Na światło dzienne   

                            Józef Szczurek

                                                                                                                                                                            Często słyszy się narzekanie, że mamy bardzo  mało  materiałów poświęconych historii spraw niewidomych w Polsce. I jest w tym twierdzeniu sporo prawdy, gdyż, jak dotychczas, możemy wskazać tylko na jedną pozycję, napisaną ponad 40 lat temu przez dr Ewę Grodecką  - "Historia niewidomych polskich w zarysie". Jednak takie przekonanie zniekształca prawdziwą sytuację istniejącą w tej dziedzinie, ponieważ, gdy się dobrze rozejrzeć po rozmaitych wydawnictwach książkowych i prasowych, musimy stwierdzić, że jest w nich dużo artykułów i większych prac publicystycznych poświęconych temu zagadnieniu. Są one jednak  bardzo rozproszone i dlatego trudno dostępne.   

 Temu niekorzystnemu zjawisku trzydzieści kilka lat temu postanowiła zaradzić niewidoma nauczycielka z Lasek - siostra   Cecylia (Zofia Gawrysiak), znawczyni problematyki niewidomych. Chcąc przyczynić się do popularyzacji wiedzy tyflologicznej,   podjęła trudne zadanie, któremu poświęciła kilka lat. Z kilkuset wydawnictw prasowych i książkowych wybrała najciekawsze i najbardziej wartościowe artykuły i fragmenty większych  publikacji i ułożyła je w spójną całość, podporządkowaną określonej koncepcji tematycznej. Swą książkę zatytułowała: "Wypisy Tyflologiczne”.   

Wyłania się z niej obraz olbrzymich wysiłków setek, a może i tysięcy ludzi, którzy przez ponad dwa wieki ofiarnie pracowali, aby wydobyć niewidomych z nędzy, ciemnoty, poniżenia i wprowadzić ich na drogi normalnego i twórczego życia.   

                   Historia i nie tylko    

"Wypisy Tyflologiczne" opracowane przez s. Cecylię najkrócej można określić jako historię niewidomych w Polsce i Europie, zwłaszcza we Francji, Wielkiej Brytanii i Niemczech. Wybrane artykuły pochodzą głównie z lat 50. 60. i 70., są więc z okresu niezbyt odległego, w którym w problematyce niewidomych działo się ogromnie dużo. Stanowią jak gdyby dalszy ciąg rozważań Ewy Grodeckiej, gdyż, jak pamiętamy, autorka zakończyła je w połowie lat 50. Jest jeszcze i taka różnica, że historia Grodeckiej dotyczyła jedynie Polski, a w zbiorze s. Cecylii - jak już wspomniałem - opisane zdarzenia dotyczą całego kontynentu.     

Autorka czerpała materiały do swej pracy z bardzo wielu źródeł,  głównie jednak z czasopism polskich i zagranicznych oraz z większych prac poświęconych sprawom niewidomych. Wśród polskich autorów często występuje Włodzimierz Dolański, a także Maria Grzegorzewska i s. Teresa Landy.                          

 Dla wszystkich   

  Ciekawy rozdział w "Wypisach" stanowią szkice o powstawaniu  największych organizacji niewidomych, zwłaszcza we Francji, Wielkiej Brytanii, Stanach Zjednoczonych i Niemczech. Jest wśród nich relacja Włodzimierza Dolańskiego  z obchodów stulecia  Królewskiego Instytutu Narodowego dla Niewidomych w Anglii. Uroczystość odbyła się w 1968 roku. Przy tej okazji nasuwa się refleksja, że w większości krajów zachodnich organizacje niewidomych powstały ponad sto lat temu i nadal cieszą się wielkim powodzeniem. Potrafią swą działalność dostosowywać do zmieniających się warunków społecznych i korzystając z najnowszych osiągnięć, skutecznie pomagać niewidomym. Czerpiąc z zasobów intelektualnych, emocjonalnych i moralnych swych członków, organizacje te stale się rozwijają i zawsze są młode.    

 O książce autorstwa Zofii Gawrysiak można by jeszcze długo mówić, ale przecież nie o to chodzi, aby ją opowiedzieć. Moim skromnym zamiarem jest jedynie otrząsnąć to dzieło z archiwalnego kurzu i włożyć je w ręce tych, którzy poszukują fachowej literatury tyflologicznej. Jestem przekonany, że znajdą tu dla siebie wiele wartościowych myśli i wniosków  nauczyciele i wychowawcy w szkołach specjalnych, działacze społeczni, rodzice dzieci z inwalidztwem wzrokowym i organizatorzy różnych stowarzyszeń, czyli wszyscy zajmujący się problematyką niewidomych i słabowidzących. Żeby tylko chcieli i potrafili z nich skorzystać.  

  Książka została wydana w 1977 roku i jakoś ugrzęzła w bibliotekach. Wielka szkoda. Na szczęście ostatnio sporo zmieniło się na lepsze, gdyż lubelski "Impuls" wydał ją w wersji elektronicznej. Każdy więc może sobie pobrać tę cenną pozycję    ze strony internetowej wydawnictwa. Uważam, że byłoby dobrze, by  książka została również nagrana na kasetach magnetofonowych, w celu udostępnienia jej niewidomym nie posługującym się komputerem.

Pochodnia lipiec 2005

/Fragment/