świata - są tematem naszej rozmowy. - Co wiesz o Hiszpanii ze szkolnych lekcji geografii i z osobistego tam pobytu? - Hiszpania zajmuje 5/6 półwyspu Iberyjskiego (492 tys. kmó2), jest więc większa od Polski. Jest krajem górzystym, średnio 700 m nad poziomem morza, co plasuje ją na II miejscu w Europie (po Szwajcarii) pod względem położenia. Ma na obrzeżach i pośrodku kraju 10 systemów górskich, w tym najbardziej znane Pireneje, na granicy z Francją. Główne miasto - stolica - to Madryt, z 4 milionami mieszkańców. Hiszpania jest krajem przemysłowo-rolniczym, z koncentracją przemysłu w Madrycie i okolicy. Ze względu na położenie, klimat jest tu różnorodny, nawet kontynentalny, o temperaturach od -30/0 do +60/0. Na północy, ze względu na wpływ oceanu, jest chłodniej - powietrze bardziej wilgotne, połacie lesiste, sprzyjające hodowli. Reszta kraju odczuwa brak wilgoci. Hiszpanie są sympatyczni, gościnni, ciekawi świata, ale oczekują tego samego od odwiedzających ich turystów: ukłonu, gestu, powiedzenia kilku słów w ich języku, zainteresowania się ich kulturą. Charakterystyczna dla Hiszpanii jest walka byków - corrida, odbywana na arenie, zawsze po południu, zakończona śmiercią byka. Nie jest to sport, ale tragiczne widowisko. Turyści przed jego oglądaniem mają wiele oporów, ale dopiero obejrzenie corridy umożliwia lepsze zrozumienie kultury i zwyczajów Hiszpanii. - Kto reprezentował na wczasach Polskę? - Polska uczestniczyła w tych wczasach po raz pierwszy, bo w ubiegłym roku nie udało się na czas załatwić formalności. Poza mną była Joanna Brukner ze Szczecina, nauczycielka muzyki w szkole przy Tynieckiej w Krakowie, też inwalidka I grupy. Ponieważ dobrze zna język angielski i okazała się koleżeńska, było nam ze sobą dobrze. Konkurencja była duża, bo przecież jest 38 okręgów PZN, a młodzieży chętnej do wyjazdu jest zawsze dużo. Cieszymy się więc, że właśnie nam powierzono rolę reprezentantów Polski. Chcę tu zaznaczyć dużą rolę Roberta Kaczyńskiego - kierownika działu zagranicznego ZG PZN, który zapewnił mi nocleg we własnym mieszkaniu i obwoził bezinteresownie swoim samochodem. Rzadko się zdarza aż tyle grzeczności dla drugiego człowieka. Do chwili wyjazdu nie znaliśmy się przecież. Chcę więc, korzystając z okazji, podziękować mu za pomoc. - Jak odbywała się podróż? - Samolotem, z przesiadką we Frankfurcie nad Menem, a z powrotem w Zurichu. Powrotna podróż była zdecydowanie łatwiejsza, bo na bilecie mieliśmy pieczątkę "niewidomi". Byliśmy więc przekazywani stewardesom, łącznie z przygotowaniem posiłku w samolocie. - Kto pokrywał koszty pobytu? - Organizatorzy, czyli Kataloński Związek Niewidomych. Jego prezydent przebywał z nami na co dzień i sam o wszystko się troszczył. My pokrywaliśmy tylko 10 procent kosztów przelotu, czyli 500 tys. złotych. - Gdzie byliście zakwaterowani? - W Segur de Calafell pod Barceloną, w luksusowych warunkach, 200 m od plaży, nad Morzem Śródziemnym. Mieszkałem w 3-osobowym pokoju z balkonem, razem z Francuzem i Hiszpanem. - Jak się porozumiewaliście? - Młodym niewiele trzeba. Są spontaniczni i bezpośredni. My przegadaliśmy ze sobą niejedną noc, głównie po niemiecku. Uczyłem się tego języka przez cztery lata w liceum. Joanna też tłumaczyła mi teksty angielskie. W Hiszpanii zrozumiałem, jak ważna jest nauka języków obcych, ich znajomość. Po powrocie obiecuję sobie, że na serio zabiorę się do nauki jakiegoś języka. Kataloński Związek Niewidomych przywiązuje dużą wagę do nauki języków obcych. Organizuje na przykład powszechnie kursy języka angielskiego oraz kursy informatyczne, z umiejętnością posługiwania się komputerami. Mieliśmy między sobą 32-letniego Rumuna, poliglotę, władającego pięcioma językami, także polskim. Jest pracownikiem rumuńskiego kuratorium, a przez nas był szczerze podziwiany. - Proszę scharakteryzować uczestników spotkania. - Byli to młodzi ludzi, przeważnie słabowidzący. Pracują w loterii hiszpańskiej, w centralach telefonicznych, a przede wszystkim było wielu muzyków. Ponieważ ja też z tym zawodem łączę swoją przyszłość, mieliśmy wspólny język. Uczestnicy spotkania reprezentowali 18 krajów, m.in.: Austrię, Czechosłowację, Nową Gwineę, Francję, Niemcy, Węgry, Irlandię, Włochy, Japonię, Holandię, Portugalię, Rumunię, Szwecję, Szwajcarię, Stany Zjednoczone. Było nas ok. 50 osób. - Jaki był cel i program spotkania? - Było to spotkanie młodych z całego świata, o charakterze rekreacyjnym - wypoczynkowym. Poznawaliśmy siebie przez bezpośrednie kontakty - spotkania na plaży, w pokojach hotelowych, podczas oficjalnych imprez. Wiele było rozmów, ale takich zapoznawczych, spontanicznych, niezobowiązujących, uprzednio nie przygotowanych. Nie było żadnych oficjalnych spotkań - referatów tematycznych, uzgodnień. I to było dobre, wprowadzało luz, pogodny nastrój, sprzyjało wypoczynkowi. Na nic nie trzeba było się spieszyć, na wszystko był czas. Co do programu, to zwiedzaliśmy Barcelonę. Hiszpania ma wiele krain. Najbardziej znane to: Kastylia, Aragonia, Asturia, Katalonia, która leży w północno-wschodniej części półwyspu Iberyjskiego nad Morzem Śródziemnym. Katalonia posiada dużą autonomię, własny rząd w Barcelonie. Barcelona to jedno z największych miast w Europie, stolica Katalonii. Ze względu na wydajne rolnictwo i centrum przemysłowe, dobrze zagospodarowane turystycznie wybrzeże i zabytki, Katalonia jest kwitnącą krainą Hiszpanii. Barcelona jest ważnym ośrodkiem przemysłowym, a także ośrodkiem tradycji katalońskich i portem. Zwiedza się tu gotycką katedrę, pełną dzieł sztuki przechowywanych w skarbcu i muzeum klasztornym. Warta zwiedzania jest kaplica św. Agaty. Są też liczne muzea, między innymi muzeum archeologiczne, rozmieszczone w XIV-wiecznych gotyckich wnętrzach i muzeum Picassa, zawierające najwcześniejsze rysunki i szkice malarza. Urodził się on w Maladze, a wychowywał w Barcelonie. Godnym zwiedzenia jest też pałac królewski, zbudowany w 1360 r. przez króla Piotra III. Posiada on wielką salę królewską, która ma 35 m długości i 18 m szerokości, jest wsparta na 6 łukach. Krzysztof Kolumb składał tu sprawozdanie królom katolickim z pierwszej wyprawy do Ameryki. My zwiedzaliśmy także siedzibę Katalońskiego Związku Niewidomych oraz stadninę koni z przejażdżkami konnymi, uczestniczyliśmy w spotkaniach muzycznych, folklorystycznych, w spotkaniu z marynarzami. Nie było oficjalnych koncertów, ale zawsze można się było włączyć, by coś zaśpiewać, bo byli chętni słuchacze. Ja często z tej możliwości korzystałem. Mam w swoim repertuarze pieśni neapolitańskie. Śpiewam też arie operetkowe i przeboje muzyki rozrywkowej. Szczególnie dobrze mi się tam śpiewało, ze względu na specyficzny, wilgotny klimat. Temperatury były wysokie, dochodziły nawet do 40/0, ale dzięki wilgotności powietrza nie odczuwało się gorąca. Był czas na plażowanie i pływanie, co szczególnie lubię. Z mojego balkonu było widoczne Morze Śródziemne. Jest ono ciepłe, daleko w głąb płytkie. Poziom wody podnosi się powoli. Morze posiada piaszczyste podłoże, stwarza więc idealne warunki do kąpieli. Podobnie jest z plażą. Jest szeroka, czysta i chociaż pełna, ale nie aż tak zatłoczona, jak nasze plaże. Był czas na sport - też o charakterze rekreacyjnym. W konkurencji przeciągania liny i biegach w morzu uzyskałem pierwsze miejsce. Zostałem też mistrzem foto. Było dużo tańca, bo przecież młodzi lubią się bawić. Tu też odniosłem sukces - pierwsze miejsce w konkursie tanecznym. - Miło nam to słyszeć, że dwuosobowa grupa polska była aktywna i zdobywała otoczenie konkretnymi osiągnięciami, że była zauważona i lubiana. Może powiesz coś na temat kuchni hiszpańskiej?- Podstawą kuchni hiszpańskiej jest mięso wołowe, cielęce i baranie. Zjada się tu dużo ryb, nie tylko na wybrzeżu, ale dzięki dobremu transportowi, także w głębi kraju. Hale targowe są bardzo czyste. Hiszpanie spotykają się w starych restauracjach przy szynkwasie, na którym jest mnóstwo rozłożonych na półmiskach zakąsek, wino i piwo. Celem spotkania jest sąsiedzka pogawędka. Kawy można się tu napić w licznych kawiarniach. Pierwszy ranny posiłek zjada się późno. Jest on lekki i koniecznie zawiera kawę. Również południowy posiłek jest lekki. Główny posiłek – obiado-kolacja - przypada na godziny wieczorne. Można ją spożyć w domu rodzinnym lub w restauracji, z przyjaciółmi. Każdy region w Hiszpanii posiada swoje potrawy. Jedną z nich jest tortilla (rodzaj omletu z ziemniakami, warzywami, wędlinami i rybą). Po raz pierwszy jadłem w Hiszpanii małże. Były też kalmary. Przy posiłkach pije się wodę źródlaną i dużo wina. Można się go napić też w składzie wina. My zwiedzaliśmy wytwórnię szampana. Charakterystycznym słodkim winem na wybrzeżu jest malaga. Hiszpania należy do potęg produkujących wino, szczególnie Andaluzja, słynna z cherri. Spożywa się też dużo warzyw i owoców. Jedynym powszechnie tu używanym tłuszczem jest oliwa, co niekiedy uprzedza turystów do hiszpańskiej kuchni. Jest ona jednak bardzo zdrowa. Świadczą o tym szczupłe sylwetki Hiszpanów, zachowane długo - aż do podeszłego wieku. - Co przywiozłeś do Polski z tej podróży, poza bogatymi wrażeniami i chęcią do nauki języków obcych? - Kilka adresów, bo wymienialiśmy je powszechnie. Przywiozłem też muszle, tiulowe wachlarze ręcznie malowane, bo ze względu na wysokie temperatury są one tam powszechnie stosowane i dwie pary kastanietów - są to charakterystyczne dla Hiszpanii instrumenty muzyczne. Małe, ozdobne, rzeźbione miseczki, wykonane z twardego drzewa. Są one połączone sznureczkiem, który zawiesza się na kciuku. Uderzenie miseczki w różne miejsca daje dźwięk o innym brzmieniu. Kastaniety często stosuje się w hiszpańskich zespołach muzycznych, także w filharmoniach. Nie otrzymaliśmy kieszonkowego, nie mogliśmy więc nabyć nic droższego. To, co przywiozłem, stanowiło upominek, a dla mnie będzie to miła pamiątka. Byłem poprzednio w Jugosławii, na Litwie, w Czechosłowacji i w Niemczech, ale ten wyjazd był najbardziej ekskluzywny. Jesteśmy za niego wdzięczni organizatorom, którzy podarowali nam lato.

Pochodnia 1991