Wartość dodana

Rozmowa z Grzegorzem Kozłowskim - przewodniczącym Towarzystwa Pomocy Głuchoniewidomym

  18 września to data szczególna dla polskich głuchoniewidomych. Tego bowiem dnia w Nowym Jorku, w siedzibie Organizacji Narodów Zjednoczonych, prezydent Lech Kaczyński, wraz z towarzyszącą mu delegacją Towarzystwa Pomocy Głuchoniewidomym, odbierał przyznaną Polsce Międzynarodową Nagrodę Niepełnosprawności im. F.D. Roosevelta.  

  Redakcja: - Co to za nagroda?  

  Grzegorz Kozłowski: - Fundatorami istniejącej od 1995 roku Nagrody  Roosevelta są dwie instytucje - Światowy Komitet do Spraw Osób Niepełnosprawnych oraz Instytut Franklina i Eleonory Rooseveltów. Otrzymuje ją państwo, które wyróżnia się w ułatwianiu życia ludziom niepełnosprawnym, przełamując bariery i promując integrację. W tym roku wybrano Polskę, a prezydent Lech Kaczyński postanowił przekazać nagrodę oraz 50 tysięcy dolarów - naszemu stowarzyszeniu.

   - Dlaczego?

   - Myślę, że dlatego, iż nasza organizacja, choć niewielka,   ma na swoim koncie znaczące osiągnięcia w niesieniu pomocy ludziom dotkniętym jednym z najcięższych kalectw - głuchoślepotą.

   - Jak przebiegały nowojorskie uroczystości?

   - Uczestniczyłem w nich wspólnie z dr Justyną Korzeniewską - psychologiem z Centrum Zdrowia Dziecka - od 9 lat współpracującą z naszą organizacją. Lecieliśmy samolotem rządowym razem z prezydentem, który na pokładzie zaszczycił nas krótką kurtuazyjną wizytą. Rozmowa przebiegała w przemiłej, ciepłej atmosferze. Prezydent mówił, iż przekazując nam nagrodę, chciał uhonorować organizację, która cicho, bez rozgłosu i medialnego szumu, robi bardzo wiele na rzecz swych podopiecznych.

   Sama uroczystość odbyła się w jednej z sal Zgromadzenia Ogólnego ONZ. Był sekretarz generalny Kofi Anan, przewodniczący Światowego Komitetu do Spraw Osób Niepełnosprawnych, prezes Nowojorskiego Komitetu Pomocy Niewidomym w Polsce - Stanisław Świderski, dyrektor programu Hilton-Perkins - Michael Collins i liczni dziennikarze. Była również wnuczka amerykańskiego prezydenta, dystyngowana dama Anne Roosevelt, która, przemawiając na forum ONZ, powiedziała znamienne słowa: „Obserwując swoich dziadków utwierdziłam się w przekonaniu, iż ułomność nie jest żadną stratą, lecz wartością dodaną. Ludzie nią dotknięci otrzymują w zamian coś więcej niż inni - większą wrażliwość. I przez to są bogatsi”.  

   Po oficjalnych przemówieniach i uroczystościach były liczne spotkania i wywiady, których udzielaliśmy prasie polonijnej i zagranicznej. Myślę, że ten medialny szum pomoże uzmysłowić zdrowemu społeczeństwu na całym świecie nasze problemy. Nie bez znaczenia był też fakt, iż cała uroczystość odbywała się w kraju najsłynniejszej na całym świecie głuchoniewidomej, która pierwsza przełamała bariery swego kalectwa - Heleny Keller.   

   - W tym roku Towarzystwo Pomocy Głuchoniewidomym święci jubileusz 15-lecia. Co udało się w tym czasie zrobić dla polskich głuchoniewidomych?

   -  Należę do grona założycieli naszego stowarzyszenia, obok takich ludzi jak: pierwszy przewodniczący Józef Mendruń, Elżbieta Oleksiak, dr Tadeusz Majewski, nieżyjąca już prof. Maria Góralówna, grupa najlepiej zrehabilitowanych głucho- niewidomych. Wspólnie powołaliśmy je do życia, opracowaliśmy statut nowej organizacji, wymyśliliśmy program i konsekwentnie go realizowaliśmy przy współpracy PZN, PZG, wielu instytucji i organizacji krajowych, a także naszych amerykańskich przyjaciół z fundacji Hilton-Perkins i Nowojorskiego Komitetu Pomocy Niewidomym w Polsce, którzy wspierali merytorycznie i finansowo.  

   Pierwsze lata działania to budowanie krajowych struktur i przygotowywanie kadry. Następne - to szeroko pojęta rehabilitacja, realizowana na turnusach, począwszy od tych najmłodszych i ich rodziców, po ludzi dorosłych. Największą barierą dla osób dotkniętych głuchoślepotą jest trudność w komunikowaniu się z innymi ludźmi, dlatego tak ważna okazała się kolejna nasza działalność - szkolenie tłumaczy-przewodników, którzy pomagają podopiecznym  stowarzyszenia w różnych życiowych sytuacjach. W ciągu tych 15 lat „dorobiliśmy się” już około 50 specjalistów, dobrze przygotowanych do pracy z ludźmi dotkniętymi głuchoślepotą. Jako stowarzyszenie staramy się też wyszukiwać naszych podopiecznych i ewidencjonować, pomagamy im w zdobywaniu środków na zakup pomocy rehabilitacyjnych, przede wszystkim aparatów słuchowych. Organizujemy też dla nich jakże ważne zajęcia, rozwijające zainteresowania: plenery rzeźbiarskie w Orońsku czy warsztaty z dziedziny arteterapii w Łucznicy.

   Kiedy dwa lata temu zostałem przewodniczącym TPG, obok kontynuowania już sprawdzonych form działania postawiłem na szerszą integrację i uświadomienie zdrowemu społeczeństwu, iż tacy ludzie jak my istniejemy i potrzebujemy jego pomocy. W tym celu w wielu miastach Polski odbywały się seminaria dla pracowników służb społecznych, mające na celu popularyzowanie wiedzy o głuchoślepocie.

   Drugim ważnym działaniem nowych władz stowarzyszenia było pozyskiwanie na większą niż dotychczas skalę wolontariuszy w całym kraju i ich szkolenie. Dziś na stałe współpracuje z nami około 300 takich osób. Przed rokiem powołano też Sekcję Młodych Głuchoniewidomych. Rozwój działalności klubowej (liczba klubów w całej Polsce zwiększyła się z 5 do 8), a także większa ilość turnusów rehabilitacyjnych to również nasze osiągnięcia.  

   - Poproszę o trochę liczb...

   - Towarzystwo Pomocy Głuchoniewidomym zrzesza 100 członków. Są to: naukowcy, lekarze, rehabilitanci, pedagodzy oraz grupa dobrze zrehabilitowanych głuchoniewidomych. Natomiast ma pod opieką 2 tysiące osób, choć szacuje się, iż w całym kraju jest około 7 tysięcy ludzi dotkniętych głuchoślepotą. Nasi podopieczni to: dzieci i ludzie młodzi do 24. roku życia (250 osób), a także dorośli (ponad połowa podopiecznych to ludzie powyżej 60 lat).

   Kilka  lat temu podjęliśmy ambitne zadanie znalezienia pracy dla absolwentów szkół, co jest niezwykle trudne w wypadku głuchoślepoty. Realizowaliśmy je przy merytorycznym i finansowym wsparciu amerykańskiej fundacji Hilton-Perkins.  Efektem tej pracy było zatrudnienie pięciu młodych osób, które pracują do dziś. I za ten sukces nasze stowarzyszenie w roku ubiegłym otrzymało nagrodę w konkursie „Dobre praktyki”, ogłoszonym przez PFRON.

   - Na co zostanie przeznaczona Międzynarodowa Nagroda Niepełnosprawności?

   - Przede wszystkim na utworzenie w podwarszawskiej miejscowości Milanówek ośrodka wsparcia, rehabilitacji i szkolenia dla głuchoniewidomych. Jest tam średniej wielkości budynek należący do Fundacji „Praca dla Niewidomych”, który mamy zamiar zaadaptować na nasze potrzeby. Przedsięwzięcie to realizujemy wspólnie z Fundacją „Tęczowy Dom”, założoną i prowadzoną przez rodziców niewidomych dzieci z dodatkowymi ograniczeniami. Ośrodek w Milanówku to pierwszy etap wspólnego przedsięwzięcia.

   Kilkanaście lat temu nasze stowarzyszenie, przy wydatnej pomocy finansowej Nowojorskiego Komitetu Pomocy Niewidomym w Polsce, rozpoczęło budowę w Śródborowie niedaleko Otwocka ośrodka opiekuńczo-rehabilitacyjnego dla samotnych, niezaradnych życiowo głuchoniewidomych. Sześć lat temu, z braku funduszy, budowę wstrzymano. Jednak rozwiązanie problemu takich ludzi jest nadal pilną potrzebą. Dotyczy to także  podopiecznych Fundacji „Tęczowy Dom”, więc wspólnie będzie nam łatwiej utworzyć ośrodek opiekuńczo-rehabilitacyjny.

   I kolejne plany, związane z nagrodą, to szeroko pojęta akcja medialna, która być może, liczymy na to, przyczyni się do pozyskiwania sponsorów, aby nasze plany można było zrealizować.

   - No właśnie, jeśli już mowa o pieniądzach, to kto finansuje TPG?

   - Do niedawna głównie: państwo: Pefron, ministerstwa zdrowia, edukacji, kultury, a ostatnio także władze samorządowe, przede wszystkim stołeczne, ale i z innych terenów. Znaczącego wsparcia (około 20 tysięcy złotych rocznie) udziela nam też fundacja „Wspólna Droga”. Kolejne 20 tysięcy to pieniądze od podatników, czyli 1 procent ich dochodów na organizację pożytku publicznego. Sięgamy też, jeszcze nieśmiało, po fundusze unijne. W tym celu powołano nawet specjalny zespół wolontariuszy, którzy będą się zajmować tym zagadnieniem. W planach jest też duża akcja popularyzatorska w supermarketach, gdzie będziemy mówić o naszych działaniach.

   - Gratuluję Panu i Pana stowarzyszeniu prestiżowej nagrody i życzę wielu jeszcze takich wyróżnień. Dziękuję za rozmowę.

                             Rozmawiała Grażyna Wojtkiewicz