Biografia prasowa  

 

Zygmunt Figurski  

Nauczyciel i wychowawca  

  dyrektor  Ośrodka Szkolno-wychowawczego dla niewidomych w Bydgoszczy

 

 

Życie to dar i zadanie - Zofia Krzemkowska

 „Wiedza wzbogaca i nikt nikomu nie może jej odebrać' (Ignacy Jan Paderewski).

Swoje życie traktował jako zadanie, a wiedzę zachłannie zdobywaną, a potem przekazywaną innym, jako szczególnie cenną wartość w dorosłym życiu. Mowa tu o Zbigniewie Figurskim - uczniu, absolwencie, nauczycielu i dyrektorze szkół (1978-84) w Ośrodku Szkolno-Wychowawczym w Bydgoszczy. Jego postać i dokonania chcemy dziś przybliżyć.

Pochodził z Grudziądza, tu stracił całkowicie wzrok w wyniku wybuchu niewypału. Żył w latach 1933-84. W Bydgoskim Ośrodku Szkolno-Wychowawczym znalazł się w r. Przez 4 lata uczęszczaliśmy do tej samej klasy szkoły powszechnej. Należał do jej starszych uczniów. Zainteresował się nim nasz wychowawca - później kierownik szkoły podstawowej - Zygmunt Sawilski, który odziedziczył zawód po ojcu, też nauczycielu w zakładzie dla niewidomych.

Nie chcąc tracić czasu Zbigniewa postanowił przyśpieszyć jego edukację. Zapraszał go do stołu nauczycielskiego i czytał podręczniki szkolne, aby przygotować go do komisyjnego egzaminu eksternistycznego. Zbigniew zdał go jako najlepszy uczeń w Bydgoszczy. Było to wówczas dumą szkoły. W klasie, do której uczęszczał, na 9 uczniów, 4 ukończyło studia wyższe, w tym 3 zostało nauczycielami. Świadczy to o poziomie nauczania i stosunku uczniów do nauki. Zbigniew Figurski ukończył Liceum Ogólnokształcące dla Pracujących w Grudziądzu i równocześnie pracował jako szczotkarz w filii Spółdzielni Niewidomych „Gryf' w Grudziądzu, aby w ten sposób zarobić na swoje utrzymanie. Jako kierunek studiów wybrał filologię polską na Uniwersytecie Toruńskim, którą ukończył. Zawarł związek małżeński. Żył wśród 2 kobiet, żony Lucyny (zmarła w Holandii)i córki Małgorzaty - doktora biologii, mieszkającej i pracującej w Bydgoszczy, która opiekuje się grobem taty. W tym czasie zetknął się z nim - jako początkującym nauczycielem - polonistą niewidomy muzyk Marek Andraszewski. Oto co nam powiedział:  

- spotkałem się z panem Figurskim w 1964r. Uczył mnie języka polskiego przez 3 lata w Zasadniczej Szkole Zawodowej o kierunku metalowiec. Byłem przeciętnym uczniem z polskiego. Szczególnie interesowała mnie wykładana przez niego gramatyka. Do dziś przechowuję brajlowski zeszyt z tego okresu. Innych uczył historii, a także materiałoznawstwa ze szczotkarstwa. Przydała się jego praca w tym zawodzie. Dużą wagę przywiązywał do biegłej znajomości brajla. Sam sprawdzał nasze zeszyty i wymagał płynnego czytania w tym piśmie. Był wierny zasadzie Janusza Korczaka - „Ilekroć odłożywszy książkę zaczniesz snuć nić własnych myśli, tylekroć książka spełniła swój cel'. 16 lat później - gdy zdobyłem potrzebne kwalifikacje - zatrudnił mnie - z polecenia prof. H. Mikołajczaka - jako nauczyciela muzyki. Podlegałem mu przez 4 lata, do jego śmierci. Szczególnie troszczył się o nowo przyjętych wychowanków, o ich zwykłe codzienne sprawy, właściwą aklimatyzację w nowym środowisku. Zwracał uwagę na prawostronny ruch, co ułatwiało poruszanie się. Podniósł pozycję niewidomych nauczycieli w szkole, dowartościował nas. Nie czuliśmy się mniej przydatni. Sam był autorytetem i dla uczniów i dla współpracowników. Wykazał się odwagą, wprowadzając w szkole lekcje religii i zatrudniając księdza Benona Kaczmarka. Chciał w ten sposób pomóc niewidomym w zdobywaniu wiedzy religijnej. Nasze możliwości - poza szkołą - w tym zakresie były ograniczone. Chociaż sam był ateistą - komunistą, to nie przeszkodziło mu w podjęciu decyzji słusznych dla uczniów. Gdy przebywał w szpitalu - bo tam umierał - chciałem go odwiedzić, ale nie życzył sobie odwiedzin. Chciał, byśmy go zachowali w pamięci jako człowieka aktywnego - działającego.

Spełniłem jego pragnienie. Nad grobem (miał świecki pogrzeb) my, jego uczniowie: Jerzy Olszewski, Mirosław Wróbel i ja zagraliśmy na saksofonach hymn ośrodka. Był to skromny dowód wdzięczności z nasze strony za to, co dla nas, niewidomych zrobił.

Halina Miler - pracująca w Wojewódzkim Domu Kultury w Bydgoszczy, zajmująca się m.in. seniorami, brydżystka, esperantystka, przez 3 lata (1981-84) pracowała na pół etatu jako sekretarka szkolna.  

Jej bezpośrednim szefem był Zbigniew Figurski.  

- Był dobrym szefem, nie było żadnych konfliktów. Lubił dzieci i niewidomą młodzież. Doceniał znaczenie brajla. Czytał innym przychodzącą w tym piśmie pocztę - okolicznościowe życzenia świąteczne przysyłane w brajlu.  

Eugenia Błażejewska - emerytowana nauczycielka ośrodka.  

- Moje kontakty z niewidomymi kolegami - nauczycielami układały się dobrze, na zasadzie wzajemnej tolerancji. Gdy zaistniała ku temu potrzeba, wszystko wyjaśnialiśmy na bieżąco. Dyrektor Figurski był wrażliwy na ludzką krzywdę niezależnie od tego, czy był to mały, czy duży człowiek, zawsze starał się mu pomóc - załatwić. Sam otrzymał wiele dobrego od ludzi i była to swoista zapłata innym potrzebującym.

Poprzestańmy na tych trzech opiniach. Minęły 22 lata od jego śmierci. Czas mija, pozostaje pamięć! Oby trwała jak najdłużej.  

Kwartalnik "Oko" 18-2006