Do końca pozostał świadkiem  piękna  

 

Dyrektora Andrzeja  Czartoryskiego wspomina Teresa Cwalina  

 

Róża Czacka twórczo nawiązywała do znanego w Europie hasła niewidomy - człowiekiem użytecznym. Wykształcenie i przygotowanie do zawodu połączone z formacją religijno-moralną pozwala - uznawała - przywrócić niewidomą osobę społeczeństwu. Ale należy również później - oczywiście w miarę potrzeby - towarzyszyć niewidomemu w ciągu jego życia. Takie zadanie stanęło przed Patronatami, a potem podjął je i do dziś wypełnia Dział ds. Absolwentów. Od lat 70. aż do śmierci kierował tą placówką Towarzystwa dyr. Andrzej Czartoryski. Wiele by pisać o tej niezwykłej postaci i tak zasłużonej dla sprawy osób z dysfunkcją wzroku, bo przeszedł przez życie dobrze czyniąc. Szczególnie ci absolwenci, którzy mieli często problemy z samodzielnym zaspokojeniem podstawowych potrzeb związanych z codzienną egzystencją i pogubili się gdzieś w świecie, znajdowali zawsze zrozumienie i wsparcie Dyrektora Czartoryskiego. Odwiedzał ich w miejscu zamieszkania prowadził rozmowy z pracodawcami niósł pociechę i umacniał dobrą radą. Zwyczajnie kochał te - jak zwykł nazywać - moje malentasy.  Ale chyba tylko najbliżsi współpracownicy wiedzą dzisiaj o zaangażowaniu się Dyrektora Czartoryskiego w promowanie działań twórczych osób niewidomych i od lat towarzyszenie wszelkim kulturowym inicjatywom laskowskiej Galerii Szkolnej Ściana. Dobrze rozumiał, jaką wielką rolę może odegrać też i sztuka w całym procesie rehabilitacji społecznej i zawodowej, i że nie można zapominać i lekceważyć potrzeb osób niepełnosprawnych odnoszących się do sfery twórczej. Niepowtarzalność osoby, jej wyobraźni czy emocji - często powtarzał w rozmowach po uważnym obejrzeniu prac Piotra Kuscha czy Jurka Ratyńskiego albo po koncertach Ewy Błoch - stwarza szczególny rodzaj piękna, które należy wydobyć i z niego czerpać. W tworzeniu - zauważał też - najwyraźniej ujawnia się ludzka różnorodność i równouprawnienie. I tworzenie, i sami twórcy - widać było - naprawdę go ciekawili. Zdarzało się, że rozmowa - często w samochodzie przy okazji powrotu z pracy - stanowiła inspirację dla podjętych później przeze mnie działań. Dyrektor Czartoryski rozumiał, że postawa twórcza osoby niepełnosprawnej nie jest mniej warta niż tworzenie przez osobę fizycznie zdrową a często też to niewidomy twórca jedynie może pomóc tym, którzy uważają się za zdrowych, odkryć własne braki. I cieszył się, gdy tak się działo. Nie opuścił żadnej wystawy, żadnego koncertu, żadnego spotkania. Zawsze umiał znaleźć czas na rozmowę o tym, co warto zobaczyć czy przeczytać. Nawet wtedy, gdy był już bardzo chory i przyjechał tylko po to do Lasek, by pożegnać się ze swoim Działem, znalazł siły, by zajrzeć też do Galerii, bo właśnie usłyszał o wernisażu wystawy Ślady Piotra Kuscha.

promocja  marzec 2006