Myślenia globalnego nie było  

Wywiad z Marią Ferdynus - wiceprzewodniczącą ZG PZN i mec. Władysławem Gołąbem - radcą prawnym w biurze Zarządu Głównego   

Redakcja: Uczestniczyli Państwo, jako reprezentanci Związku, w konsultacjach społecznych na temat planu uporządkowania i ograniczenia wydatków publicznych, przygotowanego przez wicepremiera Hausnera. Jak roboczo one wyglądały?   

Maria Ferdynus:  W spotkaniach uczestniczyli przedstawiciele organizacji pozarządowych, pracodawców, związków zawodowych, w sumie około stu osób.   

Władysław Gołąb: Przybyli też licznie przedstawiciele władz rządowych: ZUS, ministerstw, także reprezentanci banków i wielu innych państwowych instytucji. Uczestnicy obradowali w pięciu roboczych zespołach: do spraw rentowych, aktywności zawodowej niepełnosprawnych, wieku emerytalnego kobiet, aktywności zawodowej osób w wieku starszym, spraw rolnych i KRUS.    

Red: W jakich zespołach Państwo pracowali?  

M. Ferdynus: Ja wybrałam problematykę aktywności zawodowej osób niepełnosprawnych, a pan mecenas uczestniczył w pracach zespołu do spraw rentowych.  

Red: Jakie rozwiązania proponowali Państwo w imieniu polskich niewidomych?  

 M. Ferdynus: My nie mogliśmy proponować żadnych rozwiązań. Te społeczne konsultacje były czymś w rodzaju „burzy mózgów” na temat tego, co należy zrobić, by zaktywizować zawodowo niepełnosprawnych. Mówię tu oczywiście o moim zespole. Na wstępie uznano, iż trzeba precyzyjnie określić definicję osoby niepełnosprawnej, a także co oznacza jej aktywność zawodowa.  A przede wszystkim jasno powiedzieć, jaką rolę ma w tej mierze do spełnienia państwo, by osoby niepełnosprawne chciały i mogły podejmować pracę.  

W. Gołąb: Ja swoje wystąpienie rozpocząłem od stwierdzenia, iż w naszym kraju system rentowy jest chory i trzeba go leczyć. Renty inwalidzkie pobiera około 3 milionów ludzi, czyli kilkakrotnie więcej niż w krajach Unii. Przyczyną takiego stanu nie są aż tak złe warunki zdrowotne naszych obywateli, ale fakt, iż wiele społecznych problemów rozwiązywano, przyznając renty. Podczas ostatniego spisu ludności w naszym kraju jedna trzecia aktualnych rencistów stwierdziła, iż jest zdolna do pracy. Wielu też z nich pracuje, korzystając z przepisów pozwalających łączyć otrzymywanie renty z pracą. Ja zaprezentowałem pogląd, iż konieczne jest opracowanie spójnego ustawodawstwa, które gwarantowałoby każdemu niepełnosprawnemu podstawowe warunki egzystencji. A zatem, gdy odbieramy komuś rentę, musi mieć zagwarantowaną pracę lub środki z pomocy społecznej. Zaś jak na razie nasz rząd nie stworzył takich warunków.  

 Rząd uważa, iż trzeba zaostrzyć zasady orzekania o niezdolności o pracy. Z tą propozycją nasz zespół się nie zgodził, argumentując, iż należy rozgraniczyć dwa pojęcia: niezdolność biologiczną i niezdolność do pracy.  

Red: Na czym konkretnie polega ta różnica?  

W. Gołąb: Osoby niepełnosprawne biologicznie mogą być pełnosprawne z punktu widzenia pracy. Dobrym tego przykładem jest niepełnosprawny, jeżdżący na wózku inwalidzkim profesor, który z powodzeniem może pracować w charakterze wykładowcy. Rząd natomiast zmierza w tym kierunku, iż taka osoba nie powinna mieć prawa do renty, gdyż jest zdolna do pracy.  

Twierdziłem również, iż niewidomy może być zdolny do pracy, jeśli otrzyma odpowiednie świadczenie pieniężne, które wyrówna ponoszone przez niego większe koszty związane z pracą. Takie rozwiązania od lat z powodzeniem funkcjonują w innych krajach, na przykład w Niemczech. Natomiast  nasz dzisiejszy dodatek pielęgnacyjny jest czymś groteskowym - 141 złotych miesięcznie, niezależnie od stopnia i rodzaju kalectwa, jest śmieszną sumą.  

Red: Czy proponowane przez Pana rozwiązanie ma szansę powodzenia w końcowych rządowych decyzjach?  

W. Gołąb: Tak. Ono było przyjęte życzliwie. Wszyscy zgodzili się co do tego, że osoby niewidome powinny otrzymywać od państwa takie świadczenie wyrównawcze.  

- Red: Jakie jeszcze były rozbieżności między rządem a uczestnikami zespołu, w którym Pan pracował?  

W. Gołąb: Rząd chce odejść od przyznawania rent na stałe, twierdząc, iż osoba, która straciła zdolność do pracy, poprzez rehabilitację i odpowiednie oprzyrządowanie może ją odzyskać. Według propozycji rządowych renty najpierw byłyby weryfikowane co roku, a później częściej. Ja protestowałem przeciw takim rozwiązaniom, twierdząc, iż stwarzają one inwalidom, w tym niewidomym, bardzo stresującą sytuację. Jeśli już raz stwierdzono, iż niepełnosprawność ma charakter trwały, to kontrolne badania powinny być prowadzone na podstawie dokumentacji zakładu zatrudniającego osobę niepełnosprawną. Niewidomy może i powinien pracować, bo to ważny element jego rehabilitacji psychicznej i społecznej. Ale, by mógł to robić, musi mieć stworzone odpowiednie możliwości. Natomiast jeśli nie pracuje, nonsensem jest wzywanie go na ciągłe badania kontrolne. W konkluzji dyskusji nad tym zagadnieniem nasz zespół ustalił, iż badania kontrolne mogą być częstsze niż dotychczas, jednak w wyjątkowych wypadkach renta powinna być przyznawana na stałe.   

Red: Czy wszystkie renty będą weryfikowane?  

W. Gołąb: Tylko renty osób młodych, nawet te przyznane na stałe. Ja, jako prawnik, próbowałem udowodnić, iż odebranie renty stałej jest naruszeniem zasady konstytucji, według której prawo orzeczone wyrokiem sądowym nie może być uchylone.  

Red: Jakie jeszcze niekorzystne rozwiązania rentowe proponuje plan Hausnera?  

W. Gołąb: Dotyczą one przede wszystkim ludzi młodych, których nie obejmą już dotychczasowe, znacznie korzystniejsze zasady ustalania wysokości rent. Ich świadczenia będą niższe niż dzisiejszych rencistów. Zmiany dotyczą też rent rodzinnych. Rząd proponuje, by renta rodzinna przysługiwała na przykład wdowie, która ukończyła 60 lat, a do tej pory granicą było lat 50.   

Bardzo żywa w naszym zespole była dyskusja na temat grup inwalidzkich. Ja proponowałem, by powrócić do rozwiązań przedwojennych - określania stopnia utraty zdrowia w procentach. Rząd natomiast chce utrzymać dotychczasowe trzy grupy inwalidztwa.  

Red: Czy była jednomyślność w proponowanych przez organizacje pozarządowe rozwiązaniach?  

W. Gołąb: Każdy grał o swoje interesy, poglądy się polaryzowały. W tej sytuacji przedstawiciele resortu wicepremiera Hausnera wykazywali świętą cierpliwość, wysłuchując tych skrajnie nieraz różnych propozycji.  

Red: A jak przebiegały prace w Pani zespole? Jakie zagrożenia w dziedzinie aktywności zawodowej osób niepełnosprawnych  stwarza plan Hausnera?  

   M. Ferdynus: Plan przewiduje likwidację zakładów pracy chronionej i PFRONu, nie proponując nic w zamian. Niby mają być dotacje z budżetu państwa do każdego zatrudnionego niepełnosprawnego, ale nie jest jasno powiedziane, kto będzie się tym zajmował. Nie wiadomo też, co się stanie, w wypadku likwidacji Funduszu, z pieniędzmi odprowadzanymi przez zakłady pracy tytułem kar za niezatrudnianie niepełnosprawnych.      Wszyscy w moim zespole stanowczo sprzeciwili się likwidacji PFRONu, proponując jednocześnie jego poważną restrukturyzację. Fundusz powinien w większym niż dotychczas stopniu spełniać rolę funduszu celowego, czyli wspierać przede wszystkim rehabilitację zawodową niepełnosprawnego.  

   Zwracaliśmy też uwagę, iż Fundusz powinien  skuteczniej ściągać pieniądze od firm, które nie chcą zatrudniać niepełnosprawnych. Musi też kontrolować sposób wydatkowania przyznawanych na rehabilitację zawodową dotacji, bo część tych pieniędzy wydawana jest niezgodnie z przeznaczeniem. PFRON powinien również sprawniej niż dotychczas rozdzielać fundusze. Dziś  wniosek zakładu pracy chronionej o pieniądze na jego restrukturyzację rozpatrywany jest minimum po pół roku. W tym czasie niejeden o słabszej kondycji zakład, zanim dostanie pieniądze z PFRONu, może być zmuszony ogłosić upadłość.  

   Nasz zespół ostro zaprotestował również przeciwko likwidacji zakładów pracy chronionej. One muszą istnieć. Bardzo wspiera nas w ich obronie Klub Parlamentarny SLD.  

Ja dość dobitnie akcentowałam, iż niezwykle ważne jest, by przedstawiciele naszej organizacji mogli uczestniczyć na każdym etapie sejmowych prac nad tworzeniem prawa dotyczącego osób niepełnosprawnych, a nie dopiero wówczas, gdy ustawa trafia do Sejmu. Według mnie źle się stało, iż PZN nie ma swojego przedstawiciela w Radzie Organizacji Pożytku Publicznego, gdyż tam moglibyśmy lepiej i skuteczniej artykułować swoje problemy.  

  Red: Jaka atmosfera panowała podczas społecznych konsultacji? Czy była wola wypracowania wspólnych, akceptowanych przez wszystkich rozwiązań,   

czy też były to tylko fasadowe działania, mające uprawdopodobnić plan Hausnera?  

  M.Ferdynus: Myślenia globalnego, mającego na uwadze wspólne korzyści, nie było, każdy walczył o swoje interesy i to właśnie gubi organizacje pozarządowe. Ja osobiście podnosiłam problem, iż wsparcie państwa powinno dotyczyć ludzi ze znacznym i umiarkowanym stopniem inwalidztwa.  

  W. Gołąb: Ja przystąpiłem do pracy w moim zespole z przekonaniem, iż będzie to jedynie legitymowanie rządowych ustaleń. Natomiast na każdym kolejnym spotkaniu widziałem dużo dobrej woli ze strony rządu, by forsować jak najlepsze rozwiązania. Po prostu była to dyskusja na argumenty.  

   Red: Czy pod wpływem społecznych konsultacji plan Hausnera zmieni się zasadniczo, czy będą to jedynie zmiany kosmetyczne?  

   M. Ferdynus: Nie ma woli politycznej, by plan Hausnera w ogóle wprowadzić w życie, więc według mnie wszystko skończy się na niczym.  

   W. Gołąb: To będą jedynie kosmetyczne zmiany, bo finanse kraju, bez radykalnej ich reformy, grożą katastrofą. Dobrą, już niemal pewną wiadomością jest decyzja, iż PFRON będzie dalej istniał. a to dla całego środowiska polskich inwalidów ma kolosalne znaczenie.  

   Red: Dziękuję za rozmowę.  

                            Rozmawiała Katarzyna Kwiatkowska  

   Pochodnia luty 2004