Jan Dziedzic   

 profesor  Akademii Wychowania Fizycznego   

w Poznaniu   

współpracownik  Polskiego Związku Niewidomych i   

Centralnego Związku Spółdzielni Niewidomych   

   

 Wśród nas od lat trzydziestu  

           Grażyna Wojtkiewicz  

         

Jest najwybitniejszym w kraju specjalistą z zakresu wychowania fizycznego niewidomych. Tym zagadnieniem zajmuje się już od ponad ćwierć wieku. Dzisiejsze sukcesy naszych niewidomych na krajowych i zagranicznych stadionach to efekt między innymi jego naukowych opracowań, dotyczących różnych aspektów działalności sportowej w tej grupie inwalidów. Władze państwowe, doceniając bogaty dorobek naukowy, nadały mu zaszczytny tytuł profesora nadzwyczajnego nauk humanistycznych.   

Zapewne wszyscy już odgadli, że mowa tu o prof. Janie Dziedzicu, pracowniku naukowym Poznańskiej Akademii Wychowania Fizycznego. Czytelnicy „Pochodni” znają go z licznych publikacji, zamieszczanych na  łamach naszego czasopisma (między innymi cykl artykułów, zatytułowany „Reportaż na jedną kartę”).  

Z profesorem Dziedzicem spotykamy się w końcu sierpnia bieżącego roku w Poznaniu, z okazji odbywających się tam Pierwszych Europejskich Igrzysk Sportowych Niewidomych i temu właśnie miłemu spotkaniu Czytelnicy zawdzięczają tę interesującą rozmowę. A oto historyczne już raczej wspomnienia profesora, dotyczące ruchu sportowego wśród niewidomych, w którym uczestniczył on niemal od samego początku.    

„Po raz pierwszy zetknąłem się z niewidomymi już dwadzieścia osiem lat temu, kiedy to w 1949 roku, w dwa lata po ukończeniu studiów rozpocząłem pracę nauczyciela wychowania fizycznego w szkole dla niewidomych w Owińskach koło Poznania. Środowisko to bardzo mnie zainteresowało. W tym samym czasie przy poznańskim oddziale związku niewidomych aktywnie działały sekcje wychowania fizycznego, organizując różnego rodzaju zajęcia sportowe, takie jak: pływanie, lekkoatletyka, wioślarstwo, turystyka w najróżniejszej formie i inne atrakcyjne imprezy. Z dużym zapałem włączyłem się do tej działalności. Należało nią objąć jak największą liczbę niewidomych, wychodząc z słusznego założenia, że ruch to podstawowy element rehabilitacji.   

Inną formą działalności były turnusy sportowe. Kierowano na nie ludzi już w znacznym stopniu zrehabilitowanych, gdyż dyscypliny, jak przewidziane w programie takiego turnusu (wioślarstwo, kajakarstwo czy gimnastyka na przyrządach) wymagałyby dużej sprawności fizycznej i dobrej kondycji. Pierwszy taki turnus Polski Związek Niewidomych zorganizował w Giżycku w 1951 roku.   

Jednak w dalszym ciągu pozostawał problem wychowania fizycznego osób niezrehabilitowanych. Lukę wypełnił częściowo Związek Spółdzielni Niewidomych, który na początku lat sześćdziesiątych rozpoczął organizowanie turnusów rehabilitacyjno - leczniczych dla pracowników niewidomych. Zwrócono się do mnie, abym opracował program tego rodzaju turnusu i wraz z innymi naukowcami WSWF i grupą studentów, którzy w swojej uczelni specjalizowali się w pracy z niewidomymi, prowadziłem je przez wiele lat. Uczestniczyli w nich ludzie najbardziej zaniedbani pod względem rehabilitacyjnym i właśnie poprzez odpowiedni program zajęć usprawniających można w nich było zaszczepić jakieś pragnienia życiowe. Była to bardzo ciekawa praca i pozwoliła mi na zebranie interesującego materiału porównawczego, który potem wykorzystałem w swojej pracy habilitacyjnej.   

W międzyczasie powstało Zrzeszenie Sportowe „Start”. Jego celem było objęcie działalnością sportową wszystkich pracujących w spółdzielczości, a więc także niewidomych. Od tej pory można już mówić o zorganizowanym programie działania. W  1963 roku z inicjatywy poznańskiej WSWF i działaczy „Startu”, w Sierakowie koło Poznania odbyły się pierwsze Igrzyska Sportowe Inwalidów.   

Z biegiem lat różnie oceniano pracę w zakresie wychowania fizycznego i sportu, prowadzoną przez „Start” wśród inwalidów. Coraz częściej pojawiały się krytyczne głosy, iż postawienie jedynie na sport wyczynowy mija się z podstawowym celem powołania tej organizacji, a mianowicie umasowienia sportu jako zasadniczego elementu rehabilitacji inwalidów. Współzawodnictwo sportowe w tej formie, w jakiej istnieje obecnie, jest bardzo ważne, ale trzeba też pamiętać również o mniej sprawnych, którzy nie są zdolni do sportowych wyczynów, a potrzebują ruchu w formie chociażby współzawodnictwa dla zabawy. Tego rodzaju zajęcia muszą być dobrze zorganizowane i prowadzone przez fachowców. Wówczas wychowanie fizyczne stanie się bardziej masowe”.   

Kiedy rozmawiam z prof. Janem Dziedzicem o przygotowaniach do Pierwszych Europejskich Igrzysk Sportowych Niewidomych, wyczuwam w jego głosie nutę goryczy. Jej powodem jest fakt, że pominięto w nich całkowicie poznańską Akademię Wychowania Fizycznego, uczelnię, która jako jedyna w Polsce zajmuje się zagadnieniami sportu niewidomych. Na honorowych trybunach stadionu „Posnania”, gdzie odbywały się igrzyska, wśród licznie zaproszonych gości krajowych i zagranicznych nie dostrzegłam tego, który u nas w dziedzinie wychowania fizycznego niewidomych ma do powiedzenia najwięcej. Był tam, lecz nie jako honorowy gość, lecz jako zwykły obserwator. A przecież to jego myśl, aby w Poznaniu, gdzie istnieją już duże tradycje w dziedzinie sportu niewidomych, zorganizować międzynarodowe igrzyska, zaowocowała i właśnie dzięki temu mogliśmy się spotkać na tak wspanialej imprezie, jaką był „Eurosport 1”.   

- Panie Profesorze, kiedy i w jakich okolicznościach zrodziła się myśl zorganizowania tego typu imprezy?   

- W 1974 roku w poznańskiej AWF odbywało się międzynarodowe sympozjum na temat roli wychowania fizycznego i sportu w rehabilitacji inwalidów. Zaprezentowano tam kilka interesujących referatów, dotyczących tej problematyki w odniesieniu do inwalidów. Wtedy to jeden z gości zagranicznych, wykorzystując moją sugestię, wyraził przekonanie, iż nadeszła chwila, aby w Poznaniu zorganizować Pierwsze Europejskie Igrzyska Sportowe Niewidomych. Podobny wniosek zgłosiłem na posiedzeniu Komitetu Sportu Niewidomych przy Europejskim Komitecie Regionalnym ŚRPN, które odbywało się w Sofii, a w którym uczestniczyłem jako przedstawiciel Polski. Wniosek ten znalazł się w podsumowaniu posiedzenia, a zatwierdzono go w Warszawie, na kolejnym zebraniu komisji sportu  obradującej w czasie trwania międzynarodowej konferencji, poświęconej zagadnieniom kultury, rekreacji i sportu niewidomych. Otrzymano zgodę wiceprzewodniczącego GKKF i T na zorganizowanie imprezy i decyzja zapadła. Tak więc idea ta zrodziła się w Poznaniu. -  

Profesor Dziedzic mówi żartobliwie, iż swój sukces życiowy zawdzięcza niewidomym, gdyż wszystkie jego publikacje, które przyniosły mu w efekcie tytuł profesora, dotyczyły zagadnień związanych właśnie z problematyką niewidomych. Ale wróćmy do początków jego naukowej kariery.   

Po kilkuletnim pobycie w szkole w Owińskach zaproponowano mu pracę w Zakładzie Pedagogiki i Metodyki Wychowania Fizycznego WSWF w Poznaniu. Tu mógł już całkowicie poświęcić się działalności naukowej. W 1960 roku ukazała się pierwsza publikacja Jana Dziedzica, zatytułowana: „Wychowanie fizyczne niewidomych”, która do tej pory jest jedynym podręcznikiem z tej dziedziny, mogącym służyć nauczycielom wf w szkołach dla niewidomych w ich pracy dydaktycznej.   

Następny etap to przygotowania do pracy doktorskiej. Jej tytuł brzmiał: „Rola szkicu punktowego w kształceniu orientacji przestrzennej niewidomych”, a obronił ją Jan Dziedzic w 1965 roku na Wydziale Filozoficzno - Historycznym  uniwersytetu poznańskiego, uzyskując stopień doktora nauk humanistycznych z zakresu pedagogiki specjalnej. Później przyszła docentura, w wyniku napisania pracy habilitacyjnej na temat roli turnusów rehabilitacyjno - leczniczych niewidomych i wreszcie najwyższy laur - tytuł profesora. Jest ponadto członkiem Rady Naukowej, działającej przy PZN, a za swą długoletnią pracę na rzecz niewidomych uhonorowany został Złotą Odznaką naszej organizacji.   

Profesorowi Janowi Dziedzicowi życzymy następnych sukcesów na drodze naukowej i aby służyły one jak najlepiej niewidomym.   

Pochodnia Grudzień 1977""