Czy jesteśmy zadowoleni?  

Marian Golwala   

W dniach od 28 do 31 sierpnia bieżącego roku odbył się drugi ogólnopolski festyn sportowy spółdzielczości inwalidów. Festyn ten został zorganizowany w Gdańsku - Oliwie, w dogodnym i przystosowanym do urządzania tego rodzaju imprez Ośrodku Przygotowań Olimpijskich przy Studium Nauczycielskim Wychowania Fizycznego w Oliwie. W eliminacyjnych spotkaniach brało udział sześćdziesięcioro jeden zawodników, w tym trzydzieści kobiet, na ogólną liczbę dwustu czterdziestu startujących osób.  

O wysokim poziomie zawodników świadczy fakt, że w ogólnej punktacji do czołowych trójek weszło dwóch niewidomych mężczyzn - Zygfryd Loroch i Marian Olszewski oraz dwie niewidome kobiety - Małgorzata Magulska i Elżbieta Szmigiel, ale w ocenie wyników festynu fakt ten nie ma zasadniczego znaczenia, chociaż dla środowiska niewidomych jest bardzo zaszczytny.  

Na podkreślenie zasługują inne strony festynu, które, choć nie podlegają oficjalnej ocenie, jednak dla nas posiadają pierwszorzędne znaczenie. A więc - atmosfera wśród zawodników - pogoda, ożywienie, dobry humor, zadowolenie, wzajemne koleżeństwo. Twarze zawodników co prawda smutniały czasem, gdy sędzia odczytywał wyniki, ale ten chwilowy smutek i zawód nie mącił ogólnej radości. Cóż, trzeba się z tym liczyć, że w konkurencjach nie zawsze wychodzi się zwycięsko. Ale za to jaka radość tych, którzy przy dźwiękach fanfar usłyszeli swoje nazwisko. Gdyby istniał licznik Geigera, którym można by wymierzyć nasilenie uczuć, chyba odczytalibyśmy na nim nie mniejszą radość naszych zawodników, niż zwycięzców na olimpiadzie w Tokio. Trzeba również bardzo pozytywnie ocenić ogólną postawę i wygląd startujących niewidomych. Swobodne ruchy, dobra orientacja przestrzenna, prawidłowa sylwetka, ogólny schludny, a nawet elegancki wygląd, cechowały wszystkich. Zwłaszcza w basenie pływackim można było zobaczyć dobrą kondycję fizyczną, postacie ładnie zbudowane, dobrze umięśnione, bez nadwagi.  

Udział tak licznej i dobrze prezentującej się grupy niewidomych należy uznać za nasz własny dorobek. Spółdzielczość inwalidzka stworzyła korzystne warunki dla rozwoju sportu wśród niewidomych, a zasługą naszego środowiska jest to, że te możliwości zostały wykorzystane. Wyniki, uzyskane na festynie, nie są przypadkowe, są rezultatem długiej drogi, którą przebyły spółdzielnie niewidomych. Związek Spółdzielni Niewidomych od lat wypracowuje drogi i szlaki, którymi rozwija się wychowanie fizyczne wśród niewidomych, a więc: turnusy sportowo - lecznicze, prowadzone od pięciu lat, w których coraz liczniej uczestniczą niewidomi, gimnastyka rekreacyjna, niestety, jeszcze nie tak popularna, jak chcielibyśmy to widzieć,                                                  turystyka, rozwijana w różnych formach (w bieżącym roku Polski                                                     Związek Niewidomych ogłosił konkurs turystyczny na najlepiej zorganizowaną akcję wycieczkową, związaną tematycznie z obchodami dwudziestolecia PRL), sport w dyscyplinach, dostępnych dla niewidomych, a zwłaszcza marsze zespołowe, pływanie, lekkoatletyka, kajakarstwo. Że kierunki te są prawidłowe, świadczy chociażby fakt, że gros niewidomych zawodników festynu to uczestnicy turnusów sportowych,                                                   organizowanych przez ZSN.  

Wszystko to dowodzi, że praca zespołu instruktorów Wyższej Szkoły Wychowania Fizycznego w Poznaniu, dr. Jana Dziedzica, mgr. Wróblewskiego, mgr. Jachnika oraz szeregu innych przynosi konkretne wyniki, potrafi rozbudzić i zaszczepić wśród niewidomych zamiłowanie do sportu i wysiłku fizycznego.  

Czy jednak jesteśmy zadowoleni z już osiągniętych wysiłków i czy można ocenić, że sport i wychowanie fizyczne są dostatecznie rozpropagowane wśród niewidomych? Na to pytanie musi niestety paść negatywna odpowiedź. Uważam, że zbyt mała ilość spółdzielców bierze udział w kołach i zajęciach sportowych, w gimnastyce rekreacyjnej, w zbiorowej turystyce. Zarówno asystenci socjalni, jak i grupy ZMS, działające w spółdzielniach, nie wykorzystują wszystkich możliwości propagowania wychowania fizycznego w swoich zakładach pracy. Przykładem na pełne możliwości uprawiania sportu może być akcja, prowadzona przez Ośrodek Rehabilitacji Zawodowej ZSN w Bydgoszczy. Od dwóch lat na zakończenie roku szkolnego instruktor wychowania fizycznego -   mgr Kurowski organizuje festyny sportowe, prowadzi konsekwentną akcję turystyczną, stopniując trudności, aż do samodzielnego, kilkudniowego biwakowania pod namiotami. Wierzę, że kursanci będą propagatorami sportu w swoich przyszłych zakładach pracy.  

Na zakończenie kilka uwag, dotyczących samej organizacji festynu. Wydaje mi się, że regulamin powinien ulec pewnej korekcie, gdyż zbyt dosłownie jest oparty na zasadach regulaminu dla ludzi pełnosprawnych. A więc: punktacja powinna dotyczyć nie tylko wyników, często uzależnionych wyłącznie od warunków fizycznych. Należałoby oceniać styl, wypracowany przez zawodnika, jego postawę, estetykę wykonania danej konkurencji. Do dyscyplin dla niewidomych należałoby wprowadzić marsz zespołowy i może indywidualną orientację przestrzenną dla osób całkowicie niewidomych. Ponadto regulamin zawodów w praktyce uniemożliwia wzięcie udziału w zawodach niewidomym o złożonym inwalidztwie, i tak na przykład niewidomy z amputowaną nogą nie mogąc biegać, nie weźmie udziału w wieloboju lekkoatletycznym, który przewiduje obowiązkowe dyscypliny. Takim inwalidom należy umożliwić wzięcie udziału w dyscyplinach dla nich dostępnych.  

Można było również zauważyć pewne, choć nieliczne usterki organizacyjne, na przykład: organizacja biegu niewidomych, gdzie startowało sześciu zawodników na wszystkich torach jednocześnie, co spowodowało zderzenie, słabe wyniki i rozżalenie startujących. Błędy te jednak nie przesłaniają ogólnie dobrej organizacji.

Drugi festyn został zakończony. Organizatorom należy podziękować za trud, włożony w przeprowadzenie całej imprezy, a zawodnikom - za wysoki poziom, i to zarówno w  

czasie zawodów, jak i w czasie trwania całego festynu.

Pochodnia, wrzesień 1964