Artykuł przedrukowany z Credo nr11/96

Trzeba stanąć pod krzyżem.

Jezus przez ofiarę na krzyżu uwolnił nas od grzechów i uczynił królestwem - kapłanami dla Boga, swojego Ojca. Przez chrzest jesteśmy włączeni w Jego boską rzeczywistość. Czas pomiędzy paruzjami przeznaczony jest na to, aby dawać "świadectwo prawdzie". Powołanie chrześcijańskie, jak upomina Sobór Watykański II i uczy Jan Paweł II, polega na utożsamieniu się z Chrystusem, na udziale w Jego funkcjach - prorockiej, kapłańskiej i królewskiej, na takim budowaniu świata doczesnego, aby przybliżało się Królestwo Boże. Ale czasem to, co ludziom wydaje się dobre i sprawiedliwe, może nie być tyle samo warte w oczach Boga, ludzka wiedza nie jest tym samym co Boża mądrość. Trzeba jej szukać z wiarą w Ewangelii. Tak jak to czynią święci. Matka Elżbieta Róża Czacka, założycielka Zgromadzenia Sióstr Franciszkanek Służebnic Krzyża przez doświadczenie własnego kalectwa zrozumiała, czym jest królowanie Chrystusa i potrafiła dołączyć najlepszą cząstkę do Jego królestwa zaradzając niedostatkom i bólom świata, w jakim przyszło jej żyć. Bezgranicznie zaufała miłości Boga, po franciszkańsku oparła się na Ewangelii, w duchu tomizmu podporządkowała rozum wierze.

Hrabianka Róża miała ledwie 22 lata, kiedy na skutek ciężkiego upadku z konia, straciła wzrok. Wykształcona, zamożna, urodzona w rodzinie o wspaniałych społecznikowskich tradycjach, stała na progu życia. Po ludzku sądząc, nieszczęście raz na zawsze zatrzasnęło przed nią twórcze możliwości. Lekarze nie ukrywali swojej bezradności, rodzina nie chciała przyjąć do wiadomości stanu bez nadziei. Róża z młodzieńczą odwagą postawiła Bogu pytanie o swój dalszy los. Nie uznała ślepoty za życiową porażkę, od nowa wchodziła w świat. Kierowała się optymizmem czerpanym z wiary, i trzeźwym umysłem, postępowała praktycznie. Nauczyła się brajla, poznała literaturę oraz przodujące ówczesne osiągnięcia w pracy z niewidomymi we Francji, odwiedziła zakłady w Szwajcarii, Austrii, Niemczech. Przekonała się, że nie tylko można, ale koniecznie trzeba złączyć religijny wymiar życia człowieka niewidomego z jego postawą moralną i sposobem egzystencji w społeczeństwie. Własne cierpienie dopomogło jej rozpoznać imperatyw powołujący ją do przywracania pełni życia okaleczonym fizycznie lub duchowo. W Laskach pod Warszawą, przy granicy Puszczy Kampinoskiej, na ziemi piaszczystej, w 1922 r. zaczęła budować religijną oazę - ośrodek dla niewidomych i klasztor. Wtedy, gdy filozofia i wiedza o przyrodzie wydawały się tak wielu wykształconym ludziom w Polsce jedyną drogę do prawdy, ona z ewangelicznym radykalizmem zawierzyła się Opatrzności.

"Caritas Christi urget nos" - powtarzała często Matka Czacka - "Miłość Chrystusa przynagla nas" - do spotkania z innymi.

Przyjąwszy własne okaleczenie jak dar miłości Boga, pośpieszyła naprzeciw innym niewidomym. Najpierw w Warszawie powołała Towarzystwo Opieki nad Ociemniałymi, żeby zapewnić instytucjonalną ochronę powstającym domom i warsztatom dla ociemniałych. A potem na podarowanym gruncie w Laskach wytyczono aleje, posadzono sad, wzniesiono kaplicę, zbudowano szkołę, mieszkania dla świeckich i klauzurowe domki dla sióstr. Laski, założone przez Matkę Elżbietę Czacką, istnieją już 76 lat. Nie raz w toku społecznych przemian i w obliczu historycznych katastrof potwierdzała się słuszność celu wytyczonego przez Założycielkę: można przybliżać się do chrześcijańskiego ideału życia, gdy własne cierpienie staje się źródłem zgody ze sobą i ze światem, gdy ma zakotwiczenie w nauce Chrystusowego Krzyża.

Chrystusa stawiała Matka w centrum życia, widziała w Nim prawzór i przyczynę stworzenia, Odkupiciela przez Krzyż i Pośrednika, Króla Wszechświata. Wymownym tego dowodem jest codzienne pozdrowienie Lasek: "Przez krzyż - do nieba". Matka Czacka w Krzyżu znalazła Boga, chciała tę drogę utorować innym. Ludzie boją się cierpienia - mówiła - nie rozumieją jego sensu, odrzucają i dlatego jest im źle. A cierpienie jest wybranym przez Boga środkiem podniesienia się z grzechu, sposobem panowania nad własną, ułomną naturą. Krzyż nas wywyższa, uzdrawia, przebóstwia, ponieważ jednoczy z samym Chrystusem. Siostry zawsze wieczorem żegnają się słowami: "Kochajmy Krzyż i weselmy się w Panu", Zdrowy krzyż jest źródłem radości. Wiele razy zwierzała się Matka Czacka z doświadczenia chrześcijańskiego paradoksu: "To dziwne bardzo, że w cierpieniu jest miejsce na radość. Szczęśliwy człowiek, który umie przyjąć cierpienie w całej nagości wprost od Boga. Takie cierpienie bez żadnych domieszek własnych trwa tak długo, jak się Bogu podoba. Tak długo trwa, aż się oczyści i wypali to, co Bogu w duszy przeszkadza, co hamuje swobodę Ducha Świętego. Do końca życia ciągle coś innego, coś nowego jest do oczyszczenia i spalania". Matka przestrzegała przed tym, żeby nie nazywać krzyżem urażonej miłości własnej, każdej zawinionej przykrości czy braku zdyscyplinowania, ale tylko taką, która jest przyjmowana w duchu pokuty. Zostawiła w pismach mocne, głębokie słowa o roli krzyża. Jednak najważniejszy jest przykład jej życia związanego z krzyżem. Przez Krzyż dojrzewała świętość samej Matki. Modlitwa wskazywała jej drogę, pozwalała poznawać Boże zamiary.

Powołała Zgromadzenie Sióstr Franciszkanek Służebnic Krzyża, aby modlitwą służyły niewidomym, aby stałą łącznością z Bogiem utrzymywały istnienie powstałego Dzieła Lasek: "Ono z Boga jest i dla Boga - zapisała Matka Założycielka - Inne racji bytu nie ma. Gdyby zboczyło z tej drogi, niech przestanie istnieć. Królowanie Jezusa w Dziele i w każdej duszy jest programem konkretnym, programem do realizowania na każdy dzień za cenę przekreślenia siebie. Wszyscy jesteśmy posłusznymi narzędziami w Jego ręku. Trwa tylko Bóg i zostaje Dzieło". Słowa te wyartykułowała z charakterystyczną dla siebie ostrością i z pełną odpowiedzialnością, one najgłębiej oddają treść życia w Laskach od chwili narodzin Dzieła.

Jeden duch zapanował w szkole, w klauzurze, w domu rekolekcyjnym. To, co dziś wydaje się powszedniością, na pół wieku przed rozpoczęciem Soboru Watykańskiego II było pionierstwem wymagającym odwagi i poświęcenia. Nowatorska naówczas myśl połączenia charytatywnej służby niewidomym z apostolstwem nauki Chrystusa w intencji zadośćuczynienia za duchową ślepotę świata została wprowadzona w czyn i dedykowana Trójedynemu Bogu (TRIUNO). Koncepcja przygotowania i włączenia niewidomych w pełny nurt życia społecznego znalazła wyraz w laskowskim stylu bycia, metodach edukacji i realizowaniu dobra osobistego poprzez pracę zawodową. Laski, oparte na żywej modlitwie i tomistycznym uzasadnieniu wiary, wytworzyły środowisko, w którym tak wielu ludzi doświadczyło spotkania z Jezusem w Jego Królestwie Krzyża.

`Marzenna Guzowska