Niektóre publikacje  

 

aaa 1.  

O lepsze zorganizowanie pracy przy szkoleniu  zawodowym i produktywizacji niewidomych

 

Z przyjemnością czytałem artykuł kolegi Stepka   w styczniowym numerze "Pochodni", jak i notatkę redakcyjną,  zachęcającą do dyskusji na tematy przez niego poruszone. Mimo tej zachęty moim zdaniem komitet redakcyjny podszedł do sprawy trochę "po macoszemu" przez rozbicie artykułu na dwa numery "Pochodni". Sprawy szkoleniowe i produktywizacji są bardzo ważne i należy poświęcić im wiele miejsca   w "Pochodni". Można było niektóre artykuły bez szkody dla ich aktualności przesunąć na drugi miesiąc.  

Nie oczekując na zakończenie artykułu kolegi Stepka, zabieram głos w dyskusji. Niektóre sprawy szkoleniowe były poruszone na odprawie aktywu w grudniu 1953 roku  w Warszawie, lecz na tym się skończyło, bo słusznych wniosków nie miał kto realizować.  

Dlatego powinien powstać dobrze zorganizowany wydział szkoleniowy przy Zarządzie Głównym PZN, który by czuwał nad  organizacją szkolenia zawodowego, przywarsztatowego,  elementarnego, jak i nad wszelkiego rodzaju kursami  dokształcającymi wśród niewidomych. Jak bardzo jest potrzebny taki wydział, niech świadczy fakt, iż kolega Jursz, opierając się na suchych sprawozdaniach z odbytych  kursów, pocieszał nas w swoim styczniowym artykule, iż mamy  dodatnie osiągnięcia na tym odcinku. Nie wniknął w te sprawy głębiej i nie uchwycił, ilu spośród absolwentów instruktorskiego kursu pracuje już w swoim zawodzie i ilu zajmuje się szkoleniem nowych niewidomych.  

Wynika stąd właściwy wniosek, że równolegle  z organizacją kursów szkolenia zawodowego powinno iść w parze organizowanie placówek pracy z odpowiednim wyposażeniem   w narzędzia i zaopatrzeniem w surowce. Jeżeli nie ma tego powiązania, to szkoda wydawać pieniądze na szkolenie.  

Zastanówmy się nad przyczynami odpływu niewidomych  z przemysłu i zwiększającą się ich liczbą w spółdzielniach. Moim zdaniem, Zygmunt Jursz wysunął niesłuszny wniosek, twierdząc, że przyczyną tego stanu jest wzrost mechanizacji naszego przemysłu. W takim wypadku powinno być wręcz przeciwnie, bo ze wzrostem mechanizacji zwiększa się możliwość wytypowania zawodów, odpowiednich dla niewidomych. Uważam, że przyczyny są zupełnie inne. Z jednej strony przeważnie niewidomi czują się lepiej, pracując w większym zespole z innymi kolegami niewidomymi, z drugiej strony  w przemyśle normy są obliczone dla ludzi widzących, są więc wypadki, że niewidomi z trudnością je wykonują i dlatego ich zarobki są małe, nie zapewniające egzystencji. Nic więc dziwnego, że niewidomy szuka pracy tam, gdzie normy są dostosowane do jego możliwości. Wszyscy będziemy zgodni, twierdząc, że główną przyczyną słabego tempa produktywizacji niewidomych w przemyśle jest wadliwe funkcjonowanie aparatu instruktorskiego, powołanego do tego celu. Ministerstwo Pracy i Opieki Społecznej miało początkowo bardzo dobre wyniki w zatrudnianiu niewidomych  w przemyśle. Przyczynił się do tego dobry i ofiarny zespół instruktorski, który dobrze przygotował niewidomych do ich trudnej pracy. Jednak wskutek płynności kadr wyniki okazywały się coraz gorsze, psują niejednokrotnie dobrą opinię o możliwościach pracy niewidomych.  

Ten stan rzeczy trzeba jak najprędzej uzdrowić. Wydział produktywizacji przy Zarządzie Głównym PZN wspólnie   z Ministerstwem Pracy i Opieki Społecznej powinien dążyć do zorganizowania w jak najkrótszym czasie kursu dla wszystkich instruktorów produktywizacji w celu dokładnego zapoznania ich z tym zagadnieniem. Na kursie powinien być czas na zwiedzenie większych ośrodków przemysłowych, w których pracują niewidomi. Przed przybyciem na ten kurs instruktorzy powinni zapoznać się z pracą wszystkich niewidomych danego terenu, uzupełniając to takim danymi, jak wiek, wykształcenie, pochodzenie socjalne, dodatkowe ułomności fizyczne i psychiczne oraz wysokość zarobków  i procent wykonywania normy.  

Każdy z instruktorów w sprawozdaniu, omawiając pracę niewidomych ze swojego terenu, przedstawi pozostałym instruktorom dane o zatrudnieniu niewidomych  w miejscowościach, gdzie są szkoły dla niewidomych. Instruktorzy powinni w porozumieniu z dyrekcją i Wydziałem Oświaty przeprowadzić próby ze starszą młodzieżą w celu wytypowania dla niej czynności w przemyśle. Przyczyną, dla której niewidomi chętnie szukają pracy w dziewiarstwie jest to, że ruchy rąk można doprowadzić do dużej wprawy i osiągać dobre zarobki.  

Dziwi mnie fakt, że od dłuższego już czasu obserwuje się tendencję do coraz większego ograniczania zawodu szczotkarskiego. Nie w kierunku ograniczenia tego zawodu, lecz wyłącznego zastrzeżenia go dla niewidomych powinny iść starania naszych władz naczelnych. Ani jeden widzący człowiek nie powinien pracować w szczotkarstwie. Wszystkie przydziały surowca powinny iść dla niewidomych. Nasz przemysł państwowy potrzebuje coraz więcej ludzi. Dlaczego więc pracują w szczotkarstwie widzący?

Sprawy zatrudnienia niewidomych z terenu wiejskiego można rozwiązać, tworząc ośrodki rolno- hodowlane wspólnie  z inwalidami wojennymi, których na wsi jest poważny odsetek. Trzeba tylko tej sprawie nadać szersze ujęcie organizacyjne, a osiągnięcia będą dobre.  

Wszystko, co napisałem, można streścić w czterech punktach:

1. powołanie do życia dobrze zorganizowanego wydziału szkoleniowego przy zarządzie głównym PZN,  

2. zorganizowanie przez Wydział Produktywizacji Zarządu Głównego wspólnie z Ministerstwem Pracy i Opieki Społecznej kursu dla instruktorów produktywizacji niewidomych,  

3. wyodrębnione szczotkarstwo jako praca zastrzeżona dla niewidomych,

4. zorganizowanie hodowlanych ośrodków rolnych dla niewidomych z terenu wiejskiego. w

Pochodnia, marzec 1955