Ojciec Fedorowicz nie żyje  

  Władysław Gołąb  

Dobrowolnie wyjechał na „nieludzką ziemię”, by nieść pomoc duszpasterską wywożonym rodakom.  

   

  26 czerwca 2002 r. w wieku 95 lat zmarł ks. infułat Tadeusz Fedorowicz powszechnie nazywany „Ojcem Tadeuszem”. Śmierć nastąpiła w jego mieszkaniu w Domu Rekolekcyjnym w Laskach o godz. 19,40. podczas kolacji gościnnej z udziałem matki Noemi i sióstr: Anity i Bogumiły. Ojciec Tadeusz do końca zachował pełną świadomość. Zgasł nagle, jakby Dobry Bóg zdmuchnął świecę jego życia ze słowami: „Wejdź do radości twego Pana”. Jego twarz zachowała przedziwną pogodę. Ułożono Go na łóżku w ornacie, w którym przed 66 laty odprawił mszę prymicyjną.  

W dniach 27 i 28 czerwca setki przyjaciół odwiedzało Ojca Tadeusza w jego pokoju tonącym w kwiatach. 28 przy jego ciele modlili się: nuncjusz apostolski ks. arcybiskup Józef Kowalczyk i biskup Edward Samsel.  

Pogrzeb został wyznaczony na 29 czerwca - uroczystość św. Piotra i Pawła (dokładnie w 66. rocznicę mszy prymicyjnej Ojca Tadeusza). Eksportacja ciała z pokoju w Domu Rekolekcyjnym do kaplicy zakładowej, odbyła się o godz. 8. O godz. 9. nad trumną, dziesiątkę różańca odmówił ks. Józef kardynał Glemp - Prymas Polski. Po modlitwie wygłosił krótkie wspomnienie o Ojcu Tadeuszu. (W pogrzebie nie mógł wziąć udziału - w tym terminie konsekrował kościół w Garwolinie). Msza pogrzebowa rozpoczęła się o godz. 12. Głównym celebransem był ks. kardynał Franciszek Macharski, Kazanie z osobistymi akcentami i głębokim wzruszeniem, wygłosił ks. kardynał Marian Jaworski, arcybiskup Lwowa. Mszę św. koncelebrowało, poza kardynałami, trzech biskupów: Bronisław Dembowski, Marian Duś i Marian Buczek oraz ponad pięćdziesięciu księży.  

W imieniu wspólnoty laskowskiej Ojca Tadeusza pożegnali: matka Noemi i piszący te słowa. Między innymi powiedziałem: „Dziękujemy Ci Drogi Ojcze za Twą radość, za uśmiech, za to, że byłeś dla nas odblaskiem Miłości Bożej. Niech Dobry Bóg przygarnie Cię do miłosiernego serca Swego, tak jak Ty przygarniałeś nas.”  

Przed rozpoczęciem celebracji Eucharystii ks. kard. Macharski odczytał telegram od Ojca Św. Jana Pawła II, którego treść przytaczam niemal w całości:  

„Dobry pasterz daje życie swoje za owce (J.10,11). Kiedy dowiaduję się o śmierci Księdza Tadeusza Fedorowicza, myślę, że te wymagające słowa Pana Jezusa znalazły właśnie swoje wypełnienie. Odszedł dobry pasterz, który w kapłaństwie każdego dnia z gorliwością oddawał swe życie za owce. A przecież był taki moment w Jego historii, w którym okazał gotowość na cierpienie i śmierć, gdy jako ksiądz Archidiecezji Lwowskiej, wiedziony pasterską troską, dobrowolnie dołączył do zesłańców wywożonych z tego miasta do dalekiego Kazachstanu. Nie mogłem nie wspomnieć tego czynu Księdza Tadeusza i Jego pionierskiej posługi wśród deportowanych, gdy nawiedzałem ten kraj.  

Był pełnym mądrości kierownikiem duchowym wielu poszukujących doskonałości chrześcijańskiej, długoletnim opiekunem całego Dzieła Lasek, wielkim przyjacielem niewidomych i wszystkich, którzy tam przyjeżdżali. Sam wielokrotnie korzystałem z jego kapłańskiej mądrości i szczerej przyjaźni. Wiele Mu zawdzięczam. Dziś podczas Mszy św. dziękowałem Bogu za to dobro i polecałem Jego miłosierdziu duszę Księdza Tadeusza. Niech Chrystus Najwyższy Pasterz da Mu niewiędnący wieniec chwały! - Jednoczę się w modlitwie ze Wspólnotą w Laskach (...) oraz z wszystkimi Uczestnikami liturgii pogrzebowej, na czele z drogimi Braćmi Kardynałami. Wszystkim z serca błogosławię (...) Jan Paweł II, Papież.”  

W pogrzebie uczestniczyło około półtora tysiąca przyjaciół Ojca Tadeusza, w tym wielu niewidomych, oraz kierownictwo Polskiego Związku Niewidomych.  

                     Młode lata  

Ks. Tadeusz Fedorowicz urodził się 4 lutego 1906 r. w Klebanówce na Podolu, jako trzecie dziecko Aleksandra i Zofii z Kraińskich. Klebanówka, to wieś położona o 19 km na południowy wschód od Zbaraża, ukryta wśród jarów, stanowiła w świadomości ks. Tadeusza Fedorowicza „raj utracony”. Tęsknił za tym rozległym pejzażem za rzeką Zbrucz, za starym młynem.  

Aleksander i Zofia Fedorowiczowie stworzyli rodzinę o mocno zakorzenionym patriotyzmie i żywej wierze. Z dziewięciorga dzieci aż troje wybrało jako wyłączną - służbę Bogu. Młodsza o rok Olga (1908-2000 r.) wstąpiła do Zgromadzenia Franciszkanek Misjonarek Maryi i przez 32 lata przebywała w Chinach, znosząc prześladowania natomiast Aleksander (1914-1965 r.), znany jako proboszcz Izabelina, zmarł w opinii świętości.  

Tadeusz, podobnie, jak jego rodzeństwo, naukę w zakresie szkoły powszechnej i trzech klas gimnazjum, pobierał prywatnie w domu rodzinnym. W 1925 r. zdał maturę w IV Gimnazjum Klasycznym we Lwowie. Cztery lata później (w 1929 r.) uzyskał stopień magistra prawa i nauk politycznych na Uniwersytecie Jana Kazimierza. W 1930 r. wstąpił do Szkoły Podchorążych Artylerii we Włodzimierzu Wołyńskim. Służył w dywizjonie artylerii konnej. Bezpośrednio ze szkoły wojskowej wstąpił do seminarium duchownego we Lwowie. Równocześnie podjął studia na Wydziale Teologii Uniwersytetu Jana Kazimierza. Święcenia kapłańskie uzyskał z rąk arcybiskupa Bolesława Twardowskiego 28 czerwca 1936 r. Pierwszy rok posługi kapłańskiej wypełniał w kościele parafialnym w Tarnopolu (1936-37). W 1937 r. arcybiskup Twardowski przeniósł go do Kurii Metropolitalnej we Lwowie, powierzając mu sekretariat do spraw dobroczynności.  

Z okresu lwowskiego datują się też wielkie przyjaźnie Ojca Tadeusza z Janem Szeptyckim, Stefanem Świeżawskim - wybitnym historykiem filozofii, światowej sławy tomistą, i błogosławionym ojcem Michałem Czartoryskim. Jeszcze jako student prawa, Ojciec Tadeusz mocno związał się z ruchem „Odrodzenia”. Odbył też kilka podróży zagranicznych, uczestnicząc między innymi w Kongresie „Pax Romana” w Cambridge - Oxford w 1928 r., w Kongresie Misjologicznym w Mniem w 1930 r., w Kongresie „Pax Romana” w Jugosławii w 1938 r., a ponadto kilkakrotnie jeździł do Rzymu i Kanady.  

Po zajęciu Lwowa przez Armię Czerwoną i podjętych wywózkach Polaków w głąb Związku Radzieckiego, zwrócił się do arcybiskupa Twardowskiego o zgodę na dobrowolny wyjazd, aby na tej „nieludzkiej ziemi” nieść pomoc duszpasterską wywożonym rodakom. Arcybiskup wyraził zgodę i w dniu 28 czerwca 1940 r. Ojciec Tadeusz wraz z grupą wywożonych Polaków i Żydów wyjechał pod przybranym nazwiskiem do obozu pracy w Republice Maryjskiej. Po nawiązaniu kontaktów przez Związek Radziecki z Rządem Polskim w Londynie, podjął obowiązki duszpasterskie wobec ludności polskiej wywiezionej do Kazachstanu. Aresztowany w marcu 1943 r., spędził cztery miesiące w więzieniu w Semipałatyńsku. Od kwietnia do listopada 1944 r. był kapelanem Czwartej Dywizji Pierwszej Armii Wojska Polskiego w ZSRR. Zwolniony z wojska z powodów „politycznych”, od grudnia 1944 r. pełnił posługę duszpasterską niewidomym w Żułowie na Lubelszczyźnie, a od kwietnia 1947 r. aż do chwili śmierci - w Laskach. Służbę na terenie Związku Radzieckiego Ojciec Tadeusz opisał w książce „Drogi Opatrzności”, która doczekała się kilku wydań.  

                     Pobyt w Laskach  

Posługa w Laskach miała dwuletnią przerwę. Arcybiskup Eugeniusz Baziak (1890-1962 r.), następca arcybiskupa Bolesława Twardowskiego, skierował w 1948 r. Ojca Tadeusza do pracy w Seminarium Lwowskim, przeniesionym do klasztoru Bernardynów w Kalwarii Zebrzydowskiej. Z tego okresu datują się dwie piękne przyjaźnie: z późniejszym kardynałem Karolem Wojtyłą i młodszym od Ojca Tadeusza o 20 lat ks. Marianem Jaworskim - dziś metropolitą lwowskim. Ojciec Tadeusz był spowiednikiem biskupa, a następnie kardynała Wojtyły. Przyjaźń ta przetrwała próbę czasu, czego dowodem korespondencja zachowana w zbiorach Ojca Tadeusza. Jeszcze do niedawna Ojciec Tadeusz swoje imieniny (28 października) obchodził razem z Ojcem Świętym na Watykanie.  

W latach sześćdziesiątych Ojciec Tadeusz został członkiem kapituły katedralnej lwowskiej, a ponadto otrzymał godność infułata (Prałata Honorowego Jego Świątobliwości).  

Po śmierci arcybiskupa Eugeniusza Baziaka, który po kardynale Sapiesze kierował metropolią krakowską, ks. Prymas Stefan Wyszyński zaproponował władzom ludowym powołanie na stanowisko metropolity krakowskiego właśnie Ojca Tadeusza Fedorowicza. Władze jednak odmówiły zgody i metropolitą został biskup Karol Wojtyła.  

Oddzielną kartę biografii Ojca Tadeusza stanowi jego stosunek do niewidomych. Niezwykle szybko stał się ich wiernym przyjacielem. Na początku 1957 r. został powołany na Krajowego Duszpasterza Niewidomych. Funkcję tę pełnił aż do 1980 r., kiedy to na jego wniosek, Ksiądz Prymas Glemp funkcją tą obdarzył ojca Bruno Pawłowicza - franciszkanina.  

Niewidomi mieli do Ojca Tadeusza zawsze wolny dostęp. Potrafił im pomóc w różnych biedach.  

Drugą jego pasją był kontakt z młodą inteligencją warszawską, z którą odbywał wycieczki wakacyjne. Zaciągnięte więzy przyjaźni przetrwały lata.  

Przed kilkunastu laty Ojciec Tadeusz napisał 30 błogosławieństw, z których kilka przytaczam na zakończenie.  

„Szczęśliwi, którzy potrafią śmiać się z samych siebie - będą mieli radość i zabawę przez całe życie.”  

„Szczęśliwi, którzy odróżniają to, czego „ja chcę” od tego, czego „mnie się chce” - znajdą łatwo właściwą drogę w życiu.”  

„Szczęśliwi, którzy rozróżniają między kochaniem kogoś a kochaniem się w kimś - znajdą prawdziwą miłość i unikną wielu błędów własnych i zadawania bólu innym.”  

„Szczęśliwi, którzy wielce cenią małe rzeczy dobre, a nie martwią się małymi rzeczami niedobrymi - znajdą pokój serca i pokój z ludźmi.”  

„Szczęśliwi, którzy nic nie muszą, a za to niejednego świadomie chcą - zaznają prawdziwej wolności.”  

  Pochodnia, sierpień 2002