Eleonora Szczepańska   

Nauczycielka matematyki

 

 

 Mówi o sobie

Eleonora Szczepańska jest aktywną, energiczną, lubianą przez uczniów nauczycielką matematyki w Ośrodku Szkolno-Wychowawczym w Owińskach. Naszym czytelniczkom znana jest z publikowanych wierszy, cyklu artykułów "Moje wycieczki" oraz przepisów kulinarnych przez nią stosowanych. Oto co nam o sobie napisała:

"Jesteśmy na swój sposób wybrańcami losu. Następne pokolenie jest znacznie słabsze psychicznie.

Mimo różnych dolegliwości staram się utrzymać w formie. Od pięciu lat systematycznie dwa razy w tygodniu ćwiczę aerobik. Potrzeba ruchu zawsze była u mnie mocno rozwinięta, więc nie omijałam żadnej okazji, związanej z ćwiczeniami fizycznymi. Drugą bronią w próbach moich zmagań z czasem są kosmetyki. Na co dzień używam kremu z ceramidami firmy "Mirakulum", który z czystym sumieniem polecam paniom. Umiejętności w dziedzinie ubioru i dbania o swój wygląd zawdzięczam rodzicom i siostrze. Sprzyjał temu dostatek w domu, więc to nie moja zasługa. Przywiązuję dużą wagę do własnego wyglądu i wyglądu mieszkania, co wymaga wysiłku i pochłania wiele cennego czasu. Chwilami żal mi tego czasu, który wolałabym zużyć na zajęcia bardziej wartościowe, ale jednocześnie uważam za swój pierwszy obowiązek dbać o formy zewnętrzne - wzrokowe, bo po tym ludzie nas, niewidomych, sądzą. Natomiast wyłącznie moją zasługą są umiejętności kulinarne. Chociaż czasem coś mi się nie uda, jednak znajomi mają wysokie mniemanie o moich wyczynach kulinarnych, łącznie z rodziną we Francji. Może myślą: "jak na niewidomą, nie najgorzej". Kiedy mieszkałam w akademiku, umiałam robić jedynie herbatę, bowiem w domu miałam wszystko postawione gotowe sprzed nos. Do pracy przyszłam z postanowieniem, by rozwijać i nabywać umiejętności kulinarne.

W prowadzeniu domu najważniejsza jest higiena, której niewidome panie nie zawsze przestrzegają należycie. Ważna jest również organizacja pracy w kuchni. Na luksus bałaganu może sobie pozwolić tylko osoba widząca.  Trzeba propagować ter cechy wśród niewidomych pań.

Mam ładne dwupokojowe mieszkanie z dużą kuchnią. Na balkonie latem hoduję kwiaty i zieleninę. W mieszkaniu też mam dużo kwiatów. To jedna z moich pasji. Pracuję już ostatni rok, więc w przyszłości będę miała na nie więcej czasu. Bardzo przeżyłam śmierć rodziców. To dzięki nim jestem tym, kim jestem. Byli ludźmi niezwykłymi. Ojciec nie wiedział, że będę mogła studiować, ale popierał to, co robiłam. Po każdym zdanym roku na studiach urządzał w domu przyjęcie, a uzyskany przeze mnie dyplom rodzice świętowali kilka dni, pokazując gościom moją pracę magisterską. Ojciec wyobrażał sobie, że będę na utrzymaniu mojej siostry przez całe dorosłe życie. Stało się jednak inaczej - to ja muszę pomagać bezrobotnej siostrze, wysyłając jej do Szczecina paczki i pieniądze.

Do pracy zawodowej w charakterze nauczycielki przyszłam z postanowieniem, by rozwijać zdolnych uczniów i namawiać ich na studia. Sześciu z nich ukończyło wydziały matematyczne, a trzech zrobiło doktorat, co daje mi satysfakcję. Może w pewnym stopniu i ja się do tego przyczyniłam? Lubię swoją pracę w szkole. Mój mąż także się w nią angażuje, robiąc mi pomoce dydaktyczne. Często dyktuje mi zadania lub czyta literaturę pedagogiczną. Mam też swego ulubieńca pieska, który towarzyszy mi podczas spacerów. Oto wiersz, który mu poświęciłam:

Nie wiem, gdzie jestem,

Palce zmarznięte nie widzą śniegu,

Ścieżka ucieka przed wzrokiem stóp.

Nie wiem, gdzie jestem,

Nagle, z rozbiegu

Mój czarny piesek przypadł do nóg.

Sople na brodzie, łeb oszroniony,

Słyszę jak kraczą nade mną wrony,

Tnące dziobami bezkształtną czczość.

Nie wiem, gdzie jestem.

Mrok zstąpił cieniem

Na śnieżną ciszę, na niemą biel.

Prowadź mnie, piesku, w bezkresne milczenie.

Może jest blisko zgubiony cel.

Głos Kobiety  marzec 1996