„Czy pismo brajla ma przyszłość” praca konkursowa - Zofia Krzemkowska

 

Tak ma przyszłość, pod warunkiem, że zmieni się klimat wokół tego pisma. Obecny stosunek władz, kół, okręgów i władz centralnych związku napawa niepokojem. Nastąpił wyraźny, niczym nie nieuzasadniony regres w zakresie popularyzacji pisma brajla. Publiczne rozpowszechnianie  poglądów, że jest to przeżytek do lamusa z nim, uwłacza  niewidomym posługującym się tym pismem na co dzień Szkoda że nie znalazły się środki by spotkać się, wysłuchać i nagrodzić polskich uczestników Międzynarodowego Konkursu Brajla. Były na ten temat rozmowy z decydentami, liczne emaile, bez odpowiedzi,  obietnice bez realizacji. Szkoda. Opublikowano wprawdzie 5 wyróżnionych prac na łamach „Pochodni” ale podobno im to narzucono. Zabrakło pieniędzy na honoraria za opublikowane teksty. Zdarzyło mi się to po raz pierwszy w 60-letniej współpracy z „Pochodnią” aby za zamieszczony  tekst nie zapłacono. Czy to nie jest przejaw dyskryminacji? Wśród wyróżnionych prac prac przeważały te które napłynęły od absolwentów z Lasek. Świadczy to o osiągnięciach tego ośrodka w zakresie nauczania brajla. Powinny zostać zauważone i docenione, ale czy tak jest  wszędzie? Znam ośrodki, w których nawet brajla uczą osoby widzące. Dlaczego nie mogą tego uczyć niewidomi odpowiednio do tego przygotowani, przecież stanowili by żywy przykład możliwości posługiwania się tym pismem. Teraz nie szkoli się już instruktorów brajla, czemu przestali być potrzebni? Czy nie ma osób tracących wzrok. Statystyki PZN mówią co innego. Wiem że przeważają osoby słabo widzące posługujące się swobodnie czarnym drukiem, im brajl      rzeczywiście nie jest potrzebny, mimo że mają znaczny stopień upośledzenia wzroku, I-szą grupę inwalidzką. Żywią do brajla awersje, uważają że jest to trudne pismo, ale przecież nie można nie dostrzegać, pomijać potrzeb rzeczywiście niewidomych, którzy są wśród nas, wprawdzie w mniejszości, ale muszą liczyć na skuteczną pomoc swojej organizacji, także w sprawach brajlach. Dobry, zaangażowany instruktor niewidomy uczący brajla, nie tylko uczy czytać i pisać ale jest pierwszym informatorem nowo ociemniałych w zakresie prasy środowiskowej i spraw niewidomych. Oddziaływuje także na rodziny tych ociemniałych. Ale żeby były efekty tej nauki trzeba właściwej motywacji, że warto podjąć trud nauki, że się opłaci, czasu eliminującego pośpiech, dobrej jakości sprzętu. Podręczniki nie mogą służyć wielu osobom, bo są zatarte punkty, i zniechęcają do nauki czytania. Na to muszą znaleźć się środki, bo indywidualnego nabywcy nie stać na ich zakup, a instruktor nie ma z czego dopłacać. I wreszcie niewidomy dobrze przygotowany instruktor z indywidualnym podejściem do każdego, cierpliwy, miły w kontakcie, który często latami zechce prowadzić brajlowską korespondencję, bo uczący się obdarzył właśnie jego zaufaniem i potrzebuje wymiany listów z nim. W strukturach organizacyjnych począwszy od kół, przez okręgi i władze centralne szczególne Centrum Rehabilitacji, Dział Tyflologiczny, specjaliści, profesjonaliści od spraw niewidomych powinni praktycznie znać brajla, aby odpowiadać w tym piśmie niewidomym interesantom. Martwi fakt, że liczne programy  szkoły np. warsztaty dla młodzieży, program „Kuźnia”, Akademia Trzeciego Wieku, Krajowe Centrum Kultury Niewidomych nie zawierają nawet elementów, ani materiałów brajlowskich. Wydawane dla dorosłych czasopisma środowiskowe „Pochodnia” i „Nasz Świat”  mimo kosztów stosują nadal wersję brajlowską. „Nasz Świat” ukazuje się tylko w brajlu i w wersji elektronicznej, ale docierają one do czytelników z co najmniej miesięcznym opóźnieniem, część zamieszczonych materiałów jest zdezaktualizowana. Czy to nie są przejawy dyskryminacji tego pisma? A nasze ośrodki? Moim zdaniem powinny posiadać napisy brajlowskie np. numery pokojów, ich przeznaczenie. Ale nikt tego z władz nie  egzekwuje, czemu? tym bardziej, że domagamy się oznakowań brajlowskich na lekach, na kosmetykach i słusznie, ale bądźmy konsekwentni w naszym działaniu. Kryterium zatrudniania na niektórych stanowiskach np. w redakcji powinno obejmować praktyczną znajomość brajla. Zapisana brajlem kartka z nazwiskami i funkcjami osób które trzeba powitać,  z programem spotkania, czy dyspozycją własnego wystąpienia na publicznej naradzie, kartka w ręku niewidomego dyrektora czy prezesa jest najlepszą wizytówką  przydatności tego pisma i samodzielności jaką ono daje. Nauka brajla nowo ociemniałego ma też znaczenie terapeutyczne. Jeśli zdołamy go tym pismem zainteresować dajemy mu pożyteczne zajęcie, wypełniamy czas, chronimy przed bezczynnością, dostarczamy treści myślowych, usprawniamy pamięć, dotyk, wyobraźnię, wzbogacamy o nowe przydatne umiejętności, a radość z pokonania trudności jest u nich wielka. Doświadczyłam tego pracując przez 35 lat z takimi osobami. Redagując dwu miesięcznik dla niewidomych kobiet „Głos Kobiety” ukazujący się w brajlu i w powiększonym druku przez 36 lat, korzystałam z brajlowskich tekstów ociemniałego doktora anatomo psychologa Andrzeja Kossakowskiego z Kielc, który w „Głosie Kobiety” redagował najbardziej poczytny kącik medyczny, udzielał także indywidualnych odpowiedzi czytelniczkom w brajlu. Cieszyło go to że trud włożony w opanowanie pisma brajla nie poszedł na marne, że może wykorzystać praktyczną umiejętność samodzielnie pisząc i czytając. Prowadziłam czasochłonną, bogatą korespondencję w brajlu z czytelniczkami, która trwa do dziś, bo takiej formy kontaktu sobie życzyły. Wszystkie prace konkursowe, a było ich wiele, mogły nadsyłać w wersji brajlowskiej i chętnie z tego korzystały. Krajowe Duszpasterstwo Niewidomych ks. dr Andrzej Gałka preferuje liturgiczne teksty brajlowskie na pielgrzymkach krajowych i zagranicznych. To dowartościowuje niewidomych. Pamiętam zjazdy okręgowe PZN w Poznaniu za prezesa Aleksandra Króla, kierownika Henryka Zaganiaczyka. Takie same zjazdy w Bydgoszczy za prezesa Henocha Drata. Kierownika Klemensa Graji, na których jako studentka czytałam sprawozdania zjazdowe w brajlu i protokółowałam w brajlu zjazd okręgowy. Pamiętam takie zjazdy krajowe: w Łodzi, Warszawie, Ustroniu Zawodziu na których dobrzy niewidomi brajliści sami czytali materiały zjazdowe, nie wyręczając się pracownikami, lektorami czy nawet aktorami. Byli to m.in. Włodzimierz Kopydłowski, Andrzej Kaszta, Ryszard Dziewa i ja. Pełniłam wówczas funkcję sekretarza generalnego Zarządu Głównego PZN. Pamiętam referat:„doniosły jubileusz” z okazji 50-lecia Zjednoczonego Ruchu Niewidomych w Polsce odczytany w Filharmonii Narodowej w Warszawie w 1997 r. z brajla przez Ryszarda Dziewę. Jestem w posiadaniu nagrania koncertu z okazji 30-lecia śmierci Matki Elżbiety Róży Czackiej, z udziałem Kardynała Prymasa Glempa. Fragmenty dzieł Matki Elżbiety Róży Czackiej czytali brajlem Helena Jakubowska i Ryszard Dziewa. Czy nie warto wrócić do przytoczonych tu faktów z przeszłości. Pokazując otoczeniu, że jesteśmy samodzielni, niezależni dzięki naszemu pismu. Wciąż mamy dobrych brajlistów. Skorzystajmy z nich. Były wieloletni dyrektor okręgu łódzkiego, obecnie wiceprezes ZG PZN Teresa Wrzesińska wygłasza publicznie wystąpienia czytając je brajlem. Popularyzuje pismo wspólnie z niewidomą bibliotekarką Wandą Nestarowicz. Okręg Kuj.-Pom. wydaje kwartalnik „OKO” także w wersji brajlowskiej, przygotował własnym sumptem brajlowskie śpiewniki z kolędami i pieśniami biesiadnymi. Prezentowane prace niewidomych zaopatrzone  są w brajlowskie podpisy. Podczas co roku organizowanych majówek i Dni Bydgoszczy demonstruje się pismo brajla co wzbudza duże zainteresowanie u dzieci i młodzieży, gdy rozdaje się teksy brajlowskie. Przyczyniają się do tego organizatorka kultury Helena Skonieczka i bibliotekarka Krystyna Skiera. Diecezjalne Duszpasterstwo Bydgoskie stosuje wyłącznie brajlowskie teksty liturgiczne. To wszystko wymaga przygotowań, ale daje efekty.  A jak jest gdzie indziej? Nie mam  rozeznania. Nie pisze się o tym i nie mówi. Niewidomi nie posługujący się żadnym pismem są analfabetami. Nie dajmy na to przyzwolenia. I stąd przyszłość brajla. Doceniam znaczenie narzędzi elektronicznych. One są wygodniejsze i szybsze od brajla, ale ograniczają wysiłek, wprowadzają lenistwo, tak jak widzące dzieci uczą się pisać i czytać i posługiwać komputerem, tak samo dziecko niewidome powinno poznać brajla zanim zacznie mieć i posługiwać się komputerem. Solidaryzuję się z Hanną Pasterny, która swoje argumenty wyraziła w wyróżnionej pracy konkursowej opublikowanej w   marcowej „Pochodni”. Odnośnie własnych notatek brajlowskich i ich przydatności  Antonina Żurawska były dyrektor krakowskiego Okręgu PZN mówi: dla mnie brajl jest niezawodny. Dla mnie też. Wierzę, że powołany komitet organizacyjny Obchodów Roku Brajla 2009 przywróci temu pismu dawną rangę. I pytanie czy brajl ma przyszłość będzie zbędne. Oby tak się stało.

A teraz mój wykład „Ludwik Brajlle`a i jego dzieło”, który przeczytałam w całości z brajla, ale w streszczeniu, w skróconej formie, ponieważ dano mi na przedstawienie tematu tylko 25 minut. Piszę skrótami w zwykłych czarno drukowych zeszytach na pojedynczych kartkach.

Ludwig Brajlle`a i jego dzieło. Ludwik Brajlle`a jest dobroczyńcą niewidomych. Jego wynalazek zrewolucjonizował pisanie i czytanie przez niewidomych. Pismo ułatwia nam naukę, pracę zawodową, działalność społeczną, życie codzienne, komunikację międzyludzką. Rozwój elektroniki, powszechny dostęp do komputera i internetu nie eliminuje systemu brajla. Ma w nim zastosowanie, udowadniają to niewidomi naukowcy, zajmujący się na co dzień i brajlem i biegle elektroniką. Dr Czesław Ślusarczyk - niewidomy pracownik dydaktyczno naukowy Szkoły Głównej Handlowej sugeruje zwiększenie liczby punktów do 8, pozwoli to na zapis 255 znaków. Stwierdza: pismo brajla jest bardzo przydatne w technikach komputerowych. Jest ono wykorzystywane w tzw. monitorach brajlowskich, umożliwiających niewidomym użytkownikom odczytanie tekstu wyświetlonego na monitorze. Wspomaga ono współczesne środki komunikacji, które wzajemnie się uzupełniają. Jest nam nadal potrzebne i przydatne. Wspomniany dr Ślusarczyk jest również pełnomocnikiem ds. studentów niepełnosprawnych wyznaczonym przez rektora. Janusz Onieciński wykłada algebrę na Uniwersytecie Łódzkim, jest całkowicie niewidomy. Sam komputer bez znajomości brajla nie wystarcza, jest uboższy, mniej przydatny. Ze znajomością brajla jest znacznie przydatniejszy. O brakach świadczą listy dyskusyjne, na których wypowiadają się niewidomi. Chodzi m.in. o rozmieszczenie tekstu, akapity, kolumny, o wygląd słowa pisanego. Wojciech Maj - tłumacz z Kielc: zrewolucjonizowała brajla umieszczona przy komputerze  linijka brajlowska nowego projektu. Brajl stał się aktywnym czynnikiem sterującym. Wzrosła szybkość posługiwania się nim. Wpłynęło to na odrodzenie systemu brajlowskiego. Do tych opinii przyłącza się także dr Stanisław Jakubowski z Warszawy. Udowodniła to większość nadesłanych prac na konkurs BC „Czy brajl ma przyszłość”. Z okazji Międzynarodowego Roku Brajla” warto przypomnieć sylwetkę Ludwika Brarjlle`a i jego wielorakie dokonania na rzecz niewidomych. Trzeba także wokół tego pisma stworzyć właściwy klimat, aby go doceniali i chcieli się nim posługiwać niewidomi. Spróbujmy odpowiedzieć na pytania. Z jakiej rodziny pochodził? Jak doszło do wypadku Ludwika? W kim miał oparcie przez całe życie? Jak wyglądała jego edukacja? Kto zainspirował go do wynalazku? Na czym polegały jego poszukiwania? Na jakie trudności napotkał przy dążeniu do akceptacji alfabetu? Jakie wykonywał zawody? Jak służy niewidomym jego system?

Cuopvray - miejsce urodzenia Luisa Ludwika Brajlle`a, to niewielka wieś, oddalona o 45 km na wschód od Paryża, leżąca na zboczu wzgórza. Dom rodziny Brajle`ow mieści się  w dolnej części wioski, w głębi bocznej małej uliczki im. Brajlle`a. Na nim napis: „Otworzył niewidomym bramy wiedzy”. Zbudował go w II połowie XVIII wieku dziadek Ludwika Szymon. Jest to mała solidna budowla, przekształcona w 1951 r. w muzeum gromadzące pamiątki związane z brajlem. To w tym domu 4 stycznia 1809 r. 200 lat temu urodził się Ludwik - najmłodszy z 4 dzieci. Były to: Monika Katarzyna, Ludwik Szymon, Maria Celina. Nad wioską góruje kościół p.w. św. Piotra, w którym Ludwik został ochrzczony 8 stycznia. Przed urzędem gminy wznosi się pomnik z 1887 r. przedstawiający popiersie Ludwika, a poniżej płaskorzeźba: Ludwik prowadzi rękę małego chłopca niewidomego po zadrukowanej stronie papieru. Wieś zamieszkiwało 170 rodzin.. Brajlle`awie posiadali: zagrodę, budynki gospodarcze, 3 ha ziemi, winnicę i warsztat rymarski ojca. Ważną instytucją była szkoła, udzielająca bezpłatnej nauki ubogim dzieciom. Ludwik przyszedł na świat w 17 roku małżeństwa Moniki z d. Baron, córki winiarza z Szymonem Rene - rymarzem - zwolennikiem dawnej tradycji. Dotarłam do źródeł, w których zachowały się zapiski dotyczące wyglądu jego rodziców. Matka - średniego wzrostu, szatynka o błękitnych oczach, energiczna w działaniu, bardzo oddana synowi, troskliwa o jego słabe zdrowie. W liście z 10 września 1847 r. gdy Brajlle`a był dojrzały pisał m.in. „droga moja Matko, kto już tak dawno jak ciebie nie widziałem. Mieszkanie w dużym mieście nudzi mnie i byłbym szczęśliwym gdybym mógł pooddychać świeżym powietrzem na naszej wsi, naszych okolic. Jakże chciałbym włóczyć się wśród winnic Cuopvray”. Przytoczony fragment świadczy o tęsknocie do lat dziecinnych i o silnej więzi istniejącej między synem a matką. Przeżyła go. Wszystko co posiadał przekazał w testamencie przede wszystkim matce. Cuopvray było jego swoistym azylem. Tu nad pracownią urządzono mu pokoik, który posiadał do końca życia. Otaczano go miłością i pełnym zrozumieniem. Tu  w czasie wakacji, w rodzinnej wsi, szukał metodą prób i błędów najkorzystniejszym rozwiązań w alfabecie dla niewidomych. Wieśniacy z życzliwością śledzili jego poczynania mówiąc: spójrzcie na tego Ludwika, jak on wciąż dziobie papier. Ojciec Szymon Rene - 167 cm wzrostu, z dużym nosem, pracowity, dbający o o rodzinę, zmarł 31 maja 1831 r. w wieku 67 lat. Z ojcem łączyła Ludwika wielka miłość, stracił go mając 22 lata. Wróćmy jednak do dzieciństwa. Był żywym ruchliwym, inteligentnym chłopcem. Lubił zwierzęta, chętnie pomagał siostrom w pracach w kurniku i w oborze, miał własnego psa Mendora. Dużo śpiewał. Szczególne jednak interesował go warsztat rymarski ojca. Był to dla niego nieznany, zakazany świat. W 1812 r. chcąc podobnie jak ojciec uszyć końską uprząż w czasie nieobecności ojca w warsztacie przekłuwał szydłem skórę. Ostre narzędzie wyślizgnęło się z rączki chłopca i utkwiło w jego prawym oku. Wkrótce infekcja przeniosła się na lewe oko, i tak w wieku 4 lat stracił całkowicie wzrok. Było to dużym przeżyciem dla chłopca i jego rodziców. Włączali go do wszystkich prac domowych, zabierali 4 razy w roku na jarmark, co tydzień na targ, gdzie sprzedawali swoje produkty rolne i wyroby rymarskie ojca. Pomagał przy zbiorze winogron w ojcowskich winnicach. To wyrabiało manualnie palce chłopca. Niewidomym Ludwikiem zainteresował się miejscowy opat Pali, uczył chłopca liczyć, wędrował z nim po okolicznych wzgórzach. Przekazał Ludwikowi przesłanie, które towarzyszyło mu przez całe jego życie. Oto jego treść: „droga życia nierzadko jest kamienista, każdy z nas ma na tym świecie ma swoją własną ścieżkę. Często jest ona trudna, jeżeli nie przestajemy iść dalej, mamy w sercu odwagę, wierzymy, że Bóg jest źródłem pomocy, wyciągamy rękę do innych, którzy jak my potykają się, wówczas na pewno znajdziemy szczęście, na najtrudniejszej nawet ścieżce”. Opat Pali wspólnie z kierownikiem miejscowej szkoły Antonim Byszere przekonali rodziców o potrzebie uczęszczania miejscowej szkoły Ludwika razem  z widzącymi rówieśnikami. Tak się też stało. Uczęszczał do niej 2 lata. Zyskał sympatię kolegów za życzliwość i pomoc udzielaną im przy odrabianiu lekcji. U nauczycieli, którzy cenili w nim inteligencję koncentrację uwagi, chłonność łatwość zapamiętywania. Dzięki uzyskanemu stypendium,  rodziców nie było stać by płacić za pobyt syna w internacie, 15 lutego 1819  r. gdy Ludwik miał 10 lat ojciec odwiózł go dyliżansem do Paryża, do Królewskiego Instytutu dla Młodych Niewidomych przy ul. Św. Wiktora. Brajlle`a spędził w instytucie 33 lata w bardzo trudnych warunkach. Budynek pochodził z XII wieku. Były to szare, ponure, wilgotne mury. Pokrywały szkołę, warsztaty i internat. Założycielem pierwszej szkoły dla niewidomych w Paryżu był Valenten Ali - żyjący w latach 1745-1822. Wspomniana szkoła powstała w  1784 r. Niewidomi uczniowie paryskiego  instytutu posługiwali się książkami pisanymi w alfabecie łacińskim z powiększonymi literami, pisanymi wypukłą linią ciągłą. W chwili przybycia do instytutu Brajlle`a miejscowa biblioteka liczyła 14 pozycji. Było to pismo pomysłu Valenten Ali. Jeden raz spotkał się Ludwik Brajlle`a z Valenten Ali na terenie instytutu. Nastąpiło to 21 sierpnia 1821 r. Ali był wtedy starcem. Zmarł w marcu 1822 r. Dla Brajlle`a był to wzruszający moment. Po przybyciu do  instytutu czuł się osamotniony. Była to jego pierwsza rozłąka z rodzinnym domem. Ciężkie warunki panujące w instytucie, nie tylko zresztą lokalowe,  tak różne od rodzinnego domu, ujemnie wpłynęły na jego zdrowie. Już w wieku 26 lat wykryto u niego gruźlicę płuc, na którą zmarł, podobnie jak jego ojciec. W instytucie, poza  wspomnianym pismem Valenten Ali uczył się matematyki, którą bardzo lubił, historii, geografii, gry na pianinie i wiolonczeli oraz na organach. Utożsamiał ją z modlitwą. Korzystał z bezpłatnych lekcji profesorów paryskiego konserwatorium, którzy uczyli zdolniejszych niewidomych. Życzliwym dla Brajlle`a był jeden z dyrektorów instytuty Pini, zwany jego drugim założycielem. Ze względu na serdeczny, życzliwy stosunek do uczniów. Brajlle`a postarał się on o pracę niewidomego organisty w paryskim kościele San Nicolla. Będąc uczniem instytutu Brajlle`a uczył się następujących  czynności zawodowych, robić na drutach, kręcić powrozy, prząść, tkać, pleść koszyki, naprawiać buty, wyplatać krzesła, tak więc nauka w instytucie była różnorodna. Obejmowała także przygotowanie zawodowe. Ludwik był utalentowanym człowiekiem. W latach 1820-28 czyli w wieku od 11 do 19 lat otrzymał liczne nagrody m.in. za prace trykotarskie, wykonanie pantofli z materiału i ze sznurka, za wyniki w gimnastyce, historii, geografii, matematyce, retoryce, logice, w grze na wiolonczeli i fortepianie. Należał do najzdolniejszych uczniów. W instytucie obowiązywała surowa dyscyplina, za wykroczenia wychowawcze np. chłosta, bicie, głodówka o suchym chlebie, siedzenie w kozie. Uczniowie rzadko opuszczali instytut,  idąc trzymali się liny. Człowiekiem, który zainspirował Ludwika Brajlle`a  do pracy nad specjalnym alfabetem był Karol Balpier de La Ser - kapitan artylerii francuskiej, który opracował 12 punktowy szyfr do porozumiewania się oficerów nocą bez światła. Było to pismo, które dzięki kombinacjom punktów i kresek pozwalało zapisywać i odczytywać żołnierskie meldunki i rozkazy.  W 1820 r. zapoznał z nim Paryski Instytut celem wykorzystania przez niewidomych. Zainteresował się tym pismem Ludwik Brajlle`a. W wyniku dociekań stwierdził następujące braki: zawiłość, nie uwzględnianie ortografii i interpunkcji oraz znaków matematycznych. Było to tzw pismo sonograficzne - nocne. Trzeba było je ulepszyć. Dostosować do potrzeb i możliwości niewidomych. Zajął się tym Brajlle`a głównie nocą w uczniowskiej sypialni, bo we dnie był zajęty lekcjami, oraz w czasie wakacji. W październiku w 1824 r. gdy Brajlle`a miał 15 lat  alfabet był gotowy. Oparty na sześciopunkcie, po trzy punkty  w pionowym dwuszeregu.  Kombinacja tych punktów dała litery, interpunkcję, cyfry, znaki matematyczne. Nadal pracował nad alfabetem. W 1828 roku zrezygnował z kreski. Wprawdzie jest ona łatwo wyczuwalna, ale wówczas była trudna do wytłoczenia rysikiem. Prace nad alfabetem nie przeszkodziły mu we własnym kształceniu. Uczęszczał do francuskiego collegium. W 1827 roku wydano pierwszy podręcznik w brajlu „Gramatykę gramatyk”. W 1828 r. przystąpił do opracowania muzykografii. Dotąd niewidomi mogli grać tylko z pamięci, nie było nut. W 1829 r. wyszedł pierwszy podręcznik zawierający całokształt pisma brajla zatytułowany: „Metoda  pisania za pomocą punktów wyrazów oraz nut do muzyki i śpiewu ułożona do użytku niewidomych”. W tej książce wspomina zasługi Valbiera. Jest to świadectwem jego szlachetności i skromności. Obca jest mu próżność, nie dąży do sławy. Ma propozycję indywidualnego  uczenia niewidomego z rodziny panujących w Austrii. Nie przyjmuje jej. Chce jak najpełniej zaspakajać potrzeby wszystkich niewidomych. 8 sierpnia 1828 r. na wniosek wspomnianego już dyrektora instytutu Pini Brajlle`a został oficjalnie nauczycielem - korepetytorem. Nieoficjalnie uczył od 18 roku życia. Wskutek małej liczby nauczycieli wykładał gramatykę, arytmetykę, algebrę, geometrię a także uczył gry na wiolonczeli i skrzypcach. Pomiędzy nim a uczniami istniała serdeczna więź wzajemnego zrozumienia, słuchali go i nie żałowali czasu ani sił na naukę. Interesowali się opracowanym przez niego systemem. Pensja młodego nauczyciela nie była wysoka - wynosiła 300  franków rocznie, a mimo to udawało mu się pomagać biedniejszym uczniom. Doszedł do tytułu profesora,  odznaczał się erudycją, sumiennością,  cierpliwością i zdolnościami dydaktycznymi. Oto jak wspomina jego lekcje późniejszy biograf niewidomych,  niewidomy Hipolit Coytac: zawsze świetnie przygotowane, były dla wszystkich przyjemnością, z niecierpliwością czekano na nie, potrafił zainteresować wykładanym przedmiotem, ożywić lekcję, łączyć  powagę tematu z dowcipem i przyjemną formą wykładu. 20 letni Ludwik był średniego wzrostu, wątłej budowy ciała, o cerze bladej, świadczącej o słabym zdrowiu. Głowę trzymał nieco pochyloną ku przodowi, blond włosy wiły się w naturalnych lokach, rysy twarzy regularne. Był ruchliwy, miał swobodny chód. Emanowała z niego dobroć i życzliwość dla uczniów, współ kolegów nauczycieli i rodziny. Nosił strój obowiązujący w instytucie: czarny sukienny garnitur - mundur, jedynie złotem wyszywane palmowe gałązki na kołnierzyku odróżniały go od uczniów. Był lubiany i ceniony.  Miał własny pokoik w instytucie. Samotność sprzyjała pracy twórczej. Wraz z innymi nauczycielami był zapraszany przez dyrektora Pini gdzie poznawał życie towarzyskie i nabierał ogłady. Miał niewidomych przyjaciół. Byli nimi: Gabriel Gotie z którym łączył go czas spędzony w instytucie, lata szkolne, młodość, wiek dojrzały. Drugim przyjacielem był młodszy jego uczeń Hipolit Coltac wszyscy trzej byli nauczycielami, stanowili dla Ludwika, poza rodziną wsparcie w trudnych chwilach życia, zwłaszcza wobec przeciwności jego systemu. Możemy się o tym dowiedzieć ze słuchowiska „Sześć punktów rozwiązało problem” w wykonaniu polskich niewidomych aktorów. Warto się z nim zapoznać. Trudne warunki w jakich pracował instytut spowodowały, że  znalazły się rządowe środki na wybudowanie nowego gmachu dostosowanego do potrzeb niewidomych przy Bulwarze Inwalidów,  gdzie do dziś działa jako nowoczesna szkoła dla niewidomych. Otwarcie nowego gmachu nastąpiło 22 lutego 1844 r. przy licznie zgromadzonych zaproszonych gościach. Korzystając z okazji zademonstrowano im po raz publicznie nowy  system brajla, który  spotkał się z aplauzem zebranych. Był to triumf wynalazcy. Po licznych krwotokach, spowodowanych gruźlicą płuc Ludwik Braille`a zmarł 6 stycznia 1852 r. mając 43 lata. Został pochowany na miejscowym cmentarzu w Cuopvray, 100 lat później zwłoki jego ekshumowano i przeniesiono do Panteonu w Paryżu, gdzie spoczął między królami, uczonymi i duchownymi, tylko czarodziejskie ręce pozostały na cmentarzu w Cuopvray na ich ekshumację nie zgodziły się władze Coupvray. Reasumując: dzieło Ludwika Braille`a  obejmowało nie tylko genialny wynalazek pisma dla niewidomych, którym posługują się do  dziś miliony niewidomych na całym świecie, ale też z tym związaną muzykografię i korespondencję niewidomych z widzącymi, a także osiągnięcia zawodowe, jako niewidomy nauczyciel niewidomych i organista. Książki brajlowskie znajdują najczęściej zastosowanie w bibliotekach, skąd  w razie potrzeby wypożyczają je niewidomi użytkownicy. Ze względu na dużą objętość i cenę indywidualni nabywcy należą do rzadkości.

W drugiej połowie XIX wieku pismo brajla  zaczęto stosować w wielu krajach Europy. Na kongresie w sprawie niewidomych i głucho niewidomych w Paryżu w 1878 r. zdecydowanie poparto system brajla. Podobną uchwałę podjęto w 1889 r w Berlinie. Pierwszy dostosowywał alfabet brajla do języka polskiego Szoenfelt. Z jego  opracowania skorzystał Zakład Ciemnych we Lwowie. Ujednolicony system brajla zatwierdziło polskie Ministerstwo Oświecenia Publicznego i Wyznań Religijnych w 1934 r. Pracowały nad nim m.in. Matka Elżbieta Róża Czacka twórczyni tzw.  laskowskich polskich skrótów brajlowskich, siostra Teresa Landy, dr Włodzimierz Dolański i inni.

Książka Stanisław Leon Machowiak „Punkcikami brajla układam świat na pocięte wymiarowo kartki. Jak trudno mi poznać ludzi mieszkających w białym domu ksiąg. Inny jest świat ułożony w prostokąt sześciu punktów. Rozbierany na części i składany w całość wzrokiem palców i uwagą myśli. Świat, w którym czasem ginę to znów jestem, większy niż jestem, wielkością każdego punktu”.