Absolwenci
Zofia Krzemkowska

    

Źródło: Publikacja własna "WiM"  

 

"Historia jest świadkiem czasów, światłem prawdy, życiem pamięci, nauczycielką życia". (Cyceron)

 

O jubileuszu 140-lecia istnienia szkoły dla niewidomych pisaliśmy. Wizytówką szkoły są jej absolwenci i ich dokonania, bo w szkole wszystko się zaczęło tu otrzymali podstawy dalszego rozwoju.  

Sięgnijmy więc do historii, żeby na przykładzie trzech absolwentów pokazać "wczoraj" przez pryzmat ich działania.

Rok 2012 jest Rokiem Spółdzielczości. Warto z tej okazji przypomnieć sylwetki prężnych organizatorów spółdzielczości wśród niewidomych.

 

Henoch Drat

 

Urodził się 04.04.1917 r. w Charkowie na Ukrainie. Po śmierci męża matka wraz z małym synkiem przeniosła się do Polski. Osiedlili się najpierw w okolicach Lublina, potem w okolicach Grudziądza. W 1931 r. mając 14 lat Henoch stracił wzrok wskutek wybuchu niewypału. W latach 1933-39 uczył się w bydgoskiej szkole dla niewidomych, był jej absolwentem. Poza wykształceniem wyniósł stąd zainteresowanie szachami i książkami. To ostatnie pozostało mu do końca życia. Po zakończeniu pracy zawodowej słuchanie książek mówionych stanowiło najmilszą rozrywkę. Kilkakrotnie wracał już do przeczytanych pozycji. Odnosił sukcesy w ogólnopolskich mistrzostwach szachowych. Dla upamiętnienia jego dokonań co roku w maju odbywa się w Bydgoszczy memoriał szachowy Henocha Drata.  

Pracując ukończył technikum ekonomiczne. Od lutego 1949 r. był członkiem zarządu bydgoskiego oddziału Związku Pracowników Niewidomych RP, poprzednika PZN.

Jego największym osiągnięciem było utworzenie wraz z zespołem kolegów w 1950 r. spółdzielni niewidomych "Gryf", której był prezesem do 1980 r.  

W szczytowym okresie rozwoju spółdzielni w 1985 r. w branżach szczotkarskiej, pędzlarskiej, wyrobów wycieraczek, w dziale metalowym i elektrycznym zatrudnionych było 785 osób, w tym 451 niewidomych. W 2005 r. - kiedy obchodziła 55-lecie istnienia - zatrudniała już tylko 106 pracowników, w tym 53 niewidomych. Droga, którą przebyła spółdzielnia "Gryf" to historia wielu ludzkich losów związanych z dziejami stworzonego przedsiębiorstwa spółdzielczego.

Siedziba spółdzielni na początku jej istnienia znajdowała się przy ul. Kołłątaja w Bydgoszczy, w dawnym schronisku dla samotnych niewidomych.  

Tam po ukończeniu szkoły zawodowej, w wieku 17 lat podjęłam pierwszą pracę przy nawlekaniu szczotek, szrobrów ze stosiny i basyny. Łączyłam pracę z nauką w liceum ogólnokształcącym dla pracujących. A potem pracowałam podczas wakacji, by dorobić do skromnego stypendium. Odbyłam też praktykę zawodową w charakterze pracownika umysłowego spółdzielni. Mogłam więc bezpośrednio przyjrzeć się pracy zarządu i rady spółdzielni, w tym przede wszystkim H. Drata, na którego życzliwość i przychylność mogłam zawsze liczyć. Świadczy o tym pomoc finansowa z funduszów Komitetu Budowy Domu dla Niewidomych na spółdzielcze mieszkanie w bloku. Ułatwiło mi to życiowy start, po ukończeniu studiów. Za zrozumienie potrzeb młodych niewidomych jestem mu wdzięczna do dziś.  

Spółdzielnia rozrastała się. Pierwotna siedziba okazała się za ciasna. Przeniesiono ją na ul. Fordońską, gdzie istniała do 2011 r. Powstały oddziały spółdzielni w Toruniu, Grudziądzu, Włocławku. Spółdzielnia docierała do zatrudnionych w systemie nakładczym niewidomych mieszkańców wiosek i małych miasteczek. Służyła nie tylko mieszkańcom regionu, ale wielu absolwentom szkoły i ośrodka rehabilitacji, którzy korzystając z możliwości zamieszkania w hotelu robotniczym osiedlali się tu na stałe, pracując i zakładając rodziny.

Prezes Drat nie kierował zza biurka. Był wśród ludzi, wysłuchiwał ich problemów i starał się im zaradzić. Praca była ciężka, akordowa, monotonna, ale była ciągła, nie brakowało jej. Stwarzała warunki do życia całym rodzinom.  

Spółdzielnia zakupiła domki campingowe w Tleniu w Borach Tucholskich, gdzie wypoczywali jej pracownicy, prezes z rodziną również. Miał syna Tadeusza, synową Ewę i dwie wnuczki. Spółdzielnia organizowała kilkudniowe wycieczki krajoznawcze, zajęcia k.o. i sportowe. Istniały zespoły szachowe, muzyczne i wokalne, np. "Gryfinki". Takie były wówczas warunki. Spółdzielnia "Gryf" nie była tu odosobniona. Było to dowodem troski o pracownika.  

Poza absorbującą pracą zawodową i życiem rodzinnym wiele czasu pochłaniała działalność społeczna. Pełnił liczne funkcje:  

- w latach 1957-76 był członkiem Rady Związku Spółdzielni Niewidomych,  

- w latach 1960-70 oraz 1973-76 przewodniczył radzie tego Związku,  

- w latach 1961-85 był przewodniczącym Zarządu Okręgu PZN w Bydgoszczy,

- w latach 1958-71 był członkiem ZG PZN i Prezydium ZG.  

Wymagało to wielu wyjazdów krajowych i zagranicznych, reprezentowania regionu, udziału w sprawowaniu władzy i podejmowaniu strategicznych decyzji. W pełni sprostał tym, niełatwym zadaniom. Zawsze mógł liczyć na pomoc współpracowników. Pomagali mu oni jako przewodnicy i lektorzy.  

Następcami i kontynuatorami jego dzieła byli: Zbigniew Terpiłowski, Edmund Janke, Stanisław Patyk.  

Na co dzień w pracy i w życiu był spontaniczny i komunikatywny. Przygotowywał się do pełnionych funkcji analizując niezbędne dokumenty, poważnie traktował swoje obowiązki.  

Zmarł w Bydgoszczy 26.04.1991 r., przeżywszy 74 lata. W chorobie troskliwie opiekowała się nim żona Władysława. Oboje spoczywają pod dębem przy ul. Wiślanej. Jego pogrzeb zgromadził setki niewidomych spółdzielców i członków Związku, którym stworzył dobre warunki życia i pracy, pozwalające urządzić się i wykształcić dzieci. A czy pamiętamy o nim? Czy znają jego dokonania młodzi następcy? Czy może z upływem czasu odchodzi w zapomnienie? A przecież: "przeszłość to dziś nie co wcześniej".  

Na łamach "Pochodni" ukazały się dwa artykuły poświęcone Henochowi Dratowi:  

- "Wspomnienie o przyjacielu" pióra Edwarda Nowaka, głównego księgowego spółdzielni  

- "Budowniczy z nad Brdy" pióra Józefa Szczurka.  

A to ich opinie o nim:  

Edward Nowak pisze - "Drat był człowiekiem przedsiębiorczym, dobrym dla otaczających go ludzi. Był mistrzem szczotkarskim. Miał honorowy tytuł: Przewodniczącego Zarządu Spółdzielni".

Redaktor Szczurek pisał - "Garnął się do ludzi, nie znosił samotności, lubił dobrą robotę".  

Przed laty Józef Mendruń - jako kierownik działu Tyflologicznego ZG PZN, zainicjował opracowywanie i wydanie biografii wybitnych niewidomych. Z naszego regionu uwzględniono Władysława Winnickiego i Józefa Buczkowskiego.

Moim zdaniem należałoby kontynuować publikację biografii kolejnych, zasłużonych osób. Na takie szersze opracowanie czeka Henoch Drat.  

W 1989 r. Centralny Związek Spółdzielni Niewidomych wydał książkę Iwony Śledzińskiej - "W stronę światła spółdzielczość niewidomych, zarys monograficzny". W rozdziale "Z orłem i lwem w herbie" ukazał się ostatni wywiad z H. Dratem.

Wiedza i MyśL listopad 2012