Biografia prasowa  

 

Antoni Chrobak  

       Bibliotekarz  w ośrodku wypoczynkowym PZN w Muszynie

 Organizator turystyki górskiej

 

 

Nasze zadania i satysfakcje Zofia Krzemkowska

        

Nowy Sącz, ulica Ogrodowa, centrum miasta - tu w trzech pokojach mieści się biuro  niedawno utworzonego okręgu PZN. O rozmowę na temat pracy okręgu proszę kierownika biura - Antoniego Chrobaka.  

- Jest Pan znany Czytelnikom „Pochodni” z cyklu artykułów o Muszynie. Chcę jednak rozmawiać  nie o Muszynie, ale o Panu i okręgu nowosądeckim.  

- Jestem rodem z gór, pochodzę z Tylmanowej. Zacząłem tracić wzrok, mając cztery lata. W dwa lata później dowiedziały się o mnie nauczycielki z krakowskiej szkoły dla niewidomych, które wspólnie z sołtysem i wiejskim proboszczem dokonywały penetracji terenu w celu wyszukania niewidomych dzieci nieuczęszczających do szkoły. Ponieważ nie było odpowiedniej klasy w Krakowie, skierowano mnie do Wrocławia.  

Zawsze lubiłem przedmioty ścisłe.  Ze względu na swe zainteresowania chciałem studiować zaocznie cybernetykę, ale pracowałem jako zastępca kierownika do spraw rehabilitacyjnych w ośrodku muszyńskim i pracodawcy nie wyrazili zgody na ten kierunek studiów. Wybrałem więc Akademię Ekonomiczną we Wrocławiu. Napisałem pracę magisterską na temat: „Analiza kompleksowej rehabilitacji niewidomych” i obroniłem ją z wyróżnieniem.  

- Jeszcze teraz często wczasowicze wybierający się do Muszyny są zawiedzeni, że nie spotykają tam Pana. Znany jest Pan z umiejętności organizowania pieszej turystyki górskiej i zdolności sugestywnego przekazywania wiadomości o mijanych obiektach. Jest i historia, i plastyczne widoki krajobrazu górskiego. Jak Pan to robi? Skąd czerpie Pan potrzebne materiały?

- Miło mi to słyszeć, chociaż znacznie skromniej oceniam swoje możliwości w tej dziedzinie. Bardzo lubię to, co robię. Turystyka od dawna jest moim hobby. Mam około trzystu przewodników i map turystycznych z całej Polski, które czytam z lektorem i dokonuję selekcji zawartego w nich materiału. Staram się poznać również inne regiony Polski.  

Jestem zadowolony, gdy uda mi się zainteresować słuchaczy, bo wiem, że mój wysiłek włożony w przygotowanie wycieczki nie poszedł na marne. Pomaga mi w tym dobra znajomość brajla. Uważam, że piesza turystyka i zbieranie wiadomości o poznawanym regionie jest hobby dostępnym dla niewidomych. Szkoda, że niedocenianym.  

Z muszyńskimi wczasowiczami całkowicie się nie rozstałem. Prowadzę dla nich dłuższe wycieczki i zwykle w grupie wczasowej spotykam znajomych.

- Przejdźmy do spraw bardziej ogólnych, a zwłaszcza dotyczących okręgu. Czego udało się Panu dokonać w ciągu rocznej działalności?

- Nasz okręg istnieje zaledwie od trzech lat. Postanowiliśmy położyć duży nacisk na wyszukiwanie i rejestrację dzieci. W wyniku wspólnej akcji, prowadzonej przez okręg, kuratorium, TPD, wojewódzką poradnię wychowawczo - zawodową,  wojewódzki szpital zespolony, mamy dokładne informacje dotyczące 106 niewidomych dzieci uczących się w szkołach dla niewidomych lub widzących, albo też pozostających w domu.  

Powołaliśmy lub  uaktywniliśmy już istniejące komisje problemowe, klub rodziców niewidomych dzieci, radę kobiet, działającą  pod kierunkiem Barbary Gumulińskiej. Mamy sześć kół: w Gorlicach, Limanowej, Nowym Sączu, Nowym Targu, Rabce i Zakopanem. Zrzeszamy 1200 członków. Znaczną grupę stanowią niewidomi masażyści, zatrudnieni w uzdrowiskach.  

- Nad czym Pa obecnie pracuje?  

- Przygotowuję kolejne posiedzenie prezydium zarządu okręgu, na którym zajmiemy się akcją sprawozdawczo - wyborczą w kołach oraz przygotowaniem kursów, zaplanowanych na jesień bieżącego roku. Organizujemy je w ośrodku wczasowym  „Gromady” w Czarnym Potoku koło Krynicy. Są tam dobre warunki zakwaterowania i wyżywienia. Planujemy kursy: orientacji przestrzennej, nauki brajla i racjonalnego żywienia rodziny. Ten ostatni przygotowany jest dla naszych pań i nadzorowany przez okręgową Radę Kobiet. Najważniejsze jest to, że mamy już kadrę instruktorską, z której możemy korzystać w każdej chwili.  

- Co działaczom nowosądeckim sprawia najwięcej trudności?  

- Problemy są takie jak wszędzie. Na ogół mamy rozumiejący się aktyw, ale i u nas są niewidomi piszący anonimy, kierujący skargi do KC PZPR. Jest grupa wiecznych malkontentów, „krzykaczy”, ciągle niezadowolonych, którym trudno dogodzić. Zarzuty kierowane przeciw działaczom nie znajdują potwierdzenia. Przez dwa tygodnie przebywała u nas kontrola, która po przebadaniu rozmaitych dokumentów stwierdziła bezpodstawność wysuwanych zarzutów. Zastanawiam się, skąd bierze się takie grafomaństwo i co autorzy anonimów chcą osiągnąć oszczerstwami? Wiem, że tak jest w wielu okręgach, ale jak to przeciąć, jak temu skutecznie zapobiegać?

Drugi problem to zapewnienie niewidomym pracy. Na naszym terenie nie ma spółdzielni dla niewidomych, jest tylko filia spółdzielni krakowskiej. Ponad 20 szczotkarzy pracuje w spółdzielni ogólnoinwalidzkiej, ale ponieważ wykonują szczotki najmniej płatne, ich zarobki są pięciokrotnie niższe niż osób zatrudnionych także w szczotkarstwie, ale w spółdzielniach niewidomych. Nie można na to patrzeć z założonymi rękami. Właśnie w tych dniach mamy wykupić willę o powierzchni trzystu metrów w Nowym Sączu. Na początek umieścimy w niej filię KSN, a w przyszłości myślimy o własnej spółdzielni dla niewidomych. Będzie to kooperacja z „Cepelią” i zakładami przemysłowymi. Mamy przyrzeczoną pomoc CZSN i spółdzielni z Krakowa. Całości będzie patronował, przynajmniej w stadium organizacyjnym, nasz okręg PZN. Uważam, że planowana spółdzielnia powinna zatrudnić 300 niewidomych, przy czym dla 50 przewidziane są miejsca w internacie. Mamy poparcie wojewódzkich władz politycznych i administracyjnych, które znają nasze problemy. Jestem pełen optymizmu i zapału. Uważam, że przygotowanie ekonomiczne, jakie zdobyłem na uczelni, może okazać się przydatne w tej pracy. Jeśli zapewnimy ludziom godziwe warunki życia, damy pracę tym, którzy od lat na nią czekają, we właściwy sposób ukierunkujemy ich aktywność - to pożytek z tego będzie miało cale nasze nowosądeckie środowisko. Myślę, że siedem lat na realizację tego przedsięwzięcia powinno wystarczyć.  

- Obok trudnych spraw są na pewno też i osiągnięcia. Może teraz o nich kilka zdań.  

- Moim osobistym sukcesem jest utworzenie drużyny sportowo - turystycznej złożonej z niewidomych. Uczestniczymy w zgrupowaniach sportowych w Jaszowcu i w ogólnopolskich rajdach niewidomych. Na „RIN- Wisła 84” zdobyliśmy puchar, odbierając go drużynie z Łodzi, do której należał od lat. W rajdzie uczestniczyło czternaście drużyn, a nasze zwycięstwo jest  tym cenniejsze, że po raz pierwszy byliśmy w Beskidzie Śląskim.  

- Dziękuję za rozmowę, życzę realizacji wszystkich ambitnych zamierzeń Panu i całemu okręgowi nowosądeckiemu.  

       Pochodnia Listopad 1984