Mam żal do PZN  

       Rozmowa z przewodniczącym RBNPOZFZZPOZ  - Januszem Farcinkiewiczem   

- Panie Januszu, proszę rozszyfrować te hieroglify. - Rada Branżowa Niewidomych Pracowników Ochrony Zdrowia Federacji Związku Zawodowego Pracowników Ochrony Zdrowia. - Uff, kiedy powstał ten językowy potwór? - Zostaliśmy powołani do życia na konferencji Związków Zawodowych Pracowników Ochrony Zdrowia na początku czerwca 1992 roku. - Jakie są cele Rady? - Chcemy rozwiązywać problemy pracowników niewidomych zatrudnionych w ochronie zdrowia. Bronimy nie tylko masażystów, ale i innych. Poza masażystami zatrudnionymi w służbie zdrowia są jeszcze niedowidzący lekarze, pielęgniarki, psycholodzy, rehabilitanci...

 - A ilu jest wśród pracowników służby zdrowia inwalidów wzroku? - Wie pan, trudno policzyć, bo jesteśmy federacją związków zawodowych. W każdym szpitalu czy przychodni mogą pracować ludzie legitymujący się I lub II grupą inwalidztwa wzroku. - Jak można do was przystąpić? - Każdy z niewidomych pracowników ochrony zdrowia, aby przystąpić do nas, powinien zapisać się do federacji związków zawodowych pracowników ochrony zdrowia u siebie na miejscu, w zakładzie pracy. We wszystkich województwach mamy rady federalne i tam każdy z naszych niewidomych kolegów może zapukać i skorzystać z pomocy. - Co daje przynależność do tego związku zawodowego? - W sensie przywilejów, właściwie nic. Nie pokrywamy kosztów wypoczynku wczasowego czy pobytu w sanatorium. Głównym celem i zadaniem Rady Branżowej jest czuwanie nad sprawami zatrudnienia. To bardzo ważne, bowiem redukcje są drastyczne. Na rynku pracy trwa walka - z jednej strony, by utrzymać się w zawodzie, z drugiej zaś wypierają nas ludzie widzący, po różnych kursach, kursikach, prywatnych szkołach masażu. Oni nas usuwają z rynku pracy. - Jest to sytuacja tragiczna? - Naprawdę jest. W ustawie budżetowej na rok bieżący zapisane zostało, że ponad 5 procent ludzi ze służby zdrowia zostanie zwolnionych z pracy! - To znaczy, że wśród tych redukowanych pierwszymi będą najsłabsi, czyli inwalidzi? - Oczywiście. Ale federacja jako związek zawodowy może negocjować z władzami. W styczniu tego roku rozmawiałem z panem ministrem zdrowia - Wojtyłą. Podczas tego spotkania doszło do kilku uzgodnień. Minister zobowiązał się do otoczenia szczególną opieką inwalidów zatrudnionych w ochronie zdrowia.

 - Na czym ta opieka ma polegać? - Pan minister wystąpił do wojewodów, aby inwalidzi (nie tylko wzroku) zatrudnieni w ochronie zdrowia nie podlegali redukcjom zatrudnienia. To sprawa ogromnej wagi i mam sygnały z województw, potwierdzające odstąpienia od zwolnień inwalidów. I sprawa druga - minister zobowiązał się do przestrzegania zakazu zatrudniania w publicznych zakładach opieki zdrowotnej masażystów, którzy nie posiadają dyplomu technika masażu lub dyplomu ukończenia szkoły masażystów.

 - Załóżmy, na przykład, że niedowidzący pielęgniarz czuje się mocno pokrzywdzony w pracy. Czy może od was otrzymać jakąś pomoc, jakieś wsparcie? - Proszę pana, musimy pewne pojęcia rozróżniać. Rada Branżowa jest czymś innym w działaniu niż kiedyś była sekcja. Sekcje jako takie nie mogą same prowadzić negocjacji, natomiast rada jest ciałem autonomicznym. Ja sam, jako przewodniczący, mogę osobiście, bez zgody federacji, prowadzić różne rozmowy na szczeblu ministerstwa, departamentu. Mogę uczestniczyć w komisjach sejmowych, dotyczących niepełnosprawnych. Jestem też członkiem Rady Krajowej oraz prezydium, a znaczy to, iż zajmuję się wąską specjalnością, ale też mam wgląd w prace całej federacji.

 - Nie odpowiedział pan na postawione pytanie, ale mniejsza z tym. Czy to prawda, że w ostatnim Sejmie byliście ściśle związani z socjaldemokratami z Sojuszu Lewicy Demokratycznej? - Jako związek zawodowy, mieliśmy posła z SLD, prof. Jacka Żochowskiego, który bardzo nas wspierał w czasie rozmów podczas obrad sejmowych... - Dlaczego postawiliście na SLD, a nie na przykład na ZCHN? - Dlatego, iż uważamy program SLD za bardzo zbliżony do tego, co chcielibyśmy zapewnić naszym niepełnosprawnym. Poza tym kontakty z SLD są wśród wszystkich partii najlepsze. Oni nas najlepiej rozumieją, solidaryzują się z nami, w przeciwieństwie do innych ugrupowań. W kampanii wyborczej wiele partii mówiło o pomocy niepełnosprawnym, a potem nabrały wody w usta. - Czy federacja mając wgląd w projekty ustaw, ma możliwość ich korekty na swoją korzyść? - Jako federacja uważamy, że ustawa o zatrudnieniu i rehabilitacji osób niepełnosprawnych jest dla nas krzywdząca w niektórych przypadkach. Nie obejmuje swym zasięgiem wszystkich inwalidów. Preferuje tych pracujących w zakładach pracy chronionej. W daleko mniejszym stopniu mogą z niej skorzystać zatrudnieni w szpitalach i przychodniach zdrowia.

 Dlaczego tak jest, już podaję przykład pierwszy z brzegu. Ustawa mówi, że inwalida może korzystać z tzw. turnusu rehabilitacyjnego. A ja pytam, który z zakładów ochrony zdrowia będzie finansował ten turnus, gdy "Zdrowie" cierpi na brak pieniędzy? Znam przykłady, że niewidomy z racji swego inwalidztwa ma prawo do 10-dniowego urlopu profilaktycznego. Nie korzysta z tego przywileju, by nie stwarzać precedensu do zwolnienia. - Panie przewodniczący, zmieniają się kompetencje, władza przechodzi w dół, do województw, a w przyszłości do powiatów. Niebawem wojewoda, a niedługo starosta będzie odpowiadał za szkoły, za zdrowie, zatrudnienie. Czy to będzie dobre dla niepełnosprawnych?

 - Teraz, przy tym bałaganie kompetencyjnym, przy nieumiejętności korzystania z demokracji, dla nas, inwalidów czy osób starszych, nie jest to dobre, a to dlatego, iż w sprawach jednostkowych jest nam trudno interweniować. Współpraca z władzami centralnymi jest bardzo potrzebna, aby wpływać na tworzenie się prawa, ustaw, zarządzeń czy uchwał. My, jako rada, możemy opiniować czy to, co wychodzi z centrum, jest czy nie jest korzystne dla ogółu inwalidów. Jednocześnie musi być bardzo ścisła współpraca z jednostkami terenowymi, bo tam będą się rozgrywać wszystkie sprawy konkretne: zatrudnienie, sprawy bytowe, finanse...

 - Jak wygląda współpraca Rady Branżowej z Polskim Związkiem Niewidomych? - Wie pan, chciałbym z całą odpowiedzialnością powiedzieć, że mamy duży żal do PZN. Ze strony Związku odczuwamy lekceważący stosunek do Federacji i do mnie osobiście. - A czemuż tak jest? - W ubiegłym roku, krótko po wyborze mnie na to stanowisko, złożyłem wizytę panu prezesowi Tadeuszowi Madzi, proponując współpracę. A chodziło o to, by działania PZN i Rady Branżowej były zsynchronizowane. W wielu przypadkach otrzymujemy z pierwszej ręki materiały czy projekty ustaw, rozporządzeń do ich oceny. Moglibyśmy je udostępnić Związkowi, gdyby tylko chciał. Mógłby je opiniować i wpływać poprzez nas na stanowisko w komisjach sejmowych. Długo czekałem na odpowiedź od prezesa. Nie dostałem żadnego sygnału. - Czy to ma znaczyć, że PZN nie zależy na pana inicjatywie? - Myślę, że nie. Wydaje mi się, że Związek Niewidomych robi wielki błąd, nie decydując się na możliwość wpływu na ustawy prawne, dotyczące środowiska.

 - No dobrze, a jeżeli do nowego Sejmu zostaną wybrani niewidomi kandydaci? - To co innego, ale z drugiej strony w rozwiązanym Sejmie mieliśmy niewidomego posła i cóż on dla nas zrobił? Ja sądziłem, że on, choćby z racji inwalidztwa wzroku, będzie mocno działał w Sejmowej Komisji Zdrowia. Ale z drugiej trony niewidomemu posłowi bardzo trudno działać i wypełniać obowiązki. Niemniej naszym kandydatom życzę, by weszli do Sejmu i jak najwięcej uzyskali dla niewidomych.

 - I ostatnie pytanie, panie Januszu. Nie zmienił pan profesji w ciągu ostatnich lat? - O nie, ciągle pracuję jako magister rehabilitacji, na stanowisku asystenta, w specjalistycznym zespole opieki zdrowotnej chorób płuc i gruźlicy, na      ulicy Pasteura w Warszawie. - Dziękuję za rozmowę Andrzej Szymański  

Pochodnia październjk 1993